bez wątpienia erudytą nie jesteś, nie wymagam także filozoficznego myślenia, gdyż wiem, ze nie kazda jednostka takowe posiada aczkolwiek ja umiem zauważyć różnice między zwierzęciem, a istatą ludzką, gdyż miałam w swoim krótkim zywocie kontakt z jednym jak i drugim, nie wiem czy ty dopiero zaczynasz proces socjalizacji wtórnej, no nie wnikam, bo to może byc okrutne. a jeśli myśli że czuje sie dotknięta porównaniem do zwierząt, to muszę cię rozczarować... także coś ci nie poszło żeby mnie urazić używaj bardziej górnolotnych porównań, to taka mala rada na przyszłość...Absynt pisze:Dafne opowiada z doswiadczenia, gdyz wie jak to jest byc zwierzeciem... pfff... bzdury.
Nie wiesz, nie rozumiesz nic .
Przyjaciel, to moje drugie ja.
"and if go i wanna go with you
and if you die i wanna die with you."
and if you die i wanna die with you."
Spoko, ja tez widze roznice miedzy czlowiekiem a zwierzeciem.
Ale tylko z perspektywy czlowieka!
A to jest bardzo niewymierne!
Nie musi Ci od razu skakac cisnienie jak ktos sie z Toba srogo nie zgadza. Wcale tez nie mialem na celu Cie urazic, przeciwnie. Chcialem Ci dac do myslenia o tym, ze sila rzeczy nic o zwierzetach wiedziec nie mozesz. Niestety to Ciebie ponioslo . Nie musisz tez mnie obsypywac epitetami, bo znow mozesz srogo sie mylic.
Z calym szacunkiem Dafne - wiecej dystansu do siebie i do swiata. W swoim krotkim zyciu jeszcze wszystko moze Ci sie wywrocic do gory nogami, wiec otworz troche swiatopoglad i ciut wiecej kontempluj zamiast oceniac.
Zreszta dyskusja o tym czy zwierzeta maja dusze i tak jest bezcelowa. Nic bowiem tej niewiadomej nie zmieni.
Ja wierze, ze moja Kajucha ma w sobie jakas boska iskre :]
Ale tylko z perspektywy czlowieka!
A to jest bardzo niewymierne!
Nie musi Ci od razu skakac cisnienie jak ktos sie z Toba srogo nie zgadza. Wcale tez nie mialem na celu Cie urazic, przeciwnie. Chcialem Ci dac do myslenia o tym, ze sila rzeczy nic o zwierzetach wiedziec nie mozesz. Niestety to Ciebie ponioslo . Nie musisz tez mnie obsypywac epitetami, bo znow mozesz srogo sie mylic.
Z calym szacunkiem Dafne - wiecej dystansu do siebie i do swiata. W swoim krotkim zyciu jeszcze wszystko moze Ci sie wywrocic do gory nogami, wiec otworz troche swiatopoglad i ciut wiecej kontempluj zamiast oceniac.
Zreszta dyskusja o tym czy zwierzeta maja dusze i tak jest bezcelowa. Nic bowiem tej niewiadomej nie zmieni.
Ja wierze, ze moja Kajucha ma w sobie jakas boska iskre :]
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Jest zawsze? Hmmm... miałam przyjaciółkę, a przynajmniej według tej teorii tylko myślałam, że ją miałam, od urodzenia. Poznałyśmy się jeszcze w wózkach i wspólnie przeszłyśmy przez dzieciństwo. 17 lat wspólnych zabaw, radości, razem spędzonych chwil, aż tu nagle urwała ze mną kontakt w ogóle nie mówiąc dlaczego. Tak zwyczajnie. Nastała cisza... Cisza już druga w moim krótkim życiu. Są ludzie, których uważa się na najważniejszych w życiu, a jedna z nich opuściła mnie w bardzo podobny sposób.Dafne pisze:Ci, ktorzy przychodzą i odchodzą tak naprawdę nie są przyjaciółmi. Prawdziwy przyjaciel jest zawsze. Moze dla niektórych wyda sie nbazbyt patetyczny owy temat, ale przyjaźń tak jak miłość jest uczuciem patetycznym, wartym uwagi, bo dla mnie zycie bez przyjaciół, marzeń i miłości nie ma sensu. Może nie jestem 4 jak wykazał test, ale to nie ma dla mnie znaczenia... walić to...Rilla pisze:. Ludzie przychodzą i odchodzą.
Dlatego przestałam wierzyć w trwałość związków międzyludzkich. Zdarzają się przypadki po grobową deskę, ale takich to ze świecą szukać. Jeśli przyjaciel to tylko ten, kto nigdy nie opuści, to znaczy, że to gatunek na wymarciu, a już na pewno ja takiego nie spotkam. Nawet nie chcę.
A czy nie ma sensu życie bez przyjaźni, marzeń i miłości? Myślę, że jakieś tam ma, ale jest trudne i to bardzo.
Temat jest ciekawy i nie jest patetyczny, jest zwykły, przypomina piękne mi czasy, gdy wierzyłam w to, co Ty teraz wierzysz...
