Strona 26 z 26

Re: Samotność

: wtorek, 21 sierpnia 2012, 00:07
autor: Nikt
Generalnie też potrzebuję samotnego wieczoru, a szczególnie po dniu pełnym wrażeń i różnych przeżyć - potrzebuję po prostu wszystko sobie poukładać, przemyśleć.

Zazwyczaj jednak chciałbym wrócić do domu, zastać tam czekającą na mnie drugą połówkę, przytulić ją i położyć się spać...

Re:

: niedziela, 2 września 2012, 10:46
autor: HiperTroll
Żeby polubić samotność, trzeba przebywać z ludźmi. Kiedy masz samotność na okrągło, to wychodzi ci to uszami, nienawidzisz tego... Ale jeśli jesteś towarzyskim człowiekiem i ciągnie cię do innych człowieków, to ta odrobina samotności, którą masz od czasu do czasu, jest wspaniała... jest w sam raz. :)

A żeby przebywać z ludźmi, trzeba i to polubić, trzeba się tego nauczyć. Jak? Może przez przełamanie się, przez wyjście do ludzi, choćby na początku było to na siłę? Może przez odrobinę pozytywnego myślenia i kilka afirmacji? :) Ja zawsze lubiłem być wśród ludzi, chociaż generalnie w mniejszym towarzystwie, jedno, dwu, trzy czy czteroosobowym. W większym, paradoksalnie, najbardziej czuję samotność, bo coś mnie strasznie hamuje.

Najlepszym lekarstwem na samotność, kiedy już naprawdę nikogo nie mogę z domu wyciągnąć, nie są dla mnie gry ani filmy, tylko spacer. Nie zagłusza niczego, a pomimo to uspokaja, zajmuje, daje świetny efekt. :)

Re: Samotność

: poniedziałek, 3 września 2012, 19:36
autor: Rilla
Enturie pisze:Najgorsza jest samotność wśród ludzi... Szczególnie w niewielkiej grupce znajomych, z którymi teoretycznie powinno się mieć dobry kontakt. Wtedy to uczucie strasznie uwiera, a chęć izolacji rośnie.
Zgadzam się. Gdy jestem sama ze sobą, to po prostu jestem ze sobą, nie czuję osamotnienia, ale im więcej ludzi wokół mnie, tym czuję się bardziej samotna. Zaczynają rozmawiać między sobą, trudno się wbić między zdaniami, żeby dodać coś od siebie, a do tego im więcej ludzi, tym szybciej zmienia się temat rozmów, nie nadążam, tracę wątek, którego z resztą zaczyna brakować, tylko kręcę głową, żeby choć nadążyć za zmieniającymi się jak w kalejdoskopie aktualnie mówiącymi (gdy kogoś słucham, muszę przecież na niego patrzeć), a ledwo ktoś skończy, zaczyna mówić następny, nie ma kiedy przeanalizować treści, bo bez przerwy wybija się nowa, w końcu dostaję kręćka, mózg mi się przepala i zamieniam się w słup soli. @_@ A gdy mi się neurony przepalą, to już nie jestem w stanie się odezwać, bo z natłoku informacji, przestaję je przyjmować. Jestem wykończona i nie jestem w stanie wtedy rozmawiać na ambitniejsze tematy. W taki sposób wymiękłam na zlocie ostatnio. Byłam tak wykończona, że przez cały dzień następny nie chciało mi się odzywać, jedyne, czego pragnęłam, to zanurzyć się próżni.
Małe grupki znajomych też bywają męczące, gdy bawią się w rytmie, który do mnie nie pasuje. Wtedy odnoszę wrażenie, że ja do nich nie pasuję, a to niezmiernie przykre. Tak, to najgorsze. W takiej sytuacji najlepiej poszukać osoby, która także odstaje od reszty i nawiązać z nią kontakt jeden na jeden, dlatego uwielbiam liczby nieparzyste. Gdy liczba znajomych na spotkaniu jest nieparzysta, zmniejsza się ryzyko samotności na nim. Przy parzystej ludzie się parują i mam przekichane.

Re: Samotność

: poniedziałek, 3 września 2012, 20:03
autor: Snufkin
Rilla pisze:Przy parzystej ludzie się parują i mam przekichane.
Znaczy Ty nie lubisz się parować ? Ja mam z reguły tak, że jeśli z kimś rozmawiam i przychodzi osoba trzecia to po prostu odchodzę dając im swobodnie porozmawiać, dla innych to pewno dziwne ale dla mnie trzy osoby to o jedną za dużo. No chyba, że to są mega bliskie osoby.

