Dzieciństwo

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

Dzieciństwo

#1 Post autor: tzlm » wtorek, 7 listopada 2006, 23:15

:P
Ostatnio zmieniony sobota, 3 marca 2007, 19:41 przez tzlm, łącznie zmieniany 2 razy.



Awatar użytkownika
NoMatter
Posty: 1156
Rejestracja: czwartek, 26 października 2006, 15:31
Lokalizacja: Polska

#2 Post autor: NoMatter » wtorek, 7 listopada 2006, 23:18

Dlaczego nie potraficie zrozumieć żę istnieje coś takiego jak zdrowy emocjonalnie człowiek który potrafi naprawdę cieszyć się życiem? Dla mnie nie potrzeba innego komentarza.
"Ludzi g. obchodzi co chciałeś powiedzieć, obchodzi ich to, co usłyszeli."

NoLeader
Posty: 783
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 01:50

#3 Post autor: NoLeader » środa, 8 listopada 2006, 01:09

NoMatter pisze:Dlaczego nie potraficie zrozumieć żę istnieje coś takiego jak zdrowy emocjonalnie człowiek który potrafi naprawdę cieszyć się życiem? Dla mnie nie potrzeba innego komentarza.
Dziękujemy za ten głęboki i pouczający komentarz, a teraz TZLM odpowiem Tobie, ale też nawinę trochę o sobie :) :

U mnie było tak, że w dzieciństwie miałem od zawsze sporo znajomych, nie czułem się obco. Byłem też dość aktywny, lubiłem kopać piłkę, kosza, pływanie. Nie jakoś mega wyczynowo, ale powiedzmy jak zdrowy chłopiec.

Te czasy młodości w ogole wspominam jako najlepsze chwile szczęścia, chociaz pamiętam, ze już wtedy były momenty, że czułęm sie niefajnie po maxie.

Tak gdzies od 15 roku życia zaczeła sie jazda w dół, aktywność zaczeła mi drastycznie spadać. Mimo, że nadal miałem i mam nadal znajomych, powrót do tamtej dziecięcej aktywności nie nastąpił do dziś nawet w kilku procentach.

Wtedy też zacząłem sie wycofywać ze świata emocjonalnie.

Dziś mam heh, no musze sie przyznac wreście 26 lat, i mimo, że odbijam się wreście, to tak jak napisałem powrót do tamtej aktywności jest jeszcze daleki jeśli w ogóle mozliwy.

Też sie zastanawiałem nad tym jak to jest, że mogłem być zupełnie innym człowiekiem i myślę, że odpowiedź przynajmniej w moim przypadku może być taka:

Tak jak tam gdzieś wspomniał Basket, osobowość oprócz wczesnych lat dziecięcych formuje się równiez w trakcie dojrzewania.

Bedąc dzieckiem nie byłem jeszcze uformowanym obserwatorem.


Oczywiście u Ciebie było trochę inaczej, ale byłaś w fazie formowania sie osobowości w podstawówce, więc być może dlatego Tobą tak osobowościowo chwiało.

Druga sprawa, myślę, że tak naprawdę to jest odpowiedź:

Obserwatorzy jeśli czują się pewnie są bardziej aktywni. Ja w podstawówce czułem się pewnie wśród znajomych, to myślę przekładało się na moją aktywność.

To nie było tak, że ogólnie czułem się pewnie. Po prostu w tym konkretnym środowisku czułem się pewnie.

Jednak pamiętam sytuacje, że kiedy znalazłem sie w innym środowisku (np. na koloniach) potrafiłem sie drastycznie wycofać.


Zastanów się, możę w tej Twojej podstawówce w tej dobrej fazie było cos takiego co dawało Ci poczucie bezpieczeństwa?

To być moze jest odpowiedź

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#4 Post autor: Basketcase » środa, 8 listopada 2006, 02:10

Hmmm. Ja od zawsze miałem mało znajomych, a ci, ktorych już miałem odsuwali mnie na bok i już w podstawówce zawsze czułem się jak piąte koło u wozu. W dzieciństwie byłem raczej Jedynko-Dwójką (ale raczej jedynką), i tak to się ciągnęło przez całą młodość, aż w gimnazjum doznałem wielu upokorzeń, moja pewność siebie runęła w gruzach, do tego doszły nieudane, rozpaczliwe próby dołączenia do grupy. W rezultacie mój ostateczny typ to 4w5.

