Nerwica natręctw
Nerwica natręctw
zdarza wam sie na przyklad isc droga i rownac krok z osoba idaca obok?albo isc wedlug jakiegos okreslonego rytmu ?
To sa akurat w miare normalne przyklady.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nerwica_natr%C4%99ctw
^tu macie to opisane szezej
Ja czasami musze na przyklad sprawdzic czy zamknalem drzwi,niekiedy nawet 5 razy.... a jak nie sprawdze to caly czas o tym mysle i snuje mysli kto terz jest w moim domu i co kradnie..
To sa akurat w miare normalne przyklady.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nerwica_natr%C4%99ctw
^tu macie to opisane szezej
Ja czasami musze na przyklad sprawdzic czy zamknalem drzwi,niekiedy nawet 5 razy.... a jak nie sprawdze to caly czas o tym mysle i snuje mysli kto terz jest w moim domu i co kradnie..
4w5
Nikt się mnie o zdanie nie pytał....
Nikt się mnie o zdanie nie pytał....
Czy to nie bardziej jedynkowa albo piątkowa przypadłość? Czwórki, które znam są od tego dość dalekie. Ale poczekam na odpowiedzi ludzi z forum.
Ostatnio zmieniony sobota, 14 lipca 2007, 11:05 przez ktośtam, łącznie zmieniany 1 raz.
- Orest Reinn
- Posty: 190
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 16:30
-
- Posty: 1
- Rejestracja: piątek, 13 lipca 2007, 20:47
- Lokalizacja: Gliwice
dobra, to tak. jak miałam jakieś 11-15 lat to miałam tego najwięcej. najbardziej uciążliwe było dotykanie kantów (stołów, obrazów, dywanów ) wyobrazcie sobie jak przed każdą lekcją tak dotykałam biurka i spokoju mi nie dawała tablica
kiedyś też bez przerwy chrząkałam, nie mogłam nadepnąć na szczelinę na chodniku, ciągle musiałam zasuwać niedomknięte szafy( co mam do dziś )
i jeszcze parę innych, już mniej uciążliwych.
ale ze mnie dziwoląg co ? na szczęście jakoś mi przeszło, choć swoje małe nerwice mam wciąż
kiedyś też bez przerwy chrząkałam, nie mogłam nadepnąć na szczelinę na chodniku, ciągle musiałam zasuwać niedomknięte szafy( co mam do dziś )
i jeszcze parę innych, już mniej uciążliwych.
ale ze mnie dziwoląg co ? na szczęście jakoś mi przeszło, choć swoje małe nerwice mam wciąż
Kiedyś bardziej mnie to dotyczyło, ale chyba z wiekiem minęło. Obecnie mam tylko problem z wyjściem z domu, bo zawsze po kilkanaście razy wracam się i sprawdzam czy powyłączałam wszelkie sprzęty typu żelazko, prostownica, suszarka, czy aby nie zostawiłam czegoś na gazie itp itd. No i oczywiście kilkakrotne szarpanie za klamkę, czy aby na pewno te drzwi są zamknięte.
W sumie teraz się trochę tego oduczam, bo od niedawna te bieganie po domu i sprawdzanie wszystkich pomieszczeń bardzo nie podoba się mojemu psu i kiedy wracam się po 10 sekundach od wyjściu z domu - zaczyna głośno ujadać, tak, że trudno mi go uspokoić, więc myślę, że mając na uwadzę kończącą się już cierpliwość sąsiadów, niebawem ten zwyczaj mi minie :)
Ale kiedyś były to znacznie bardziej uciążliwe "rytuały", kiedy oglądałam telewizję a obok stał radiobudzik, co kilka chwil "musiałam" na niego spoglądać i wpatrywać się w godzinę. Najgorsze, że to nie mogło być tylko przelotne spojrzenie, tylko trza było chwilę zawiesić na nim wzrok, nie wiem czemu miało to służyć. To samo ze spoglądaniem na obraz, który kilka lat temu wisiał w pokoju rodziców, też co kilka minut musiałam na niego spojrzeć. Było jeszcze coś z patrzeniem na coś i mruganiem określoną ilość razy, ale chyba musiało być dość dawno, bo niezbyt dokładnie to pamiętam.
