Dwa i Dziewięć
Dwa i Dziewięć
Drogie współDwójki
czy Was też tak paraliżują 9, przy bliższym kontakcie?
Mam kilka znajomych, naprawdę bardzo powierzchownych znajomości z Dziewiątkami i zazwyczaj polega to na wzajemnym "jak coś od Ciebie potrzebuję to się odezwę". I wtedy jest w porządku - nie zrozumcie mnie źle, Dziewiątki po prostu z początku nie przyciągają większej uwagi, nie mają odpowiadającej mi energii i zazwyczaj czają się gdzieś z boku grupy, podczas gdy ja trzymam się z najgłośniejszym, najżywszym i najbardziej rozrywkowym towarzystwem.
I o ile wydaje mi się, że z każdym potrafię znaleźć wspólny temat, to z Dziewiątkami, które się do mnie zbliżyły - pustka.
Są takie sytuacje, kiedy, no wiecie, śmieszy mnie wszystko, co innych, w różnych grupach. A kiedy jestem z Dziewiątką, to sprawiam jej chyba przykrość - na pewno sobie sprawiam przykrość, że nie umiem się dopasować - bo widzę, że stara się mnie rozbawić i doceniam to, ale nie potrafię nic z siebie wykrzesać.
Przy wspólnym spędzaniu czasu, mimo najprawdziwszych chęci podtrzymania rozmowy, polepszenia znajomości, bo to naprawdę w porządku ludzie, po prostu mnie paraliżuje. Słucham, wszystko zapamiętuję, ale nie potrafię zadać najmniej znaczącego nawet pytania dotyczącego tego, co Dziewiątka powiedziała, nawet "aha" mi przez usta nie przechodzi, roześmiać się z dowcipu, anegdotki, cokolwiek i sama z siebie też bardzo muszę się zmuszać do powiedzenia czegokolwiek.
Mam potem przerażające wyrzuty sumienia, mocne postanowienie poprawy, ale sprowadza się to do tego, że przy następnej okazji schemat się powtarza i po kilku takich akcjach Dziewiątka obserwuje mnie z drugiego końca sali, jak bez skrępowania integruję się z innymi a z nią jedną akurat nie.
Ktoś miał jakieś podobne doświadczenia z tym enneatypem?
czy Was też tak paraliżują 9, przy bliższym kontakcie?
Mam kilka znajomych, naprawdę bardzo powierzchownych znajomości z Dziewiątkami i zazwyczaj polega to na wzajemnym "jak coś od Ciebie potrzebuję to się odezwę". I wtedy jest w porządku - nie zrozumcie mnie źle, Dziewiątki po prostu z początku nie przyciągają większej uwagi, nie mają odpowiadającej mi energii i zazwyczaj czają się gdzieś z boku grupy, podczas gdy ja trzymam się z najgłośniejszym, najżywszym i najbardziej rozrywkowym towarzystwem.
I o ile wydaje mi się, że z każdym potrafię znaleźć wspólny temat, to z Dziewiątkami, które się do mnie zbliżyły - pustka.
Są takie sytuacje, kiedy, no wiecie, śmieszy mnie wszystko, co innych, w różnych grupach. A kiedy jestem z Dziewiątką, to sprawiam jej chyba przykrość - na pewno sobie sprawiam przykrość, że nie umiem się dopasować - bo widzę, że stara się mnie rozbawić i doceniam to, ale nie potrafię nic z siebie wykrzesać.
Przy wspólnym spędzaniu czasu, mimo najprawdziwszych chęci podtrzymania rozmowy, polepszenia znajomości, bo to naprawdę w porządku ludzie, po prostu mnie paraliżuje. Słucham, wszystko zapamiętuję, ale nie potrafię zadać najmniej znaczącego nawet pytania dotyczącego tego, co Dziewiątka powiedziała, nawet "aha" mi przez usta nie przechodzi, roześmiać się z dowcipu, anegdotki, cokolwiek i sama z siebie też bardzo muszę się zmuszać do powiedzenia czegokolwiek.
Mam potem przerażające wyrzuty sumienia, mocne postanowienie poprawy, ale sprowadza się to do tego, że przy następnej okazji schemat się powtarza i po kilku takich akcjach Dziewiątka obserwuje mnie z drugiego końca sali, jak bez skrępowania integruję się z innymi a z nią jedną akurat nie.
Ktoś miał jakieś podobne doświadczenia z tym enneatypem?
2w1 so/sx, ENFP, SEE
"Niech pan, proszę, spojrzy na księżyc. Widzi go pan wyraźnie. Jest on najzupełniej realny. A jeśli zaświeci słońce? To pan wcale księżyca nie dostrzeże!"
