Uśmiechnij się, to nie takie trudne, ale czy aby na pewno?

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#46 Post autor: Rilla » poniedziałek, 20 października 2008, 16:24

Crystal pisze:Po co dokladac cegielke smutku do tego i tak juz smutnego swiata? Podobno samo zlozenie ust w usmiech poprawia nieco nastroj :)
Świat wcale smutny nie jest sam w sobie. To jaki jest dla nas, zależy od tego, w jaki sposób go odbieramy i od tego, jak my-ludzie na niego oddziałujemy. Prawda, że pewne krajobrazy w połączeniu z pogodą, miejsca pod ciężarem swojej historii mogą wydawać się smutne. Dla mnie nawet są smutne, ale czy przeważają one nad tymi radosnymi, pełnymi słońca lub spokojnego cienia, ukwieconymi lub przykrytymi zielenią, czy ozdobnymi prawie że nieograniczoną ludzką fantazją? Myślę, że nie. Dziki jest, ale czy dzikość nie może być radosna?
Moim zdaniem najwięcej smutku daje człowiekowi drugi człowiek, który mimo swej mądrości nie potrafi go zrozumieć. Najbardziej rani, krzywdzi i niszczy. W tym zgadzam się z Niemenem, "dziwny jest ten świat". Ale istota ludzka nie jest największym złem, nie, tak nie powinno się mówić. Jest także największym dobrem drugiego człowieka. Gdyby nie ludzie nie byłabym tak radosna.
Śmieszy mnie cały świat: piękna i tajemnicza przyroda, cuda stworzone przez fantazję ludzką, różne sytuacje. Ale ludzie mnie śmieszą chyba najbardziej, zdecydowanie mocniej niż wszystko inne. Ciekawe komentarze, ironia, energia, która ich rozpiera, sytuacje z nimi w roli głównej. Właściwie to temat ten jest bardzo podobny do tego o poczuciu humoru, jeśli nie taki sam, bo przecież, gdy coś mnie śmieszy, to się uśmiecham, jeśli nie wybucham śmiechem, a kiedy to robię, to znaczy, że pewne poczucie humoru mam, prawda?

A co do drugiego Twojego zdania, to wiem, że nie "podobno", ale w moim przypadku "na pewno". Polecam każdemu. Bardzo lubię się uśmiechać. Z tego powodu wybrałam taki awatar. Bez tego beztroskiego uśmiechu moje posty nie miałyby takiego wydźwięku, jakiego bym chciała. Moim wielkim błędem było to, że tak późno odkryłam zależność treści od avataru. Człowiek uczy się przez całe życie. ;)


"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
Crystal
Posty: 62
Rejestracja: wtorek, 7 października 2008, 23:05
Enneatyp: Indywidualista

#47 Post autor: Crystal » poniedziałek, 20 października 2008, 16:35

Moje słowa wyjaśnienia będą krótkie - pisząc o smutnym świecie miałam na myśli właśnie to, jak my, ludzie, sami go sobie kształtujemy. Można oczywiście obarczać winą to złe i niedobre :wink: społeczeństwo, ale najlepiej byłoby przyjrzeć się swojej postawie i w razie potrzeby nad nią popracować. A taka potrzeba istnieje w wielu przypadkach... Nikt nie jest doskonały.
bla bla
4w3

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#48 Post autor: Rilla » poniedziałek, 20 października 2008, 16:49

Taka postawa mi się podoba. Oto chodzi.
"Najlepiej byłoby przyjrzeć się swojej postawie i w razie potrzeby nad nią popracować" i nie patrzeć na ludzi jako na całe społeczeństwo, a patrzeć na nich bardziej indywidualnie. Nikt nie jest doskonały i każdy jest inny. No ale to już kończę swoje wywody- to lepiej rozwinąć w temacie Dobro.
Niemniej jednak trudno czasem uśmiechnąć się, gdy słyszy się o takich historiach, jakie podają programy reporterów.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
ein
Posty: 1168
Rejestracja: sobota, 16 czerwca 2007, 20:32