A podczas podróży samochodem, kiedy mijałam te takie słupki ustawione co kilka metrów, w przerwie między nimi zawsze robiłam lekki ruch ręką, typu ściśnięcie palców, czy dociśnięcie dłoni do siedzenia. To minęło mi w sumie nie tak dawno. Nie mam pojęcia skąd się to brało, ale było poniekąd jak nałóg i po jakimś czasie robiło to się zupełnie automatycznie. Szczęście, że większość takich zachowań minęła, mam nadzieję, bezpowrotnie :)
W sumie teraz się trochę tego oduczam, bo od niedawna te bieganie po domu i sprawdzanie wszystkich pomieszczeń bardzo nie podoba się mojemu psu i kiedy wracam się po 10 sekundach od wyjściu z domu - zaczyna głośno ujadać, tak, że trudno mi go uspokoić, więc myślę, że mając na uwadzę kończącą się już cierpliwość sąsiadów, niebawem ten zwyczaj mi minie :)
Ale kiedyś były to znacznie bardziej uciążliwe "rytuały", kiedy oglądałam telewizję a obok stał radiobudzik, co kilka chwil "musiałam" na niego spoglądać i wpatrywać się w godzinę. Najgorsze, że to nie mogło być tylko przelotne spojrzenie, tylko trza było chwilę zawiesić na nim wzrok, nie wiem czemu miało to służyć. To samo ze spoglądaniem na obraz, który kilka lat temu wisiał w pokoju rodziców, też co kilka minut musiałam na niego spojrzeć. Było jeszcze coś z patrzeniem na coś i mruganiem określoną ilość razy, ale chyba musiało być dość dawno, bo niezbyt dokładnie to pamiętam.
A podczas podróży samochodem, kiedy mijałam te takie słupki ustawione co kilka metrów, w przerwie między nimi zawsze robiłam lekki ruch ręką, typu ściśnięcie palców, czy dociśnięcie dłoni do siedzenia. To minęło mi w sumie nie tak dawno. Nie mam pojęcia skąd się to brało, ale było poniekąd jak nałóg i po jakimś czasie robiło to się zupełnie automatycznie. Szczęście, że większość takich zachowań minęła, mam nadzieję, bezpowrotnie :)
4w5
"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"
"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"
Ja mam klinicznie stwierdzoną nerwicę natręctw. Choruję od 14 lat, leczę się od 6. To, że sprawdzasz, czy zakręciłeś kran w łazience, lub jakieś tam myślenie magiczne to jeszcze nie patologia. Problem zaczyna się, gdy natręctwa zaczynają kierować Twoim życiem i to one decydują, co będziesz robić, a nie Ty sam.
Z natręctw można się śmiać, ja sama czasem się z nich śmieję, bo potrafią być naprawdę absurdalne. Ale dla osoby, która je ma, to prawdziwy koszmar. W tej chorobie doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że coś jest z Tobą nie tak, że Twoje zachowania są dziwne, a jednocześnie nie możesz przestać. Musisz to robić, bo jeśli tego nie zrobisz, stanie się coś strasznego, coś niewyobrażalnie strasznego.
Myślę że wiązanie OCD z którymś z typów osobowości w/g enneagramu to zbyt śmiałe twierdzenie. Wydaje mi się, że zachorować może każdy. OCD to zaburzenie w funkcjonowaniu związków chemicznych w mózgu. Jeśli zrobimy założenie, że nasza osobowość zależy od tego, które związki chemiczne są w naszym mózgu najaktywniejsze... to wtedy tak. Pewien typ osobowości mógłby predysponować do wystąpienia OCD.
Nie znam innych typów enneagramu. Ale według mnie wszystkie czwórki mają mniej lub bardziej zaznaczone cechy osobowości typu borderline.
Z natręctw można się śmiać, ja sama czasem się z nich śmieję, bo potrafią być naprawdę absurdalne. Ale dla osoby, która je ma, to prawdziwy koszmar. W tej chorobie doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że coś jest z Tobą nie tak, że Twoje zachowania są dziwne, a jednocześnie nie możesz przestać. Musisz to robić, bo jeśli tego nie zrobisz, stanie się coś strasznego, coś niewyobrażalnie strasznego.
Myślę że wiązanie OCD z którymś z typów osobowości w/g enneagramu to zbyt śmiałe twierdzenie. Wydaje mi się, że zachorować może każdy. OCD to zaburzenie w funkcjonowaniu związków chemicznych w mózgu. Jeśli zrobimy założenie, że nasza osobowość zależy od tego, które związki chemiczne są w naszym mózgu najaktywniejsze... to wtedy tak. Pewien typ osobowości mógłby predysponować do wystąpienia OCD.
Nie znam innych typów enneagramu. Ale według mnie wszystkie czwórki mają mniej lub bardziej zaznaczone cechy osobowości typu borderline.