"Niech pan, proszę, spojrzy na księżyc. Widzi go pan wyraźnie. Jest on najzupełniej realny. A jeśli zaświeci słońce? To pan wcale księżyca nie dostrzeże!"
- Irranea
- Moderator
- Posty: 1179
- Rejestracja: poniedziałek, 8 sierpnia 2011, 23:50
- Lokalizacja: w barku
Re: Dwa i Dziewięć
Brzmi jak opis introwertyka, a nie konkretnie typu 9. Nie ma co uogólniać takich zachowań na cały typ, bo równie dobrze istnieją żywe, energiczne i ekstrawertyczne 9. Choćby tu na forum daleko nie trzeba szukać. I nie każdy trzymający się z boku grupy jest 9.gingerl pisze:zazwyczaj czają się gdzieś z boku grupy, podczas gdy ja trzymam się z najgłośniejszym, najżywszym i najbardziej rozrywkowym towarzystwem.
Może po prostu nie jesteś jakąś super ekstrawertyczną i wygadaną osobą, skoro zagadanie do introwertyka sprawia Ci trudność. Przy małomównych introwertykach czasem trzeba włożyć w rozmowę więcej wysiłku, a ten wysiłek odczuwają na pewno bardziej osoby, które same nie są jakoś super hiper wygadane. Przy ludziach głośnych i wygadanych nie trzeba się już wysilać, bo sami z siebie mówią. Ludzie małomówni nie są tak straszni na jakich wyglądają, zazwyczaj polega to na tym, że jak do tego lisa z Małego Księcia podchodzisz coraz bliżej i w końcu oswajasz, aż Lisek czuje się swobodniej i zaczyna mówić więcej. Trzeba mieć cierpliwość i przede wszystkim nie patrzeć na takiego z góry 'oh, mało mówisz i co ja mam z tobą zrobić niby?'
Introwertykom, czy osobom małomównym tak naprawdę wiele nie potrzeba. Wystarczy, że się jest i się wyraża zainteresowanie jego osobą poprzez zwykłe zagadnięcie. To pomaga się poczuć akceptowanym. Uciekając od takiej osoby na drugi koniec sali tak naprawdę wzmagasz niepewność takiej osoby i z pewnością nie pomagasz poczuć się jej swobodnie w Twoim towarzystwie. Musisz też pamiętać, ze takie osoby zazwyczaj nie wyrażają dużo emocji. Czyli jeśli powiesz coś śmiesznego, to wewnętrznie będą się głośno śmiać, jednak na zewnątrz ledwo co się uśmiechną. Po prostu bądź i oswajaj, nie uciekaj na drugi koniec, czasem się uśmiechnij ciepło, rzuć jakieś zdanie w kierunku intro, na pewno poczucie większą akceptację swojej osoby i tego, ze mimo spokoju i cichości tez jest chciana.
Re: Dwa i Dziewięć
Ok, rozumiem, że mogłam się źle wypowiedzieć. Mam pewność, że to dziewiątki. Powyżej mówiłam o konkretnym - aktualnym - przypadku, ale jak się zaczęłam nad tym zastanawiać i widzieć podobieństwo do innych sytuacji, doszłam do wniosku, że miałam właśnie podobne problemy z ekstrawertycznymi 9, nawet bardzo ekstrawertycznymi (tu chodzi mi o inną, konkretną 9).Irranea pisze: Brzmi jak opis introwertyka, a nie konkretnie typu 9. Nie ma co uogólniać takich zachowań na cały typ, bo równie dobrze istnieją żywe, energiczne i ekstrawertyczne 9. Choćby tu na forum daleko nie trzeba szukać. I nie każdy trzymający się z boku grupy jest 9.
Zawsze to samo, wyłączanie reakcji, paraliż, reset systemu, nie wiem jak to jeszcze określić. Zresztą, to, że to introwertyk, czy ekstrawertyk nie robi mi zbytnio różnicy, w tym momencie większość bliskich mi osób jest intro - przebijanie się przez skorupę, obserwowanie, jak ktoś stopniowo się otwiera jest fascynujące. Wydaje mi się nawet, że przyjaźnie z introwertykami są trwalsze (ale może po prostu to mi bardziej zależy).
"Obserwowanie z drugiego końca sali" to była taka trochę przenośnia nie chodziło mi o stanie samemu pod ścianą w kącie, czy coś, tylko o to, że dziewiątki pomijam przy jakichś interakcjach z całą grupą, jej częścią... Taka sytuacja.
