Uwolnienie?
Uwolnienie?
Witam Was ludzie, mam pewien problem. A raczej ktoś inny ma problem. Dobra, od poczatku. Mam zagwostke jak pomóc czwórce. Czego 4 oczekuje? Wiem, że ona sama nie wie, ale tak w głębi świadomości? Ja mam swój okres załamania już za sobą (uff) i dżizas, nie chce żeby ktokolwiek się meczył i chcę ludziom pomóc, a jako że najczęściej mi spotykane osoby z problemami wewnetrznymi to 4 to pytam się Was.
Tu jest pytanie do czwórek - co pomogło Wam kiedyś wyjść z dołka? Jak zadziałać? Czego oczekiwaliście? Od otoczenia, innych, rodziny itp? Jak postrzegaliście świat? O czym marzyliście? Co Was poruszało? Mnie np. jeden prawdziwy komplement potrafił rozjaśnić mózg na długo. Ale z drugiej strony jak jednej 4czce to mówie to tylko mówi 'nie kłam wiem że jestem brzydka/głupia itp'.
Wiem wiem, nie ma jakiś recept, jakiś poradników. Chodzi mi o idee, koncept. Może coś mi Wasza wypowiedź nasunie . No i wiem że sranie w banie jak z gazety ("powtarzaj sobie 10x dziennie ze jestes fajny", "uśmiechaj sie, bądź pozytywny") są do dupy bo przecież nikt w to nie wierzy, zresztą to jest zbyt puste. Dopiero jak sie z tego wyjdzie to widać ze to takie proste było .
PLZ help me!
PS. Nie tylko czwórki tak mają, ale np jedynkom potrafie pomóc bo mój mózg to jedynka a serce to po części czwórka
AHA!
I jak myslicie? czy lepsze jest:
1. pomóc?
2. olać?
3. jeszcze bardziej przygnębić?
WIem że to może zabrzmieć paranoicznie, ale zauważyłem u paru czwórek, ba u wiekszosci, że mają syndrom ofiary (jak to wrzucanie na siebie) i np zawsze sie kleją do osób ktore nimi gardzą. No i co Cie nie zabije to wzmocni - kolejne kopy w tyłek utwardzą ten tyłek i moze teraz mnie znienawidzi ale kiedys bedzie miec latwiej. Nie wiem . A z drugiej strony jak pomoge to może nigdy z tego sama nie wyjść bo przeciez to co sam sie nauczysz to jest niezniszczalne w Tobie, a jak ktoś Cie nakręci to można powiedzieć ze jeszcze bardziej osłabia, bo pomoc osłabia, a cierpienie wzmacnia ;]
No troche pitolenia i filozofii, czekam na ciekawe wypowiedzi. Na temat. Dzięki z góry
Tu jest pytanie do czwórek - co pomogło Wam kiedyś wyjść z dołka? Jak zadziałać? Czego oczekiwaliście? Od otoczenia, innych, rodziny itp? Jak postrzegaliście świat? O czym marzyliście? Co Was poruszało? Mnie np. jeden prawdziwy komplement potrafił rozjaśnić mózg na długo. Ale z drugiej strony jak jednej 4czce to mówie to tylko mówi 'nie kłam wiem że jestem brzydka/głupia itp'.
Wiem wiem, nie ma jakiś recept, jakiś poradników. Chodzi mi o idee, koncept. Może coś mi Wasza wypowiedź nasunie . No i wiem że sranie w banie jak z gazety ("powtarzaj sobie 10x dziennie ze jestes fajny", "uśmiechaj sie, bądź pozytywny") są do dupy bo przecież nikt w to nie wierzy, zresztą to jest zbyt puste. Dopiero jak sie z tego wyjdzie to widać ze to takie proste było .
PLZ help me!
PS. Nie tylko czwórki tak mają, ale np jedynkom potrafie pomóc bo mój mózg to jedynka a serce to po części czwórka
AHA!
I jak myslicie? czy lepsze jest:
1. pomóc?
2. olać?
3. jeszcze bardziej przygnębić?
WIem że to może zabrzmieć paranoicznie, ale zauważyłem u paru czwórek, ba u wiekszosci, że mają syndrom ofiary (jak to wrzucanie na siebie) i np zawsze sie kleją do osób ktore nimi gardzą. No i co Cie nie zabije to wzmocni - kolejne kopy w tyłek utwardzą ten tyłek i moze teraz mnie znienawidzi ale kiedys bedzie miec latwiej. Nie wiem . A z drugiej strony jak pomoge to może nigdy z tego sama nie wyjść bo przeciez to co sam sie nauczysz to jest niezniszczalne w Tobie, a jak ktoś Cie nakręci to można powiedzieć ze jeszcze bardziej osłabia, bo pomoc osłabia, a cierpienie wzmacnia ;]
No troche pitolenia i filozofii, czekam na ciekawe wypowiedzi. Na temat. Dzięki z góry
2w1
Siła woli siłą życia.
