Strona 2 z 11

: wtorek, 24 kwietnia 2007, 20:42
autor: Martinez
Ja patrzę na miłość w kategorii pomiędzy "My" a "Ty". Dlaczego? Dlatego, że to co jest dla mnie najważniejsze to poczucie szczęścia dla obojga, w hierarchii: Ona->Ja. Jeżeli, teoretycznie, jestem w związku, lecz wiem, że ta druga osoba nie jest do końca ze mną szczęśliwa - czuje się trochę niezręcznie. Tak jakbym kogoś ograniczał. Dlatego w takich sytuacjach wolę się poświęcić i wyrzec miłości, wierząc, że ta osoba znajdzie kogoś z kim NAPRAWDĘ będzie szczęśliwa. Wtedy jej szczęście będzie także moim szczęściem. O! :)

: wtorek, 24 kwietnia 2007, 21:34
autor: Nif
Taka moja dzisiejsza refleksja. Jestem na faceta cholernie wkurzona, bo bardzo mnie krzywdzi i gdy ja go potrzebowałam, to się tyłkiem odwrócił, więc nie warto już za nim płakać... ale kocha się chyba na zawsze. I dziś idę obok księgarni, książki o żywności i jakoś tak odruchowo patrzę, czy nie ma jakiejś, która mogłaby mu się przydać przy pisaniu pracy licencjackiej.

: wtorek, 24 kwietnia 2007, 21:45
autor: Martinez
Tego się chyba boję w sobie. Tego, że tracąc pierwszą miłość na zawsze, każda kolejna nie dostanie już ode mnie tego One Hundred Percent emocji.

: poniedziałek, 30 kwietnia 2007, 19:21
autor: magda
z początku musisz pokochać siebie.. to trudne.. potem dopiero przychodzi czas na miłość do partnera.. tak jak cenisz siebie, będziesz cenić też jego..
miłość to bardzo trudne uczucie.. wymaga wiele wysiłku, pracy nad sobą, wielu wyrzeczeń.. ale jeśli potem stwierdzisz, że zrobiłabyś dla niego to, co mogłabyś zrobić dla siebie, by odczuwać szczęście to.. wydaje mi się, że to właśnie jest miłość..

: poniedziałek, 30 kwietnia 2007, 22:33
autor: Rilla
"Jak kochać?" - dobre, trudne pytanie. Nad odpowiedzią na nie zastanawiam się przez cały czas, od kiedy jestem ze swoim pierwszym chłopakiem, a chodzę z nim nie cały rok.
Miłość to szerokie pojęcie- jest miłość do ojczyzny, rodzeństwa, rodzicielska, ogólnie do rodziny, itd, i ta najbardziej popularna w tematach rozmów: do płci przeciwnej. Z tą ostatnią formą też mam kłopot, bo w życiu codziennym jej nie zaobserwowałam, nie wiem na czym do końca polega, jak się obchodzić, co robić, jak robić. Wmawiam sobie, że miłość taka nie istnieje, a jednocześnie pragnę jej. Cieszę się, że poruszony tu został taki temat, to może ja też się czegoś nauczę. I przepraszam Cię, Kwiecia, że Ci nie pomogę...

: poniedziałek, 30 kwietnia 2007, 22:39
autor: tzlm
Brzmi jak lekcja polskiego trochę.

: poniedziałek, 30 kwietnia 2007, 23:00
autor: Rilla
Ehh... cóż, jestem humanistką i myślałam nawet o filologii polskiej ^^" To był komplement :?:

: wtorek, 1 maja 2007, 02:41
autor: Miggles
Magda a jak to jest z pokochaniem siebie? Ja tam nie mam pojęcia jakbym miała to zrobić. Mimo to myślę, że już kogoś pokochałam. I żeby nikt sobie nie pomyślał nie jestem z tych co krzyczą każdemu Kocham Cię!. :wink:

: wtorek, 1 maja 2007, 08:43
autor: Kwiecia
Rilla pisze:Chodzę z chłopakiem, choć nastawiona jestem na porażkę, że mnie zostawi.
To niedobrze, bo ja nawet mimo kilku zasadniczych trudności i komplikacji u podstaw tego wszystkiego mam nadzieję i jestem nastawiona na to, że będzie dobrze. Myślę, że zarówno to, jak i miłość do siebie, można osiągnąć za pomocą pracy z podświadomością, bo to w niej się to wszystko zaczyna. Mam tu nawet pewien artykuł, który może być potencjalną pomocą - http://www.huna.net.pl/name-News-article-sid-103.html... Tylko że od przeczytania artykułu, a nawet od pierwszych prób wprowadzenia pewnych metod w życie do ich całkowitego wprowadzenia i zmiany, poprawy, jest długa droga, w którą trzeba zaangażować również cierpliwość i wytrwałość... I chyba przez brak tych dwóch cech mi się nigdy nie udaje. Ale uda mi się, musi się udać, bo inaczej się Kwiecia nie nazywam! Nooo i dziękuję wszystkim za porady :)