Kiedy jednak robiłem test enneagramu w gimnazjum, wynikiem było 5w4 i bardzo się z tym utożsamiałem, potem nastąpiła kolejna, subtelniejsza zmiana i teraz moim typem podstawowym jest ewidentnie Cztery.

Takie fluktuacje się zdarzają i chyba są normalne. W naszych biografiach, tzlm jest wspólny element nagłej utraty poczucia przynależności i bezpieczeństwa (choćby wątłego) i gwałtowne wycofanie. Ja jako dziecko także byłem wycofany, intelektualny, spokojny, potem coraz bardziej zmieniałem się w małego despotę no i na końcu wylądowałem tu.

Myślę że podstawówka to w ogóle okres, w którym czujemy się bezpiecznie, nie ma jeszzce skoków hormonalnych, problemów z przynależnością do grupy itp. Ja w 4 klasie podstawówki jako mały kujonik w okularach tafiłem do szkoły pełnej biedy, patologii i agresji... i świetnie się z ludźmi dogadywałem. Był to też okres, w którym nie czułem się tak odsuwany, chociaż w pełni przynależeć nie mogłem. Gdyby to było gimnazjum, pewnie nie byłoby już tak różowo. To by się pokrywało z tym, co (zwłaszcza ostatnio) mówią psycholodzy: 13-15 lat to najtrudniejszy okres w dorastaniu i nie należy wtedy młodych rzucać w nowe środowisko. Być może owa "trauma" gimnazjalna (czy tuż-przed-gimnazjalna) jest także przyczyną naszego wycofania.

Nie wiem, czy coś wniosłem, ale skoro autorka tematu nie wie, czy ma on sens, to na pewno nie zaniżyłem poziomu :>.
Obrazek

Awatar użytkownika
lusylia
Posty: 383
Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 06:05
Lokalizacja: chi town

#5 Post autor: lusylia » środa, 8 listopada 2006, 09:34

Zabawne. W okresie szkolnym (~9-18 lat) obracalam sie bardzo duzo w tzw. srodowisku artystycznym (kola plastyczne, zajecia prywatne itp). Jednak ja zawsze i wszedzie czulam sie zbyt INNA od Czworek ktore tam spotykalam, a innoscia byla np. moja rezerwa co do potrzeby maksymalnego wyzewntrzenia sie artystycznie, co zaobserwowalam u wielu wspoluczniow. U mnie malarstwo bylo czyms co musialo byc conajmniej minimalnie wykokane, zebym mogla czuc sie spokojniej, ale nie bylo to jakims samogwaltem i sieganiem do wnetrznosci, jak u wielu (czasem w sumie moglo tak i u mnie to wygladac, ale dla mnie to nie byl wysilek, i na tym polegala roznica). Wiec mimo silnego polaczenia z 4 i tak czulam sie odmiencem wsrod innych 4. Dopuki nie zrobilam testu na enneagram.pl W ZYCIU nie powiedzialabym na siebie 'perfekcjonistka', dlatego, ze i tak duzo we mnie chaosu i abstrakcji. Teraz jednak kapuje, ze to przez te polaczenia itp.
1w9, INFJ/j, sx/sp/so (silny zwiazek z polaczeniami 7 i 4, oraz i8i6)
___
Oh laughing man
What have you won?
Don't tell me what cannot be done.

Kikijuro
Posty: 499
Rejestracja: sobota, 21 października 2006, 21:54

#6 Post autor: Kikijuro » środa, 8 listopada 2006, 09:47

Jak dla mnie temat ciekawy i widze że innych też zaciekaził:) Więc raczej nie zostanie usunięty. Proszę tylko o zmiane tematu :)

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#7 Post autor: tzlm » środa, 8 listopada 2006, 11:35

arturoos pisze: Proszę tylko o zmiane tematu :)
Z rozkoszą.

