Sens cierpienia

Wiadomość
Autor
Marek
VIP
VIP
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:59
Lokalizacja: nibylandia

Sens cierpienia

#1 Post autor: Marek » piątek, 22 grudnia 2006, 01:57

Czy dostrzegacie jakiś sens swojego cierpienia? Utożsamiacie się z Hiobem? Ostatnio natknąłem się na wiersz Miłosza inspirujący mnie do założenia tego tematu.


Dlaczego nie przyznać, że nie postąpiłem w mojej
religijności poza Księgę Hioba?

Z tą różnicą, że Hiob uważał siebie za niewinnego, ja
natomiast obarczyłem winą moje geny.

Nie byłem niewinny, chciałem być niewinny, ale nie
mogłem.

Zesłane na mnie nieszczęście znosiłem nie złorzecząc
Bogu, skoro nauczyłem się nie złorzeczyć Bogu za
to, że stworzył mnie takim człowiekiem, nie innym.

Nieszczęście było według mnie karą za moje istnienie.

Dzień i noc zwracałem do Boga pytanie: Dlaczego?
Do końca niepewny czy rozumiem
Jego niejasną odpowiedź.


W pełni utożsamiam się z tym wierszem. Często mam problemy z odpowiedzią na pytanie o sens mego cierpienia. W zasadzie, to jeszcze nigdy sobie na to nie odpowiedziałem. Nieszczęście me, jest karą za me istnienie. Tak to sobie tłumaczę.

Temat w pewnym stopniu wiąże się z naszą wiarą, ale nie dla wszystkich (niektórzy mogą odczuwać inny sens cierpienia, lub nie odczuwać go wcale), dlatego też postanowiłem go założyć. (piszę to w celu uniknięcia oskarżeń o dublowanie tematów o wierze)



Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#2 Post autor: aliszien » piątek, 22 grudnia 2006, 09:26

Nie widzę sensu w cierpieniu.
Ale jest ono nieodłączną częścią ludzkiego życia i w dzisiejszych czasach - goniący za przyjemnościami, opatuleni zdobyczami cywilizacji - nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć.
Kiedyś szczęście, satysfakcja, błogostan, to były ulotne momenty dane jak diamenty, na codzień była walka z ciałem, bólem, przeżyciem. Dziś żądamy nieustannego dobrostanu życiowego i duchowego, a okruchy cierpienia doprowadzają nas do spazmów.
Ludzie zawsze szukali sensu do nadania cierpieniu - religijnego, duchowego, mistycznego, artystycznego - bo bez tego trudno dotrwać do końca życia.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Bloo
Posty: 35
Rejestracja: środa, 25 października 2006, 12:31

#3 Post autor: Bloo » piątek, 22 grudnia 2006, 09:37

Powiem tak - zaczyna mnie nudzić to całe gadanie o "cierpieniu". Może to kwestia wieku, może czegoś innego, ale uważam, że gdybyści zaczęli wreszcie uczciwie, ciężko pracować, to nie mielibyście czasu na takie głupoty ;)

Depresja? Cierpienie? A po co mi to? Ja chcę ŻYĆ tak jak chcę i robić WSZYSTKO to, na co mam cholerną ochotę, przestać rozpamiętywać, analizować, myśleć o tym co myślą inni (zwłaszcza, że inni myśla głównie tylko o sobie:P) Nie ma sytuacji bez wyjścia, nie ma rzeczy, których nie możecie osiągnąć. Odrobina świadomości i silnej woli. Zaraz ktoś to zaneguje, ale w sumie co mnie to :twisted:

Kurna, to jest najbardziej pozytywny post jaki w życiu napisałem :D
4 pory roku w Rosji: zimno / zimno kur** / kur** zimno / kur**!

Marek
VIP
VIP
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:59
Lokalizacja: nibylandia

#4 Post autor: Marek » piątek, 22 grudnia 2006, 10:23

aliszien pisze:Nie widzę sensu w cierpieniu.
Ale jest ono nieodłączną częścią ludzkiego życia i w dzisiejszych czasach - goniący za przyjemnościami, opatuleni zdobyczami cywilizacji - nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć.
Kiedyś szczęście, satysfakcja, błogostan, to były ulotne momenty dane jak diamenty, na codzień była walka z ciałem, bólem, przeżyciem. Dziś żądamy nieustannego dobrostanu życiowego i duchowego, a okruchy cierpienia doprowadzają nas do spazmów.
Ludzie zawsze szukali sensu do nadania cierpieniu - religijnego, duchowego, mistycznego, artystycznego - bo bez tego trudno dotrwać do końca życia.
Człowiek, to istota, która zawsze próbuje znaleźć sens, we wszystkim w czym się tylko da. ;)

Ja osobiście nie postrzegam cierpienia do końca jako coś złego. Staram się zauważać jego dobre strony. Dzięki cierpieniu rozwijam się. Ból mnie inspiruje, pobudza - do myślenia, do tworzenia. Gdyby nie cierpienie nie docenialibyśmy dobrych chwil. Gdyby istniały tylko przyjemności stały by się one czymś normalnym, monotonnym, niczym, straciły by na swojej wadze. Jak ktoś kiedyś powiedział ból uszlachetnia. Święta prawda.

