Dwie twarze?
[quote="de.ska"]dużo ludzi odbiera mnie jako osobę szaloną, zawsze uśmiechniętą (?!), rozgadaną...takie tam. a a przecież to zupełnie nie piątkowe..czasami chyba muszę odreagować, jak za dużo myślę,to potem mi odbija.
o jak bym czytał o sobie:) też mam wrażenie, że posiadam nie dwie ale kilka "masek". w obecności pewnych osób jestem wesołą gadułą, a obecność innych parażaluje mnie totalnie. ciekawi mnie skąd to się bierze, bo nie lubie tych zmian
o jak bym czytał o sobie:) też mam wrażenie, że posiadam nie dwie ale kilka "masek". w obecności pewnych osób jestem wesołą gadułą, a obecność innych parażaluje mnie totalnie. ciekawi mnie skąd to się bierze, bo nie lubie tych zmian
5w4
zmienność zachowania
Ja za to zauważyłam ,ze jak sie zachowuje zależy od środowiska w ktorym przebywam i ile mnie łaczy z danymi ludzmi.
Np w grupie sportowców z mojej branzy czuje sie niesamowicie komfortowo.Znamy się od 7 lat ,wiemy o sobie bardzo duzo ,spedzamy ze sobą nie tylko treningi i wyjazdy na zawody ,ale również spotykamy się towarzysko gdzieś na mieście albo cos...Oni postrzegają mnie jako otwartą,spontaniczną ,szaloną dziewczynę i czuje się z nimi bardzo dobrze.Czasem jedynie brakuje mi prywatności i indywidualności ,którą tak cieżko zachować w tak zgranej grupie.
Jednak gdy wracam do szkoły czuje sie jakby cos mnie przytłaczało,czuje się nieswojo.Nie mogę z nikim się dogadać i zamykam się w sobie jak typowa piatka.Wtedy mam czas na wszystkie przemyślenia i głebokie rozważania. Pochłania mnie mój własny świat. Czasami mam ochotę się zintegrować z klasą ,ale po prostu nie umiem. Nie mam z nimi wspólnego tematu do rozmów i tak właściwie po chwili dochodzę do wniosku ,ze wcale nie potrzebuje rozmawiać z przypadkowymi ludzmi ,z którymi łączy mnie tylko wspólny budynek. Znajomi z klasy wiedzą o moim sukcesach sportowych (a naprawde sa spore) i dla tego czasem mam wrazenie ,ze uchodzę za osobe zakochaną w sobie ,która nie chce gadać ze zwykłymi szarakami. Wcale tak nie myślę,jestem niesamowicie skromną osobą i gdyby nie dyrekcja rozgłaszająca moje wyniki sportowe, nikt by o niczym nie wiedział.to strasznie utrudnia integrację,gdyż zazwyczaj ludzie spodzewaja sie ze jestem pewna siebie ,wygadana laska .Jest zupełnie przeciwnie, oni mnie nie znają i mam wrażenie ,ze boją sie poznać.To trudna sytuacja i nie pasuje mi taka blokada przed innymi ludzmi niż grupa sportowa ,częsta samotność na przerwach itd.
Np w grupie sportowców z mojej branzy czuje sie niesamowicie komfortowo.Znamy się od 7 lat ,wiemy o sobie bardzo duzo ,spedzamy ze sobą nie tylko treningi i wyjazdy na zawody ,ale również spotykamy się towarzysko gdzieś na mieście albo cos...Oni postrzegają mnie jako otwartą,spontaniczną ,szaloną dziewczynę i czuje się z nimi bardzo dobrze.Czasem jedynie brakuje mi prywatności i indywidualności ,którą tak cieżko zachować w tak zgranej grupie.
