Predyspozycje zawodowe
Jestem bardzo ciekawa jak 4 wyobrażaja sobie idealna prace, co jest dla nich ważne, a co mniej.
Pozwole sobie zacząć:)
Idealna praca dla mnie:
1. W miarę dobrze płatna. Ważne jest dla mnie, żebym nie musiała na nic sępic moim dzieciom w pszyszłości i żebyśmy mogli godnie życ. Myślę, że wystarczyłoby mi z 2 tysiaki. Jesli mój facet zarabiałby podobnie, byłoby ok.
2. Praca, do której bede wstawała z zapałem, do której nie trzeba mnie będzie wyciagać dzwigiem z łóżka. Czyli praca ciekawa, w której będę się spełniać, rozwijać, która nie będzie sprzeczna z moim sumieniem, w której będę się czuła potrzebna i doceniana.
3. Praca, w której będę pracować z fajnymi, ciekawymi ludzmi...to ważne, bo w końcu spędzę z nimi ogromną część swojego życia.
4. Kolejna ważna rzecz....chciałabym, żeby mój przełożony był dla mnie autorytetem, żeby był człowikeiem madrym, wiele wymagajacym od swoich pracowników, ale jednocześnie, żeby był sprawiedliwy. Chyba jedna z najwiekszych udręk w pracy to przełożony-kretyn, który sam wie dużo mniej niż my sami, nie zna się na rzeczy, a się wymądrza...Boże chroń!
Pewnie brzmi bardzo idealistycznie, ale jak przynajmniej spełni sie 2-3 z tych kryteriów, które wymieniłam, to będę zadowolona .
Ja, jak wiecie, skończyłam polonistykę i pewnie skończę w szkole lub, przy odrobinie szczęscia, w jakiejś gazecie (nie miałabym nic przeciwko byciu dziennikarką lub reporterką).
Chciałabym, żebyscie napisali jak według was wygląd idealna praca i postarali się skonkretyzować, w jakim zawodzie mogłaby się urzeczywistnić.
Pozdrawiam wszystkich
Pozwole sobie zacząć:)
Idealna praca dla mnie:
1. W miarę dobrze płatna. Ważne jest dla mnie, żebym nie musiała na nic sępic moim dzieciom w pszyszłości i żebyśmy mogli godnie życ. Myślę, że wystarczyłoby mi z 2 tysiaki. Jesli mój facet zarabiałby podobnie, byłoby ok.
2. Praca, do której bede wstawała z zapałem, do której nie trzeba mnie będzie wyciagać dzwigiem z łóżka. Czyli praca ciekawa, w której będę się spełniać, rozwijać, która nie będzie sprzeczna z moim sumieniem, w której będę się czuła potrzebna i doceniana.
3. Praca, w której będę pracować z fajnymi, ciekawymi ludzmi...to ważne, bo w końcu spędzę z nimi ogromną część swojego życia.
4. Kolejna ważna rzecz....chciałabym, żeby mój przełożony był dla mnie autorytetem, żeby był człowikeiem madrym, wiele wymagajacym od swoich pracowników, ale jednocześnie, żeby był sprawiedliwy. Chyba jedna z najwiekszych udręk w pracy to przełożony-kretyn, który sam wie dużo mniej niż my sami, nie zna się na rzeczy, a się wymądrza...Boże chroń!
Pewnie brzmi bardzo idealistycznie, ale jak przynajmniej spełni sie 2-3 z tych kryteriów, które wymieniłam, to będę zadowolona .
Ja, jak wiecie, skończyłam polonistykę i pewnie skończę w szkole lub, przy odrobinie szczęscia, w jakiejś gazecie (nie miałabym nic przeciwko byciu dziennikarką lub reporterką).
Chciałabym, żebyscie napisali jak według was wygląd idealna praca i postarali się skonkretyzować, w jakim zawodzie mogłaby się urzeczywistnić.