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP
4w3 , ENFP
Nerwica natręctw cholernie dezorganizuje życie...Ciągłe liczenie, dotykanie, powtarzanie pewnych czynności...Póki w miarę kontrolowałam to wszystko, było całkiem nieźle, po prostu musiałam powtarzać sobie, że to, co robię, nie ma najmniejszego sensu. Z chwilą, kiedy natręctwa (najgorsze, że głównie myślowe) wdarły się w moją codzienność z podwójną siłą i zaczęły mną kierować, oczywiste stało się, że mam problem. Zauważyłam też, że uporczywe utwierdzanie się w przekonaniu, że wykonywanie pewnych rytuałów jest niepotrzebne, wzmaga mój wewnętrzny przymus:/.
4w5
Obłęd ci już wyżarł twój mózg.
Obłęd ci już wyżarł twój mózg.
Jeśli to że gdy nie słucham muzyki to muszę sobie coś nucić albo "puszczać " w głowie jakąs melodię to też to mam. A z równaniem kroku to miałem kiedyś ale mineło , czasem jeszcze wraca . Nie walcże z tym nie uważam tego za cos co by mi przeszkadzało w życiu.
EE po przeczytaniu kilku zdań na wikipedii to te natręctwa to tak jakby nałóg jakiś...
EE po przeczytaniu kilku zdań na wikipedii to te natręctwa to tak jakby nałóg jakiś...
Cóż to? Szukasz? Chciałbyś się udziesięciokrotnić, ustokrotnić? Szukasz zwolenników? - Szukaj zer!
:]
:]
Mam to a nie wiedziałem że tak to sie nazywa : o. Na szczęście tylko z jednym mam problem czyli z chodzeniem.
Równam krok ale nie do osoby idącej obok ale np. do płyt chodnika, nie moge postawić nogi na szczelinie tak jak pannonique. Jak ide po ulicy albo gdzieś gdzie nie ma płyt to ide normalnie, tak samo jak sobie przyponę że mam tego nie robić tylko iść normalnie : ) Ale to trochę uciążliwe : |
Równam krok ale nie do osoby idącej obok ale np. do płyt chodnika, nie moge postawić nogi na szczelinie tak jak pannonique. Jak ide po ulicy albo gdzieś gdzie nie ma płyt to ide normalnie, tak samo jak sobie przyponę że mam tego nie robić tylko iść normalnie : ) Ale to trochę uciążliwe : |
System Of A Down
4w3
4w3
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Natręctwa żadnego nie miałam, a przynajmniej nie dopuszczałam tego do siebie. Też kiedyś próbowałam tak chodzić, by stąpać równo po kafelkach chodnika, ale szyblo z tego zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że na dłuższą metę to niewykonalne. Poza tym w dzieciństwie i wieku dorastania nie dopuszczałam do tego by ktokolwiek mnie wyprzedzał, gdy gdziekolwiek szłam. To ja musiałam wszystkich wyprzedzać, a ta zasada nie obowiązywała tylko wtedy gdy ktoś biegł (pędzić jak dziki osioł za nim juz nie będę). To była fajna zabawa na popwawienie kondycji, ale nie wściekałam się z przegranej w tych 'zawodach' i traktowałam to jako zwykłą zabawę.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
O-o, więc jednak mam tę nerwicę... Ja do tej pory nie pozwalam się wyprzedzić, na studiach 'dorobiłam' się durnych ksywek przez to, że wszędzie musiałam być pierwsza. No musiałam wejść pierwsza do sali. Podobnie z pociągiem czy autobusem, już mam opanowane techniki przedostania się przez tłum żeby byc pierwszaRilla pisze: Poza tym w dzieciństwie i wieku dorastania nie dopuszczałam do tego by ktokolwiek mnie wyprzedzał, gdy gdziekolwiek szłam. To ja musiałam wszystkich wyprzedzać
4w5 INFP + 4w5
Natręctwo "chodnikowe" jest chyba najczęściej spotykanym wśród ludzi, nie tylko chorych na nerwicę No i, jak już ktoś wspomniał, to naprawdę uciążliwa przypadłość, więc dla własnego dobra lepiej sobie jej nie wmawiać
Nie wiązałabym predyspozycji do natręctw z typem osobowości, ale idąc już tym tropem warto zaznaczyć, że czasem od stanów depresyjnych do nerwicowych nie jest wcale tak daleko, myśli [bodźce] nakręcają reakcje, a zatem to może być jak najbardziej również czwórkowa przypadłość
Moje natręctwa (tak dziwne, że już przestałam zwracać na nie uwagę) zwykle mijają po jakimś czasie i udaje mi się nad nimi zapanować - przynajmniej jedno zaburzenie mam z głowy ;D
