Czwórka a obowiązki
Czwórka a obowiązki
Co sądzicie o obowiązkach, jaki jest wasz stosunek do tego? Czy wolicie jak ktoś za was coś robi??
Re: czwórka a obowiązki
Kiedy mam coś do zrobienia, to się tym zajmuję.
Za kogoś wysilac się nie będę.
Jak można zwalić na kogoś, to czemu nie?
Kiedy obowiązku podejmuję się w własnej inicjatywy, to trzymam się tego konsekwentnie.
Za kogoś wysilac się nie będę.
Jak można zwalić na kogoś, to czemu nie?
Kiedy obowiązku podejmuję się w własnej inicjatywy, to trzymam się tego konsekwentnie.
4w5, INFj, sp/sx
Często bywam leniem i nie mam nic przeciwko zwalaniu na innych obowiązków. Natomiast jeśli już mam postawione jakieś konkretne zadanie, to zgodnie z zasadą "ja to zrobię najlepiej" nie pozwalam nikomu tego dotknąć
No i z pracą grupową bywa tak, że angażuję się najbardziej z całej ekipy i zaczynam przejmować całą inicjatywę.
No i z pracą grupową bywa tak, że angażuję się najbardziej z całej ekipy i zaczynam przejmować całą inicjatywę.
4w3, ENTP
Coś w tym jest . A w ogóle zauważyłam na przestrzeni lat, że jeśli chodzi o zadanie typowo nastawione na rezultat- praca grupowa stopniowo przestawała mi odpowiadać. Jeśli coś ma być "na wynik", to wolę zająć się tym sama po swojemu- nie szarpiąc sobie na przykład nerwów tym, że ktoś ma odmienną koncepcję od mojej, pracując w moim i tylko moim tempie (choćby było ślimacze ) i moimi i tylko moimi sposobami. Natomiast jeśli współpraca wiąże się (choćby w małym stopniu) z przedsięwzięciem celującym w przyjemność albo nie ocenianym przez jakichś oficjalnych zwierzchników- nie wyobrażam sobie robić tego samaLeśna pisze:zanim ósemka wytrze jedna półkę, czwórka już kończy myć okna
4w3, ENTP
Ja zawsze wszystko odkładam na ostatnią chwilę, wtedy co naprawdę muszę zrobić to robie w tempie ekspresowym,często byle jak, a resztę olewam. A o obowiązkach domowych lepiej nie mówić Ogólnie wszystko odkładam do nieokreślonej przyszłości...
Chciałabym być motylem
Pofrunąć jak najwyżej się da
Ponad troski
To nic że nie dożyłabym następnego dnia
W jednym dniu
Przeżyłabym całe życie
Całkowita wolność
Bez ograniczeń
4w5
Wodnik
9
Pofrunąć jak najwyżej się da
Ponad troski
To nic że nie dożyłabym następnego dnia
W jednym dniu
Przeżyłabym całe życie
Całkowita wolność
Bez ograniczeń
4w5
Wodnik
9
Obowiazki traktuje bardzo powaznie - jesli biore cos na siebie, to stane na glowie, zeby dotrzymac slowa. Po prostu musze, to tkwi wewnatrz mnie (na poziomie superego, jak sadze).
Ale jesli chodzi o takie codzienne, przyziemne zajecia, to z reguly robie sie strasznie apatyczny i odkladam na ostatnia chwile . Przyklad: sesja. Moze nie jest az tak "codzienna", ale nauka w moim wykonaniu wyglada tak: wlaczony PC, wlaczone gg, gra muzyczka, pije pare kaw i tak naprawde zaczynam sie uczyc po polnocy, a potem chodze jak niewyspany zombie
Ale jesli chodzi o takie codzienne, przyziemne zajecia, to z reguly robie sie strasznie apatyczny i odkladam na ostatnia chwile . Przyklad: sesja. Moze nie jest az tak "codzienna", ale nauka w moim wykonaniu wyglada tak: wlaczony PC, wlaczone gg, gra muzyczka, pije pare kaw i tak naprawde zaczynam sie uczyc po polnocy, a potem chodze jak niewyspany zombie
Szkoła z wysokimi wynikami, 2 lata regularnego grania w koszykówkę (dojazdy 25 km), raz w tygodniu gitara (cwiczac caly tydzien), raz w tyg. korki z anglika, w sobote mecz, po ktorym nie mialem na nic ochoty / sily. Niedziela wolna. Tak wygladalo gimnazjum. Nauczylo mnie to sytematycznosci i obowiazkowosci. Nauczylem sie wtedy zmuszac do pewnych rzeczy.
Teraz codziennie dojezdzam do szkoly 25 km, raz w tyg. gitara, w soboty kolko teatralne i mi starczy. Zrezygnowalem z kosza i korkow, a czasu mam jeszcze mniej. Liceum to juz jednak nie to samo. Ale nie narzekam. Tamte intensywne 2 lata zycia (skrzydlo 3 na pelnych obrotach) nauczylo mnie dyscypliny. Warto bylo. Tego niestety trzeba sie nauczyc. Samo z siebie nie przyjdzie.
Teraz codziennie dojezdzam do szkoly 25 km, raz w tyg. gitara, w soboty kolko teatralne i mi starczy. Zrezygnowalem z kosza i korkow, a czasu mam jeszcze mniej. Liceum to juz jednak nie to samo. Ale nie narzekam. Tamte intensywne 2 lata zycia (skrzydlo 3 na pelnych obrotach) nauczylo mnie dyscypliny. Warto bylo. Tego niestety trzeba sie nauczyc. Samo z siebie nie przyjdzie.
Nie ma już dla mnie nadziei.ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
4w3 sp lub sx / so ENFJ
dokładnie ....M* pisze:A w ogóle zauważyłam na przestrzeni lat, że jeśli chodzi o zadanie typowo nastawione na rezultat- praca grupowa stopniowo przestawała mi odpowiadać. Jeśli coś ma być "na wynik", to wolę zająć się tym sama po swojemu- nie szarpiąc sobie na przykład nerwów tym, że ktoś ma odmienną koncepcję od mojej, pracując w moim i tylko moim tempie (choćby było ślimacze ) i moimi i tylko moimi sposobami. Natomiast jeśli współpraca wiąże się (choćby w małym stopniu) z przedsięwzięciem celującym w przyjemność albo nie ocenianym przez jakichś oficjalnych zwierzchników- nie wyobrażam sobie robić tego sama
in my room
where souls disappear
only I exist here ...
4w3
where souls disappear
only I exist here ...
4w3
Dla mnie coś takiego jak obowiązek nie istnieje. Jeśli w danej chwili dobrze byłoby coś zrobic, to zastanawiam się, dlaczego byłoby dobrze to zrobić. Żadnych bezsensownych działań. Jeśli konsekwencje nie zrobienia są przekonujące, to się za to zabiorę. W myśl zasady "nic na siłę".
Muszę czuć, że to, co robię ma sens.
Żadnych bzdur pt. obowiązek szkolny, obowiązek obywatelski itd.
Muszę czuć, że to, co robię ma sens.
Żadnych bzdur pt. obowiązek szkolny, obowiązek obywatelski itd.
4w5&INTP
Pff... NYCTEA to zadań domowych nie odrabiasz? Nie uczysz się? No chyba, że czujesz że to ma sens to szacuneczek. Ale moim zdaniem kazdy musi radzic sobie z obowiazkami, predzej czy pozniej staje sie choc w czesci maszyną i robi rzeczy na ktore nie ma ochoty.
Nie ma już dla mnie nadziei.ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
4w3 sp lub sx / so ENFJ