Ze sprawami praktycznymi nie mam problemu dopóty, dopóki nie wymagają kontaktu z ludźmi.Komarzyca pisze:Czy nie macie problemów z tym, że nie radzicie sobie ze sprawami praktycznymi, z którymi byle dziecko by sobie poradziło?
Trafiam nawet jak jestem gdzieś pierwszy raz, z tym nigdy nie miałam problemu, z kompem też nie, wszystkiego, co było mi potrzebne, nauczyłam się sama. Ale wizyta u fryzjera, w urzędzie czy zwykłe wyjście do nie-samoobsługowego sklepu to dla mnie katorga. Pół biedy, jak idę z kimś...Mimo całej tej niby inteligencji, nie potrafię czasem gdzieś trafić czyli znaleźć adresu, albo zrobić jakiejś prostej rzeczy w komputerze...
U mnie w takim przypadku są dwie opcje - jeśli nie jestem zamyślona, to zwykle odpowiadam tak, że pytającego na moment zatyka. Ale jak się zamyślę, to faktycznie - klops. Wtopa na całej linii...melonka pisze:Po prostu zadaje się jakieś pytanie, na które trzeba natychmiast odpowiedzieć - i klops.
Czasem ludzie się za mnie śmieją. I, o ile nie jest to śmiech złosliwy, to to lubię. Choć był okres, kiedy wszędzie widziałam ludzi, którzy tylko czekają, żeby wyskoczyć zza rogu i zacząć mi się śmiać w twarz . Całe szczęście, że to w sobie jakoś zwalczyłam...