Pozdrawiam wszystkich
Jak sobie myślę o idealnej pracy to pierwsze co przychodzi mi do głowy to własnie to, żeby była przeze mnie lubiana, żebym wstawała do niej z względną ochotą a nie z poczuciem "cholera, znowu trzeba iść do tej wstrętnej roboty, byle do emerytury", bo to to straszne musi być. Ponadto, praca ta musi być mało stresująca, bo ja na stres mam wyjątkowo małą odporność i chyba się wykończę psychicznie jeśli ciężki stres miałby mi towarzyszyć każdego dnia pracy :D No i żeby mieć wyrozumiałego szefa, nie robiącego sztucznych problemów, to chyba b. ważne, bo jak patrzę na rodziców jak strasznuie boją się reakcji swoich szefów, co powie, jak zareaguje, a jak mu się to nie spodoba... brrr, takie zupełnie uzależnienie. No i żeby nie była zbyt monotonna, bo nienawidzę na dłuższą metę takich powtarzalnych zajęć, gdybym codziennie jotka w jotkę musiała robić to samo :)
4w5
"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"
"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"
No dobrze, to teraz wypowiem się ja jako osoba z doświadczeniem zwodowym Oto co następuje:
1. 2 tysiaki nie starczają w Wawie na nic. 1 tys płacisz za mieszkanie, drugi na żarcie, miesięczny, soczewki korekcyjne, proszek do prania itp. Zostajesz na zero. Hehe, o oszczędnościach, wakacjach, dzieciach nie wspominając;)
2. Ok, pracuję w fajnymi, ciekawymi ludźmi, ale to też robota pod dużą presją czasu, bywa niemiło, ludzie różnie rozładowują stres
3. Przełożony - hm, czasem może być głupszy od ciebie;) czasem - absurdalnie niesprawiedliwy, czasem... ech , odechciało mi się pisać;)
4. Pocczucie docenienia, możliwość rozwoju - rzadkość. Rozwój rozwojem , ale jak szef zobaczy, że się za bardzo "rozwijasz", biada ci;)
A mimo wszystko pracę swą lubię:)
1. 2 tysiaki nie starczają w Wawie na nic. 1 tys płacisz za mieszkanie, drugi na żarcie, miesięczny, soczewki korekcyjne, proszek do prania itp. Zostajesz na zero. Hehe, o oszczędnościach, wakacjach, dzieciach nie wspominając;)
2. Ok, pracuję w fajnymi, ciekawymi ludźmi, ale to też robota pod dużą presją czasu, bywa niemiło, ludzie różnie rozładowują stres
3. Przełożony - hm, czasem może być głupszy od ciebie;) czasem - absurdalnie niesprawiedliwy, czasem... ech , odechciało mi się pisać;)
4. Pocczucie docenienia, możliwość rozwoju - rzadkość. Rozwój rozwojem , ale jak szef zobaczy, że się za bardzo "rozwijasz", biada ci;)
A mimo wszystko pracę swą lubię:)
Włóczyłem się - z rękoma w podartych kieszeniach,
W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą,
Szedłem pod niebiosami, wierny ci o Muzo !
Oh! la la! co za miłość widziałem w marzeniach !
W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą,
Szedłem pod niebiosami, wierny ci o Muzo !
Oh! la la! co za miłość widziałem w marzeniach !
Jeśli ma się własne mieszkanie, to ok. Choć o wakcjach na Krecie to chyba można zapomniećwloczega pisze:1. 2 tysiaki nie starczają w Wawie na nic. 1 tys płacisz za mieszkanie, drugi na żarcie, miesięczny, soczewki korekcyjne, proszek do prania itp. Zostajesz na zero. Hehe, o oszczędnościach, wakacjach, dzieciach nie wspominając;)
4w5, INFj, sp/sx
Hm, jak ma się własne mieszkanie, to pewno ma się też kredyt, jak się nie ma, to się płaci za wynajem ja tam tysiąc miesięcznie za mieszkanie płacę
Włóczyłem się - z rękoma w podartych kieszeniach,
W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą,
Szedłem pod niebiosami, wierny ci o Muzo !
Oh! la la! co za miłość widziałem w marzeniach !
W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą,
Szedłem pod niebiosami, wierny ci o Muzo !
Oh! la la! co za miłość widziałem w marzeniach !
Uściślę - własne mieszkanie nie kupione w kredyciewloczega pisze:Hm, jak ma się własne mieszkanie, to pewno ma się też kredyt, jak się nie ma, to się płaci za wynajem ja tam tysiąc miesięcznie za mieszkanie płacę
Nie wnikam skąd je się ma
Ja też bulę za wynajem
Przy cenach warszawskich mieszkań i 2 tysiącach zarobków stać byłoby na kupno może kawalerki wielkości szafy
4w5, INFj, sp/sx
Otóż to, a te 2 tysiące to mizeria, nic nie odłożysz, zero wakacji, nic nie kupisz, no, chyba że partner ma co najmniej drugie tyle;)
Włóczyłem się - z rękoma w podartych kieszeniach,
W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą,
Szedłem pod niebiosami, wierny ci o Muzo !
