Agresja
Moze nie agresja ale nerwy tak to nazwe
Jestem strasznie nerwowa, ale właściwie tylko ja o tym wiem.
Uśmiecham sie milutko, jestem grzeczna i sympatyczna... a w głowie biegają mi przekleństwa i mam uczucie ze zaraz eksploduje!
Nigdy nie pokazuje tego na zewnątrz, a to chyba bardzo źle. Nie umiem sobie z tym radzić, złośc kieruje tylko i wyłacznie na siebie.
Autodestrukcja nastąpi za ...3...2...1...0
Jestem strasznie nerwowa, ale właściwie tylko ja o tym wiem.
Uśmiecham sie milutko, jestem grzeczna i sympatyczna... a w głowie biegają mi przekleństwa i mam uczucie ze zaraz eksploduje!
Nigdy nie pokazuje tego na zewnątrz, a to chyba bardzo źle. Nie umiem sobie z tym radzić, złośc kieruje tylko i wyłacznie na siebie.
Autodestrukcja nastąpi za ...3...2...1...0
4w5 / "Gdyby Jezus zstąpił dziś na ziemię zostałby zabity przez CIA lub FBI z powodu strachu przed przejęciem kontroli"
~~Serj Tankian~~
~~Serj Tankian~~
Identycznie jak u mnie. Już o tym na forum dyskutowaliśmy, ja uważam, że to lepsze, bo nie pakujemy się w kłopoty. A to co siedzi w środku, z czasem wietrzeje.Francies pisze: Nigdy nie pokazuje tego na zewnątrz, a to chyba bardzo źle. Nie umiem sobie z tym radzić, złośc kieruje tylko i wyłacznie na siebie.
6w5
sx/sp
ENTp
„Lub robić coś. Kochaj kogoś. Nie bądź gałganem! Żyj porządnie.”
(T. Kotarbiński)
sx/sp
ENTp
„Lub robić coś. Kochaj kogoś. Nie bądź gałganem! Żyj porządnie.”
(T. Kotarbiński)
U mnie z czasem narasta. Jeżeli nie rozładuję agresji, to ona się zbiera, zbiera i w pewnym momencie wybucham i za wszystko, co się wydarzyło przez ostatni np miesiąc dostaje jedna osoba za zirytowanie mnie nawet jakąś głupotą Porażka :/vvob pisze: Identycznie jak u mnie. Już o tym na forum dyskutowaliśmy, ja uważam, że to lepsze, bo nie pakujemy się w kłopoty. A to co siedzi w środku, z czasem wietrzeje.
4w5
INFp/j
Życie nie ustaje w zadziwianiu nas ironią.
INFp/j
Życie nie ustaje w zadziwianiu nas ironią.
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Ja mam duuuuzy problem z okazywaniem emoci- nawet tych dobrych, jak ktos mnie zezlosci cos sie nie uda wyzywam sie na sobie. Mysli samobojcze tak minimum raz w tygodniu... Czasem tylko kogos nieswiadomie zjade i orientuje sie dopiero jak robi taka mine jakby mi mial zaraz przegrysc tentnice szyjnom. Ale mimo to z niewyjasnionych przyczyn jestem lubiana, zawsze otacza mnie grupka ludzi z kturymi czesto wcale niemam ochoty rozmawiac :twisted: Czasem sie przydaja chocby po to zeby zaznac jakiejs intelektualnej rozrywki lub uswiadomic sobie ze jeszce nie jest ze mna tak zle :wink:
Wiem, że trochę OT, ale z intelektualnych rozrywek to polecam przejrzenie słownika ortograficznego...Elkora pisze:Ja mam duuuuzy problem z okazywaniem emoci- nawet tych dobrych, jak ktos mnie zezlosci cos sie nie uda wyzywam sie na sobie. Mysli samobojcze tak minimum raz w tygodniu... Czasem tylko kogos nieswiadomie zjade i orientuje sie dopiero jak robi taka mine jakby mi mial zaraz przegrysc tentnice szyjnom. Ale mimo to z niewyjasnionych przyczyn jestem lubiana, zawsze otacza mnie grupka ludzi z kturymi czesto wcale niemam ochoty rozmawiac Czasem sie przydaja chocby po to zeby zaznac jakiejs intelektualnej rozrywki lub uswiadomic sobie ze jeszce nie jest ze mna tak zle
A co do okazywania emocji - wychodzi mi to tylko z tymi negatywnymi. Może to i głupie, ale te pozytywne jakoś bardziej się utrzymują wewnątrz mnie... I od dziecka lubiłam bić wszystkich kolegów (mam to nadal - jak tylko któryś mnie wkurzy, to "trzask" ), a to chyba też przejaw agresji jest...