My, ludzie, powinniśmy brać przykład z Syzyfa...;)

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#5 Post autor: aliszien » piątek, 22 grudnia 2006, 12:35

adaś pisze: Ja osobiście nie postrzegam cierpienia do końca jako coś złego. Staram się zauważać jego dobre strony. Dzięki cierpieniu rozwijam się. Ból mnie inspiruje, pobudza - do myślenia, do tworzenia.
Zdrowa postawa.
Albo nie dotknęło cię prawdziwe cierpienie - bo jaki jest sens w cierpieniu fizycznym związanym z chorobą, kalectwem, umieraniem, znalezieniem się na dnie życiowym? Chyba, że jest się Fridą Kahlo :)
Weltschmerzen i przeciwieństwa losu jako autorzy cierpienia, to rzeczy to ogarnięcia i przetworzenia w coś konstruktywnego.
Jest jednak cierpienie, które ani nie wzbogaca, ani nic nie daje, ani nie pomaga. Tylko zezwierzęca.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Kiciak
Posty: 384
Rejestracja: piątek, 27 października 2006, 19:12
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#6 Post autor: Kiciak » piątek, 22 grudnia 2006, 17:46

ja w cierpieniu widze jedynie role uziemiania, sprowadzania na ziemie, kiedy sie za bardzo rozmarze i zapragne realizowac, a potem zdam sobie sprawe ze jest to niemozliwe. pokazuje, jak za bardzo chce, jak jestem naiwna, robi mnie madrzejsza. i pokazuje ze jeszcze zyje, nawet jak mi sie wydaje ze gdzies sie zgubilam.
adaś pisze:Człowiek, to istota, która zawsze próbuje znaleźć sens, we wszystkim w czym się tylko da. ;)
w moim przypadku to jest znajdywanie braku sensu ;)
8w7 sp/sx/so oraz wplyw z 4 i dumna z tego :D ISTP
"Szybko zmieniający się temperament, markotność, egocentryzm, gwałtowne wybuchy gniewu"
coz ;) i pragne dodac ze jestem wredna! ;)

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#7 Post autor: Basketcase » sobota, 23 grudnia 2006, 23:55

CIerpienie nie ma oczywiście żadnego sensu., Żaden element naszej egzystencji nie ma sensu. Nie ma ona celu, tylko przyczyny czysto "techniczne".

Ale człowiek lubi szukać jakichś duchowych i filozoficznych rozwiązań. I nigdy ich nie znajdzie. Nie dlatego, że "życie to droga, nie liczy się cel" (jak by chcieli niektórzy filozofowie) ale dlatego, że tych rozwiązań życiowego równania po prostu nie ma. 0=0, układ nieokreślony.
Obrazek

Awatar użytkownika
Dz1d3k
Posty: 33
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 20:56
Kontakt:

#8 Post autor: Dz1d3k » poniedziałek, 25 grudnia 2006, 13:24

Abstrakując już o wcześniej zapodanych celów cierpienia, warto by się zastanowić co jest w nim takiego że przyciąga do siebie ludzi dla których szklanka jest zawsze pół-pusta (czyt. tragicznych romantyków). Dlaczego akurat my musimy znosić te nostalgie za tym czego nie mamy, najmocniej z wszystkich typów ? Dlaczego wreszcie Ta nostalgia jest dla nas jak powietrze, dlaczego kiedy coś nas martwi nie możemy zachowac się w posób typowy dla innych typów tylko na siłe owo skaranie celebrujemy ?
Ciężko mi sobie wyobrazić, sytuacje kiedy np. rzuca mnie dziewczyna, ja siadam na wersalce i przez 20 min. szukam powodu dla którego mam sie z w/w powodu dołować zamiast spróbować to zmienić. Nie pytam tutaj o filozoficzny sens cierpienia ale bardziej o jego podłoże psychologiczne, skoro sadomasochizm można w ten sposób wyjaśnić, więc te psychiczne znęcanie się nad samym sobą pewnie też.
Może to będzie jeden z tych elementów uzależnionych od "zastrzyku" odpowiednich substancji, może tak jak niektórzy potrzebują skoku adrenaliny, skacząc na bungee tam my potrzebujemy czegoś innego, usadowiająć się w nostalgicznej pozie tragicznego romantyka ?
Co o tym sądzicie moje drogie czwóreczki ?
My soul's leading by enneagram science's (Aristocratic)

