Jak kochać?

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Szura
Posty: 897
Rejestracja: piątek, 27 października 2006, 17:57
Lokalizacja: Warszawa

#91 Post autor: Szura » sobota, 30 czerwca 2007, 22:30

Gabriel pisze:Jeśli nie będę ufał mojej partnerce ani ona mi, to nie widzę najmniejszych szans na związek. Sam wymagam sporej wolności, więc byłoby nie fair gdybym tego samego nie dawal wzamian. Kocha to wróci, a jak nie, to nie ma sensu się truć.
Dokładnie. A wielu o tym zapomina...


Podczas srogiej zimy zrozumiałem, że we mnie jest niezwyciężone lato.
4w5, ISFp.

Awatar użytkownika
Acalia
Posty: 21
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 12:10

#92 Post autor: Acalia » sobota, 30 czerwca 2007, 22:34

Gabriel pisze:Zbyt wiele doświadczenia w związkach nie mam, ale zawsze uważałem, że zaufanie jest fundamentem związku. Jak sobie nie ufacie to po jaką cholerę być ze sobą? Druga osoba i tak zrobi co będzie chciała jeśli Ciebie nie będzie w pobliżu. Więc po co być zazdrosnym, podejrzliwym, zaborczym? Oczywiście w pewnej dawce to nawet miłe, ale przesadzanie pod tym względem to juz lekka tragedia. Jeśli nie będę ufał mojej partnerce ani ona mi, to nie widzę najmniejszych szans na związek. Sam wymagam sporej wolności, więc byłoby nie fair gdybym tego samego nie dawal wzamian. Kocha to wróci, a jak nie, to nie ma sensu się truć.
Zgadzam się z Tobą.Ile to już razy nie chciałam być taka?Wiem,że ograniczanie kogoś jest złe.Tylko...no własnie.Nie wiem skąd ten problem.Ja już dwa razy przechodziłam przez piekło rozstania.I raz już przysięgłam sobie,że koniec-nie chcę powrotu.Ale jednak.Może to uzależnienie od tej miłości?Najgorsze jest jednak to, że on kocha,ale gdieś tam szuka 'wrażeń'.Nie wiem,jak an to się zapatrywać.Powiedzieć-odejdź i nie wracaj?Cierpieć znów?Może to jest jakieś wyjście.

Ale fakt faktem - zgadzam się z Tobą,Gabriel.

Awatar użytkownika
Nif
Posty: 372
Rejestracja: wtorek, 19 grudnia 2006, 09:34
Lokalizacja: z Krainy Mgieł
Kontakt:

#93 Post autor: Nif » niedziela, 1 lipca 2007, 00:09

A ja myślę, że to kwestia uczciwości. Trzeba sobie dużo mówić i dużo wyjaśniać. Ukrywanie uraz, wątpliwości, robienie jakichś sekretów i tajemnic niszczy każdą relację. A po mnie podobno wszystko widać... Jeśli masz jakieś wątpliwości, albo ktoś sprawia Ci przykrość swoim zachowaniem, powiedz mu o tym, Tak jest prościej. Ja bardzo żałuję, że kilka razy nie potrafiłam szczerze powiedzieć, co leży na wątrobie. Może teraz wszystko byłoby inaczej, no nie wiem...
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP

dziewczyna_ze_szmaragdem
Posty: 10
Rejestracja: wtorek, 26 czerwca 2007, 14:03
Lokalizacja: Warszawa

#94 Post autor: dziewczyna_ze_szmaragdem » niedziela, 1 lipca 2007, 15:44

zaufanie zdecydowanie jest fundamentem związku...
ale gdy nie ma zaufania wszystko wali się na łeb, na szyję i...
wtedy jest koniec.

tak jak w moim przypadku.

ale przede mną całe wakacje. może pozanm kogoś fajnego?
odkąd zobaczyłam, że marzenia czasem się spełniają (czyli od przedwczoraj), jakoś tak odrobinkę łatwiej żyć...
Trying to find your way back to love
To find that road you were walking on

Awatar użytkownika
AYA
Posty: 52
Rejestracja: niedziela, 13 maja 2007, 12:57

#95 Post autor: AYA » poniedziałek, 30 lipca 2007, 12:09

Nie wiem jak inne czwórki ale ja odkryłam w sobie potrzebę kontroli nad partnerem. Moze to zazdrość a może po prostu pragnienie żeby zawsze wszystko wiedzieć, rozumieć, żeby nie dać się wykorzystać!!!
Tak to chyba o to chodzi u mnie - żeby nie dać sie wykorzystać i zrobić w konia!!! To chyba najgorsze uczucie kiedy Ty dajesz siebie a ktoś się Tobą bawi...
Brzmi to dziwnie....
aya 4w5 czy 5w4 ?

