rola prawdziwego artysty w obecnym świecie?
polega na tym:
1. dobieramy dowolna tematykę i tworzywo (oczywiście takie, które nam odpowiada, gra nam w duszy, itp.)
2. robimy to w taki sposób, żeby zwrócić na siebie uwagę (+ rzucanie się w oczy, takie "mam talent" np.)
3. czekamy na reakcję mediów
4. albo nas banują, jak mnie na demotach, albo rozkrzykują i stajemy się popularni jak wiśniewski, albo rubik, albo autorka zmierzchu ;]
jeżeli nie chce się przejść przez ten łańcuch, to przykro mi bardzo, staje się człowiek artystą niekomercyjnym i jedyne co może otrzymać, to pozytywne komentarze na swoim własnym internetowym serwisie.
Powiedziałeś to z jadem i ironią, a moim zdaniem niesłusznie.
Mianowicie popieram wbrew pozorom zupełnie wszystkie te punkty, ale... dlaczego sądzisz, że to wyklucza bycie artystą dla SIEBIE, a nie dla innych, że to tak ujmę, bo nie rozumiem? Dlaczego wychodzisz z założenia, że artysta, który chce wywołać emocje w innych jest jakąś skomercjalizowaną kupą? Czy dobry artysta to naprawdę musi być człowiek, który całe życie przymiera głodem i wszystko, co wyjdzie spod jego ręki, odkłada do szuflady?
Dla mnie osobiście taki człowiek może i jest artystą, ale jako człowiek jest po prostu śmiesznym i głupim dziwakiem.
A stety albo niestety, artysta nie musi być dziwakiem, tak samo jak dziwak nie musi być artystą.
UWIELBIAM wszelkie kontrowersje w sztuce - w książkach, w rysunkach, w fotografii, i ze strony innych, i ze swojej strony. Uważam, że poza sposobem przekazu ważna jest też sama jego treść. Czuję się bardziej niż usatysfakcjonowana, kiedy wiem, że zmusiłam kogoś do pomyślenia albo że wyzwoliłam w nim jakiekolwiek emocje, nawet jeśli są negatywne - uważam to za bardzo pozytywne zjawisko. Nie musi to oznaczać od razu bycia znanym i popularnym na cały świat - ale nie oznacza też, że dobry artysta zawsze musi być nierozumiany przez środowisko i ceniony dopiero po śmierci. Jestem metalówą, uważam, że Lady Gaga jest artystką - co z tego, że jest popularna? Osiągnęła sukces, ma swój styl, dobrze śpiewa, zdobyła mój szacunek mimo tego, że słucham na ogół innej muzyki; nie bez powodu jest znana, a jakoś nikt się z niej nie wyśmiewa tak jak chociażby z Rubika. Albo chociażby taka Chylińska - jest znana, prawda? A czy naprawdę tak jedzie pod publiczkę? Zmieniła radykalnie styl i miała gdzieś, co ludzie o tym sądzą.
to był czysty sarkazm + definicja obecnego artysty preferowana przez media.
Tu też generalizujesz, że aż głowa boli - daj mi przykład tego, że media tak widzą artystę. Może po prostu pora zmienić "media" z Gazety Wyborczej na nieco bardziej... poważne, jeśli idzie o taką tematykę?
Ludzie dostrzegają tylko tych, którzy działają komercyjnie. Nie ma miejsca na prawdziwą sztukę.
No tak, świetne podejście z gatunku "nikt nie rozumie mojej sztuki i jej wszechzajebistości". A może sprawa po prostu jest taka, że ta sztuka nie jest tak wszechzajebista, jak Ci się wydaje?
Co to w ogóle jest "prawdziwa sztuka"? Nie jestem zwolenniczką uznawania za sztukę wszystkiego, co ludzie nią nazwą. Otwarcie wyśmiewam się z ludzi, którzy są "artystami" z gatunku "patrzę na gaśnicę na wystawie tegoż artysty, bo nie wiem, czy to tylko gaśnica, czy może już jednak eksponat". Ale nie ma jasności granic między byciem a niebyciem artystą. To, co dla jednych jest sztuką, dla innych być nie musi - dla mnie osobiście wyznacznik jest jeden; artysta musi mieć jakieś umiejętności i specyfikę w swoich dziełach. I wtedy możemy mówić o tym, dla kogo to jest sztuka, a dla kogo nie.
Jeżeli kogoś interesuje SZTUKA, to się nią zainteresuje i niekoniecznie będzie znał tylko to, co najbardziej znane. A że innych nie interesuje, to logiczne, że będą znać największą komercję. Obawiam się, że ty w wielu kwestiach, które Cię nie interesują, też znasz tylko to, co jest najbardziej komercyjne. Ale czy to od razu oznacza, że warto liczyć się z Twoim zdaniem i oceniać cały świat?
Prosze mi tu o funkcjiach artysty w świecie mówić!
Jaką funkcję artysta chce pełnić, taką niech pełni; nie rozumiem, na jaką cholerę wszyscy chcą tutaj w kwestii sztuki generalizować, wszystko spłycać, ściślić i ujednoznacznić, skoro przecież już sam fakt, że sztuka to sztuka sprawia, że przeciętny mądry człowiek powinien mieć świadomość, że to płynna sprawa?
Jak się, artysto, poczuwasz, tak rób.
Chcesz tworzyć sztukę dla innych, to ją twórz, chcesz wzbudzać strach, wzbudzaj strach, chcesz zadziwiać, to zadziwiaj, chcesz tworzyć dla siebie i mieć gdzieś "wyższe cele", to twórz dla siebie i miej gdzieś "wyższe cele".
Osobiście jako osoba tworząca (nie nazwę się artystką, bo nie znoszę używać w odniesieniu do siebie tego słowa) mam głęboko gdzieś takie humanistyczne rozkminy, które do niczego tak naprawdę nie prowadzą. Zwykłe pieprzenie kotka młotkiem, i tyle mam w tej kwestii niestety do powiedzenia. Zamiast próbować wymyślić, jak możesz zmienić świat poprzez swoje bycie artystą, porysuj/pomaluj/pośpiewaj czy cokolwiek tam robisz; będzie to zdecydowanie bardziej produktywne i przyjemne.
PS. Nie, nie mam okresu - po prostu temat jest idiotyczny, podobnie jak wypowiedzi co poniektórych.