Jak "wyleczyć" nadzieję?

Wiadomość
Autor
Nikt
Posty: 122
Rejestracja: sobota, 19 maja 2012, 11:00
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Łódź

Jak "wyleczyć" nadzieję?

#1 Post autor: Nikt » poniedziałek, 21 maja 2012, 15:49

Mam dość tego rodzaju emocji. Po prostu dość. To chyba moja największa udręka.

Choć nie wiem jak mógłbym być nieszczęśliwy (jak to czterywupięć), to mimo wszystko zawsze tli się we mnie nadzieja na lepsze.

Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że jestem na dnie i nic nie wskazuje na to by coś się miało polepszyć, ale moja podświadomość... po prostu wierzy i czeka na cud. Zawsze.

Czy da się zrobić cokolwiek, aby spróbować zmniejszyć, zniwelować moje wieczne i automatyczne poczucie jakiejś nadziei?

Bo zwyczajnie posiadam jej zdecydowanie za dużo. Jakieś sugestie? Czy może jest to nieodwracalna cecha charakteru/osobowości?


4wu5.

Awatar użytkownika
maroz
Posty: 532
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2012, 21:01
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Gdzieś w Tricity sobie lata

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#2 Post autor: maroz » poniedziałek, 21 maja 2012, 17:05

Cuda i szczęście spotykają tych którzy na nie zasługują. Czy ty zasługujesz na cud? Jeśli nic nie zrobisz ze swoim stanem to być może ktoś ciebie będzie kochał na tyle że Tobie pomoże tak jak mnie kiedyś, ale szansa na taką pomoc jest niewielka.

Moja sugestia: Weź się w garść i zamień nadzieję w wiarę opartą na faktach dotyczących świata.
Kilka słów o mnie i moim życiu: http://www.youtube.com/watch?v=--fv2KOIjhM
Co mnie kręci i czym się zajmuje w czasie wolnym http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 1&p=283039
ENTj (LIE) Ennagram 6w7

muahahaha
Posty: 365
Rejestracja: poniedziałek, 28 listopada 2011, 18:27

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#3 Post autor: muahahaha » poniedziałek, 21 maja 2012, 17:33

Jeżeli masz nadzieję, to dobrze, gorzej jakby jej nie było i dostałbyś jakiejś deprechy. Tylko trzeba jej trochę pomóc. Nikt oprócz ciebie nie zrobi ci życia lepszym – już to przerabiałam. Czekanie na cud nie skutkuje niczym, poza zmarnowanym czasem. Poza tym jeżeli ty czekasz aż ktoś wyciągnie do ciebie rękę, to czy ty sam komuś pomogłeś? Jak możesz oczekiwać od kogoś czegoś, czego sam nie robisz? Weź się chłopie w garść i zrób sobie lepiej, powoli i po trochu (trzeba mieć dużo cierpliwości) i w dalekiej lub trochę bliższej przyszłości będzie lepiej. ;)

Awatar użytkownika
Enturie
Posty: 493
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: poza zasięgiem sieci

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#4 Post autor: Enturie » poniedziałek, 21 maja 2012, 18:21

maroz pisze:Cuda i szczęście spotykają tych którzy na nie zasługują. Czy ty zasługujesz na cud? Jeśli nic nie zrobisz ze swoim stanem to być może ktoś ciebie będzie kochał na tyle że Tobie pomoże tak jak mnie kiedyś, ale szansa na taką pomoc jest niewielka.

Moja sugestia: Weź się w garść i zamień nadzieję w wiarę opartą na faktach dotyczących świata.
A czemu ktoś ma bardziej zasługiwać na szczęście, a ktoś mniej? Każdy z nas zasługuje na to w taki sam sposób, niezależnie od tego jakim jest człowiekiem. To jak wykorzystamy szanse zależy przede wszystkim od nas. I nadzieja jest według mnie mocno powiązana z wiarą. Dobrze jest posiadać nadzieję, to znaczy, że chcesz jeszcze walczyć i nie chcesz się poddawać. Po prostu chcesz żyć i być szczęśliwy jak inni ludzie. Prawda jest taka, że nam Czwórkom jest trudniej wziąć się w garść i podjąć jakieś działanie. Łatwiej jest trwać w dole beznadziejności i rozpaczy niż zmierzyć się ze światem i problemami. Człowiek boi się tego, co może stać się po tym, jeśli zacznie coś robić, bo stan, w którym jesteś teraz - wbrew pozorom - jest bardzo wygodny i przewidywalny. Jeśli masz w sobie jeszcze tę nadzieję, to spróbuj ją wykorzystać jako motor swoich działań. Możesz się zawieść, ale będziesz wiedział, że próbowałeś.
► Pokaż Spoiler
Sometimes what you're looking for comes when you're not looking at all