Awatar użytkownika
ein
Posty: 1168
Rejestracja: sobota, 16 czerwca 2007, 20:32

#96 Post autor: ein » poniedziałek, 30 lipca 2007, 21:36

Dziwne, czyli dla nas normalnie -- o ile nienormalność może stać się normalna jeśli tylko takowa występuje u większej grupy ludzi, czyli w naszym przypadku 'czwóreczki' oraz pochodne (4w3/5) to staje się normą.

Wracając do 'sprawdzania partnera'. Ja sobie tego nie wyobrażam. Miłość dla mnie jest powiązana z pełnym, zaufaniem. Nie można kogoś kochać i jednocześnie doszukiwać się spisków na każdym kroku. Sam nie wiem jak jest w takim związku, ale nie wyobrażam sobie kontrolowania działań drugiej osoby. Takie coś mija się z celem...

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#97 Post autor: minou » poniedziałek, 30 lipca 2007, 22:33

ein pisze:Miłość dla mnie jest powiązana z pełnym, zaufaniem. Nie można kogoś kochać i jednocześnie doszukiwać się spisków na każdym kroku.
Moim zdaniem, to jest tylko teoria. Taka absolutnie przejrzysta miłość i pełne zaufanie. Ludzią są na to za słabi. Zarówno ci, którzy chcieliby bezgranicznie ufać, jak i ci oczekujący stałego zaufania. To jest myślę niemożliwe (chociaż nie ma co w ogóle wspominać o doszukiwaniu się spisków na każdym kroku... to jest już patologia). Wydaje mi się, że miłość zawsze wiąże się z niepewnością, jakimś niepokojem, instynktowną obawą straty. Momentami brak zaufania, jakaś potrzeba kontroli to moim zdaniem reakcja obronna. I chyba nie da się tego uniknąć. W poczuciu zagrożenia gorsza byłaby pewnie obojętność.
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

Awatar użytkownika
Martinez
Posty: 112
Rejestracja: poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 10:05

#98 Post autor: Martinez » piątek, 3 sierpnia 2007, 00:44

Schwytane z sieci:
Miłość musi się wydarzyć. Co wtedy, gdy się nie wydarza? Jedni z nas są wybrani przez miłość, a inni skazani na bez-miłość?

Nie do końca. Coś można zrobić. Możemy zbliżyć się do drugiego człowieka. Popatrzeć w oczy. Uruchomić empatię, czyli stworzyć przestrzeń do tego, aby powstała możliwość miłości, aby mogło dojść do rezonansu naszych esencji. Postanawiam zbliżyć się do ciebie poprzez delikatność, pogłaskanie po twarzy, po dłoni, spojrzenie w oczy, zainteresowanie tym, kim jesteś.
Nie mogę stworzyć miłości, ale mogę otworzyć się na nią. Czy nastąpi spotkanie naszych esencji? Tego nie wiadomo.

Otworzyłam się i pokochałam. Ale przeminęło. Głównie doświadczamy takiego przebiegu zdarzeń. Dlaczego przemija?

