Czwórki a pewność siebie

Wiadomość
Autor
impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

Czwórki a pewność siebie

#1 Post autor: impos animi » poniedziałek, 26 marca 2007, 22:30

Chciałam zapytać, jak to u was z tym jest, a przyszło mi to na myśl, kiedy nagle uświadomiłam sobie, że u mnie czasem jest z tym tak źle, że nie mam odwagi nawet odpowiedzieć na jakiś post na forum, chociaż mam coś do powiedzenia. Co najciekawsze to jest u mnie tak zmienne, jak woda w rzece. Czasami moja dawka pewności siebie zmienia się u mnie z minuty na minutę, jednak generalnie zauważyam, że z czasem jest z tym coraz gorzej i podejrzewam, że to wpływ wielu czynników, o których nie chcę się teraz rozpisywać, bo mam do tego duże skłonności. A jak u was czwórki jest z pewnością siebie? Stoicie w kącie czy błyszczycie w towarzystwie? A może wy również jednego dnia zaszywacie się w norze, z dala od ludzi, a drugiego jesteście duszą towarzystwa? Też was ta zmienność tak męczy?

Ps. Jestem tutaj nowa i jeszcze się nie wdrożyłam za bardzo, a co za tym idzie nie znam wszystkich zasad. Mój ostatni post od razu został zablokowany, drogą dedukcji domyśliłam się, że pewnie już kiedyś taki temat powstał. Mam nadzieje, że tym razem się nie powtarzam :wink:
Ostatnio zmieniony niedziela, 1 kwietnia 2007, 13:51 przez impos animi, łącznie zmieniany 1 raz.


Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

Awatar użytkownika
Nesca
Posty: 202
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 19:18
Lokalizacja: Spadłam z waniliowego nieba :)

#2 Post autor: Nesca » poniedziałek, 26 marca 2007, 22:48

Jesli chodzi o pewnosc, to rowniez staloscia emocjonalna nie grzesze :P Tylko ze u mnie zauwazylam, ze czynnikiem wplywajacym na moja pewnosc sa po prostu inni...

Kiedy ktos mnie "przytuli" do siebie, zaakceptuje, to czuje pewnosc w wyrazaniu siebie i ogolnie swobode dzialania... :)

Gdy zas czuje ze jakies towarzystwo jest neutralne w stosunku co do mnie, to nie mam pewnosci ze w pelni mnie akceptuje i pewnosc ucieka gdzies do kieszonki..
.
A jesli juz uslysze nagane/krytyke to lolaboga :wink: zaszywam sie w kat i zaglebiam we wlasnych depresyjno-maniakalnych uczuciach i analizach czysto przeszlosciowych...
Kobieta jest z Wenus, a Mężczyzna... spadł z Księżyca.
Nieszczęscia chodzą parami, a szczęścia...spadają z Księżyca. Tuż za Mężczyzną ;)
_______
4w5

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#3 Post autor: impos animi » poniedziałek, 26 marca 2007, 23:08

Nesca, mam dokładnie tak samo. Jednak największy zawód mnie spotyka wtedy, kiedy krytyka dotkanie mnie od osoby, którą uważałam za godną zaufania. Wtedy to już jest koniec, mam ochotę zaszyć się w jakiejś jaskini, po poprzednim wydarciu na świat jaki jest bezndziejny :P

To prawda, że bardzo duży wpływ ma otoczenie. Są ludzie, przy których się czuję jak ryba w wodzie i przy których potrafię jako tako na miarę własnych możliwości się otworzyć i są tacy, których towarzystwa nigdy nie zaakceptuję.

Jednak najbardziej boli, kiedy zaczynam czuć, że przy tej pierwszej grupie też już nie umiem tak jak kiedyś. Wtedy się od wszystkich izoluję i działam destrukcyjnie na samą siebie.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

Awatar użytkownika
ibidem
Posty: 119
Rejestracja: wtorek, 2 stycznia 2007, 12:57

#4 Post autor: ibidem » poniedziałek, 26 marca 2007, 23:15

Sprawiam wrazenie, jakbym byl pewny siebie; tak naprawde nie jestem, ale to nie jedyny paradoks. Boje sie brac na siebie odpowiedzialnosci, ale jednoczesnie bardzo ja lubie. To niesamowita satysfakcja odegrac np. role na apelu pomimo trzesacych sie kolan :). Wraz z praktyka, jest coraz lepiej, lubie wystepowac publicznie.

Awatar użytkownika
Nesca
Posty: 202
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 19:18
Lokalizacja: Spadłam z waniliowego nieba :)

#5 Post autor: Nesca » poniedziałek, 26 marca 2007, 23:16

Taka krytyka od zaufanej osoby dotyka mnie tylko wtedy, gdy nie darze tej osoby przyjaznia. Jesli jest moim przyjacielem, to krytyka dziala na mnie konstruktywnie, ufam ze jest trafna i wyciagam wnioski :)

Ja wole dzialac destruktywnie na siebie niz na innych (chociaz zawsze niestety jakos to sie jedno z drugim laczy).

