Strona 1 z 8

Stosunek Czwórek do pieniędzy

: środa, 22 listopada 2006, 23:56
autor: Adi
Jaki my czwórki mamy stosunek do pieniędzy? Jaką rolę odgrywają w naszym życiu, czy mamy depresje z powody ich niedoboru itd, czy poprawia nam się samopoczucie jak mamy ich dużo? Jestem ciekaw, jakie zdanie na ten temat mają inne czwórki

: czwartek, 23 listopada 2006, 09:29
autor: Comfortably Numb
Pieniądze szczerze mówiąc mam gdzieś.
Mogę nawet spać pod drzewem.

Ważne zeby mi wystarczyło na gumę do żucia.

: czwartek, 23 listopada 2006, 09:34
autor: aliszien
Stosunek mam ambiwalentny - kiedy są wydaję je bez opamiętania na przyjemności niepraktyczne (książki, kino, wyjazdy, warsztaty psychologiczne), nie umiem oszczędzać długoterminowo na tak ważne rzeczy jak np mieszkanie, samochód.

Kiedy ich jest mało, wpadam w drugą skrajność - robię się oszczędna z tendencją ku skąpstwu, zapisuje wydatki, "płaczę" nad każdym wydanym groszem, szukam oszczędności. W takich czasach mój mężczyzna uważa, że jestem lekko stuknięta i za bardzo się przejmuję (on jest non stop rozrzutny).

Wychowałam się w rodzinie, gdzie zawsze brakowała pieniędzy, 15-go dnia miesiąca wyciągało się ksiażkę "1000 potraw z ziemniaka" bo tylko to było w domu. Z tamtych czasów został mi syndrom Scarlet O'Hara - "nigdy nie będę biedna!", w tym sensie, że gdy na koncie widać dno i wchodzimy w debety na kartach wpadam w niepokój i tracę bezpieczny grunt pod nogami :?

: czwartek, 23 listopada 2006, 10:18
autor: Avin
ja mam tak jak aliszen
nie przywiazuje zbyt duzej wagi do pieniedzy, materialista nie jestem, czasem dopada mnie shopomania i moglabym wydac wszystko w jeden dzien, a potem robie sie nadmiernie oszczedna i ide do domu nawet 7 km na piechote, bo szkoda mi na bilet.
ale wiem ze nie bede biedna, chce zbudowac sobie dom, na faceta na razie nie mam co liczyc w tej sprawie o ile wogole kiedykolwiek on sie pojawi, wiec sama sie za to zabiore, znajde dobra prace i bede oszczedzac.
auta juz sie dorobilam-co prawda starego, ale jest moje i ulatwia mi zycie, choc wolalabym lepsze i szybsze, bo lubie ostra jazde

: czwartek, 23 listopada 2006, 21:39
autor: Silje
Pieniądze.. hm częsciej ich nie mam niż mam. A to wydam na dobrą książkę, a to na słodyczę. Pieniadzę jakoś nie potrafią u mnie długo leżeć od razu ręka mnie świerzbi aby je na coś wydać:P Ale ogólnie uważam, że lepiej je mieć niż nie mieć tymbardziej, że zyjemy w czasach gdy pieniadz może wiele i znacznie ułatwia życie.

: czwartek, 23 listopada 2006, 22:44
autor: mugosia
z jednej strony moglabym nie miec pieniedzy ble cos czasem zjesc, ale z drugiej strony, mysle ze nadmiar pieniedzy gdyby wystapil u mnie to nie bylbymz tego powodu szczegolnie smutna :P choc nadmiaru w sumie by nie bylo bo nigdy na to nie pozwalam :D

: czwartek, 23 listopada 2006, 22:57
autor: Basketcase
Pieniądze wydaję właściwie natychmiast. Kino, książki, komiksy, jedzenie. Nie jestem w stanie oszczędzać, ale jeśli nie mam grosza, nie cierpię katuszy.

Jestem na utrzymaniu, nie zarabiam na siebie.