Miłość to decyzja. Podejmujemy decyzję. Zgadzam się na miłość. Na ciebie. Możemy wpływać na miłość, wzmacniając ją albo osłabiając. Jeśli kogoś kocham, zwracam się do tej osoby, szukam z nią bliskości. Mam w sobie głębokie „tak” właśnie dla niej, dla naszej miłości. Miłość można ująć w czterech słowach: „Moje tak dla ciebie”. To jakby mówić: „To, że istniejesz, jest dla mnie dobre, najlepsze. Widzę ogromną wartość w tym, że jesteś taka, jaka jesteś”. Z tej perspektywy nawet miłość nieszczęśliwa nie jest nieszczęściem. Jeśli ktoś, kogo kocham, opuszcza mnie, mogę wtedy powiedzieć: „Dalej będę żył moją miłością do ciebie. Jeśli nie możesz mnie kochać, dla ciebie będzie lepiej, gdy odejdziesz i z kimś innym znajdziesz szczęście. Żyj swoim życiem i niech to będzie dobre życie”.
W związkach czujemy się raczej niedocenieni, pominięci, wykorzystani. To jest częste. To widać, gdy para przeżywa kryzys i zwraca się o pomoc do specjalisty. Pytam mężczyznę, który od 20 lat jest w związku z kobietą, co ceni w żonie. Jest zaskoczony, nigdy nie zadał sobie takiego pytania. A kobieta to czuła, więc walczyła, kłóciła się, krytykowała go, nie umiała powiedzieć, czego jej brakuje, a on się bronił, bo nie wiedział, o co jej chodzi.
Kochać to „odświeżać” kochaną osobę, mówić: „Dzień dobry, kochanie”, pytać: „Jak się dzisiaj masz?”, „Jak minął dzień?”. Trochę otwartości daje tak wiele życia. Spróbujcie popatrzeć sobie w oczy i powiedzieć swoje imiona. To bardzo intymne wydarzenie. Ono znaczy: chcę cię rozpoznać w twojej istocie. Chętnie inwestujemy w miłość, gdy jest młoda. Im bardziej powszednieje, tym częściej wycofujemy energię, co osłabia miłość, osłabia związek. Często wydaje nam się, że możemy się wycofać i nic się nie zmieni. Jesteśmy w błędzie. Milczenie, obojętność to znaczące sygnały. Każdą decyzją – także obojętnością – tworzymy przyszłość. Sztuką jest w szarym, codziennym, upływającym życiu odkrywać sens i znaczenie. Odmładzać miłość. Postrzegamy życie jako walkę, zapominamy o zachwycie.Jest takie chasydzkie powiedzenie: Z wiekiem kobieta staje się coraz piękniejsza, ale widzi to tylko ten, kto ją kocha”.
"Nikt nie śpiewa tak czysto jak ci, którzy są w najgłębszym piekle. Ich krzyk jest tym, co uważamy za śpiew aniołów"

4w5

Awatar użytkownika
sarnandynka
Posty: 241
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 00:16

#99 Post autor: sarnandynka » piątek, 24 sierpnia 2007, 14:09

A może lepiej nie zadręczać się pytaniami o to, czy "naprawdę" kochamy? Czas pokaże czy tak jest czy nie.

Nie lubię ogromnych deklaracji typu: "Zawsze będę Cię kochać". Wiele rzeczy się zmienia. Elementy, które pasowały do siebie idealnie mogą zacząć się intensywnie gryźć...

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#100 Post autor: minou » piątek, 24 sierpnia 2007, 17:21

sarnandynka pisze:Wiele rzeczy się zmienia. Elementy, które pasowały do siebie idealnie mogą zacząć się intensywnie gryźć...
Albo... elementy mogą dalej do siebie pasować, tylko obraz całej układanki z czasem się zmienia. Całość przestaje wyglądać tak idealnie. Bo przecież nigdy chyba nawet idealnie nie było. To kwestia zainteresowania, zaangażowania, chęci, woli, potrzeby "współpracy" by czegoś nie stracić.
Często wydaje nam się, że możemy się wycofać i nic się nie zmieni. Jesteśmy w błędzie. Milczenie, obojętność to znaczące sygnały. Każdą decyzją - także obojętnością - tworzymy przyszłość.
Bardzo to prawdziwe.

I... podoba mi się ten cytat; prosty, zwyczajnie trafiający w sedno :
"To, że istniejesz, jest dla mnie dobre, najlepsze. Widzę ogromną wartość w tym, że jesteś taka, jaka jesteś".
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

Awatar użytkownika
sarnandynka
Posty: 241
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 00:16

#101 Post autor: sarnandynka » piątek, 24 sierpnia 2007, 22:12

Mnie po prostu denerwują zbyt górnolotne słowa i nazywanie osoby, którą bardzo krótko znamy "najlepszym przyjacielem" lub "miłością życia". Wiem, że rzeczy nie są tak idealne jakby się chciało :D , ale kontakt z drugim człowiekiem nie powinien być katorgą. Wyjaśnianie i pójście na kompromis nie zawsze wystarczają a układanka często po prostu zaczyna się sypać. Jeśli ktoś nas wielokrotnie zawodzi- to głupotą jest brak zweryfikowania zdania na jego temat. Niestety kobiety często mają okropną tendencje do pozostawania w związkach z toksycznymi facetami, bo wydaje im się, że wszystko można naprawić. :(

Co do ostatniego cytatu: gdy wypowiada go ktoś nam bliski- te słowa brzmią piękne. Bez kontekstu są jednak banalne i niewiele warte.

Awatar użytkownika
herbacianka
Posty: 71
Rejestracja: niedziela, 22 kwietnia 2007, 10:47
Lokalizacja: Z ciepłych krajów
Kontakt:

Re: Jak kochać?

