Neurotyczność

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Kwiecia
Posty: 213
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 15:54
Lokalizacja: z Puszczy Kozienickiej

Neurotyczność

#1 Post autor: Kwiecia » niedziela, 4 lutego 2007, 12:35

Definicja neurotyczności:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Neurotyczno%C5%9B%C4%87
Schemat teorii PEN Eysencka (uwzględniający neurotyczność):
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Te ... esenck.png

Myślę, że wszystkie 4 mają w sobie coś z neurotyka, tylko że jedni mniej, a drudzy więcej. Temat tyczy się tych drugich, a właściwie sposobu, w jaki mogą sobie ze sobą poradzić. Głęboka neurotyczność jest strasznym przekleństwem (coś o tym wiem), a jakby tego było mało, w artykułach na stronach psychologicznych piszą, że neurotycy "nie mogą się zmienić, bo neurotyczność jest cechą wrodzoną." Niepocieszające.

Wiecie, mam 15 lat i jestem neurotyczką. Czasem nie mogę już wytrzymać, bo moje uczucia są jak domino - z błahego powodu czuję coraz to większe i coraz gorsze rzeczy, a moje wielkie reakcje są nieuzasadnione. Dziś popsułam sobie humor na dobre kilka godzin tylko dlatego, że nie udało mi się zrobić głupiej bransoletki na rękę z muliny, bo mi się poplątała. Zareagowałam co najmniej tak wściekle, jakby ktoś zabił moją przyjaciółkę. I tak jest zawsze. Boję się ludzi, poniżam siebie w swoich własnych oczach, wściekam i smucę się bez powodu, a najgorsze jest to, że choć chcę się zmienić, to moja podświadomość ciągnie mnie za rękaw, do tyłu, nie pozwalając mi iść do przodu, i woła, że się nie zmienię. Czuję się z tym okropnie, szczególnie że ludzie wokół mnie muszą to znosić, a mimo że staram się im tego oszczędzić, tych moich wybuchów, to nie potrafię. I tu takie pytanie, które może pomóc mi i nie tylko mi...

Czy neurotycy rzeczywiście są skazani na neurotyczność aż do końca swojego życia? (Mam nadzieję, że nie.) A jeśli nie, to jak mogą się z tego wyleczyć? Co mają zrobić?


4w5 :)

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#2 Post autor: Gabriel » niedziela, 4 lutego 2007, 13:22

Ja jestem neurotykiem tak długo, dopóki obok nie znajdzie się ktoś bardziej niezrównoważony emocjonalnie. Wtedy zamieniam się w anioła.
Jak sobie z tym poradzić? Nie wiem. Może relaks, medytacja, kontrola oddechu, melisa. Generalnie takie rzeczy na uspokojenie. Może warto od czasu do czasu posłuchać muzyki relaksacyjnej / klasycznej zamiast rocku / metalu? Pogapić się w chmurki? To bardzo przyjemne zajęcie wbrew pozorom. Dobrze, że nie mieszkam w większym mieście. Do szału doprowadza mnie ten hałas, spaliny i ludzie.
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

hab
Posty: 156
Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 12:18

#3 Post autor: hab » niedziela, 4 lutego 2007, 14:24

Neurotycznoćś- strzał w 10!
W niepowodzeniu jestem ewidentnie neurotyliem melancholikiem.
Jestem podatny na "nerwico-depresję". Mam szczególny problem z samooceną.
Chciałbym być pewnym luzakiem.

Mikhael
Posty: 132
Rejestracja: piątek, 8 grudnia 2006, 21:45

#4 Post autor: Mikhael » niedziela, 4 lutego 2007, 14:32

Kwiecia pisze:Czasem nie mogę już wytrzymać, bo moje uczucia są jak domino - z błahego powodu czuję coraz to większe i coraz gorsze rzeczy, a moje wielkie reakcje są nieuzasadnione. (...) I tak jest zawsze. Boję się ludzi, poniżam siebie w swoich własnych oczach, wściekam i smucę się bez powodu, a najgorsze jest to, że choć chcę się zmienić, to moja podświadomość ciągnie mnie za rękaw, do tyłu, nie pozwalając mi iść do przodu, i woła, że się nie zmienię. Czuję się z tym okropnie, szczególnie że ludzie wokół mnie muszą to znosić, a mimo że staram się im tego oszczędzić, tych moich wybuchów, to nie potrafię.
Witam w świecie 4w5. Połączenie melancholika z cholerykiem jak najbardziej ku neurotyczności. Dobrze znam to co tu opisujesz. Chyba każde zdanie do mnie pasuje i z każdym się utożsamiam. Nie wiem czy i jak to można zmienić. Pewnie gdybym wiedział byłbym dużo szczęśliwszym człowiekiem. Spróbuj medytacji np. drogą Vipsanna. Mi to czasem pomaga.
Gabriel pisze:Może warto od czasu do czasu posłuchać muzyki relaksacyjnej / klasycznej zamiast rocku / metalu?
Rock/metal czasem wprowadza w melancholijny nastrój. Ale to coś dobrego. Jeżeli lubi się taką muzykę to nie ma nic lepszego niż pozwolić działać emocjom, wyobraźni i zatopić się w niej całym sobą. Zauważyłem, że często mylisz melancholię (która jest konstruktywna, pobudza do tworzenia, wzmaga wrażliwość na piękno) z nastrojem depresyjnym (który jest destruktywny).