: wtorek, 1 maja 2007, 14:07
autor: Matea
magda pisze: z początku musisz pokochać siebie.. to trudne.. potem dopiero przychodzi czas na miłość do partnera.. tak jak cenisz siebie, będziesz cenić też jego..
No to jest zdecydowanie podstawa. Już niejednokrotnie się o tym przekonałam. Kiedy się nie ma szacunku do siebie samej następuje faza 'samozaprzeczania' ,przez co nie można w pełni docenić starań kogoś bliskiego. Poprostu - nie widzi się tego co ta druga osoba może widzieć w nas. :)
Po drugie mając poczucie własnej wartości można bezpośrednio i bez żadnych oporów doceniać tą drugą osoba ,bez poczucia niższości czy jakiejś rywalizacji to też się niestety zdarza ;P
Po trzecie - właśnie - trzeba wierzyć. Z tego co wiem czwórki pomimo intensywnej pracy z własną podświadomością i pomimo swojej ogromnej intuicji często poprostu tracą nadzieję. Stąd te depresje i ogromna krytyka wobec siebie samej. Indywidualiści (o to ładniej brzmi ;) ) pomino ,że znaja swoją wartość ,nie mają zbyt wielkiej pewności siebie. Owszem czują się wyjątkowi ,co niekiedy daje im poczucie bezkarności ,ale mają na tyle samoświadomości ,że wiedza na co ich stać ,a na co nie ,co pozwala im wątpić w jakiekolwiek zapewnienia ukochanej osoby o jej 'wielkiej' miłości. Owszem takowa może istnieć ,ale indywidualistom raczej będzie trudno w to uwierzyć. Zbyt dobrze znają one samych siebie :)
Kwiecia pisze: Za bardzo koncentruję się na sobie i swoich uczuciach, a za mało na samym ukochanym. Czuję się poszkodowana, kiedy to właśnie ja poszkodowałam.
No niestety... taka jest już cecha tragicznych romantyków :>
Strasznie pragną kochać ,ale tak naprawde tylko pławią się we własnym uczuciu ,bo jest ono dla nich takie wzniosłe i niezwykłe. Czują się dumni ,że są zdolni do tak wielkiego uczucia ,to czyni ich wyjątkowymi... Tak naprawde jednak miłość nie na tym polega...tu nie chodzi o 'podwartościowanie się' tylko o bezinteresowną chęć oddania życia tej drugiej osobie :) Satysfację moim zdaniem powinno się czerpać z tego ,że dało się tej drugiej osobie coś niezwykle cennego ,co nie zwalnia z możliwego korzystania ze wszystkiego co druga osoba jest wstanie nam ofiarować ;>
Czwórki mają nosa do wyszukiwania egocentryków, narcyzów i biorców.
Dokładnie :) Pragną być doskonałe wewnętrznie dlatego też są przeczulone na wszelkie przejawy zewnętrznej "nieczystości" ,co z jednej strony pozwala im rozróżnić ludzi wartościowych od niewartościowym ,jednak z drugiej subiektywny punkt widzenia i patrzenie na wszystko przez pryzmat własnych wewnętrznych przeżyć ,nie pozwala im dogłębniej zrozumieć problem tej drugiej osoby i to dlaczego zachowuje się tak ,a nie inaczej...

Mimo wszystko uważam ,że indywidualiści (włóczykije i inne takie osobniki ;P) dzięki swojej niezwykłej uczuciowości umieją dotrzeć do drugiej osoby ,o ile będą wstanie przestawić się na 'jej punkt i widzenia' i o ile ta osoba będzie miała chęć się 'otworzyć' :)

P.S. Swoja drogę myślę się indywidualiści i zdobywcy (czyt. czwórki i trójki) dąrzą do tego samego celu. Do akceptacji ,do ideału. Czwórki robią to poprzez intensywna samokrytykę i Introwersję ,trójki zaś poprzez intensywna samorealizację i Ekstrawersję . Obie drogi sa słuszne. Obie dąrzą do życia w zgodzie z samym sobą ,w taki czy inny sposób. Dlatego też uważam ,że mogą one tworzyć doskonałą parę i wzajmnie się uzupełniać. :) Oczywiście wszystko nie musi być usłane różami ,ale to JEST do spełnienia ;)

: wtorek, 1 maja 2007, 14:24
autor: Szura
magda pisze:z początku musisz pokochać siebie.. to trudne.. potem dopiero przychodzi czas na miłość do partnera.. tak jak cenisz siebie, będziesz cenić też jego..
miłość to bardzo trudne uczucie.. wymaga wiele wysiłku, pracy nad sobą, wielu wyrzeczeń.. ale jeśli potem stwierdzisz, że zrobiłabyś dla niego to, co mogłabyś zrobić dla siebie, by odczuwać szczęście to.. wydaje mi się, że to właśnie jest miłość..
:lol: Jestem tak daleka od pokochania siebie, jak tylko być można. Mimo to nie mam nawet cienia wątpliwości, że Kocham. I nie cenię jej tak, jak siebie - cenię ją o wiele bardziej.

: wtorek, 1 maja 2007, 14:39
autor: malna
Basketcase pisze:Codziennie po pół godzinki przenoś miłością ciężary o wadze przynajmniej 10 kg.
malna pisze:Nie bardzo sobie wyobrażam, jak prowokujesz w sobie taką 'czystą' miłość.
tzlm pisze:Brzmi jak lekcja polskiego trochę.
czuję się tak... trybalnie 8)

: piątek, 11 maja 2007, 10:48
autor: capleton
ja tam daje cale serce, calego siebie i jestem tego pewien... przyjaciolom, kobiecie czy dziecku...

: wtorek, 15 maja 2007, 12:33
autor: Finn
Akceptować, nie zmieniać, nie kontrolować. Umieć poświęcić własne pragnienia dla szczęścia drugiej osoby. Pozwolić odejść, jeśli tak będzie dla niej lepiej. Wspierać, gdy jest jej źle. Nie żądać niczego w zamian.

: niedziela, 20 maja 2007, 16:55
autor: after
Nie potrafię. Nie tak jak bym chciał. I sądzę, że już się tego nie nauczę. Jestem za starym psem - nowe sztuczki są nie dla mnie. I to jest moja największa życiowa porażka. Nie jakiś brak kontaktowości, czy przebojowości. To są małe pikusie. Bez miłości życie jest nic nie warte. T_T