: czwartek, 23 listopada 2006, 23:12
autor: Green Eyes
lubie być niezależna a pieniądze dają niezależność, wiec lubie je miec.
(zaraz sie ktos przyczepi ze pieniadze to smycz, uzaleznienie, wiezienie - trudno )

lubie byc niezalezna przede wszytskim od innych ludzi, wiec zarabiam na siebie zeby nie musiec sie nikomu z niczego tlumaczyc

: piątek, 24 listopada 2006, 09:37
autor: aliszien
Chciałabym się dopytać wypowiadających się w tym wątku - czy utrzymują się sami, czy są jeszcze przy rodzinie? Bo zmiana tego statusu drastycznie zmienia podejście do pieniędzy - gdy np. 90% tego co się zarobiło idzie na czynsz, rachunki, jedzenie, a na inne rzeczy stać człowieka dwa razy do roku...

: piątek, 24 listopada 2006, 11:22
autor: Avin
ja utrzymuje sie sama z oszczednosci, bo pracy obecnie szukam, ale mieszkam przy rodzicach, wiec za czynsz nie place, tylko takie tam, od stycznia sie jednak wyprowadzam, chcialam na swoje, ale tam mam remont, wiec chyba wynajme jakis pokoj, no i tak bym nie byla w tym domu sama... od nowego roku wszysko sie zmieni, niezaleznosc finansowa mam, bo mialam dobrze platna prace i wtedy oszczedzalam ostro, odmawiajac sobie wielu rzeczy, bo wiedzialm, ze dlugo w tej pracy nie wytrzymam i zwolnilam sie. szef by mnie wykonczyl, atmosfera byla fatalna, no i niezly zapieprz.
wogole chce jechac do ameryki poludniowej lub azji, ale nie ma chetnych, bo nie maja kasy... :(

: wtorek, 26 grudnia 2006, 23:57
autor: Nif
u mnie jest trochę dziwnie. Jak mam coś sobie kupić, typu kosmetyk, coś z ubrania, płyta, to chodzę wokół tego przez ponad miesiąc i zastanawiam się, czy ja na pewno tego potrzebuję. A z drugiej strony, potrafię w ekspresowym tempie wydać wszystkie pieniądze idąc do sklepu i kupując po prostu jedzenie.

Impulsywnie kupuję książki. Jak widzę jakąś, która mnie zaintryguje to nie potrafię się powstrzymać i muszę ją kupić, choćbym miała do końca tygodnia chodzić głodna. Ale to dostałam w genach :)

: środa, 27 grudnia 2006, 01:42
autor: aliszien
Nif pisze: Impulsywnie kupuję książki. Jak widzę jakąś, która mnie zaintryguje to nie potrafię się powstrzymać i muszę ją kupić, choćbym miała do końca tygodnia chodzić głodna. Ale to dostałam w genach :)
Kupowanie nieimpulsywne też może być niebezpieczne :lol:
Kiedyś znalazłam w księgarni cztery fajne książki, wróciłam do domu aby zastanowić się, czy mogę pozowlić sobie na ich zakup. Mogłam. Wróciłam do księgarni. Wyszłam z... siedmioma książkami :lol:

: środa, 27 grudnia 2006, 11:43
autor: ktośtam
Ja lubię pieniądze, ale jest wiele rzeczy ważniejszych. Zresztą one się mnie nie trzymają - zawsze szybko je tracę, nie umiem oszczędzać.
Uwarzam, że do życia wystarczy jedynie dach nad głową i coś do jedzenia; wszystkie inne rzeczy są w zasadzie zbędne (ale muzyki by mi trochę brakowało...)

: sobota, 6 stycznia 2007, 16:45
autor: Lone wolf
prawde mowiac pieniadze sie przydaja ale jak ich nie mam to nie bede rozpaczal. niewiele mnie one obchodza. to wynalazek jakiegos jelopa po to zeby ludzie sie zacharowywali dla nich na smierc...

: sobota, 6 stycznia 2007, 21:59
autor: Marek
Na pieniądze nie zwracam uwagi. Na razie nie przeliczam ich, nie wącham - leżą w szafie. Rzadko kiedy je stamtąd wyjmuję. Jak się usamodzielnie materialnie to zapewne to się zmieni. Teraz jestem w jakimś sensie wolny. Nie raz myślę, że w przyszłości chciałbym należeć do grona cyników, prawdziwych cyników (jeżeli tacy dzisiaj istnieją) - osiągnąć stan całkowitej abnegacji, uniezależnić się od jakichkolwiek dóbr materialnych i cieszyć się żywotem, wolnym żywotem. Mam tylko nadzieję, że w przyszłości nie będę taki jak ojciec, który całkowicie zatopił się w pieniądzach i nie widzi świata poza nimi.