#102 Post autor: herbacianka » piątek, 24 sierpnia 2007, 23:09

aliszien pisze:Na swoj sposób milość bywa egocentryczna, bo daje przyjemne uczucie buzujących endorfin. To poszukiwanie samoakceptacji, potwierdzenia własnej atrakcyjności. Dwoje zakochanych przegląda się nawzajem we własnych oczach i widzi siebie jako ideał.
Być może stąd sporo z nas czuje się jakby "przeklętym" czy niezdolnym do miłości, bo czwórka łatwo wpada w dół i dostrzega negatywne strony związku. Ze mną tak jest, że szybko dostrzegam wady drugiej osoby albo dostaję chandry i już ta druga osoba nie tylko że dla mnie nie jest ideałem, ale i przestaje mnie traktować jako ideał. Akceptacja to nie jest łatwa sprawa. Po kolejnym roczarowaniu trudno mi uwierzyć, że mogę stworzyć udany związek i że spotkam kogoś odpowiedniego- i znam czwórki, które też tak mają (potrafią z powodu odrzucenia bardzo dramatyzować i zatruwać otoczenie). Endorfiny są, owszem. I radość z bycia razem też. Żeby tak jeszcze była cierpliwość, kiedy coś się psuje.

Jak kochać, będąc czwórką? Moim zdaniem będąc sobą, nie udając, ale też zachowując spokój. I dbając o własne samopoczucie, tak aby nie zarażać innych złym nastrojem, nasycając tymi emocjami, które są pozytywne.
I, gryząc się w język. Czwórka, przepełniona fantazjami, emocjami i wspomnieniami poprzednich związków potrafi powiedzieć zbyt wiele.
Nieważne, na co zasługujesz, ważne jest to, co wybierasz.

herbaciana 4 w 5 INFp

Awatar użytkownika
Eteiris
Posty: 23
Rejestracja: czwartek, 23 sierpnia 2007, 20:26
Lokalizacja: nie wiem...?

#103 Post autor: Eteiris » piątek, 24 sierpnia 2007, 23:57

Co do ufania partnerowi. Ja nie potrafię. Jestem zbyt zaborcza i zbyt podejrzliwa. I bardzo, bardzo niepewna własnej wartości. Może to wszystko przez to.
Mam bardzo podobnie, tyle, że raczej, mimo okresowej niewiary w siebie wiem, że są osoby, którym się bardzo podobam, więc powód jest trochę inny: okazja czyni złodzieja, okazja do zdrady czyni zdrajcę, zbyt duży kontakt między ludźmi może doprowadzać do zakochania... I dlatego jeśli mam partnera, nie pozwalam mu na sytuacje podbramkowe. On nawet nie musi o tym wiedzieć, tymczasem ja bardzo delikatnie manewruję nim, jedynie na tyle, by nie było okazji do niebezpiecznych sytuacji. Nie ufam w pełni i to działa, więc chyba się opłaca (?)
Nie wiem jak inne czwórki ale ja odkryłam w sobie potrzebę kontroli nad partnerem. Moze to zazdrość a może po prostu pragnienie żeby zawsze wszystko wiedzieć, rozumieć, żeby nie dać się wykorzystać!!!
Tak to chyba o to chodzi u mnie - żeby nie dać sie wykorzystać i zrobić w konia!!! To chyba najgorsze uczucie kiedy Ty dajesz siebie a ktoś się Tobą bawi...
Dokładnie.

Co do zazdrości: swego czasu było to uczucie, które czułam najmocniej (zaraz po nienawiści ;) ). Pewnego razu nie mogłam dać już temu rady i przeszukałam chyba cały net w poszukiwaniu artykułów, for, tekstów o zazdrości i jedyne czego się dowiedziałam to to, że bierze się ona z niedowartościowania i że bardzo łatwo można dzięki niej stracić partnera. Po przeczytaniu historii kilku osób, które miały obsesyjnie zazdrosną drugą połowę dałam sobie spokój i zazdrość zniknęła zupełnie, jakby wybielić czerń na biel. Zapewne to sprawa perfidii ;) Teraz stosuję już tylko to ''ubezpieczenie wierności", nie czując niczego, co sprawiałoby mi ból czy lęk w tym względzie.