4w5
INFp/j
Życie nie ustaje w zadziwianiu nas ironią.
INFp/j
Życie nie ustaje w zadziwianiu nas ironią.
- Prowokacja
- Posty: 519
- Rejestracja: niedziela, 3 lutego 2008, 18:02
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Lodz
- Kontakt:
No, a mnie kiedyś kopała :*Seiren pisze:Wiem, że trochę OT, ale z intelektualnych rozrywek to polecam przejrzenie słownika ortograficznego...Elkora pisze:Ja mam duuuuzy problem z okazywaniem emoci- nawet tych dobrych, jak ktos mnie zezlosci cos sie nie uda wyzywam sie na sobie. Mysli samobojcze tak minimum raz w tygodniu... Czasem tylko kogos nieswiadomie zjade i orientuje sie dopiero jak robi taka mine jakby mi mial zaraz przegrysc tentnice szyjnom. Ale mimo to z niewyjasnionych przyczyn jestem lubiana, zawsze otacza mnie grupka ludzi z kturymi czesto wcale niemam ochoty rozmawiac Czasem sie przydaja chocby po to zeby zaznac jakiejs intelektualnej rozrywki lub uswiadomic sobie ze jeszce nie jest ze mna tak zle
A co do okazywania emocji - wychodzi mi to tylko z tymi negatywnymi. Może to i głupie, ale te pozytywne jakoś bardziej się utrzymują wewnątrz mnie... I od dziecka lubiłam bić wszystkich kolegów (mam to nadal - jak tylko któryś mnie wkurzy, to "trzask" ), a to chyba też przejaw agresji jest...
Ze mnie wyłazi agresja tylko po alkoholu, dlatego nauczyłam się, że nie mogę pić kiedy mam bardzo zły dzień... żeby jakoś nad sobą panować.
chyba jestem bezskrzydłową 6 a myślałam, że w7...
sp/sx
sp/sx
Muszę napisać, że w życiu nikogo nie pobiłem. Oczywiście, zdarzały się przyjacielskie "muki", sparing - partnerowanie kumplom i bójki w przedszkolu, ale to wszystko błahostki. Gdy stawiano mnie w ciężkiej sytuacji, vide akcje pod Żabką lub innym monopolowym, zawsze potrafiłem wyjść z tego słowem, bądź blefem.
Ale w ubiegłą środę przetrąciłem nos chłopakowi. Młodszego od siebie o trzy lata, czyli szesnastolatka. Gnój zagrał mi na nerwach koszmarnie. Oto co się wydarzyło :
Pracowaliśmy na jednym bloku z pięcioma garażami, w tym jeden który był nieczynny, klucze do niego mieliśmy tylko my. Służył on nam za schowek na sprzęt i materiały, typu wiertarki, wkrętarki, diaks, drabiny, kołki, wkręty itp. Na każdy kolejny przenosiliśmy potrzebny nam sprzęt i garaż numer dwa, czyli ten nasz zamykaliśmy na klucz. Ale ostatniego dnia postanowiliśmy nie zamykać bramy garażowej, tylko ją przymykać, bo nic się nie wydarzyło, to czemu ma się wydarzyć teraz. No i wiadomo - prawa Murphy'ego zadziałały. Godzina 17:00, końcówka pracy wchodzę sam na garaż nr. 2 odnieść pare gratów i pare zabrać. Patrzę, a tu stoi jakiś gnój, widać od razu, że spalony kompletnie.
- Co tu pan robi? - pytam się.
- Skręty se palę. - odpowiada i gapi się na mnie pustym wzrokiem. Na ramieniu miał wielką, brązową torbę, więc każę mu otworzyć. Stawiał się, mówił, że nic nie ukradł, ale mimo to wziąłem ją i sprawdziłem - mówił prawdę.
- Ok., spierdalaj - powiedziałem.