Re: Samotność

: poniedziałek, 3 września 2012, 20:17
autor: Rilla
Snufkin pisze:
Rilla pisze:Przy parzystej ludzie się parują i mam przekichane.
Znaczy Ty nie lubisz się parować ? Ja mam z reguły tak, że jeśli z kimś rozmawiam i przychodzi osoba trzecia to po prostu odchodzę dając im swobodnie porozmawiać, dla innych to pewno dziwne ale dla mnie trzy osoby to o jedną za dużo. No chyba, że to są mega bliskie osoby.
Właśnie mi o to chodzi, że najlepiej mi się rozmawia w kontakcie 1:1. Gdy przychodzi trzecia, to ja paruję się z tą trzecią i wszytko gra. Gdy grupa ludzi jest już parzysta, to nie mam z kim się doparować i utworzyć relacji 1:1, bo oni już są doparowani. Zaczynam więc słuchać i obserwować wszystkich na raz i wybijam się z aktywnego uczestnictwa w towarzystwie. Jeśli ta trzecia osoba jest na tyle wygadana i energiczna, że dokleja się do całości grupy i nie odstaje, to też nie mam jak się z nią doparować i też zostaję na uboczu. Trudno mi się rozmawia z tłumem, to tak, jakbym rozmawiała z nikim.

Edit:
Aaaa dopiero teraz cię zrozumiałam. Chodzi ci o sytuację, gdy ty z kimś tworzycie już parę i dochodzi do was osoba trzecia? A tak, robię wtedy dokładnie to, co ty, usuwam się na bok. Tylko ja nie mam w zwyczaju uważać się za członka grupy, w mojej percepcji zawsze jestem z grupą, nie w grupie. Mówiąc o liczbie parzystej grupy miałam na myśli, że grupa z którą jestem jest liczby parzystej, a ja tym +1. Mam niezwykle indywidualistyczne podejście do swojej osoby, zauważyłam- jeśli kogoś interesuje ten temat, zapraszam do tematu o indywidualizmie Czwórek.

Re: Samotność

: poniedziałek, 3 września 2012, 22:14
autor: Snufkin
Nie rozumiem dokładnie o czym piszesz ale ok.

Re: Samotność

: poniedziałek, 3 września 2012, 22:51
autor: sjofh_ystad
Rilla pisze: Tylko ja nie mam w zwyczaju uważać się za członka grupy, w mojej percepcji zawsze jestem z grupą, nie w grupie.
Prawie zawsze mam identycznie. Szczelna izolacja :)

Re: Samotność

: środa, 5 września 2012, 22:33
autor: maj
zawsze byłam sama.
od jakiegoś czasu mam jedną stałą znajomą, mamy dużo wspólnego i nie umiemy siebie zignorować. ta znajomość mimo wszystko jest dla mojej psychiki jak lek. na serio, gdybym nie spotkała nigdy nikogo takiego, to o ile bym jeszcze żyła (brzmi ostro, ale takie realia), byłabym skazana na samotność, bo zwyczajnie za długo bym w niej siedziała, a im później się wychodzi do świata, tym gorzej (wg mnie).

Re: Samotność

: czwartek, 6 września 2012, 08:57
autor: sexta_espada
Samotność nawet by mi odpowiadała, ale hormony każą szukać "bratniej duszy i ciała" :mrgreen:

Re: Samotność

: czwartek, 6 września 2012, 09:41
autor: Snufkin
Bardziej ciała niż duszy.

Re: Samotność

: czwartek, 6 września 2012, 11:55
autor: kangur
hormony każą myśleć, że duszy też

Re: Samotność

: czwartek, 6 września 2012, 12:34
autor: Snufkin
Jesteś bezczelnie cyniczna ! Albo czegoś nie zrozumiałem.
Owszem miłość romantyczna jest motywowana biochemicznie jednak wcale nie uważam, żeby ktoś >aseksualny< musiał byś pustelnikiem.

Re: Samotność

: piątek, 7 września 2012, 13:53
autor: sexta_espada
Nieeee... i duszy, i ciała. Chodzi mi o to, że gdybym szukała tylko ciała, samotność i tak by została, przecież to oczywiste, pustka PO. a jeśli ten ktoś jest również przyjacielem, ale wciąż nie partnerem, zawsze zostaje nadzieja, że "nie jestem samotna".