Chyba nie ma jednej recepty, jak kochać, wydaje mi się jednak, że najważniejsze jest by być podobnym do tej drugiej osoby. Jak dobrze by nie było, kiedyś w końcu pojawią się problemy. I z własnego doświadczenia wiem, że jeżeli ludzie nie są podobni i nie mają tego samego spojrzenia na życie (albo bardzo podobnego przynajmniej), prędzej czy później wszystko się rozpadnie. Dlatego jestem zdania, że wolałabym być w związku z 4 niż kimś innym: to przekonanie jest we mnie bardzo mocne, mocniejsze nawet od potencjalnych problemów, jakie dwie czwórki mogłyby napotkać na swojej drodze. Jeżeli ludzie się rozumieją, w większości przypadków dojdą do kompromisu i zgody.

Awatar użytkownika
minou
Posty: 275
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 14:52

#104 Post autor: minou » sobota, 25 sierpnia 2007, 13:12

sarnandynka pisze:Jeśli ktoś nas wielokrotnie zawodzi- to głupotą jest brak zweryfikowania zdania na jego temat.
Oczywiście, że tak. Nie ma ideałów, ale nie można też rezygnować z własnych oczekiwań, wymagań i potrzeb. A kontakt z drugim człowiekiem nie tylko nie powinien być katorgą (to już w ogóle chora sytuacja), ale powinien dawać spełnienie, poczucie docenienia. Inaczej, łatwo się wypalić i dać się przytłoczyć beznadziejności sytuacji. I układanka zaczyna się sypać. A ludzie niestety nie zawsze chcą i potrafią się zmieniać.
Tamten cytat bez kontekstu rzeczywiście jest banalny (jak wszystko chyba). To był tylko przykład. Usłyszeć coś takiego byłoby bezcenne.
herbacianka pisze:czwórka łatwo wpada w dół i dostrzega negatywne strony związku.
Czwórki chyba w ogóle jeśli już się angażują, to bardzo głęboko, bez półśrodków, podejscia typu "jak nie, to nie, mówi się trudno". Stąd też większa podatność i wrażliwość na zranienie. No i nieprzyjemne momenty, kiedy okazuje się, że znowu albo czwórka zawodzi, albo komuś nie zależy na niej... I broń boże, nie mówię o dramatyzowaniu, tylko raczej o ogromnym żalu. To jest to, co najczęściej czuję w takich chwilach.
Rf_mortality pisze:Chyba nie ma jednej recepty, jak kochać, wydaje mi się jednak, że najważniejsze jest by być podobnym do tej drugiej osoby. Jak dobrze by nie było, kiedyś w końcu pojawią się problemy. I z własnego doświadczenia wiem, że jeżeli ludzie nie są podobni i nie mają tego samego spojrzenia na życie (albo bardzo podobnego przynajmniej), prędzej czy później wszystko się rozpadnie.
Na pewno łatwiej jest porozumieć i zrozumieć się ludziom podobnym do siebie. Choć to nie jest reguła, że zawsze da się dojść do kompromisu. Z doświadczenia wiem, że nie tyle różnice dzielą, co rezygnacja i niechęć do zmian, czy choćby samych prób zrozumienia siebie nawzajem.
-
"Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka."

Awatar użytkownika
littlekid
Posty: 6
Rejestracja: niedziela, 29 kwietnia 2007, 00:26
Lokalizacja: inmyworld

#105 Post autor: littlekid » wtorek, 13 listopada 2007, 23:36

Czy 4 umieją prawdziwie kochać? Czy to co czują naprawdę to tylko fascynacja, chęć akceptacji, zrozumienia? a gdy tego nie dostają to cała miłość się kończy, ale zostajesz coś jeszcze co nasz trzyma... może to żal, albo zazdrość. Czy mogą się oszukiwać? Prowokować w sobie i wmawiać uczucia, których tak naprawdę nie czują? Czy też może być opóźniona reakcja na dane zdarzenie?
Czy jeśli między mną a partnerem jest źle i wiem, że mogę to z nim naprawić, ale on sądzi, że i tak nic z tego nie będzie (wiele razy zdarzyła się taka sytuacja) to mam mu pozwolić odejść? A jeśli jest to coś co mnie przerasta? Nie chcę pozwolić mu odejść... Co gorsza nie wiem czy to dlatego, że go egoistycznie kocham czy naprawdę.. nie potrafię rozróżnić uczuć, nie umiem komuś coś dawać, choć chcę żeby był szczęśliwy, ale wszystko się skupia na mnie... zawsze byłam sama tak mi się wydawało, może po prostu to był mój wybór, dlatego nie dostrzegam jego potrzeb.

ODPOWIEDZ