A gdy taka "izolacja" dopada, jak przeciwdzialasz? Bo ja zupelnie sie poddaje temu procesowi, i, co tu duzo mowic, zle jest, zle... :roll:
Kobieta jest z Wenus, a Mężczyzna... spadł z Księżyca.
Nieszczęscia chodzą parami, a szczęścia...spadają z Księżyca. Tuż za Mężczyzną ;)
_______
4w5

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#6 Post autor: impos animi » poniedziałek, 26 marca 2007, 23:25

Właśnie szkopuł w tym, że nie potrafię przeciwdziałać i cały czas coraz bardziej się pogrążam. Prawdę mówiąc ten proces cały czas trwa i nie umiem sobie z nim poradzić, dlatego cieszę się, że znalazłam to forum, może tutaj ktoś mi podpowie?

A co do krytyki... Zależy czego ona dotyczy, jeśli jest to krytyka w stronę mojej twórczości (ehh za duże słowo, ale w tym momencie nie umiem znaleźć innego) lub nawet zachowania i wiem, że wypływa ona z troski o mnie, to nie mam nic przeciwko temu, potrafię to przyjąć a nawet wziąć do serca. Jednak gorzej kiedy dotyka to innych sfer (mam na myśli te 'duchowe'). Jakiś czas temu moja jak mi się wydawało zaufana koleżanka bardzo mocno zakpiła z moich dziwnych stanów (też 4w5 na dodatek), to mnie tak bardzo dotknęło, że niemal całkiem się od niej odsunęłam. To było tylko jedno zdanie, ale to zdanie sprawiło, że już nie umiem nią rozmawiać jak dawniej. Teraz już rozmawiamy tylko o pogodzie, podróżach i sztuce. Tego typu sytuacje są dla mnie takim kolejnym uderzającym mnie kamieniem, który pomaga mi się potknąć, a czsem upaść.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#7 Post autor: aliszien » wtorek, 27 marca 2007, 09:42

Byłam osobą nieśmiałą i niepewną siebie, która w towarzystwie pokrywała to tupetem, zlośliwością i głośnym sposobem bycia.
Teraz jestem trochę bardziej śmielsza, pewna, ze niczego nie można być do końca pewnym i stać mnie wśród ludzi na wycofanie i ciszę.

W internecie wypracowałam już sobie dozę śmiałości, choć debiut na nowym forum wiąże się z rozeznaniem kto jest kim w hierarchii stada :lol:
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
NeRvOuS
Posty: 115
Rejestracja: piątek, 23 lutego 2007, 18:32
Lokalizacja: zewsząd;D

#8 Post autor: NeRvOuS » wtorek, 27 marca 2007, 10:28

ehhhh..ta pewnosc siebie...w pracy niby uchodze za dusze towarzystwa ...staram sie mowic sporo i z sensem...ale....to wszystko jest takie sztuczne....a jezeli chodzi o osoby mi bliskie badz kandydatki na moja druga polowke, odpowiadam jednym zdaniem badz slowem...balem sie wejsc do sekretariatu zapytac o cos(cala uczelnia maiala zwale jak tam wchodzilem jak do komory)......teraz jest lepiej...moze przez prace na tej zasranej informacji...musze byc uprzejmy otwarty...i to zostaje jednak odrobine w glowie
4w3...INFP...

ortografia nadal kuleje...pracuje nad tym;)

Awatar użytkownika
barbie
Posty: 54
Rejestracja: poniedziałek, 19 marca 2007, 17:59

#9 Post autor: barbie » wtorek, 27 marca 2007, 11:19

Ja chyba sprawiam wrażenie takiej pewnej siebie, ale w rzeczywistości czasami chciałabym się schować. Najlepiej czuję się chyba w towarzystwie osób, które widzę po raz pierwszy i istnieje duże prawdopodobieństwo, że już ich nie zobaczę.
4w3 (INFP/ENFP) sx/so/sp

Mec27
Posty: 4
Rejestracja: środa, 14 marca 2007, 12:39

#10 Post autor: Mec27 » wtorek, 27 marca 2007, 12:43

Czytam i czytam i nic dobrego mi nie wychodzi z tego naszego typu:( Jako dziecko byłem zaj... nieśmiały (nadal jestem, ale teraz wiem o tym już tylko ja) Wśrór znajomych chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie określiłby mnie jako osoby nieśmiałej i z niską samooceną (imprezy to ja rozkręcam:), ale nawet wtedy gdy jestem w takiej sytuacji uwagę skupiam na ich twarzach. Jak wypadam, jak mnie oceniają, chociaż wiem że tego nie robią. Czasami są chwile kiedy czuję że mogę walczyć z całym światem i góry przenosić. Czytam wtedy po kilka książek naraz, znowu rysuję i na siłowni jestem codziennie. Nieporównanie częściej samoocena jednak przybiera poziom krytycznie niski.