Z wyprzedzaniem mam podobnie Śmieszna ta rywalizacja, zwłaszcza jak "ścigam" się z kimś, kto najwyraźniej również nie daje się wyprzedzić, wówczas chyba tylko chęć zachowania pozorów powstrzymuje mnie/nas od biegu
Mam też coś takiego, że gdy np. widzę otwarte drzwi do klatki, a jestem już blisko to koniecznie muszę zdąrzyć dobiec nim się zamkną, bo w innym wypadku oczywiście "coś strasznego się wydarzy", albo koniecznie MUSZĘ dojść do połowy drugiego pasa na przejściu dla pieszych, zanim zmieni się światło; muszę połknąć kęs, nim skończy się piosenka w radiu; metka prześcieradła musi być po jednej, tej właściwej stronie; muszę się wrócić do mieszkania, jeśli przed wyjściem nie spojrzałam w lustro; muszę wypuścić powietrze, zanim ktoś skończy wypowiadać wyraz, bo inaczej się uduszę; itd. - presja zewsząd, cholera
Nie wiązałabym predyspozycji do natręctw z typem osobowości, ale idąc już tym tropem warto zaznaczyć, że czasem od stanów depresyjnych do nerwicowych nie jest wcale tak daleko, myśli [bodźce] nakręcają reakcje, a zatem to może być jak najbardziej również czwórkowa przypadłość
Moje natręctwa (tak dziwne, że już przestałam zwracać na nie uwagę) zwykle mijają po jakimś czasie i udaje mi się nad nimi zapanować - przynajmniej jedno zaburzenie mam z głowy ;D
Z wyprzedzaniem mam podobnie Śmieszna ta rywalizacja, zwłaszcza jak "ścigam" się z kimś, kto najwyraźniej również nie daje się wyprzedzić, wówczas chyba tylko chęć zachowania pozorów powstrzymuje mnie/nas od biegu
Mam też coś takiego, że gdy np. widzę otwarte drzwi do klatki, a jestem już blisko to koniecznie muszę zdąrzyć dobiec nim się zamkną, bo w innym wypadku oczywiście "coś strasznego się wydarzy", albo koniecznie MUSZĘ dojść do połowy drugiego pasa na przejściu dla pieszych, zanim zmieni się światło; muszę połknąć kęs, nim skończy się piosenka w radiu; metka prześcieradła musi być po jednej, tej właściwej stronie; muszę się wrócić do mieszkania, jeśli przed wyjściem nie spojrzałam w lustro; muszę wypuścić powietrze, zanim ktoś skończy wypowiadać wyraz, bo inaczej się uduszę; itd. - presja zewsząd, cholera
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
U mnie wręcz przeciwnie i na tym cała moja dziwność polega. Nienawidzę być pierwsza i wszędzie wchodzę ostatnia, a przynajmniej w środku. Lubię wszystkich widzieć i mieć wszystko w związku z tym pod kontrolą. Zawsze uciekam z początku na koniec w każdych wyprawach grupowych. Natomiast gdy idę sama i mam dobry humor sytuacja się odwraca i zaczynam ścigać się z innymi uczestnikami 'ruchu chodnikowego'. Chcę być szybsza od innych. To jedno z moich licznych sprzeczności.metje pisze:O-o, więc jednak mam tę nerwicę... Ja do tej pory nie pozwalam się wyprzedzić, na studiach 'dorobiłam' się durnych ksywek przez to, że wszędzie musiałam być pierwsza. No musiałam wejść pierwsza do sali. Podobnie z pociągiem czy autobusem, już mam opanowane techniki przedostania się przez tłum żeby byc pierwszaRilla pisze: Poza tym w dzieciństwie i wieku dorastania nie dopuszczałam do tego by ktokolwiek mnie wyprzedzał, gdy gdziekolwiek szłam. To ja musiałam wszystkich wyprzedzać
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
U mnie podobnieRilla pisze:
U mnie wręcz przeciwnie i na tym cała moja dziwność polega. Nienawidzę być pierwsza i wszędzie wchodzę ostatnia, a przynajmniej w środku. Lubię wszystkich widzieć i mieć wszystko w związku z tym pod kontrolą. Zawsze uciekam z początku na koniec w każdych wyprawach grupowych. Natomiast gdy idę sama i mam dobry humor sytuacja się odwraca i zaczynam ścigać się z innymi uczestnikami 'ruchu chodnikowego'. Chcę być szybsza od innych. To jedno z moich licznych sprzeczności.
Nie pytajcie co Ojczyzna może zrobić dla was, ale co wy możecie zrobić dla Ojczyzny.
4w5
4w5