Oh! la la! co za miłość widziałem w marzeniach !
W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą,
Szedłem pod niebiosami, wierny ci o Muzo !
Oh! la la! co za miłość widziałem w marzeniach !
Pomaganie ludziom - kiedyś pracowałam na infolii dla niepełnosprawnych. Ale w tej pracy łatwo się wypalić i znieczulić. Gdy stykasz się z nieszczęściem ludzkim i często bezradnością, nie da się inaczej ocalić własnej psychiki.erathia pisze:ale może by tak Aliszeim napisała jak wyobraża sobie swoją idealną pracę i w jakim zawodzie mogłaby sie ona urzeczywistnic
Lub pisanie, prowadzenie wydawnictwa, fundacji kulturalnej. Marzy mi się życie w jakiejś grupie artystycznej, o której jeszcze krytycy będą pisać za 100 lat
Ale bycie utrzymanką bogatego, zaślepionego miłością do mnie faceta też byłoby ok
4w5, INFj, sp/sx
Ja mam dośc konkretne wyobrażenie - "idealne" (w cudzysłowiu, bo nie będąc idealistką staram się unikac tego określenia ) zajęcie to takie, które łączy w sobie interesujące mnie formy przekazu, czyli słowa + obraz + muzyka. Ponadto muszę miec przestrzeń w tym, co tworzę; nie mogę czuc presji (bo zwyczajnie nie działam wtedy prawidłowo), kasa - tyle, by mi starczało na życiowe potrzeby i czasem różne "wyskoki"
Ale nie traktuję tego jakoś szczególnie serio, nie umiem spojrzec na pracę tak, jak z reguły się ją traktuje - czyli coś trwałego, stabilnego... Taki wizerunek jest mi zupełnie obcy. Mam wrażenie, że zmienię każdą sytuację, w jakiej będzie mi niekomfortowo, bądź gdy zwyczajnie stracę pasję do robienia czegoś. Właśnie sobie uświadomiłam, że ciężko mi określic swój stosunek do pracy Nie mogę sobie wyobrazic, że będę robic coś do końca życia, po prostu nie mieści mi się to w głowie, a wręcz nawet nie chcę tych myśli, gdyż wzbudzają one we mnie fizyczne dreszcze.
Zresztą, można przecież robic wiele rzeczy, które są ze sobą powiązane i ciągle się rozwijac - chyba właśnie o to mi chodzi, by nie stanąc w miejscu i wciąż odkrywac coś nowego. O, to praca powinna mi gwarantowac -> ciągły progres Bez tego zacznie mnie irytowac po miesiącu, jak nie wcześniej. Doskonalenie już posiadanych atutów oraz odkrywanie nowych jest tym, czego oczekuję od życia Generalnie chcę się uczyc, zarówno ludzi, jak i samego egzystowania Dlatego wychodzę z założenia, że jeśli nie tu, to gdzie indziej; i jeśli nie w tej dziedzinie, to w innej, ale pokrewnej, a z czasem będą otwierac się coraz to nowsze możliwości.
A zatem pracę postrzegam poniekąd jako pewien etap życia i, jak to z etapami bywa, chciałabym, by się zmieniały idąc ciągle naprzód
W tej chwili, jako że dopiero wyłaniam się zza bardzo ostrego zakrętu życiowego mam pracę tymczasową (tzn. niby na stałe, ale dla mnie zdecydowanie jest to tymczas), która jest potwornie NUDNA - ale to dobre zajęcie, by się zatrzymac i pomyslec trochę nad tym, jak się uzdrowic, co chcę w sobie wypracowac, itd. Ponadto myślę, że ciężko byłoby mi znaleźc w tej chwili "normalne" zajęcie, które drażniłoby mnie mniej. Tutaj nikt mnie nie pilnuje, szefowa jest bardzo luzacka i wszystko da się z nią po koleżeńsku załatwic, no a przede wszystkim w pracy jestem sama, nikt nie patrzy mi na ręce.