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#8 Post autor: ewutek » środa, 8 listopada 2006, 17:14

Ja miałam dwubiegunowe dzieciństwo. Bezgraniczne poczucie szczęścia i bezpieczeństwa, którego nie brakowało mi nigdy w domu - i - wyobcowanie, brak zrozumienia i doświadczanie pogardy ze strony rówieśników, a nawet pedagogów w szkole.
Typowe dla Piątek :roll:
5w6

NoLeader
Posty: 783
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 01:50

#9 Post autor: NoLeader » środa, 8 listopada 2006, 18:12

ewutek pisze:Ja miałam dwubiegunowe dzieciństwo. Bezgraniczne poczucie szczęścia i bezpieczeństwa, którego nie brakowało mi nigdy w domu - i - wyobcowanie, brak zrozumienia i doświadczanie pogardy ze strony rówieśników, a nawet pedagogów w szkole.
Typowe dla Piątek :roll:
To zadziwiające jest....

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#10 Post autor: ewutek » środa, 8 listopada 2006, 18:24

NoLeader pisze:To zadziwiające jest....
Bynajmniej.
5w6

mm-7
Posty: 7
Rejestracja: piątek, 3 listopada 2006, 00:17

#11 Post autor: mm-7 » czwartek, 9 listopada 2006, 21:11

Myślę, że jeśli ktoś jest piątką, to doświadczył nagłego braku poczucia bezpieczeństwa w momencie, gdy tego bardzo potrzebował (stracił grunt pod nogami / stracił oparcie, itp). Oczywiście to tylko jedna z możliwości. Dzieciom mającym wsparcie w domu, łatwiej jest pakować się w nowe tarapaty ;) w razie porażki mają dokąd wrócić z podkulonym ogonem, z kim porozmawiać. Bez względu na wszystko ten młody człowiek czuje się AKCEPTOWANY oraz WAŻNY, a dla problemów i trudnych sytuacji zawsze znajdzie się czas, by je przedyskutować i wyjaśnić, w ciepłej / spokojnej / rodzinnej atmosferze. Uważam, że jeśli ktoś poniesie porażkę na tle relacji międzyludzkich, a rozejrzawszy się nie dostrzeże nikogo, kto powie "to ty masz rację", "nie przejmuj się", "sytuacja nie jest taka tragiczna, na jaką wygląda, zobacz...", itd, wtedy - zostając sam ze sobą i z poczuciem winy / odrzucenia - staje się piątką. Zaczynają się myśli "co ze mną jest nie tak?", "lepiej w ogóle się nie udzielać, żeby znowu nie stać się celem".
Wejście w nowe środowisko jest szansą dla piątki, o ile poczuje się bezpiecznie, i poważnie traktowana.
Czasami dobrze choć na chwilę stać się piątką, żeby spojrzeć w końcu na siebie z pewnej perspektywy, uświadomić sobie i zrozumieć swoje lęki, obawy, i z nimi się uporać.

Dlaczego piątka może się zmienić w siódemkę w podstawówce, aby znów wrócić do piątki? Myślę, że pierwsza piątkowość wynikała z sytuacji w domu. Szkoła otworzyła pewien nowy świat, możliwości. Możliwości spełnienia się, sprawdzenia w nowych sytuacjach. Wraz z pójściem do pierwszej klasy autorytetem staje się już nie rodzic, a "Pani w szkole". Dobre wyniki w nauce podnoszą wartość własnej osoby. Pewne nieporozumienia z rówieśnikami, obelgi, oskarżenia - to się zdarza, i często samemu można sobie poradzić, a nawet wytłumaczyć. Ale jeśli cała klasa daje mi minusa? To już jest trauma :-) nie jest już przekonywające wytłumaczenie "ale są inni, którzy mają lepsze zdanie o mnie, którzy mnie lubią". Dotychczasowa pewność siebie nagle znika, ustępując miejsca wątpliwościom. Zachwiania emocjonalne spowodowane głosem większości, a także pytania "to kim ja w końcu jestem?", "może powinnam być inna, żeby mnie lubili?" - są momentem decydującym. Mogę się wycofać i ukryć, uciekając przed "nimi wszystkimi". Mogę z kolei skonfrontować swoją wizję z nimi, lub z każdym z osobna. Mogę zacząć dociekać, dlaczego oni mnie nie akceptują / nie lubią, zamiast się pogrążać. W którą stronę pójść - powinien pomóc zadecydować ktoś bliski i zaufany.