- Ale tu jest mój rower, ten bez siodełka i bez pedałów.
- To nie jest twój rower, on tu leży od wiek wieków, spierdalaj.
- Ale mi go ukradli rok temu...
- Spierdalaj, jesteś zbąkany jak ch**. - powiedziałem wquźwiony już całkiem mocno, a ten do mnie, żebym wyluzował i sobie zapalił, bo jestem spięty.
- A pewnie, że k*** jestem spięty, jakiś ch*** wpier*** mi się na garaż ze sprzętem o wartości większej niż twoja zasrana chata! Wyp****!
Mały gnojek popatrzył się, powiedział "elo" i wyszedł. Zacząłem kląć pod nosem "pier**** k*** zielsko i jeszcze zmieszane z hip hopem" i przyglądać się, czy nic nie zniknęło na pewno. Wszystko było na swoim miejscu. Tylko, że przedłużacz był pocięty. Wyleciałem jak poparzony z garażu, w głowie aż mi huczało "zabiję gnoja, k*** zabiję". Przebiegłem z jakieś 200m za chłopakiem, ten usłyszał jak ktoś za nim biegnie, odwrócił się... żeby upaść na ziemię z przetrąconym nosem. Zasadziłem mu potężnego cepa, dzieciak oderwał się od ziemi, poleciał metr do przodu i runął na glebę. Musiał zemdleć na chwilę, bo dopierdo po paru sekundach otworzył oczy i jakby cudownie się ocknął ze swojego narkotycznego otępienia. Krew ostr płynęła mu z nosa, w oczach łzy. Dookoła wszędzie ludzie.
- K**** za co to?! - zapytał się łapiąc za kinola i płacząc już w najlepsze.
- Za pochlastanie nowego przedłużacza zasrańcu, ciesz się, że to mnie spotkałeś, a nie mojego kumpla, jak on by cię strzeli to byś nie żył.
- Będziesz płacił k***, zajeb*** cię! - groził mi.
- K*** będziesz się stawiał, to zawołam kolegów i oni z tobą "porozmawiają", a płacić to bedziesz ty, 350zł za nowy przedłużacz o tej samej długości. Nastawianie nosa kosztuje w przychodni 50zł, więc k*** zastanów się kto będzie bulić, ja czy ty?
Kolo przestał pyskować od razu tylko zaczął szlochać, a całe zdarzenie z przerażeniem obserwowali ludzie. Zawołałem kolegów, powiedziałem co się stało. Kierownik grupy wziął od gnojka komórkę i zadzwonił do jego matki. Ta pojawiła się po piętnastu minutach, a my powiedzieliśmy co i jak. Była oburzona moją reakcją, ale usłyszała o cenie przedłużacza i wyczuła od syna zapach zielska, więc skończyło się na consensusie - synuś dostał w kinola i będzie miał go teraz nastawianego (co boli koszmarnie), a my nie będziemy się upominać o nasze 350zł. I tak to było.
Ja, jak już pisałem, nikogo aż tak poważnie w życiu nie uszkodziłem. Kolo mnie nie zaatakował, ale jednak musiałem go uderzyć. Nie wiem, czy spowodowało to jego zachowanie i stan w jakim się znajdował, ale najpewniej to właśnie to. Bo nie cierpię tych nieletnich zjaranych łbów. Pierwszy raz w swoim krótkim życiu użyłem przemocy na drugiej osobie. I wiecie co? Nie żałuję.
Ale w ubiegłą środę przetrąciłem nos chłopakowi. Młodszego od siebie o trzy lata, czyli szesnastolatka. Gnój zagrał mi na nerwach koszmarnie. Oto co się wydarzyło :
Pracowaliśmy na jednym bloku z pięcioma garażami, w tym jeden który był nieczynny, klucze do niego mieliśmy tylko my. Służył on nam za schowek na sprzęt i materiały, typu wiertarki, wkrętarki, diaks, drabiny, kołki, wkręty itp. Na każdy kolejny przenosiliśmy potrzebny nam sprzęt i garaż numer dwa, czyli ten nasz zamykaliśmy na klucz. Ale ostatniego dnia postanowiliśmy nie zamykać bramy garażowej, tylko ją przymykać, bo nic się nie wydarzyło, to czemu ma się wydarzyć teraz. No i wiadomo - prawa Murphy'ego zadziałały. Godzina 17:00, końcówka pracy wchodzę sam na garaż nr. 2 odnieść pare gratów i pare zabrać. Patrzę, a tu stoi jakiś gnój, widać od razu, że spalony kompletnie.