Jednak gdy wracam do szkoły czuje sie jakby cos mnie przytłaczało,czuje się nieswojo.Nie mogę z nikim się dogadać i zamykam się w sobie jak typowa piatka.Wtedy mam czas na wszystkie przemyślenia i głebokie rozważania. Pochłania mnie mój własny świat. Czasami mam ochotę się zintegrować z klasą ,ale po prostu nie umiem. Nie mam z nimi wspólnego tematu do rozmów i tak właściwie po chwili dochodzę do wniosku ,ze wcale nie potrzebuje rozmawiać z przypadkowymi ludzmi ,z którymi łączy mnie tylko wspólny budynek. Znajomi z klasy wiedzą o moim sukcesach sportowych (a naprawde sa spore) i dla tego czasem mam wrazenie ,ze uchodzę za osobe zakochaną w sobie ,która nie chce gadać ze zwykłymi szarakami. Wcale tak nie myślę,jestem niesamowicie skromną osobą i gdyby nie dyrekcja rozgłaszająca moje wyniki sportowe, nikt by o niczym nie wiedział.to strasznie utrudnia integrację,gdyż zazwyczaj ludzie spodzewaja sie ze jestem pewna siebie ,wygadana laska .Jest zupełnie przeciwnie, oni mnie nie znają i mam wrażenie ,ze boją sie poznać.To trudna sytuacja i nie pasuje mi taka blokada przed innymi ludzmi niż grupa sportowa ,częsta samotność na przerwach itd.
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Hehe.
Setki twarzy piątek.
Też jestem kim innym w pracy, kim innym dla bliskich znajomych, kim innym dla innych znajomych, kim innym gdy jadę na motorze, kim innym gdy jadę autobusem, kim innym gdy jestem w domu..
To podobno normalne u 5. Odseparowujemy od siebie różne aspekty naszego życia. Łatwiej je wtedy analizować. Pamiętam swoje przerażenie, gdy spotkali się moi znajomi z osiedla i znajomi, z którymi się bawiłem. Oni się polubili, a mnie sparaliżowało - nie wiedziałem gdzie uciekać.. Jedni widzieli mnie jako kogoś innego, drudzy jako kogoś jeszcze innego. Nie wiedziałem kim mam być. Na wszelki wypadek zniknąłem..
Rozdzielam znajomych i sytuacje. Dla jasności i dogłębnego zrozumienia. Bez zniekształceń. Dopasowuję swoje zachowania do poszczególnych grup, w których przebywam.
Zrozumiałem to teraz.
Na chwilę obecną - Nie potrafię działać w inny sposób.
Z jednej strony takie podejście daje mi możliwość analizy zarówno kawałka (w oderwaniu od rzeczywistości), jak i całości sprawy (w danym kontekście). Pozwala na elastyczność zachowań i zoptymalizowanie działań w określonej sytuacji.
Z drugiej strony wymaga wielu rozgraniczeń i podziałów, często sztucznych i niepotrzebnych. Ogranicza działania do tych, które są zarezerwowane dla danej grupy. W przypadku połączenia różne zestawy mogą ze sobą kolidować. Maszyna się wtedy zacina, lub generuje błędy zamiast rozwiązań.
Ten model jest precyzyjny dla analizy i skutecznego działania w określonym kontekście.
Jest nieskuteczny poza wcześniej wyznaczonym kontekstem i na połączeniu kontekstów.
Nie wiem jeszcze, czy dopracowywać (rozbudowywać) model uwzględniając interakcje pomiędzy elementami różnych schematów, czy zastosować całkowicie inne rozwiązanie wykorzystywane w przypadku koniunkcji grup.
Setki twarzy piątek.
Też jestem kim innym w pracy, kim innym dla bliskich znajomych, kim innym dla innych znajomych, kim innym gdy jadę na motorze, kim innym gdy jadę autobusem, kim innym gdy jestem w domu..
