Strona 4 z 16

: piątek, 5 stycznia 2007, 14:38
autor: agnella
Moj Boze, wyobrazcie sobie ze doslownie pare godzin temu po raz pierwszy dowiedzialam sie o ennegramach, natychmiast zrobilam test i jak sie zapewne domyslacie wyszla mi czworka. Do tej pory, nawet wczoraj jeszcze wciaz myslalm ze jestem osoba nie z tej ziemi ktorej nigdy nikt nie zrozumie, ktora rozni sie wszystkim od wszystkich a ktora jest jednoczesnie nikim szczegolnym na kogo warto zwracac uwage, ktora zawsze bedzie samotna mimo ze otoczona przez ludzi...Ciagle szukalam odpowiedzi dlaczego tak jest, na sile probowalam sie zmieniac, nienawidzilam tych wszystkich cech o ktorych Wy napisaliscie przede mna tutaj, mam dokladnie takie same...Dopiero odkrycie mojej osobowosci pokazalo mi ze nie jestem sama z tym, ze sa ludzi mi podobni. Niewiele to zmienilo ale i tak jest mi juz znacznie lzej :) Moze to niewlasciwe miejsce zeby o tym pisac, ale trudno:do tej pory bardzo pomagala (i mam nadzieje ze dalej bedzie) mi religia i wiara, jako ze nigdzie nie moglam znalezc odp na moje pytania. Tam znalazlam mnostwo slow pocieszenia i wlasnie tam zawsze uciekalam znajdujac zrozumienie. Ale nie dostalam zadnych wskazowek jak zyc, jak i czy w ogole moge sie zmienic. Czy te nasza "czworkowosc" mozna zmienic? Czy w ogole warto podjac ten wysilek? Czy moze tacy po prostu jestesmy i to sie juz nigdy nie zmieni? Jak myslicie?

: piątek, 5 stycznia 2007, 14:45
autor: Szura
Agnella - Czwórkom nie jest łatwo, ale nigdy nie zrezygnowałabym z bycia 4.
:shock:

Coś tam zmienić można na pewno - w niemal każdym da się zabić wrażliwość. ;)

Jednak musisz pamiętać, że będzie to tylko przywdziewanie maski - to, jaka jesteś, nie zmieni Cię. Taką Cię ukształtowało środowisko, wychowanie, ku temu typowi miałaś przedyspozycje. Zastanów się, czy jeśli to się zmieni, to czy to na pewno będziesz Ty?

*powiedziała Czwórka, której największym problemem jest to, że nie wie, kim jest ;) *

: piątek, 5 stycznia 2007, 15:05
autor: akl
Nie wiem czy to jest czwórkowe ale przeszkadza mi mój cynizm który zrodził się we mnie stosunkowo nie dawno ... :D ale najgorsze jest to że się szybko wypalam i nie mam cierpliwości do pracy nad sobą nad tym by coś zmienić na lepsze :x

: piątek, 5 stycznia 2007, 16:56
autor: agnella
Szura: wiem, masz racje, nie cche w zadnym razie z siebie rezygnowac ale "wziac krzyz na swoje ramiona". Jak juz pisalam wyzej zanim odkrylam enneagramy i to ze jestem czworka szukalam odp w religii. Bardzo pomogla mi osoba Jana Pawla II, jego nauka. wlasnie dlatego chce podjac ten trud, wymagac od siebie, bo wlasnie tak ksztaltuje sie milosc - to sa jego slowa. Teraz jednak mam nowe powody do zastanawiania sie - co musze i moge zmienic, jakies wady i slabosci, a czego nie moge bo stanowi integralna czesc mnie i stanowi o mojej indywidualnosci a co musze zaakceptowac.
Hmm, ciezkie to zycie...

: piątek, 5 stycznia 2007, 21:08
autor: Natalias
Najbardziej nie lubię tego, że wszystko analizuję wiele razy, wypominam każdy błąd i nei wynoszę z tego nic bo potem robię to samo.