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#5 Post autor: Gabriel » niedziela, 4 lutego 2007, 16:55

Rock/metal czasem wprowadza w melancholijny nastrój. Ale to coś dobrego. Jeżeli lubi się taką muzykę to nie ma nic lepszego niż pozwolić działać emocjom, wyobraźni i zatopić się w niej całym sobą. Zauważyłem, że często mylisz melancholię (która jest konstruktywna, pobudza do tworzenia, wzmaga wrażliwość na piękno) z nastrojem depresyjnym (który jest destruktywny).
1. Może i mylę. Trudno mi wyczuć tę cienką granicę. Już wolę nie zapuszczać się w tamte rejony mojego umysłu, bo zwykle kończy się okropnym przygnębieniem. Póki zdrowia pozwala staram trzymać się mojego optymizmu.
2. Co do ostrzejszej muzyki. Może u innych faktycznie tak jest. Mnie taka muzyka pobudza, powoduje natłok myśli/emocji i - jak mam gorszy dzień - faktycznie lubie przy niej popaść w melancholie, ale jak wspomniałem często przekraczam tę granicę i kończy się na jeszcze gorszym stanie. A jak poslucham muzyki relaksacyjnej to wyciszam się i uspokajam. Jest to bezpieczniejsze. Ale co kto woli.
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#6 Post autor: SenSorry » niedziela, 4 lutego 2007, 17:49

Jak poradzić sobie z neurotycznością?

Otuż nie jest to trudne. Jak tylko zaczynam się denerwować, zastanawiam się:
-Czy coś to zmieni? Zazwyczaj nie.
-Czy rozwiąże problem? Raczej nie.
-Czy to jest warte moich nerwów? Nie, zazwyczaj po jakimś czasie smieję się sama z siebie.
-Nic sie jeszcze nie wydażyło, a ja juz zaczynam się stresować? Przcież jeszcze wiele może się zmienić.

Brzmi banalnie. Owszem. Ale przyznacie mi racje, że prawdziwie. :)
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

031426157882
Posty: 12
Rejestracja: niedziela, 14 stycznia 2007, 22:18

#7 Post autor: 031426157882 » niedziela, 4 lutego 2007, 18:40

Jak chcesz się zmienić czy poradzić z tym, jeśli jest to cecha wrodzona ? Co do porad SenSorry to u mnie coś takiego nie działa, podobnie jak wydechy z liczeniem do dziesięciu i inne takie.. Ja niewiem, jak patrzę na to kółko, to wydaje mi się, że mam coś takiego w głowie i co godzinę czy ileś tam, zależnie od niewiadomo czego, włącza się coraz to kolejny tryb. Jeszcze naszła mnie taka myśl, że huśtawki nastroji zdarzają się wielu ludziom w okresie dojrzewania.. niekoniecznie zaklasyfikowanym przez enneagram jako 4w5..

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#8 Post autor: SenSorry » niedziela, 4 lutego 2007, 18:51

W takim razie proponuje zasięgnąć rady u psychologa.
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

Awatar użytkownika
mutuelle
Posty: 61
Rejestracja: wtorek, 12 grudnia 2006, 19:40

#9 Post autor: mutuelle » niedziela, 4 lutego 2007, 22:25

nawet jesli cos jest wrodzone, to na pewno mozna to przytemperowac.
albo raczej, mozna , a nawet trzeba sie rozwijac. neurotycznosc cecha jak kazda inna, moze sie zmieniac, ewoluowac...

podpisano: najwieksza zlośniaca na siwecie:)
droga jest celem.

muzykoholik
przepelniona sprzecznościami.

4w5, bardzo, bardzo silne powiazanie z 1

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#10 Post autor: aliszien » niedziela, 4 lutego 2007, 22:54