#49 Post autor: ein » poniedziałek, 20 października 2008, 23:42

Masz sporo racji Rilla, ale chcialbym cos jednak dodac. Ludzie rzeczywiscie sobie dopisuja rozne rzeczy do tego co sie rzeczywiscie dzialo, ale ogromny wplyw maja na to ich doswiadczenia. Tych nie da sie tak latwo wymazac - nadal przezywam wszystko co przeszedlem w gimnazjum i nie potrafie zaufac ludziom... a jak to robie to zwykle koncze zraniony. Dla ludzi to glupie pierdolki, a ja siedze i gnije, bo dla mnie te slowa sa wrecz poplamione... ale zdarzaja sie tez genialne chwile. Jack Daniels z cola i cytryna w pokoju przyjaciolki - dawno nie przezylem tak idealnego wyciszenia. Znowu nie musialem przed nikim udawac, moglem byc soba, powachac alkohol, posluchac radiowej trojki i trafic na Pustki, a wczesniej jazz. Do tego wszystkiego szczera rozmowa z osoba, ktorej praktycznie nie znam, a ktora nazwalem przyjaciolka... czasem warto sie otworzyc, byle zbyt czesto nie dostac za to w twarz. W sumie nie wiem do konca co wam chcialem przekazac, moze tyle, ze dzis byl dobry dzien. <emotka>

soundtrack: Kings of Leon - Sex on Fire

Awatar użytkownika
Grzegorz.C
Posty: 109
Rejestracja: wtorek, 14 października 2008, 16:44
Lokalizacja: Łódź

#50 Post autor: Grzegorz.C » wtorek, 21 października 2008, 20:34

Toast za Jazz i Danielsa...
Jestem głęboko wierzącym ateistą

4w5 / INFp Fe / DDA

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Uśmiechnij się, to nie takie trudne, ale czy aby na pewno?

#51 Post autor: Rilla » środa, 13 stycznia 2010, 01:20

O tu jest ten temat. :D
Uwielbiam się uśmiechać, a szczególnie lubię to robić do zapracowanych pań przy okienku lub sprzątaczek. Lubię z uśmiechem mówić do nich "dzień dobry" i widzieć, jak im się twarz rozchmurza. To miłe uczucie. Lubię wywoływać uśmiech na twarzach innych. Uśmiech to czar. To mój nałóg.
Nie lubię jednak śmiać się ze zdenerwowania, kiedy chcę zrobić poważną minę, której wymaga sytuacja, a nie mogę, bo mi uśmiech przywarł do twarzy i nie chce się odkleić. :/ Ale o tym to chyba już tu pisałam.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
paradoja
Posty: 250
Rejestracja: sobota, 21 listopada 2009, 09:22
Lokalizacja: o, tam.

Re: Uśmiechnij się, to nie takie trudne, ale czy aby na pewno?

#52 Post autor: paradoja » środa, 13 stycznia 2010, 14:55

o kolejny fajny temat.

Dziś sobie szłam po ulicy było zimno i padał śnieg, ale nie wiem czemu ja byłam strasznie szczęśliwa i uśmiechałam się do każdego i po prostu nie potrafiłam jakoś tak "odkrzywić" sobie tej mordki po prostu szłam i się śmiałam.
Ogólnie z uśmiechem mam podobnie jak Rilla, wierze w jego wielką, potężną moc. Tak na prawdę gdy się uśmiecham wiem, że wszystko będzie dobrze, że jest to dar nie tylko dla innych, ale także dla samej siebie. Jest lżej i przyjemniej, co tu dużo mówić. A uśmiech na mojej twarzy na prawdę bardzo prosto wywołać :D Choćby się walił świat nie mogę się nie uśmiechnąć na widok ładnego robaczka albo czegoś żółtego, albo jak słyszę jakąś fajną piosenkę.
Gdy sama nie będę uśmiechnięta, nie mogę mieć pretensji do świata, że się nie uśmiecha. :)
don't worry - be hippie

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Uśmiechnij się, to nie takie trudne, ale czy aby na pewno?