Drugie to ta właśnie, tak często wymieniana huśtawka nastrojów. też potrafię przechodzić w ciągu jednej chwili od prawie euforii do strasznej rozpaczy i myśleć tylko o tym jak ze sobą skończyć. Czasami wystarczy jedno, drobne wydarzenie.

Nieumiejętność bycia optymistką Naprawdę już teog próbowałam. Raz nawet wytrzymałam kilka miesięcy ale potem było straszne załamanie, z którym jeszcze sobie nie poradziłam (10 miesięcy się już męczę). Może kiedyś z tego wyjdę.

Prawie zawsze czuję sie gorsza od innych. To akurat nie wiem skąd się wzięło. Tak po prostu jest i tyle.

To chyba najważniejsze. Jak mi się coś przypomni a przypomni na pewno to dopiszę.

No tak. zapomniałam. Nieumiejętność zwierzania się. Czasami mam tego dość. Chociażdzsiaj dzisaj komuś udało się coś ze mnie wycisnąć. Wiedziała, że coś chcę powiedzieć, ale nie wiem jak i metodą prób i błędów udało sie jej dotrzeć.

: piątek, 5 stycznia 2007, 22:51
autor: Ayu
Ja nienawidzę depresji, ale wiem, że bez nich nie istniałabym ,bo wolę już je niż godzić się z niedoskonałością tego świata. Nie lubię też naiwności, tego, że wierzę w ludzi, ż e się im zwierzam, ale z drugiej strony nie umiem do końca zaufać i często zamykam się przed nimi. Nie lubię świadomości, że się kiedyś zabiję - wiem o tym i nawet nie jestem w stanie z tym walczyć. Jednak nie pozbyłabym się swojej wrażliwości, nie znoszę ludzi, którzy są ignorantami, którzy krzywdzą innych i są nietolerancyjni.
Najbardziej nienawidzę tej zepsutej złości, którą kryję w sobie i nie chcę wypuścić jej na wierzch, bo to zako ńczyło by się katastrofą! To powoduje moje depresje i chęć samounicestwienia.
Chciałbym też przestać być tak natarczywą, chcieć być jedyną osobą w życiu mojego ukochanego. Nienawidzę tego, że jestem na tyle samolubna, że chciałabym mieć go na własność.

: sobota, 6 stycznia 2007, 13:57
autor: Selena
Najbradziej nie lubię w sobie (4w5) częstego stanu podłamania, poczucia, że jestem bezwartościową.

: sobota, 6 stycznia 2007, 18:12
autor: Lone wolf
Basketcase pisze:Świadomości, że jestem zlepkiem komórek, które mają tylko przekazać dalej geny.
Że jestem maszyną do odpowiadania na bodźce. Do tego zepsutą.
Że zginę i że nawet, jeśli jakimś cudem zbiorę siły, aby coś po sobie pozostawić, to także w końcu zniknie.
Że istnienie wszechświata jest bez znaczenia.
Tego, że mimo, ze zdaję sobie sprawę z tych wszystkich rzeczy i tak cierpię z powodu szczegółów niewyobrażalnie małych i nieznaczących w skali tych rozważań.

Nienawidzę tej apatii i braku energii, które nie pozwalają mi się ruszyć z miejsca, sprawiają, że jestem tylko kłębkiem frustracji, ambicji i beznadziei.
I do tego ten straszny wstyd, który staram się tłumić, ale i tak wiem, że gdzieś tam siedzi.
jak zaczynam się komuś z czegoś zwierzać to mówię prawie wszystko... nie potrafię zamilknąć..
I tego też.

Lista wciąż nie jest zamknięta.
kurcze nie wiedzalem ze mam klona... :D

: piątek, 12 stycznia 2007, 14:22
autor: agnella
Nienawidze tego ze sama majac wiele niedostatkow chce (o ile nie wymagam) zeby mnie akceptowano a mimo to pewni ludzie mi nie pasuja, jednoczesnie niby ich akceptuje ale tez natychmiast zauwazam ich braki ktore mi przeszkadzaja. WRRRRRRR NIENAWIDZE TEGO, KIM JESTEM ZEBY MIEC PRAWO TAK OCENIAC?????????? DLACZEGO NIE MOGE PRZESTAC??????????