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#5 Post autor: Snufkin » wtorek, 22 maja 2012, 08:41

Z triady wiara, nadzieja , miłość ta druga jest najbardziej szkodliwa bo nierealistyczna.
Jak się z niej wyleczyć ?
W Twoim przypadku radziłbym przestać marzyć i uświadomić sobie suche fakty.
Jeśli jesteś loserem to na pewno znajdziesz ich bez liku. Chodzi oczywiście o fakty potwierdzające Twoje nieudane życie. Czy gdybyś patrzył z boku na kogoś takiego jak Ty to byś myślał, że wszystko przed nim możliwe ? Nie.
Skoro obiektywne fakty do tej pory były nieubłagane, prawdopodobieństwo na którym opierasz swoją nadzieję jest bardzo niskie lub wręcz znikome.
Tak więc uświadom sobie wreszcie, że Twoją nadzieję i oczekiwania wobec świata można o kant dupy potłuc.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
maroz
Posty: 532
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2012, 21:01
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Gdzieś w Tricity sobie lata

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#6 Post autor: maroz » wtorek, 22 maja 2012, 12:23

Do tej triady pisać można jeszcze marzenie które jest podobne do nadziei ale różni się tym że się działa by to marzenie osiągnąć. marzenie można zamienić w plan, podobnie jak wiarę.
Kilka słów o mnie i moim życiu: http://www.youtube.com/watch?v=--fv2KOIjhM
Co mnie kręci i czym się zajmuje w czasie wolnym http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 1&p=283039
ENTj (LIE) Ennagram 6w7

Awatar użytkownika
szerfi1991
Posty: 476
Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Gniezno

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#7 Post autor: szerfi1991 » wtorek, 22 maja 2012, 17:09

Nikt pisze:Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że jestem na dnie i nic nie wskazuje na to by coś się miało polepszyć, ale moja podświadomość... po prostu wierzy i czeka na cud. Zawsze.

Czy da się zrobić cokolwiek, aby spróbować zmniejszyć, zniwelować moje wieczne i automatyczne poczucie jakiejś nadziei?

Bo zwyczajnie posiadam jej zdecydowanie za dużo. Jakieś sugestie? Czy może jest to nieodwracalna cecha charakteru/osobowości?
Wiesz, tez tak miałem swego czasu. Ale to właśnie ta nadzieja, która wszystkim wokół wydaje się tak absurdalna jest Twoja siła. To nie jest kwestia tego że nic się nie zmieni, kwestia tego czy robisz coś w kierunku by to się zmieniło, czy starasz się przemienić tę energie płynącej z nadziei a jednocześnie popychającej do przodu by coś zmienić w swoim świecie? zastanów się nad tym i odpowiedz sobie sam na te pytania...
I dlaczego mówisz, że czekasz? Rusz się i do roboty, przemyśl sobie to kim jesteś, wsłuchaj w siebie, postaraj ogarnąć świat wokół Ciebie potem jak widzisz siebie w tym świecie a jeżeli nie widzisz to gdzie chciałbyś zobaczyć, a potem zmieniaj świat, zmieniaj siebie, bądź szczęśliwy...
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"

fioletowastokrotka89
Posty: 35
Rejestracja: sobota, 25 lutego 2012, 15:45
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#8 Post autor: fioletowastokrotka89 » wtorek, 5 czerwca 2012, 19:20

Czwórki, jak wiadomo są idealistami, więc te marzenia i nadzieja na lepszą rzeczywistość to chyba nasza wrodzona cecha. Może nawet nie do końca chodzi o jakieś realne zamierzenia . Z racji, że dużo czasu spędzam w wewnętrznym świecie, bez tej nadziei nie wiem czy bym potrafiła żyć ;p

Awatar użytkownika
szerfi1991
Posty: 476
Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Gniezno

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#9 Post autor: szerfi1991 » czwartek, 19 lipca 2012, 20:52

Bo to ona (przynajmniej mnie) popycha do przodu, bo... jutro musi być lepiej i tyle :)
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"

Awatar użytkownika
Bulbulbul
Posty: 56
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2012, 22:26
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#10 Post autor: Bulbulbul » niedziela, 19 sierpnia 2012, 23:06

