Strona 1 z 1

Co się zmieniło?

: piątek, 5 października 2007, 21:08
autor: velvety
Dokopalam sie do enneagramu dopiero kilka miesiecy temu, tj. jakies 30 lat pozniej, nizby sie przydalo. Mimo wszystko czuje, ze juz skorzystalam i czuje, ze jeszcze wiele lepszego przede mna.
Bardzo mnie interesuje jak to bylo z Wami.
Raczej konkretnie. :)

: piątek, 5 października 2007, 21:16
autor: Revania
Nic się nie zmieniło. Może poza tym, że lepiej poznałam siebie i czasem po prostu mi łatwiej, aż tak bardzo nie oskarżam siebie o różne reakcje, tłumaczę to tym, że taka jestem i inaczej nie potrafię. Wcześniej nie do końca mogłam się z tym pogodzić, ale jak wiem więcej o sobie, to lepiej to rozumiem.

: piątek, 5 października 2007, 21:20
autor: velvety
Czyli jednak jakis progres jest...
A ktos poza Toba cos mowi?
Ze jestes strawniejsza, czy elastyczniejsza, czy cos?

: piątek, 5 października 2007, 21:36
autor: Revania
velvety pisze:Czyli jednak jakis progres jest...
A ktos poza Toba cos mowi?
Ze jestes strawniejsza, czy elastyczniejsza, czy cos?
ludzie z reguły mnie lubią, nie mają mi nic do zarzucenia, a jak coś do mnie mają, to najczęściej urywam kontakt i po problemie xD. a z rodzicami kłócę się tak samo, a raczej wymuszam, żeby mi ustępowali xD

: piątek, 5 października 2007, 23:12
autor: Raven
Zrozumiałem, że nie tylko ja mam takie problemy jakie mam, i trochę mi się zrobiło lżej. Generalnie nie poczułem się wiele lepiej, tylko mniej się frustruję i bardzie obojętnie podchodzę do niektórych spraw

: poniedziałek, 15 października 2007, 10:31
autor: Greensleeves
A mi enneagram cholernie dużo pomaga, być może dlatego, że startuje z poziomu niezdrowej jedynki (?)
Na początku podstawówki, w poradni psychologicznej, stwierdzono u mnie podwyższony poziom neurotyzmu i introwertyzmu. Niewiele mi to wówczas pomogło. Swoje cechy charakteru traktowałem jak chorobę, której się w dodatku wyrzekałem. Miałem tysiące masek, pod którymi udawałem zupełnie inną osobę. Jednak po odkryciu enneagramu moje maski zaczęły się kruszyć (prawie jak twarz Michaela Jacksona ;) ). Przestałem uciekać przed cechami swojej osobowości i w końcu zacząłem siebie akceptować. Być może moje otoczenie jeszcze zbytnio tego nie dostrzega, ale ja czuje się teraz jakbym zrzucił z pleców ciężki worek, do którego przez kilkanaście lat wrzucałem kamienie. W moim przypadku zaakceptowanie swojej własnej natury stało się najlepszą formą terapii.

: wtorek, 16 października 2007, 14:56
autor: velvety
Greensleeves, bardzo Ci dziekuje za te poruszajaca wypowiedz...
Czuje podobnie.
W dodatku duzo latwiej przychodzi mi teraz rozumienie i tolerowanie innych, ktorych wczesniej traktowalam troche jak ludzikow z innej planety. Teraz jest mi razniej, kiedy nie czuje, ze wszyscy jestesmy na swoj sposob dziwadlami/potworami. :)