Wiesz co, w zasadzie ciężko mi jest to ocenić - z jednej strony nie mam problemu z zagadaniem do randomowych ludzi, których widzę pierwszy raz w życiu i umówienia się z nimi na kolejne spotkania, z drugiej, kiedy wracam do domu potrzebuję pobyć sama i "ładować akumulatory".Irranea pisze: Może po prostu nie jesteś jakąś super ekstrawertyczną i wygadaną osobą, skoro zagadanie do introwertyka sprawia Ci trudność.
Dzięki bardzo, że mi odpowiedziałaś, bałam się, że to podforum Dwójki powoli wymiera
2w1 so/sx, ENFP, SEE
"Niech pan, proszę, spojrzy na księżyc. Widzi go pan wyraźnie. Jest on najzupełniej realny. A jeśli zaświeci słońce? To pan wcale księżyca nie dostrzeże!"
"Niech pan, proszę, spojrzy na księżyc. Widzi go pan wyraźnie. Jest on najzupełniej realny. A jeśli zaświeci słońce? To pan wcale księżyca nie dostrzeże!"
Re: Dwa i Dziewięć
A może powinnaś przestać myśleć ze musisz byc miła dla tych Dziewiątek? Pozwol sobie na swoje wlasne reakcje ktorych nie potrafisz kontrolowac, wyluzuj. Strasznie duzo stresu z tego masz. Jasne ze wazne jest zeby byc milym dla ludzi ale nie kosztem wlasnego spokoju.
Ja tak mialam ze relacje z wieloma ludzmi byly straszne jak mi zalezalo za bardzo.
Z dziewiatkami jest ten problem ze nie chca sprawiac klopotu, dopasowuja sie do rozmowcy i znikają w tlumie. I musze przyznac ze sama taka mam, dosyc rzadko, ale wlasnie w sytuacjach stresowych. Kiedy presja na bycie fajnym jet zbyt duza. Bez presji mozna po prostu byc nie zastanawiając sie.
Doskonale znam to uczucie o ktorym mowisz mam je najczesciej jak rozmawiam z ludzmi mlodszymi ode mnie, nawet o miesiac (no bo wtedy to juz sa rok mlodsi).
Nie wiem, z telefonu nie widze calego posta i troche sie pogubilam, ale chodzi mi o to zeby odpuscic presje bycia milym. Jak druga strona poczuje ze Ty sie juz tak bardzo nie starasz sama poczuje wiecej powietrza i przestrzeni zeby sie nie starac. Albo nawet jesli myslisz ze owe 9 nie wiedza ze sie starasz, no to i tak wyczuwaja Twoj stres i napiecie i go wchlaniaja nir czujac sie dobrze. Uspokoj sie, nie wszyscy musza Cie lubic. A jesli ktos tak, to juz to wyjdzie naturalniej. Bez spiny.
Wysłane za pomocą Tapatalk
Ja tak mialam ze relacje z wieloma ludzmi byly straszne jak mi zalezalo za bardzo.
Z dziewiatkami jest ten problem ze nie chca sprawiac klopotu, dopasowuja sie do rozmowcy i znikają w tlumie. I musze przyznac ze sama taka mam, dosyc rzadko, ale wlasnie w sytuacjach stresowych. Kiedy presja na bycie fajnym jet zbyt duza. Bez presji mozna po prostu byc nie zastanawiając sie.
Doskonale znam to uczucie o ktorym mowisz mam je najczesciej jak rozmawiam z ludzmi mlodszymi ode mnie, nawet o miesiac (no bo wtedy to juz sa rok mlodsi).
Nie wiem, z telefonu nie widze calego posta i troche sie pogubilam, ale chodzi mi o to zeby odpuscic presje bycia milym. Jak druga strona poczuje ze Ty sie juz tak bardzo nie starasz sama poczuje wiecej powietrza i przestrzeni zeby sie nie starac. Albo nawet jesli myslisz ze owe 9 nie wiedza ze sie starasz, no to i tak wyczuwaja Twoj stres i napiecie i go wchlaniaja nir czujac sie dobrze. Uspokoj sie, nie wszyscy musza Cie lubic. A jesli ktos tak, to juz to wyjdzie naturalniej. Bez spiny.
Wysłane za pomocą Tapatalk
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
Re: Dwa i Dziewięć
Ono już jest wymarłe. xD Tylko czasem przyjdzie ktoś nowy, jak Ty, i zada jakieś pytanie, po czym zniknie po kilku postach.gingerl pisze:bałam się, że to podforum Dwójki powoli wymiera
Też mam chyba drobny problem z Dziewiątkami, ale składam to na karb mojego introwertyzmu i tendencji do "zamykania się" w sobie.