Siła woli siłą życia.
Re: uwolnienie?
o, niech ktos mnie z tego wyleczy.ders pisze:np zawsze sie kleją do osób ktore nimi gardzą.
-
- Posty: 882
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
- Lokalizacja: Wrocław
Re: uwolnienie?
rhubarb pisze:o, niech ktos mnie z tego wyleczy.ders pisze:np zawsze sie kleją do osób ktore nimi gardzą.
A gdzie Twój boski avatar?
No i o mnie to samo.
Mam 24 lata i wcąż posiadam pewne czwórkowe cechy z których nie potrafie się uwolnić. Kiedyś jednak (w liceum szczególnie) bardziej popadałem w depresję niż obecnie więc mogę się trochę podzielić doświadczeniem.
Generalnie jak byłem w dołku to na dłuższą metę pomagało
a) wprowadzenie się w nieznane wcześnie sytuacje, miejsca, doznania
b) obecnie uważam że również nieco ruchu
a) Nigdy, przenigdy nie rozwiąże się problemów zwiazanych z depresją prowadząc bardzo rutynowe życie. Zapętlenie sprawia że człowiek przestaje myśleć obiektywnie i zagłębia się coraz bardziej w czarne myśli. Dotarcie do samego dna nic nie da. Na samym dnie nie ma jakiegoś guziczka który wciśniesz, nagle wszystko zniknie i człowiek będzie szczęśliwy. Żeby zapobiec zapętleniu najlepiej odwrócić uwagę w jeszcze intensywniejsze doznanie niż depresja. To może być wyjazd na kilka dni w góry, szybka jazda na rowerze w centrum miasta, poznanie fascynujących ludzi, koncert. Cokolwiek. Nawet chwilowo jak czuje że utknąłem to po prostu wychodze z domu, robie szybką dwugodzinną przebieżkę żeby zobaczyć co tam nowego mają w księgarni.
Gdy naprawdę nie widzi się dla siebie alternatyw to w tym miejscu przyda się pomoc z zewnątrz (czyli punkt 1 z twojej listy) ale dosyć specyficzna. Najbardziej rodzice pomogli mi szukając razem ze mną ciekawych wyjazdów czy innych atrakcji (muszą być czynne a nie bierne). Pocieszanie i temu podobne słabo dziają na dłuższą metę chyba że ktoś naprawdę potrafi zainspirować.
b) Już pisałem to w innym temacie ale ruch generalnie pozwala uwolnić się od błądzenia w czarnych chmurach, poczuć że jest się we własnym ciele i uzewnętrznić w jakiś sposób emocje. Poza tym adrenalina zabija depresję.
Są jeszcze inne pomniejsze rzeczy ale nie wiem czy koniecznie powiązane z depresją.
Generalnie jak byłem w dołku to na dłuższą metę pomagało
a) wprowadzenie się w nieznane wcześnie sytuacje, miejsca, doznania
b) obecnie uważam że również nieco ruchu
a) Nigdy, przenigdy nie rozwiąże się problemów zwiazanych z depresją prowadząc bardzo rutynowe życie. Zapętlenie sprawia że człowiek przestaje myśleć obiektywnie i zagłębia się coraz bardziej w czarne myśli. Dotarcie do samego dna nic nie da. Na samym dnie nie ma jakiegoś guziczka który wciśniesz, nagle wszystko zniknie i człowiek będzie szczęśliwy. Żeby zapobiec zapętleniu najlepiej odwrócić uwagę w jeszcze intensywniejsze doznanie niż depresja. To może być wyjazd na kilka dni w góry, szybka jazda na rowerze w centrum miasta, poznanie fascynujących ludzi, koncert. Cokolwiek. Nawet chwilowo jak czuje że utknąłem to po prostu wychodze z domu, robie szybką dwugodzinną przebieżkę żeby zobaczyć co tam nowego mają w księgarni.
Gdy naprawdę nie widzi się dla siebie alternatyw to w tym miejscu przyda się pomoc z zewnątrz (czyli punkt 1 z twojej listy) ale dosyć specyficzna. Najbardziej rodzice pomogli mi szukając razem ze mną ciekawych wyjazdów czy innych atrakcji (muszą być czynne a nie bierne). Pocieszanie i temu podobne słabo dziają na dłuższą metę chyba że ktoś naprawdę potrafi zainspirować.
b) Już pisałem to w innym temacie ale ruch generalnie pozwala uwolnić się od błądzenia w czarnych chmurach, poczuć że jest się we własnym ciele i uzewnętrznić w jakiś sposób emocje. Poza tym adrenalina zabija depresję.