: piątek, 12 stycznia 2007, 21:11
autor: Nif
agnella -> to jest zupełnie normalne, to skutek uboczny bycia człowiekiem :) Ja też tak mam. A nawet gorzej. Bo sama czuję się taka beznadziejna a mam wrażenie, że ludzie uważają mnie za kogoś bardzo super i że ja muszę ich wymaganiom sprostać. A to niemożliwe.

I nie potępiaj się za to, że oceniasz. Ocenić możesz, tylko nie daj innym ludziom odczuć, jak ich oceniasz, nie traktuj ich jak gorszych. Wszyscy są równi

: sobota, 13 stycznia 2007, 08:20
autor: agnella
Kurcze, ja wiem, ale wlasnie to jest najgorsze, ze w srodku ja czasem czuje ze mimo swoich beznadziejnosci,slabosci i tabunu wad czasami czuje ze jestem lepsza i nienawidze tego, jestesmy rowni i nie mam sie prawa wywazszac. Tak trudno czasami ukryc ze nie toleruje czyjejs slabosci, tak trudno zachowywac sie wtedy normalnie jakby ten czlowiek byl najzwyklejszy pod sloncem. Tak sie boje ze to widac choc staram sie byc mila dla kazdego, nawet dla wrogow...Mam takie mysli czasem, jak ktos sie do mnie zbliza, "zostaw mnie, co ty robisz, ja jestem taka beznadziejna, nieatrakcyjna, dlaczego mnie wybierasz, tylko po to zeby zaraz potem zranic bo nie ma juz gorszej osoby do zranienia?" a jednoczesnie nie chce zeby sie pewne osoby do mnie zblizaly bo w jakis sposob np czuje do nich odraze, nie podobaja mi sie (nawet mam prawo miec jakis ideal! :evil: ) i uwazam wtedy ze zasluguje na kogos lepszego. To chyba konflikt nie do rozwiazania. Macie to tez? Jak sobie z tym radzicie?

: sobota, 13 stycznia 2007, 13:14
autor: Kati Kati
Nienawidzę u siebie przede wszystkim tych stanów lękowych. Co będzie jak zniknę i przestanę istnieć. Czasami nie mogę przez to spać. I czasami nie chciałabym aż tyle nad wszystkim myśleć. To tylko sprawia, że sama ściągam się na dno, z którego potem muszę wychodzić. Dobrze, że chociaż to potrafię... Wychodzić na powierzchnię. Obym tego nie zatraciła.

: niedziela, 14 stycznia 2007, 23:13
autor: Nif
agnella -> Ja dla odmiany chcę, żeby pokochał mnie ktoś, dla kogo nie będę musiała być taka idealna, doskonała. Kto będzie mnie kochał z każdą moją słabością. Nawet wtedy, gdy coś mi się nie uda, gdy zrobię coś źle. Chciałabym mieć kogoś, przed kim nie będę musiała udawać.

: poniedziałek, 15 stycznia 2007, 01:26
autor: Marek
Kati Kati - ja wręcz przeciwnie. Co będzie jak znikniesz i przestaniesz istnieć? Nic. Nie będziesz miała tego świadomości, więc po co tracić życie na rozmyślanie o bólu, którego nie będzie? Ciesz się życiem zza w czasu, kiedy indziej znajdziesz czas na zamartwianie się życiem pozagrobowym ;)

: poniedziałek, 15 stycznia 2007, 08:23
autor: Aristoss
Trawy która jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie, zawsze znajde sobie coś czego mógłbym zazdościć. Jeżeli jest to realne wyzwanie, gdy już to osiągnę nigdy nie mam czasu nacieszyć się sukcesem, ponieważ od razu znajduje coś nowego albo wmawiam sobie, że można to jeszcze udoskonalić, to chyba takie zboczenie charakteru w strone perfekcjonisty.