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
Re: Dwa i Dziewięć
Taak?? opowiedz o tymIntan pisze:
Też mam chyba drobny problem z Dziewiątkami
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
Re: Dwa i Dziewięć
Zauważyłam, że trudno mi z nimi złapać wspólny język i nawiązać jakąś głębszą relację. Ciągnie mnie do wyrazistych, silnych osobowości, natomiast Dziewiątki, podobnie jak ja, najczęściej się dopasowują, idą na rękę etc... Czuję przy nich swego rodzaju presję bycia tą osobą, która podejmuje decyzje, ciągle wychodzi z inicjatywą, krótko mówiąc: przejmuje stery, co nie leży w mojej naturze. :f
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
Re: Dwa i Dziewięć
No, mam. Wyobraź sobie taką sytuację. Impreza, ktoś się trochę zrobił i koniecznie upiera się wracać do domu. Logiczne, że kogoś takiego nie puścisz samego w nieznanej okolicy, żeby się nie daj Boże zgubił. Odprowadzasz na nocny, ogarniasz po drodze, wsadzasz w autobus i każesz dać znać, czy dotarł. Normalna sprawa. A już od następnego dnia, taka Dziewiątka podąża za Tobą wiernie, uśmiechając się szeroko, NIC nie mówiąc, tylko po prostu na krok Cię nie odstępuje.Ninque pisze:A może powinnaś przestać myśleć ze musisz byc miła dla tych Dziewiątek? Pozwol sobie na swoje wlasne reakcje ktorych nie potrafisz kontrolowac, wyluzuj. Strasznie duzo stresu z tego masz.
Pomijając, że to trochę upiorne xd Nie, dobra, nie upiorne, ale stresujące. Odbieram wtedy taki sygnał "Zajmij się mną. Nie wiem, jak. Nie wiem, czego od Ciebie chcę, ale jestem tuż obok."
Ja właśnie nie mam problemu z wychodzeniem z inicjatywą na początku znajomości, traktuję Dziewiątki tak, jak wszystkich wokół. Tylko w miarę jak znajomość robi się coraz mniej powierzchowna, Dziewiątka - tak czuję - coraz bardziej się otwiera, tylko tak jakby wewnętrznie, to o ile ja nie spytam, co u niej, i to najlepiej o coś konkretnego, to sama nic nie powie. Nie wiem, tak się przyzwyczaiłam, że jak już kogoś ze sobą oswoję albo może inaczej, im bardziej ten ktoś jest ze mną oswojony, tym chętniej się odzywa, sam z siebie zaczyna. A tu, Dziewiątka, zamiast wg moich oczekiwań (nie oczekiwań, ale raczej tego czego bym się spodziewała z doświadczenia), zupełnie odwrotnie.Intan pisze: Zauważyłam, że trudno mi z nimi złapać wspólny język i nawiązać jakąś głębszą relację. [...] Czuję przy nich swego rodzaju presję bycia tą osobą, która podejmuje decyzje, ciągle wychodzi z inicjatywą, krótko mówiąc: przejmuje stery, co nie leży w mojej naturze. :f
Podczas rozmowy z nią, przewija się tyle "głupotek" w stylu znajomy Dziewiątki z innym znajomym zrobił kiedyś coś, co wydało się Dziewiątce... niekoniecznie nawet zabawne, po prostu adekwatne do danej sytuacji. W ogóle zauważyłam, że Dziewiątki mają "anegdotkę na każdą okazję". Nie umiem tego w żaden sposób pociągnąć dalej a moja wewnętrzna reakcja jest mniej więcej taka:
http://joemonster.org/i/f/emma_watson_03.gif
I to nie miało być złośliwe Dodatkowo, prawi niewydarzone komplementy - tj. też takie "głupotki", w stylu zauważenia, że robię porządne notatki. Moja odpowiedź: "Yyy, no... dzięki". I to tak generalnie wygląda, jeśli chodzi o inicjatywę Dziewiątki. Jak mówiłam, widzę i doceniam. I nie wiem, skąd mój paraliż, niemożność zaczęcia normalnej rozmowy jak dotychczas.
2w1 so/sx, ENFP, SEE
"Niech pan, proszę, spojrzy na księżyc. Widzi go pan wyraźnie. Jest on najzupełniej realny. A jeśli zaświeci słońce? To pan wcale księżyca nie dostrzeże!"
"Niech pan, proszę, spojrzy na księżyc. Widzi go pan wyraźnie. Jest on najzupełniej realny. A jeśli zaświeci słońce? To pan wcale księżyca nie dostrzeże!"