Na pewno jest to krok w przód, jeśli chodzi o moją naukę życia wśród ludzi - tutaj mam z nimi ciągły kontakt, często są niewiarygodnie upierdliwi i niestety bez wyobraźni, a ja się zawsze miotam pomiędzy ekstremalną asertywnością a podobnie ekstremalną naiwnością - tutaj mam okazję pracowac nad tym, by to jakoś zrównoważyc. Może dzięki temu kiedyś stanę się bardziej zrozumiała dla innych
Ale nie traktuję tego jakoś szczególnie serio, nie umiem spojrzec na pracę tak, jak z reguły się ją traktuje - czyli coś trwałego, stabilnego... Taki wizerunek jest mi zupełnie obcy. Mam wrażenie, że zmienię każdą sytuację, w jakiej będzie mi niekomfortowo, bądź gdy zwyczajnie stracę pasję do robienia czegoś. Właśnie sobie uświadomiłam, że ciężko mi określic swój stosunek do pracy Nie mogę sobie wyobrazic, że będę robic coś do końca życia, po prostu nie mieści mi się to w głowie, a wręcz nawet nie chcę tych myśli, gdyż wzbudzają one we mnie fizyczne dreszcze.
Zresztą, można przecież robic wiele rzeczy, które są ze sobą powiązane i ciągle się rozwijac - chyba właśnie o to mi chodzi, by nie stanąc w miejscu i wciąż odkrywac coś nowego. O, to praca powinna mi gwarantowac -> ciągły progres Bez tego zacznie mnie irytowac po miesiącu, jak nie wcześniej. Doskonalenie już posiadanych atutów oraz odkrywanie nowych jest tym, czego oczekuję od życia Generalnie chcę się uczyc, zarówno ludzi, jak i samego egzystowania Dlatego wychodzę z założenia, że jeśli nie tu, to gdzie indziej; i jeśli nie w tej dziedzinie, to w innej, ale pokrewnej, a z czasem będą otwierac się coraz to nowsze możliwości.
A zatem pracę postrzegam poniekąd jako pewien etap życia i, jak to z etapami bywa, chciałabym, by się zmieniały idąc ciągle naprzód
W tej chwili, jako że dopiero wyłaniam się zza bardzo ostrego zakrętu życiowego mam pracę tymczasową (tzn. niby na stałe, ale dla mnie zdecydowanie jest to tymczas), która jest potwornie NUDNA - ale to dobre zajęcie, by się zatrzymac i pomyslec trochę nad tym, jak się uzdrowic, co chcę w sobie wypracowac, itd. Ponadto myślę, że ciężko byłoby mi znaleźc w tej chwili "normalne" zajęcie, które drażniłoby mnie mniej. Tutaj nikt mnie nie pilnuje, szefowa jest bardzo luzacka i wszystko da się z nią po koleżeńsku załatwic, no a przede wszystkim w pracy jestem sama, nikt nie patrzy mi na ręce.
Na pewno jest to krok w przód, jeśli chodzi o moją naukę życia wśród ludzi - tutaj mam z nimi ciągły kontakt, często są niewiarygodnie upierdliwi i niestety bez wyobraźni, a ja się zawsze miotam pomiędzy ekstremalną asertywnością a podobnie ekstremalną naiwnością - tutaj mam okazję pracowac nad tym, by to jakoś zrównoważyc. Może dzięki temu kiedyś stanę się bardziej zrozumiała dla innych
- Dani California
- Posty: 46
- Rejestracja: sobota, 10 marca 2007, 12:46
Hmm ponoć 4w5 nie potrzebują AŻ tak bardzo kontaktów z ludzmi ( ponoć)
Może jestes innym typem CZytając te twoje posty coś tu powypisywał w tym dziale musze stwierdzić że moje zachowania i odczucia są podobne
Może jestes innym typem CZytając te twoje posty coś tu powypisywał w tym dziale musze stwierdzić że moje zachowania i odczucia są podobne
Cóż to? Szukasz? Chciałbyś się udziesięciokrotnić, ustokrotnić? Szukasz zwolenników? - Szukaj zer!
:]
:]
NO mi z testów tez wychodzi 7w6 Heh a w innym miejscu opisałeś się jako radosny i wesoły.. to raczej rzadkie wśród czwórek:)
JA teżMoże. Spróbuje zrobić jeszcze raz test. Ale ja naprawdę lepiej czuje się z ludźmi, kiedy nie mam czasu na myślenie o działaniu, tylko kiedy działam, a potem ewentualnie myślę.
Cóż to? Szukasz? Chciałbyś się udziesięciokrotnić, ustokrotnić? Szukasz zwolenników? - Szukaj zer!
:]
:]