To może też być sprawa dojrzewania i burzy hormonów. Z biegiem lat amplituda emocji się wyrównuje, same emocje chłodnieją, w pewnych sytuacjach mamy nawykowe zachowania.
Neurotyzm jak najbardziej może prześladować człowieka do końca życia, ale mając 15 lat nie ma się tej pewności.
4w5, INFj, sp/sx

agnesee88
Posty: 8
Rejestracja: wtorek, 6 lutego 2007, 11:16
Lokalizacja: Polska

#11 Post autor: agnesee88 » wtorek, 6 lutego 2007, 11:40

Ludzie,bycie neurotykiem,melancholikeim,cholerykiem to nie przekleństwo....wszystko ma swoje dobre i złe strony...Mnie wyszło że mam 4w5 i dużo rzeczy z tamtego opisu się zgadza,jednak wiele negatywnych emocji dawno mam już za sobą więc wydaje mi sie że nie można zupełnie popaść w paranoje własnego ''ja'',KWIECIAzapewniam Cię że to co teraz przeżywasz w przyszłości obrócisz w żart...to co jest dla Ciebie teraz ogromnym problemem za jakiś czas nie będzie już tyle dla Ciebie znaczyć...sama już naprawde wiele przeszłam,wydaje mi się nawet że zbyt wiele,bo nieraz nie mogłam tego ciężaru udźwignąć..Teraz mam 18 lat i ogromny bagaż doświadczeń,zwłaszcza emocjonalnych.I wiesz co Ci powiem...cieszę się z tego powodu mimo że jeszcze 3 lata temu byłam na skraju załamania nerwowego!!!Powoli zaczynam odżywać mimo że klopotów nie jest mi brak...najważniejsze to myśleć pozytywnie i się nie załamywać...Pamiętaj!Nadzieja umiera ostatnia!!! :wink:
Always free!

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#12 Post autor: aliszien » wtorek, 6 lutego 2007, 12:34

agnesee88 pisze:.Teraz mam 18 lat i ogromny bagaż doświadczeń,zwłaszcza emocjonalnych.I wiesz co Ci powiem...cieszę się z tego powodu mimo że jeszcze 3 lata temu byłam na skraju załamania nerwowego!!!Powoli zaczynam odżywać mimo że klopotów nie jest mi brak...najważniejsze to myśleć pozytywnie i się nie załamywać...Pamiętaj!Nadzieja umiera ostatnia!!! :wink:
Mam ciekawe spostrzeżenie (sama tak miałam) - kiedy człowiek ma 18-19 lat czuje, że ma za sobą dużo ciężarów, poważnych przeżyć i jest doświadczony przez życie. Jednak im bliżej trzydziechy odnosi wrażenie, że tak na prawdę to nic nie przeżył, a doświadczenie rozsypało się jak garść piachu na wietrze. W końcu dociera do punktu, że "wie, że nic nie wie" :)
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#13 Post autor: SenSorry » wtorek, 6 lutego 2007, 12:53

aliszien pisze:Mam ciekawe spostrzeżenie (sama tak miałam) - kiedy człowiek ma 18-19 lat czuje, że ma za sobą dużo ciężarów, poważnych przeżyć i jest doświadczony przez życie. Jednak im bliżej trzydziechy odnosi wrażenie, że tak na prawdę to nic nie przeżył, a doświadczenie rozsypało się jak garść piachu na wietrze. W końcu dociera do punktu, że "wie, że nic nie wie" :)
Też właśnie jestem w tym punkcie 18sto letnim. No , a teraz przynajmniej wiem co mnie dalej czeka :) A zauwarzyliście, ze ludzie po 40stym roku zycia zaczynaja uzalać się nad sobą, a im blizej 50tki tym bardziej zaczynają zżedzić i narzekać. W ogóle to jest burzliwy wiek.
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

hab
Posty: 156
Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 12:18

#14 Post autor: hab » wtorek, 6 lutego 2007, 15:04

Mój tata ma 41 lat. Właśnie jest wtym fatalnym okresie. Ciągle chodzi zdenerwowany i naburmuszony. Jest drażliwy, nieprzewidywalny, arogancki, zaczepny, wykańczający. Bardzo żadko jest miły.
Ciągle mnie gnębi. On mocno obniża moją samoocenę. Często tego nie wytrzymuję. Poprostu wyczerpuje mnie.
Jak sobie ztym radzić?

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#15 Post autor: SenSorry » wtorek, 6 lutego 2007, 15:41

hab pisze:Mój tata ma 41 lat. Właśnie jest wtym fatalnym okresie. Ciągle chodzi zdenerwowany i naburmuszony. Jest drażliwy, nieprzewidywalny, arogancki, zaczepny, wykańczający. Bardzo żadko jest miły.
Ciągle mnie gnębi. On mocno obniża moją samoocenę. Często tego nie wytrzymuję. Poprostu wyczerpuje mnie.
Jak sobie ztym radzić?
Trzeba nabrać trochę dystansu do tego co mówi i założyć np. że mówi coś ale wcale tak nie myśli. Ja najczęściej, jak tylko czuję nerwową atmosfere, staram się ją załagodzić uspokajając rodzica i uśmiechając się do niego. Czasem coś zażartuję. Ewentulnie można mu przytaknąć na odczepnego, ale i tak zrobić swoje. Jeżeli ojciec jest w miarę normalny to po pewnym czasie i tak dojdzie do wniosku, że przesadzał. A jeśli znasz go dość dobrze to można czasem tak posterować rozmową żeby wpedzić go w poczucie winy. To moja tajna broń, używam tylko w ostateczności ;)
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

ODPOWIEDZ