#53 Post autor: Rilla » środa, 13 stycznia 2010, 21:32

paradoja pisze:Dziś sobie szłam po ulicy było zimno i padał śnieg, ale nie wiem czemu ja byłam strasznie szczęśliwa i uśmiechałam się do każdego i po prostu nie potrafiłam jakoś tak "odkrzywić" sobie tej mordki po prostu szłam i się śmiałam
Na mnie zima i śnieg zawsze tak działają. Zimno i śnieg to dla mnie niezawodne środki rozweselające. Śnieg wywołuje u mnie uśmiech w każdej chwili, nawet w chwili przygnębienia i głębokiego smutku.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
dostojewska
Posty: 101
Rejestracja: środa, 10 września 2008, 09:36
Lokalizacja: Z Księżyca

Re:

#54 Post autor: dostojewska » piątek, 15 stycznia 2010, 15:25

Seiren pisze:Jak tylko ktoś każe mi się uśmiechać, to automatycznie wskakuje mi na twarz mina pt "a może by Ci tak zajebać?"
hah, super :D
to chyba byłaby lepsza mina niż sztuczny uśmiech, widać przynajmniej prawdziwe uczucia :D
4w5 i w1 INFJ

"Kłamstwo to najbardziej osobisty akt tchórzostwa."

Awatar użytkownika
paradoja
Posty: 250
Rejestracja: sobota, 21 listopada 2009, 09:22
Lokalizacja: o, tam.

Re: Uśmiechnij się, to nie takie trudne, ale czy aby na pewno?

#55 Post autor: paradoja » piątek, 15 stycznia 2010, 17:56

to chyba byłaby lepsza mina niż sztuczny uśmiech, widać przynajmniej prawdziwe uczucia :D
często uśmiechacie się sztucznie, nieszczerze? w jakich sytuacjach?
bo ja chyba nigdy. Nawet jak nie jest mi do śmiechu często uśmiecham się nieświadomie, łatwo mnie rozbawić nawet jak mam duży problem, melancholię itp. Ale nie uważam tego go sztuczność. Raczej to taki uśmiech przyzwyczajony :)
don't worry - be hippie

Awatar użytkownika
Tanpopo
Posty: 283
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 02:42
Enneatyp: Indywidualista

Re: Uśmiechnij się, to nie takie trudne, ale czy aby na pewno?

#56 Post autor: Tanpopo » niedziela, 22 sierpnia 2010, 17:46

Kocham się uśmiechać, kocham się śmiać, kocham ludzi uśmiechniętych.

Ludzi, którzy rzadko się uśmiechają odbieram jako nudnych. Czasami ludzie bardzo spokojni i stonowani wyglądają tak, jakby stale się uśmiechali albo nosili w sobie uśmiech. To nic innego jak pogoda ducha - ją się wyczuwa bez względu na to, czy kąciki ust unoszą się w górę, czy nie. ;)

Miałam w swoim życiu dość krótki okres, kiedy rzadko się uśmiechałam i otoczenie wyraźnie to odbierało. Poza tym byłam (i teraz chyba też jestem) odbierana jako jedna z najbardziej uśmiechniętych osób.

Mam za to bardzo poważny problem z uśmiechaniem sie w momentach, kiedy źle się czuję. Na ogół z trudem ukrywam swoje nastroje. Zwykle przechodzę z jednego stanu w drugi - od głośnego śmiechu do wycofania się i nieznośnego uczucia dysforii/smutku, w sumie nie bez powodu (od dwóch lat jest jakiś cholerny powód, jak nie jeden, to drugi). Trudno mi nad tym zapanować i zwykle wolę się wtedy zmyć ze spotkania, bo nie lubię narażać innych na swoje zmiany nastrojów. Najgorsze są sytuacje, kiedy z jakiegoś powodu nie mogę odejść albo coś ważnego mnie powstrzymuje. Doceniam osoby, które są w stanie w takiej sytuacji iść ze mną, żeby ze mną pobyć, porozmawiać, posiedzieć w ciszy.