Są jeszcze inne pomniejsze rzeczy ale nie wiem czy koniecznie powiązane z depresją.
4w5
czego oczekiwałem od ludzi? właściwie niczego...
dla mnie najlepszym sposobem na doła jest pomyślenie o tym co z tego mam dobrego... analizując przyczyny i skutki wiele się można nauczyć...
drugim sposobem na wyjście z doła było "uśmiechnij się" na siłę... uśmiechnąłem się rano... wieczorem już siedziałem przy ognisku w fajnym towarzystwie śmiejąc się naturalnie...
ucieczka zawsze tylko pogarszałą sprawę... zatuszowanie czegoś czymś przynosiło odwrotny skutek... najlepiej zawsze było przeanalizować problem po wstępnym pogodzeniu się ze skutkami...
mój jedyny problem na który zwracałem uwagę to była miłość... nic innego się dla mnie nie liczyło i trudno mi jest sobie wyobrazić że coś innego mogłoby przyprawić mnie o zły humor...
jeszcze jedna rzecz poprawiała mi humor... to jak kilka atrakcyjnych dziewczyn starało się usilnie żebym zwrócił na nie uwagę...
no i zawsze lubiałem oglądać komedie romantyczne nie zależnie od humoru... jeśli tylko jakaś dziewczyna się mnie pyta czy idę z nią do kina na taki film zawsze z chęcią idę i na chwilę humor mi się poprawia...
dla mnie najlepszym sposobem na doła jest pomyślenie o tym co z tego mam dobrego... analizując przyczyny i skutki wiele się można nauczyć...
drugim sposobem na wyjście z doła było "uśmiechnij się" na siłę... uśmiechnąłem się rano... wieczorem już siedziałem przy ognisku w fajnym towarzystwie śmiejąc się naturalnie...
ucieczka zawsze tylko pogarszałą sprawę... zatuszowanie czegoś czymś przynosiło odwrotny skutek... najlepiej zawsze było przeanalizować problem po wstępnym pogodzeniu się ze skutkami...
mój jedyny problem na który zwracałem uwagę to była miłość... nic innego się dla mnie nie liczyło i trudno mi jest sobie wyobrazić że coś innego mogłoby przyprawić mnie o zły humor...
jeszcze jedna rzecz poprawiała mi humor... to jak kilka atrakcyjnych dziewczyn starało się usilnie żebym zwrócił na nie uwagę...
no i zawsze lubiałem oglądać komedie romantyczne nie zależnie od humoru... jeśli tylko jakaś dziewczyna się mnie pyta czy idę z nią do kina na taki film zawsze z chęcią idę i na chwilę humor mi się poprawia...
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Eee, Misiek, Ty nie jesteś przypadkiem Siódemką?
Bo co jak co, ale Czwórką to Ty na pewno nie jesteś, nie ma szans... No ale jak już jesteśmy przy wyciąganiu, to ja bym polecała wyciągnąć Cię z myślenia penisem
Bo co jak co, ale Czwórką to Ty na pewno nie jesteś, nie ma szans... No ale jak już jesteśmy przy wyciąganiu, to ja bym polecała wyciągnąć Cię z myślenia penisem
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
nie wiem kim jestem... ekstrawertykiem napewno nie jestem więc trzy typy odpadają z założenia (3, 7, 8) na 1 to raczej nie wyglądam... na 2 tym bardziej... 4 i 5 może... 6 nie sądze... 9 szczerzę wątpię...impos animi pisze:Eee, Misiek, Ty nie jesteś przypadkiem Siódemką?
Bo co jak co, ale Czwórką to Ty na pewno nie jesteś, nie ma szans... No ale jak już jesteśmy przy wyciąganiu, to ja bym polecała wyciągnąć Cię z myślenia penisem
metodę "uśmiechnij się" zastosowałem pierwszy raz w momencie gdy przez 3 miesiące chodziłem struty przez to że dziewczyna którą kochałem nie chciała ze mną być więcej niż przyjacielem... uśmiechnąłem się i pomogło... nie pamiętam już dokładnie ale wiem że gdy otoczenie odbiera cię jako osobę uśmiechniętą traktuje cię tak i umacnia w tobie uśmiech i chęć do życia...
chcesz mnie wyciągnąć z myślenia penisem? póki kochałem nie myślałem penisem... dziewczyna odrzuciła moją białą różę to zacząłem... przynajmniej mam trochę ciepła od dziewczyny która mnie kocha... mimo że jestem w związku z tamtą która kiedyś mnie olała...
po zrobieniu kolejnego testu wyszło mi na to że jestem chyba 3w2 więc rzeczywiście czwórką pewnie nie jestem... (zmyliło mnie kilka wyników testów i to że opis do mnie pasował jeszcze pod koniec grudnia)
Ostatnio zmieniony czwartek, 10 stycznia 2008, 13:06 przez misiek, łącznie zmieniany 1 raz.