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#9 Post autor: Gabriel » poniedziałek, 25 grudnia 2006, 16:31

Myślę, że to jest po prostu taka potrzeba. Ktoś miał tu gitez podpis "Pierwsza mowa szatana do narodu ludzkiego, zaczeła się niewinnie od słowa: "dlaczego?"" :) Czasami warto pominąć to pytanie "dlaczego" i po prostu być sobą. Akceptuję moją czwórkowość. Może faktycznie potrzebuję tych mrocznych nastrojów i poczucia osamotnienia. Akceptuję to. Nie po to znalazłem enneagram, żeby się nad sobą rozczulać i dołować jaki to jestem do dupy. Znalazłem go po to, żeby wiedzieć jaki jestem na prawdę i żeby być lepszym człowiekiem. Tu jest zajebista strona o enneagramie (w gogglach chyba na 16 stronie w wyszukiwarce była): http://www.itelekom.pl/~romilita/enneagram.html . Póżniej kliknijcie sobie na typy: emocjonalne. Jest sporo wskazówek do wszystkich typów. Praktycznie ta strona dała mi więcej niż enneagram.pl
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

Azula
Posty: 52
Rejestracja: czwartek, 21 grudnia 2006, 17:46

#10 Post autor: Azula » wtorek, 26 grudnia 2006, 11:39

[Jest jednak cierpienie, które ani nie wzbogaca, ani nic nie daje, ani nie pomaga. Tylko zezwierzęca.[/quote]

Podaj przykład :?: :?: :?:

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#11 Post autor: Gabriel » wtorek, 26 grudnia 2006, 11:53

Dwóch ludzi wtrąconych do lochu. Dostają tylko wodę. Dano im też po nożu, aby patrzeć, jak prędzej czy później jeden z nich rozprawi się z drugim, żeby zaspokoić głód.
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

Azula
Posty: 52
Rejestracja: czwartek, 21 grudnia 2006, 17:46

#12 Post autor: Azula » wtorek, 26 grudnia 2006, 11:57

Gabriel:
Praktycznie ta strona dała mi więcej niż enneagram.pl[/quote]

Strona całkiem sympatyczna. Nie mniej jednak to tylko kompilacja, krótkie zestawienie zrobione na podstawie książek, które są tam wskazane, jako te które ukazały się w kraju. Taka "ściąga" jest przydatna dla "powtórki" materiału, nie zastąpi jednak w zaden sposób wiedzy w nich zawartej. Można to obkuć, tak jak uczeń obkuwa treść bryku albo innej ściągi, ale rzetelnej i ugruntowanej wiedzy się na takiej podstawie nie nabędzie. :D

Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 780
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 11:11

#13 Post autor: Gabriel » wtorek, 26 grudnia 2006, 14:13

Dla kogoś kto nie czytał tych książek ta strona jest prawie jak oświecenie ;) Taa. 23 grudnia na medicon.pl zamówiłem "Enneagram" Helen Palmer. A zamówienie do teraz ani o cal do przodu się nie posunęło :/ No ale wróćmy do tematu :)
ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
Nie ma już dla mnie nadziei. :lol:
4w3 sp lub sx / so ENFJ

ktośtam
VIP
VIP
Posty: 973
Rejestracja: poniedziałek, 25 grudnia 2006, 19:25

#14 Post autor: ktośtam » wtorek, 26 grudnia 2006, 14:44

Nie lubię takich tematów. Skłaniają do generalizowania i do gadania "o wszystkim i o niczym"...
W zależności od tego, dlaczego cierpisz jego sens może być różny, może też nie być go wcale. To zależy od człowieka i od sytuacji, w której się znalazł.

Azula
Posty: 52
Rejestracja: czwartek, 21 grudnia 2006, 17:46

#15 Post autor: Azula » wtorek, 26 grudnia 2006, 15:10

Gabriel pisze:Dla kogoś kto nie czytał tych książek ta strona jest prawie jak oświecenie ;) Taa. 23 grudnia na medicon.pl zamówiłem "Enneagram" Helen Palmer. A zamówienie do teraz ani o cal do przodu się nie posunęło :/ No ale wróćmy do tematu :)
ale koniecznie nie poprzestawaj na Palmer. Ta książka jak żadna charakteryzuje każdy typ, zresztą wszystkie są przedstawione właściwie od najgorszych cech. Sama Palmer jest 6, którą o ile pamiętam znaleziono jako niemowlaka porzuconego w jakimś kościele, w Stanach.
Jeżeli chcesz pracować ze sobą to KONIECZNIE kup "ENNEAGRAM W DZIAŁANIU" (Hurley i Dobson) Ta pozycja daje konkretne wskazówki, co człowiek powinien uczynić, by być szczęśliwszym (zdrowszym). I też omawia poszczególne typy, jednak w łagodniejszy sposób.

ODPOWIEDZ