Tylko że czasami, w szkole już nie ma nikogo takiego, wśród znajomych z podwórka / osiedla też, a w domu, albo nie traktują mnie poważnie, albo nie mam do nich zaufania, albo nie chcę ich martwić, zresztą, jak by to wyglądało, że ja nie umiem sobie z czymś poradzić?

Zdecydowanie, odpowiedź na pytanie "jak to się stało że jestem piątką", nie jest taka oczywista, gdy nie zna się tej konkretnej piątki, jej przeżyć, oraz emocji których doświadczyła.

A na koniec mam pytanie do Ciebie tzlm, lubisz być piątką? Twój post, i ten temat, mógłby wskazywać na fakt, iż wolałabyś zostać tą siódemką ;-) ...zatem? Aha, i jeszcze jedno - czy ta dziewczyna z adhd miała wpływ na Twoją zmianę, czy też może posłużyła jedynie jako pomoc w umiejscowieniu tej zmiany w czasie? To już są dwa pytania, ale co tam :)
//5w4

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#12 Post autor: tzlm » czwartek, 9 listopada 2006, 22:06

:P
Ostatnio zmieniony sobota, 3 marca 2007, 19:43 przez tzlm, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
tzlm
Posty: 849
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 14:46

#13 Post autor: tzlm » czwartek, 9 listopada 2006, 22:15

Sprostowanie: Taki mechanizm przyjęłam tylko w podstawówce, w przedszkolu i wcześniej byłam również 5w4.

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#14 Post autor: ewutek » czwartek, 9 listopada 2006, 22:52

Z sentymentalnych rodzinnych opowieści dotyczących mojego dzieciństwa wynika, że w piaskownicy byłam notorycznie okradana z zabawek i foremek, tudzież wielokrotnie bita łopatką po głowie, co ponoć przyjmowałam z niewzruszonym spokojem. Ktoś mógłby mi powiedzieć czy tak daleko posunięty stoicyzm wpisuje się w typ osobowości 5w4?

(nie liczę na odpowiedź, to mój mały humorystyczny wtręcik w tą bardzo poważną dyskusję) :D
5w6

Awatar użytkownika
ozonex
Posty: 31
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 21:08
Lokalizacja: Grójec

#15 Post autor: ozonex » czwartek, 9 listopada 2006, 23:16

Respekt dla tzlm(dla reszty też, ale tyćke mniejszy :P). Mało kto potrafi tak zwierzyć się ze swojego życia, oraz wspułczuje sytuacji.

Kiedyś oglądałem program w którym mówiono, że Amerykańscy naukowcy są prawie pewni, że człowiek w chwili narodzin ma już swój charakter. Więc od początku swojego zycia jesteśmy już jakimś typem charakteru. Nieoznacza to natomiast że niemożna się zmieniać. Pewien malarz powiedział kiedyś: "Mózg jest jak komputer. Wystarczy tylko wprowadzić dane". Różne sytuacje w naszym życiu mogą spowodować że się zmienimy. Jeżeli ta sytuacje/dane będą niewielkie to niezmienimy się zbytnio, jeżeli te dane bedą niewielkie, ale będzie ich dóżo to zmiana też nastąpi, oraz gdy dane bedą wielkie, jakaś gwałtowna zmiana w życiu, jakiś szok, to gwałtownie się zmieniamy.

Typ charakteru to poprostu zbiur różnych cech osobowości. Podczas takich zmian w życiu, zmienia się jedna, bądz więcej takich cech.

można to przedstawić w ten sposób:
1,2,3,4,5,6,7,8,9 - cechy
A, B, C - typy charakteru
typ A ma cechy 1,2 i 3
tyb B ma cechy 4, 5, i 6
natomiast typ C ma cechy 7, 8 i 9

Jezeli posiadamy cechy 1, 4 i 6 to naszym typem charakteru jest typ B, ponieważ przeważają jego cechy. Gdy nastąpi zmiana w życiu i jedna nasza cecha-4, zmieni się na inną-3. W ten sposób posiadamy cechy 1, 3 i 6, a nasz typ osobowości zmienia się na A.


Ale namąciłem :? Mam nadzieje że znajdzie się choć jedna osoba która to zrozumiała :)
5w4
"Prawdziwa jest tylko wojna psychologiczna"
Ku chwale Zjednoczonej Federacji Ziemi

ODPOWIEDZ