- sarnandynka
- Posty: 241
- Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 00:16
-
- Posty: 882
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
- Lokalizacja: Wrocław
Niczego nie oczekiwałam.
Byle nie nadawali non stop jak to u nich super/hiper, albo jak to mają dupnie, a gdy ja powiem słowo o sobie kiwną głową i wracają do niezwykle ważnego tematu, czyli ich.
Chodzi o to by być obok i dać sygnał, że w każdej chwili można na tę osobę liczyć.
Czwórce nie da się pomóc, ona musi dojść jak sobie pomóc sama. Można ładować jej baterie swoją obecnością.
Byle nie nadawali non stop jak to u nich super/hiper, albo jak to mają dupnie, a gdy ja powiem słowo o sobie kiwną głową i wracają do niezwykle ważnego tematu, czyli ich.
Chodzi o to by być obok i dać sygnał, że w każdej chwili można na tę osobę liczyć.
Czwórce nie da się pomóc, ona musi dojść jak sobie pomóc sama. Można ładować jej baterie swoją obecnością.
4w5, INFj, sp/sx
-
- Posty: 882
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
- Lokalizacja: Wrocław
aliszien pisze:Niczego nie oczekiwałam.
Byle nie nadawali non stop jak to u nich super/hiper, albo jak to mają dupnie, a gdy ja powiem słowo o sobie kiwną głową i wracają do niezwykle ważnego tematu, czyli ich.
Chodzi o to by być obok i dać sygnał, że w każdej chwili można na tę osobę liczyć.
Czwórce nie da się pomóc, ona musi dojść jak sobie pomóc sama. Można ładować jej baterie swoją obecnością.
Wiesz, chyba rozgryzłaś w trzeciej dekadzie swojego życia tę ważną zagadkę. :)
Właśnie- po prostu być. Obok. Odrobić lekcje, otoczyć ramieniem. A człowiek sam sobie poradzi i znajdzie wyjście. Zazwyczaj potrzebna jest inspiracja, bo chyba tylko to skłoni Indywidualistę do pracy nad sobą.
Rety, dzięki, nareszcie już wiem co i jak. Spadłaś mi jak z nieba. I dersowi chyba też, bo ja naprawdę nie miałam pojęcia co powiedzieć, a jedyne co mogę zrobić to potwierdzić.
Damnyt, macie dużo racji, ale to jest trudne. Zostawienie samej sobie może trwać wieki. A poruszony temat ruchu czyli zabawa, wycišganie gdzie, cos nowego, akcja, działanie, inspiracja jest trudna w jednym z przypadków. Nawet nie moge wycišgnšc nijak z domu . Ale raczej nie jest to spowodowane tym ze jestem looserem i mnie nie lubi a raczej jakš niesmialosciš.
Ale być cišgle to jest trudne. Tzn ja moge być, ale znajšc zycie po takim tekscie 'jak tylko cos chcesz to moge Ci pomoc/zawsze moge Ci pomoc/jestem przy Tobie' to dostaje sie odpowiedz 'ok' a potem zadnego odezwu
Moze po prostu sie do tego nie nadaje bo ludzie ode mnie uciekajš^^
Ale być cišgle to jest trudne. Tzn ja moge być, ale znajšc zycie po takim tekscie 'jak tylko cos chcesz to moge Ci pomoc/zawsze moge Ci pomoc/jestem przy Tobie' to dostaje sie odpowiedz 'ok' a potem zadnego odezwu
Moze po prostu sie do tego nie nadaje bo ludzie ode mnie uciekajš^^
2w1
Siła woli siłą życia.
Siła woli siłą życia.
I to chodzi - świadomość, że jest ktoś bliski pomaga, nawet kiedy nie trzeba korzystać z jego pomocy. To tak jak osoba cierpiąca na jakąś chorobę od razu czuje się zdrowsza, gdy wie, że ma leki pod ręką i co za tym idzie, rzadziej musi je brać.ders pisze: ale znajšc zycie po takim tekscie 'jak tylko cos chcesz to moge Ci pomoc/zawsze moge Ci pomoc/jestem przy Tobie' to dostaje sie odpowiedz 'ok' a potem zadnego odezwu
Ty byś może chciał zostać spektakularnym Supermenem, musisz pomagać aktywnie, ale czasem pomoc rozwija się niezauważalnie, w sferze myśli, nawet nie wiesz jak pomogłeś.
4w5, INFj, sp/sx