Drogi Nikt (a może jednak Ktoś). Ja mam bardzo podobnie. Nie wiem jak mocno jesteś zorientowany w całej swojej sytuacji i nie wiem jak ci doradzić, więc zacznę pisać patrząc nieco na samego siebie, być może istotne wskazówki wyjdą w trakcie. Jak wiadomo (jako czwórka) lubiłem i lubię spędzać masę czasu zagłębiając się w swój wewnętrzny, wyimaginowany świat. Od zawsze wydawało mi się że jestem inny, patrzyłem na świat z zupełnie innej perspektywy niż większość ludzi i w niedosłowny sposób zadawałem sobie pytanie "kim ja jestem?" (ciekawe czy inne czwórki też miewają takie chore dzieciństwo). Z czasem zacząłem się przyzwyczajać do syndromu kosmity, zarazem zajmując się tym co mnie interesowało. Silne piąteczkowe skrzydło tylko dodało mi analityczności. Wiele rzeczy rozumiałem dużo głębiej niż inni ale i tak nie dostrzegałem w nich sensu. Zaczęły się wzloty i upadki, a w tym stany całkowitego braku motywacji, niemalże deprechy. I kiedy człowiek już myśli że ma spokój, że nie może być gorzej to pojawia się takie paskudztwo, które wywraca wszystkie jego emocje do góry nogami... taka nadzieja, nadzieja na cud. Z początku tego cudu nie da się zidentyfikować, a potem przybiera postać drugiej osoby, która w końcu się zjawi z takimi problemami jak ty i razem jakoś wywleczecie się z dołka (podobno każda czwórka tak ma). W moim przypadku było tak, że nadzieja, będąca moim przekleństwem, nie dając mi spokoju, została niejako moim zbawieniem. Nie mogłem już czekać na kogoś kto poda mi rękę i zacząłem działać sam. Szukałem sposobu aby wyładować swoje emocje, aby się uzewnętrznić. Wziąłem się m.in. za gitarę, kosza ale przede wszystkim szukałem osób z którymi można dobrze porozmawiać (rozmowa, rozmowa, rozmowa, jestem chory na tym punkcie ; d). Głęboko cenię ludzi na których można specyficznie "nawrzeszczeć" (oczywiście nie wliczam w to zbytnich zgryźliwości), wypomnieć istotne fakty, a oni i tak się nie obrażą tylko pomyślą co jest nie tak i poprawkę wdrożą w działanie (sam się za kogoś takiego uważam). Z czasem jak wylewałem te swoje emocje, odkrywałem coraz więcej siebie, co jednocześnie poprawiało stan mojej psychiki. Mimo że nadal nie wiem czego mi właściwie trzeba to czuję się nieco lepiej sam ze sobą, a swój los składam nieco bardziej we własne ręce. Mimo wszystko nadzieja została, motywując do tego aby działać i coś zmieniać na lepsze. Bo wg mnie zawsze może być lepiej, a co najważniejsze, już jest mi dosyć dobrze :)

Napisałem to w długim odstępie czasu od założenia tematu ale gdy tu wszedłem, odczułem taką potrzebę. Przepraszam za wszystkie błędy i pozdrawiam
GG:10400849

Awatar użytkownika
hellbike
Posty: 154
Rejestracja: środa, 13 lipca 2011, 14:38
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#11 Post autor: hellbike » piątek, 31 sierpnia 2012, 15:27

wybaczcie, ale czytajac to forum mam niezwykle silne wrazenie, ze czworki to zapatrzeni w siebie nudziarze, pochlonieci uzalaniem sie nad soba tak bardzo, ze na wewnetrzne zycie nie starcza juz czasu.
http://szukajaczycia.blogspot.com

Some Men Just Want to Watch the World Burn.

Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#12 Post autor: kangur » piątek, 31 sierpnia 2012, 17:13

witamy w elitarnym gronie :P
pochlonieci uzalaniem sie nad soba tak bardzo, ze na wewnetrzne zycie nie starcza juz czasu.
raczej na zewnętrzne vel prawdziew życie brakuje czasu

Awatar użytkownika
hellbike
Posty: 154
Rejestracja: środa, 13 lipca 2011, 14:38
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#13 Post autor: hellbike » piątek, 31 sierpnia 2012, 17:19

kangur pisze:witamy w elitarnym gronie :P
pochlonieci uzalaniem sie nad soba tak bardzo, ze na wewnetrzne zycie nie starcza juz czasu.
raczej na zewnętrzne vel prawdziew życie brakuje czasu
wlasnie o to mi chodzilo, mialo byc zewnetrzne, nie wewnetrzne ; )
http://szukajaczycia.blogspot.com

Some Men Just Want to Watch the World Burn.

Awatar użytkownika
sjofh_ystad
Posty: 620
Rejestracja: poniedziałek, 2 kwietnia 2012, 23:44
Lokalizacja: Nowhere dense ideal / Heart of Darkness

Re: Jak "wyleczyć" nadzieję?

#14 Post autor: sjofh_ystad » sobota, 1 września 2012, 01:03

Nie lecz. Użyj jej jako siły. Jest jednym z najsilniejszych uczuć, jakie istnieją. Czemu się jej wyrzekasz?
Ona sama nie zrobi Ci krzywdy, ślepe podążanie za nią może zrobić.

ODPOWIEDZ