To podobno normalne u 5. Odseparowujemy od siebie różne aspekty naszego życia. Łatwiej je wtedy analizować. Pamiętam swoje przerażenie, gdy spotkali się moi znajomi z osiedla i znajomi, z którymi się bawiłem. Oni się polubili, a mnie sparaliżowało - nie wiedziałem gdzie uciekać.. Jedni widzieli mnie jako kogoś innego, drudzy jako kogoś jeszcze innego. Nie wiedziałem kim mam być. Na wszelki wypadek zniknąłem..
Rozdzielam znajomych i sytuacje. Dla jasności i dogłębnego zrozumienia. Bez zniekształceń. Dopasowuję swoje zachowania do poszczególnych grup, w których przebywam.
Zrozumiałem to teraz.
Na chwilę obecną - Nie potrafię działać w inny sposób.
Z jednej strony takie podejście daje mi możliwość analizy zarówno kawałka (w oderwaniu od rzeczywistości), jak i całości sprawy (w danym kontekście). Pozwala na elastyczność zachowań i zoptymalizowanie działań w określonej sytuacji.
Z drugiej strony wymaga wielu rozgraniczeń i podziałów, często sztucznych i niepotrzebnych. Ogranicza działania do tych, które są zarezerwowane dla danej grupy. W przypadku połączenia różne zestawy mogą ze sobą kolidować. Maszyna się wtedy zacina, lub generuje błędy zamiast rozwiązań.
Ten model jest precyzyjny dla analizy i skutecznego działania w określonym kontekście.
Jest nieskuteczny poza wcześniej wyznaczonym kontekstem i na połączeniu kontekstów.
Nie wiem jeszcze, czy dopracowywać (rozbudowywać) model uwzględniając interakcje pomiędzy elementami różnych schematów, czy zastosować całkowicie inne rozwiązanie wykorzystywane w przypadku koniunkcji grup.
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Z relacji Dwójek dowiadujemy się, że poczucie własnego „ja" rozwinęły na podstawie reakcji innych ludzi wobec nich. Szacunek drugiego człowieka potrafi skłonić je do największego wysiłku, czują jednak również, że dostosowują się do cudzego pojęcia o tym, co jest pożądane, by zapewnić sobie stały dopływ miłości. W przekonaniu Dwójek każdego ze swych znajomych obdarowują częścią siebie, nikt natomiast nie zna ich w całości.
Nawyk ciągłego dostosowywania się prowadzi do tego, że Dwójka ma poczucie oszukiwania swoich znajomych. Można powiedzieć, że są to działania obronne. Dzięki nim Dwójka nie ryzykuje pełnej ekspozycji czy oceny całościowej. Utrwala to jednak dziecięce przekonanie, iż miłość zdobywa się ukrywając to, co nie może być zaakceptowane. Dostosowując swoją tożsamość do upodobań przyjaciela, Dwójki narażają się utratę kontaktu ze swoimi rzeczywistymi uczuciami. Zapominają o nich koncentrując uwagę na cudzych pragnieniach.
Nie myślę o aprobacie, gdy zastanawiam się, jaki prezent dać Iksowi. Jest to dla mnie raczej pewien styl bycia, automatyczne wychodzenie ku innym. Łapię się na tym, że badam ich, by odnaleźć wskazówki co do ich sposobu funkcjonowania czy też ich potrzeb. Nie czuję się bezpiecznie, jeżeli nie potrafię przewidzieć, w jaki sposób mogę im się przydać.
Przez całą szkołę średnią czułam, że budzę się codziennie rano i zastanawiam kim mam tego dnia być. Miałam szereg bardzo różnych znajomych i miałam repertuar zachowań wobec każdego z nich. Każde wydawało mi się autentyczne i prawdziwie moje.
Gdy jednak wszyscy znajdowali się razem w jednym pokoju miałam kłopot, ponieważ nie wiedziałam które z moich „ja" mam odgrywać. A jeżeli d» grupy dołączał ktoś nowy, czułam, że muszę się dostosowywać i miałam nadzieję, że inni nie zauważą, iż wobec przybysza zachowuję się nieco inaczej.
