Tula pisze: Bardzo, chorobliwie wręcz potrzebuję bliskości, ale ludzie często zrażają mnie do siebie: są albo nieciekawi albo płytcy, do tego panicznie się ich boję. Niewiele jest osób, na których przyjaźni szczerze mi zależy, a jednocześnie przykro mi, kiedy w grupie czuję się jak piąte koło u wozu...
W końcu poznasz kogoś sobie bliskiego, na pewno.
Ciężko nie trafić na chociaż jedną osobę w swoim otoczeniu, która wydaje się być ciekawa i nieco inna niż reszta, przez co nieodgadniona. Nie wiem czy dobrze myślę, ale chyba przyda się nam 4kom nieco szaleństwa w życiu, żeby pchnąć nas w jakiś ciąg zdarzeń, który nie pozwoli zbyt długo myśleć o tym czego nam w życiu brak..
Jak tak obserwuję te 4kowe zachowania to widać, że wiele z nas w większej grupie czuje się dziwnie..starając się nie zbyt śmiało włączyć się do rozmowy, jednak czując się jednocześnie dokładnie jak piąte koło u wozu.. może lepiej by było wyciągać pojedyncze osoby na pogawędki?
Jak nieraz miałem wolny czas i możliwości to umawiałem się z pojedynczymi osobami i po takich spotkaniach czułem się dużo dużo lepiej, tak po prostu.. dobrze..jakby życie chwilowo nabierało więcej sensu niż ostatnio. Gdybym miał teraz czas odwiedziłbym jeszcze parę dziewczyn wiem że to mi pomoże..
a pewnie też kiedyś jakaś znajomość skończy się tak -> http://www.youtube.com/watch?v=G1A_uSEjTIQ
Tanpopo, to nic że przed urodzinami nie zdążyłeś tu najważniejsze żeby po prostu to zrobić, więc..Tanpopo pisze: były jeszcze rozmowy w cztery oczy.
Teraz nie chce mi się nawet rozmawiać.
Pierwszy raz mi się to zdarza. Kiedyś dyskomfort polegał na tym, że się bałam, a nie na tym, że nic nie czuję.
Może potrzebujesz bardziej samych przeżyć, czegoś niezwykłego w zwykły dzień, oderwania od codzienności niż rozmów i całego tego poznawania, "oswajania" itd?