Paranoid i inni pierdoły gadają Yustin. Niechto, nie pamiętam ile masz lat więc mogę powiedzieć nie na temat!
U mnie zawsze na pierwszym miejscu była nauka, dopiero gdy wszystko umiałem był czas na zabawę.
Ja w podstawówce kółem ile się dało, kilka godzin dziennie.
Geografia, polski, biologia były dla mnie masakrą siedziałem normalnie i nic nie wchodziło - bo są to przedmioty pamięciowe - a pamięć mam cienką jak idzie o zapamiętywanie dat czy coś, dat na historię to się uczyłem kilkadziesiąt minut a jak przyszło co do czego do i tak nie pamiętałem. Na geografię umiałem, bo wykułem. Ale baba chciała żeby opowiadać jako całość - a zadawała sprecyzowane pytania, więc odpowiadałem na pytanie i nic więcej nie mówiłem bo dała pytanie, i choć wiedziałm więcej to nie mówiłem - i cienko było - truja.
Kiedyś na matmie był sprawdzian z dodawania i odejmowania, a baba powiedziała że wszystko trzeba dodać, więc ja dodałem, choć były znaki minus, i znów źle, bo przecież głupia baba mogła powiedzieć dodać lub odjąć - ale to głupie
Na wuefie byłem jedynym co siedział gdy się grało w piłkę, bo ta gra mi się nie podoba, ale gdy się teraz patrzę to widzę że nauczyciel wf-u to debil, bo jak by był mądry to kazał by mnie wybierać kolegą chociażby po to bym nie był taki odludny.
Z plastyki i techniki zato byłem zawsze najlepszy w całej klasie - ale każdemu się wydawało że to tylko głupoty
.
Jechałem więc na 3 i 4 z przedmiotów humanistycznych zaś na 5 i 6 z plastycznych, i technicznych
W liceum terz kółem i było podobnie jak w podstawówce, ale na matmie byłem najlepszy z brył, widzeniu ich w trujwymiaże, nawet zaginałem nauczycielkę.
Dopiero na studiach okazało się do czego jestem. Na pierszym roku byłem najlepszy I, na 2 byłem V a na 3 - III
Kółem oczywiście jak zwykle, ale całe kucie szło w to co lubię - i dawało zaje efekty.
Tak więc uważam z autopsji, że kuć warto, bo poszeża to granice poznania, gdybym nie kół był bym głupi do potęgi a tak, mózg się rozbudował trochę w tamtych nielubianych przeze mnie przedmiotach, oraz nauczyłem sie zawziętości - i przystosowałem się do kilku godzinnego ślęczenia nad książkami i rycia. Muj kolega zaś co rodzice go nie nakłaniali do nauki ulega okropnie szybkiemu wyłączaniu się i nie potrafi skupić uwagi dłużej niż kilkadziesiąt minut. Ja zaś mogę kilka godzin coś studiować.
Ci co ściągają, nie uczą się - CHOĆ WIEDZĄ ŻE SĄ GŁUPI są dla mnie cieniasami.
Takie ściąganie na studiach itp. wyjdzie im źle ponieważ nie będą siebie pewni, są siebie niepewni - więc jak przyjdzie co do czego to i tak skapitulują, a ja będę parł, wiedząc, że niema rzeczy której nie pokonam - takie nastawienie to podstawa, ja się żadnej pracy nie boję bo wiem, że mogę na siebie liczyć, jak widzę, że na studiach jakiś nauczyciel źle poprawił sprawdzian czy źle robi zadanie na tablicy to odrazu to mu mówię bo jestem pewny siebie, zaś ci co g. umią bo tylko śćiągają to ani me ani miał miał, bo to cieniasy - którzy nie kuli.
Jeszcze jedno, zawsze w szkołach zadawałem dóżo pytań nauczycielom, a klasa się ze mnie śmiała - byłem znany z zadawania głupich pytań, ale głupi ci są co nie zadają pytań. Pytania są bardzo ważne.
Jeszcze jedno, uważam że bez systematycznej nauki codziennej mózg muj by nie uciągnął, dzięki systematyczności ja głupi daleko zaszedłem.
I naprawdę uważam, że każdy kto się dóżo uczy coś pozytywnego osiągnie, tak więc wszystko zależy od nastawienia rodzicó - by cisnęli do nauki.
Okropnie ważne jest by na studia wybrać to co się lubi bo inaczej będzie klapa, napewno każdy jest z czegoś dobry, każdy coś specyficznego ptrafi
A to dopiero alem się spisał
Tylko perfekcja pozwala coś osiągnąć trzeba się starać robić naj jak się da
Tak więc uważam, że jak się ma trujki choć się uczy to wszystko jest spoko 8)
Podstawa że mózg się rozbudowuje, a nie guwniane oceny