4w5

Awatar użytkownika
Noelle
Posty: 20
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 17:17

#11 Post autor: Noelle » wtorek, 27 marca 2007, 16:17

Ja czasami jestem tak nieśmiała że nie potrafie słowa z siebie wydusić ale staram sie udawać pewną siebie i inni mnie taką odbierają...udawanie tego jest jednak trudne

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#12 Post autor: Gabriel » wtorek, 27 marca 2007, 16:48

Pod słowami "Pewność siebie" kryje się ścieżka mojego życia. Tak najlepiej ją określić. Całe dotychczasowe życie upływało mi pod tym hasłem. W dzieciństwie, w rodzinie to byłem raczej przebojowy, nieznośny. W szkole - wstydliwy, nieśmialy, ekstremalnie wrażliwy na krytykę, wolałem stać w cieniu. W podstawówce miałem łącznie 2 - 3 w miarę zaufanych kumpli. Właściwie bardzo przypominałem INFJ. Natomiast kiedy trzeba było mówić na temat, czy iść do odpowiedzi z lekcji, którą umiałem, czułem się bardzo swobodnie. Jednak na każdą życiową porażkę reagowałem myślami "Gdybym tylko był pewniejszy siebie..." Zwłaszcza w sporcie. Później stałem się o wiele pewniejszy siebie. Teraz nie narzekam. W moim otoczeniu jestem postrzegany jako bardzo pewna siebie osoba. Sporo w tym prawdy. Jednak ta zmienność wciąż się mnie trzyma. Są chwile kiedy mogę zawładnąć światem, a są chwile kiedy siedząc na tapczanie, podsuwam kolana pod brodę i tępym wzrokiem gapię się w sufit, marząc o najszybszej śmierci, która wybawi mnie z podłego, pełnego cierpienia świata, na którym nic nie znaczę. Z biegiem czasu jest coraz lepiej. Jestem raczej osobą kontaktową, jeśli chodzi trzeba coś załatwić np. z nauczycielami nie czuję się zawstydzony czy coś podobnego. Patrzenie na problemowe sytuacje jak na wyzwania naprawdę pomaga. Co do fatalnych dni, czasami mogę być bardzo przewrażliwiony, ale w sytuacjach ekstremalnych, czuję się naprawdę dobrze i kiedy trzeba wszystko "postawić na jedną kartę" nie mam żadnych obaw czy oporów. Bardzo ważne jest to jak cię postrzegają inni. Jeśli choćby wyrobisz sobie maskę pewnego siebie i inni cię tak widzą, w końcu sam zaczniesz się tak widzieć, albo chociaż z łatwością będziesz odgrywał rolę, która daje ci poczucie bezpieczeństwa.
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

Awatar użytkownika
Madź
Posty: 97
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:36
Lokalizacja: Dziki Zachód ;]

#13 Post autor: Madź » wtorek, 27 marca 2007, 16:51

Cholernie brak mi pewności siebie, od dawien dawna próbuję z tym walczyć, ale tego zmienić się nie da, to chyba musi po prostu przyjść.
Nigdy nie wierzyłam w to co robie, nie sądziłam, że mogę robić to dobrze. Często czy to na forum, czy w rzeczywistości nie odzywam się, mimo, że mam coś do powiedzenia, bo po namyśle stwierdzam, że może to zabrzmieć głupio a może to w ogóle nie jest na temat, a już na pewno nie wniesie to nic do dyskusji. Straszne to jest, cokolwiek robię, robię to z nastawieniem, że na pewno mi się nie uda, bo przeciez ja tego czy tamtego nie potrafię. Zawsze odmawiam uczestwnictwa we wszleakich konkursach czy zawodach sportowych, bo wiem, że i tak się zbłaźnię. głupie nastawienie, wiem. W towarzystwie nowo poznanych osób jestem niezauważalna, nie potrafię włączyć się do dyskusji, wykrztusić coś sensownego. W sumie w liceum i tak jest lepiej niż np w gimnazjum, kiedy to się totalnie wyłączałam i nawet nie starałam się otworzyć. Ciężko, ale cóż poradzić :)
Ostatnio zmieniony wtorek, 27 marca 2007, 16:53 przez Madź, łącznie zmieniany 1 raz.
4w5

"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"

aesde
Posty: 56
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 17:48
Lokalizacja: Warszawa

#14 Post autor: aesde » wtorek, 27 marca 2007, 16:51

Kiedyś byłem nieśmiały i w ogóle bałem się rozmawiać, bo myślałem, że nie mam o czym. Teraz przestałem się tym martwić, po prostu podchodzę i rozmawiam i nie mam z tym problemów, choć oczywiście zwykle jestem spokojniejszy i cichszy od innych. No może czasem... nie lubię rozmawiać ze starszymi osobami, nawet o te kilka lat.

A pewność siebie umiem dobrze udawać więc ogólnie nie mam problemu, nawet gdy odzywa się stare schorzenie.
4w5 INFP/ENFP i troszkę ISFP :roll: i coś jeszcze...

ktośtam
VIP
VIP
Posty: 973
Rejestracja: poniedziałek, 25 grudnia 2006, 19:25

#15 Post autor: ktośtam » wtorek, 27 marca 2007, 18:31

Jestem nieśmiały i z czasem robię się coraz bardziej. Bardzo krępuję się we wszelkim towarzystwie.

ODPOWIEDZ