Kiedy czuję się dobrze, nie odczuwam na sobie presji czyjegoś złego nastroju albo rezerwy, potrafię się śmiać tak intensywnie, że płyną mi łzy z oczu. Jest to jeden z powodów, dla którego ostatecznie zrezygnowałam z rysowania sobie kresek na powiekach, bo wygląd pandy wielkiej nie jest moim wymarzonym. ;P

W chwilach, kiedy mam naprawdę dobry nastrój potrafię niemal bezwiednie zarażać ludzi śmiechem, niekiedy nie mówiąc ani nie robiąc nic konkretnego - wystarczy tylko odpowiednia intonacja (ledwie wyczuwalna), by zgromadzenie zaczęło się śmiać.
Zdarzało mi się celowo używać głosu w taki sposób by skonfundować ludzi - czego efektem jednak zawsze było zdobycie sympatii. :mrgreen:

Najczęściej uśmiecham się, kiedy jestem sama. Bardzo nie lubię wykonywania codziennych obowiązków na zasadzie tychże obowiązków, i do tego w towarzystwie. Nie wiem dlaczego, ale ludzie wtedy są jacyś tacy ponurzy i znudzeni, nie czerpią z tego żadnej przyjemności, a ja zdaje sobie sprawę z tego, że mój chaos i beztroska mogłyby być dla nich irytujące. Dlatego na ogół modle się wtedy, by jak najszybciej się to skończyło.
Często kiedy mam dobry humor uśmiecham się pod nosem albo nawet nucę, a kiedy nikt nie słyszy śpiewam sobie na głos - wracając wieczorem z zakupów, ze spotkania.

Kłopotliwe jest dla mnie to, że ludzie często pytają czemu się uśmiecham albo z czego się śmieję (bywa, że zaczynam chichotać, bo sobie pomyślę o czymś zabawnym) - wyglądają na dość zdziwionych, ale nie odbierają tego nieżyczliwie.

Chciałabym też umieć uśmiechać się do nieznajomych - ot tak. Bo to zawsze przyjemniej. ;) Właściwie przypominam sobie jeden taki naprawdę spontaniczny uśmiech nieznajomej osoby, który zapadł mi w pamięć - uśmiechnęła się do mnie inna dziewczynka, kiedy ja i moi rodzice staliśmy na skrzyżowaniu, wracając z wakacji. Przechodziła przez ulicę, spojrzała w okno naszego samochodu i tak po prostu się roześmiała. Pozazdrościłam jej tego daru. ;) Wspomnienie sprzed jakichś ośmiu lat.

Awatar użytkownika
Homo ludens
Posty: 38
Rejestracja: wtorek, 22 czerwca 2010, 18:34
Enneatyp: Indywidualista

Re: Uśmiechnij się, to nie takie trudne, ale czy aby na pewno?

#57 Post autor: Homo ludens » poniedziałek, 23 sierpnia 2010, 10:25

Nie lubię się głośno i dużo śmiać. Uśmiechać owszem. Śmiać niekoniecznie.
Niestety jest tak, że uśmiecham się nieczęsto. Ostatnio chodzę przymulona i pełny uśmiech bardzo rzadko gości na mojej mordce.Pół uśmiech, uśmieszek, ale nie uśmiech.
Raz było tak, że byłam na spacerze z pewną Piątką. I nagle pada pytanie "skąd ten uśmiech?", on pamieta, że uśmiech pojawia się sporadycznie, a ja sama nie wiedziałam. Może to była jego obecność? Nie wiem.
4w5
podobają się panu moje kwiaty?

ODPOWIEDZ