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Ilez sie mozna karmic zludzeniami co do perfekcyjnej milosci, przyjazni itd.? Ech... przypomnieliscie mi jak sie roztrzaskalem przez to o betonowa podloge rzeczywistosci .
Podam przyklad bezinteresownosci - zdarzylo sie, ze nie mialem totalnie kasy pare dni przed koniec miesiaca, na dodatek sie potwornie zachlalem i czulem sie jak szmata. Na to ziomek zawijajac do domu, po prostu rzucil mi 300kr na stol bym mial na jedzenie . Zas wczesniej wogle mu o tym nie mowilem. Podbudowalo mnie to - dodalo troche wiary w ludzi. Coz mozna chciec wiecej od drugiej osoby niz polegania na sobie? Czy powinienem chciec z nim latac za raczke na laczce, wpatrywac sie w niebo, albo ufac, ze nigdy mnie nie zawiedzie? Nie musze. Szanuje go niezmiernie, jestem mu bardzo wdzieczny za to co dla mnie zrobil i odwdziecze mu sie jak tylko bede mogl. Po stokroc bym sie mu odwdzieczyl. On nawet nie chce ode mnie tej kasy spowrotem bo ma wystarczajaco. Wystarczy, ze mnie przyslowiowo nie wyrucha... a wiem, ze tego nigdy nie zrobi. A jesli nasze losy potocza sie tak, ze za 3 dni znajdzie on sobie nowe towarzystwo to nie bede sie na niego przeciez zloscil. Nadal postaram sie mu zadoscuczynic. Nalezy pamietac o tym, ze kazdy ma swoje zycie.
I faktycznie moge rzec dzieki niemu, ze prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie. Moge tez dodac, ze choc jestesmy analogami (on 5w4), to jestesmy praktycznie skrajnie rozni, ale doskonale sie rozumiemy - jeden drugiego potrafi zainspirowac i to jest fantastyczne, ale ciesze sie, ze nauczyl mnie jeszcze wiecej dystansu do wydarzen.
Podam przyklad bezinteresownosci - zdarzylo sie, ze nie mialem totalnie kasy pare dni przed koniec miesiaca, na dodatek sie potwornie zachlalem i czulem sie jak szmata. Na to ziomek zawijajac do domu, po prostu rzucil mi 300kr na stol bym mial na jedzenie . Zas wczesniej wogle mu o tym nie mowilem. Podbudowalo mnie to - dodalo troche wiary w ludzi. Coz mozna chciec wiecej od drugiej osoby niz polegania na sobie? Czy powinienem chciec z nim latac za raczke na laczce, wpatrywac sie w niebo, albo ufac, ze nigdy mnie nie zawiedzie? Nie musze. Szanuje go niezmiernie, jestem mu bardzo wdzieczny za to co dla mnie zrobil i odwdziecze mu sie jak tylko bede mogl. Po stokroc bym sie mu odwdzieczyl. On nawet nie chce ode mnie tej kasy spowrotem bo ma wystarczajaco. Wystarczy, ze mnie przyslowiowo nie wyrucha... a wiem, ze tego nigdy nie zrobi. A jesli nasze losy potocza sie tak, ze za 3 dni znajdzie on sobie nowe towarzystwo to nie bede sie na niego przeciez zloscil. Nadal postaram sie mu zadoscuczynic. Nalezy pamietac o tym, ze kazdy ma swoje zycie.
I faktycznie moge rzec dzieki niemu, ze prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie. Moge tez dodac, ze choc jestesmy analogami (on 5w4), to jestesmy praktycznie skrajnie rozni, ale doskonale sie rozumiemy - jeden drugiego potrafi zainspirowac i to jest fantastyczne, ale ciesze sie, ze nauczyl mnie jeszcze wiecej dystansu do wydarzen.
6w7 sx/so EIE
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.
-
- Posty: 882
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
- Lokalizacja: Wrocław
-
- Posty: 882
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
- Lokalizacja: Wrocław
Kiedy byłam nastolatką przyjaźniłam się mocno, intensywnie, symbiotycznie, aż niektórzy podejrzewali, że jesteśmy parą
Z czasem, z wiekiem wszystko się rozluźniło, każda ma swoje życie, swoje problemy, ale przyjaźń trwa już 18 rok (może dlatego, że parą nigdy nie byłyśmy ).
Ciężko mi określać kto jest moim przyjacielem, a kto bardzo, bardzo dobrym kolegą/koleżanką. Traktuję kogoś jak przyjaciela, ale liczę się, że on zachowa się wobec mnie jak bardzo dobry kolega/koleżanka tylko. Coś jak postawa Absynta.
Z czasem, z wiekiem wszystko się rozluźniło, każda ma swoje życie, swoje problemy, ale przyjaźń trwa już 18 rok (może dlatego, że parą nigdy nie byłyśmy ).
Ciężko mi określać kto jest moim przyjacielem, a kto bardzo, bardzo dobrym kolegą/koleżanką. Traktuję kogoś jak przyjaciela, ale liczę się, że on zachowa się wobec mnie jak bardzo dobry kolega/koleżanka tylko. Coś jak postawa Absynta.
4w5, INFj, sp/sx