- Co tu pan robi? - pytam się.
- Skręty se palę. - odpowiada i gapi się na mnie pustym wzrokiem. Na ramieniu miał wielką, brązową torbę, więc każę mu otworzyć. Stawiał się, mówił, że nic nie ukradł, ale mimo to wziąłem ją i sprawdziłem - mówił prawdę.
- Ok., spierdalaj - powiedziałem.
- Ale tu jest mój rower, ten bez siodełka i bez pedałów.
- To nie jest twój rower, on tu leży od wiek wieków, spierdalaj.
- Ale mi go ukradli rok temu...
- Spierdalaj, jesteś zbąkany jak ch**. - powiedziałem wquźwiony już całkiem mocno, a ten do mnie, żebym wyluzował i sobie zapalił, bo jestem spięty.
- A pewnie, że k*** jestem spięty, jakiś ch*** wpier*** mi się na garaż ze sprzętem o wartości większej niż twoja zasrana chata! Wyp****!
Mały gnojek popatrzył się, powiedział "elo" i wyszedł. Zacząłem kląć pod nosem "pier**** k*** zielsko i jeszcze zmieszane z hip hopem" i przyglądać się, czy nic nie zniknęło na pewno. Wszystko było na swoim miejscu. Tylko, że przedłużacz był pocięty. Wyleciałem jak poparzony z garażu, w głowie aż mi huczało "zabiję gnoja, k*** zabiję". Przebiegłem z jakieś 200m za chłopakiem, ten usłyszał jak ktoś za nim biegnie, odwrócił się... żeby upaść na ziemię z przetrąconym nosem. Zasadziłem mu potężnego cepa, dzieciak oderwał się od ziemi, poleciał metr do przodu i runął na glebę. Musiał zemdleć na chwilę, bo dopierdo po paru sekundach otworzył oczy i jakby cudownie się ocknął ze swojego narkotycznego otępienia. Krew ostr płynęła mu z nosa, w oczach łzy. Dookoła wszędzie ludzie.
- K**** za co to?! - zapytał się łapiąc za kinola i płacząc już w najlepsze.
- Za pochlastanie nowego przedłużacza zasrańcu, ciesz się, że to mnie spotkałeś, a nie mojego kumpla, jak on by cię strzeli to byś nie żył.
- Będziesz płacił k***, zajeb*** cię! - groził mi.
- K*** będziesz się stawiał, to zawołam kolegów i oni z tobą "porozmawiają", a płacić to bedziesz ty, 350zł za nowy przedłużacz o tej samej długości. Nastawianie nosa kosztuje w przychodni 50zł, więc k*** zastanów się kto będzie bulić, ja czy ty?
Kolo przestał pyskować od razu tylko zaczął szlochać, a całe zdarzenie z przerażeniem obserwowali ludzie. Zawołałem kolegów, powiedziałem co się stało. Kierownik grupy wziął od gnojka komórkę i zadzwonił do jego matki. Ta pojawiła się po piętnastu minutach, a my powiedzieliśmy co i jak. Była oburzona moją reakcją, ale usłyszała o cenie przedłużacza i wyczuła od syna zapach zielska, więc skończyło się na consensusie - synuś dostał w kinola i będzie miał go teraz nastawianego (co boli koszmarnie), a my nie będziemy się upominać o nasze 350zł. I tak to było.
Ja, jak już pisałem, nikogo aż tak poważnie w życiu nie uszkodziłem. Kolo mnie nie zaatakował, ale jednak musiałem go uderzyć. Nie wiem, czy spowodowało to jego zachowanie i stan w jakim się znajdował, ale najpewniej to właśnie to. Bo nie cierpię tych nieletnich zjaranych łbów. Pierwszy raz w swoim krótkim życiu użyłem przemocy na drugiej osobie. I wiecie co? Nie żałuję.
"A car's nearly on you? So what do you do? Something very silly. You freeze. Your life doesn't flash before you, 'cause you're too fuckin' scared to think - you just freeze and pull a stupid face."
4w5
4w5