W ubiegłym miesiącu obchodziłam trzydzieste urodziny. Były one prawdziwą próbą, ponieważ zgromadziłam wszystkich znajomych, którzy nie mieli ze sobą nic wspólnego poza tym, że mnie znali. Skończyło się straszną awanturą w kuchni miedzy pielęgniarką i handlarzem narkotyków, którzy znienawidzili się od pierwszego wejrzenia. A ja mimo wszystko uważałam każdego z obecnych za swojego bliskiego przyjaciela.
Dwójka czuje, że każda odmiana jej „ja" jest wewnętrznie zintegrowana, choć może się radykalnie różnić od pozostałych. Różnym znajomym może ujawniać całkiem inne oblicza, co nie przeszkadza by spotkania z każdym z nich były autentyczne, a nawet głębokie. To że różni ludzie prowadzą do ujawniania różnych „ja" nie oznacza, że zachodzi tutaj oszustwo dla pozyskania przyjaźni. Z tego trwającego całe życie nawyku poszukiwania bezpieczeństwa w aprobacie innych ludzi mogą jednak wynikać poważne problemy.
- Drag
- Posty: 38
- Rejestracja: piątek, 17 października 2008, 03:45
- Lokalizacja: Nie chcielibyście wiedzieć
Mhm... Ja to traktuje jako urlop...
Se podumam tak z tydzien... Jak juz sie zmecze, ide do kumpla i opijamy kolejny tydzien egzystencji... lubie se czasami poprzebywac w jakims liczniejszym otoczeniu... tak do czterech ludzi... wtedy mozna opowiedziec o swoich istotnych osiagnieciach ^^ na przyklad do jakich wnioskow sie ostatnio "domyslalo"
W szkole sie usmiecham(przez co pokazuje moja "miłość do ludzi") i staram sie w miare udzielac socjalnie w czasie przerw... To przynajmniej likwiduje nieprzyjemne incydenty typu "ty nacpany jakis jestes czy co?"... Ktore niezmiernie potrafia zirytowac...
of kors nie zeby zaraz cala ekipe przesladowac... znajde se takie 2-3 owieczki... i pojem trawe razem z nimi... Przy okazji sie mozna dowiedziec wielu interesujacych rzeczy! na przyklad ze na nastepnej lekcji mamy prace klasowa z biologii...
To tyle co do mojej niepiatkowosci... "taki urlop". Jak juz mi sie znudzi wracam do wlasnego ja i... Ehmmm
Se podumam tak z tydzien... Jak juz sie zmecze, ide do kumpla i opijamy kolejny tydzien egzystencji... lubie se czasami poprzebywac w jakims liczniejszym otoczeniu... tak do czterech ludzi... wtedy mozna opowiedziec o swoich istotnych osiagnieciach ^^ na przyklad do jakich wnioskow sie ostatnio "domyslalo"
W szkole sie usmiecham(przez co pokazuje moja "miłość do ludzi") i staram sie w miare udzielac socjalnie w czasie przerw... To przynajmniej likwiduje nieprzyjemne incydenty typu "ty nacpany jakis jestes czy co?"... Ktore niezmiernie potrafia zirytowac...
of kors nie zeby zaraz cala ekipe przesladowac... znajde se takie 2-3 owieczki... i pojem trawe razem z nimi... Przy okazji sie mozna dowiedziec wielu interesujacych rzeczy! na przyklad ze na nastepnej lekcji mamy prace klasowa z biologii...
To tyle co do mojej niepiatkowosci... "taki urlop". Jak juz mi sie znudzi wracam do wlasnego ja i... Ehmmm
Zło, zawiść, kurestwo i nienawiść się szerzy na tym świecie,
tego świata tym razem nie uratuje już tym razem Nazarejskie dziecię.
tego świata tym razem nie uratuje już tym razem Nazarejskie dziecię.