AnetaK pisze:2. Sądzę, że ma uwarunkowanie genetyczne (w mojej rodzinie niemal wszyscy to sowy)
To może być równie dobrze argumentem na wychowanie, nawet bardziej niż na geny - np. rodzice twoi nie dzielą genów.
AnetaK pisze:jestem nisko ciśnieniowcem, wymagam dużo kawy i innych używek. rano bardzo powoli nabieram energii.
Ja mam dokładnie tak samo - jako że mam pracę siedzącą. Ale poprowadziłem na sobie eksperyment: przez kilka tygodni codziennie (także w weekendy) pobudka o tej samej godzinie (6 rano), drobne śniadanie i szybkie wyjście z domu - i rowerem do pracy (w weekendy ćwiczenia w domu zamiast roweru: tzw. burpees, wystarczy kilka serii po kilka powtórzeń) - i dzięki temu w dzień miałem więcej energii. Pierwsze dni były ciężkie, zaś po około miesiącu miałem już to "we krwi" i całymi dniami znacznie wyższy poziom energii. Mówię tutaj cały czas o wstawaniu o 6 rano. Zadbałem też o to, żeby kłaść się o 22, najpóźniej 23. To nie są pory snu które uważałem za swoje naturalne i jak się okazuje teraz, w okolicy świąt, jak odpuściłem sobie taką musztrę, to kładę się spać o 2-3 w nocy i wstaję znowu w południe, heh. I czuję się zmęczony przez cały dzień, dopiero koło 22 nabierając energii.
Ogólnie to skłaniam się teraz do stwierdzenia, że chronotyp to w bardzo sporej części efekt nawyków, ale będę na sobie prowadził jeszcze kolejne eksperymenty. Największym problemem dla mnie jest zaśnięcie - póki jestem w fazie "prawie-że-już-śpię", to wybudza mnie każdy szelest (stąd moje pytanie o skojarzenie z introwertyzmem - niskim progiem pobudzenia).
Cotta pisze:Irytują mnie też komentarze, że jak ktoś wstaje późno, to długo śpi i jest leniem.
Grrr. Chyba każdą sowę to drażni.
Snufkin pisze:każdy człowiek podlega takiemu samemu rytmowi dnia i nocy.
awesome_antheros pisze:doba biologiczna trwa 25h
Wedle mojej wiedzy: wewnętrzny zegar człowieka faktycznie odmierza czas dobowy trochę powyżej 24h - zmierzono to w kilku eksperymentach, najciekawszy był taki w którym gość żył kilka miesięcy bez światła, w podziemnej jaskini, przy której wejściu w namiotach przebywali jego koledzy-naukowcy; byli połączeni linią telefoniczną - on mógł do nich zadzwonić kiedy zechciał, oni zawsze byli w gotowości odebrać telefon (spali zmianowo) i nigdy nie mogli mu powiedzieć, ani nawet zasugerować, jaka jest pora dnia czy nocy. Gościowy cykl dobowy samodzielnie wyregulował się właśnie na trochę ponad 24h, w związku z czym jak dzwonił do nich raz na dobę, to telefon był o 1, drugiego dnia o 1:15, trzeciego dnia o 1:30 i tak dalej, mniejsza o konkretne godziny, chodzi o to przesunięcie.
Niemniej jednak ten rytm dobowy - to jest ważne - jest korygowany przez światło dzienne, ale - to też jest ważne - tylko to występujące o poranku, jako że a) jest wtedy bardziej niebieskie (regulacja wydzielania melatoniny), popołudniowe jest bardziej czerwone oraz b) jest rano więc nastawia człowieka na ileś godzin aktywności, naświetlenie się niebieskim światłem (np. sztucznym - żarówki, ale jeszcze bardziej led-y) po południu też nastawi na kilka godzin aktywności, ergo wpłynie negatywnie na zasypianie.
Reszka pisze:AnetaK pisze:A przecież w jednym i drugim przypadku śpię 5 godzin.
Tutaj sprawa rozbija się o fazę REM
Jest jeszcze drugi element biologicznego zegara człowieka, o którym warto wiedzieć. Wydzielanie hormonów też jest zależne od doby - około północy wydzielanych jest najwięcej hormonów wzrostu (wspierających odbudowę fizycznej strony organizmu). I to związane jest z fazami snu - także wspomnianą fazą REM. W uproszczeniu mamy 2 główne fazy snu: NREM (non-REM, czyli fazy inne niż REM) oraz REM (rapid eye movement, bo wtedy daje się zauważyć ruch gałek ocznych, stąd nazwa). Pierwsza z nich to sen twardy, mocny, trwa około półtorej godziny i generalnie odbudowują się wtedy tkanki organizmu. Potem jest faza REM, lekki sen, marzenia senne, jakieś przebudowy neuronów itp, trwa około 10 minut. Takie cykle powtarzają się w nocy 4-5 razy, zależy jak długo śpimy. I teraz co jest ważne: otóż, idealnie, koło północy, kiedy zasypiamy, faza NREM jest dłuższa, faza REM jest króciutka: nastawienie jest na odbudowę tkanek. Im bliżej poranka, tym krótsza i płytsza jest faza NREM, zaś coraz dłużej trwa faza REM, jest więcej snów.
Krótko mówiąc, Anetko, możliwe że śpiąc w godzinach 4-9 po prostu omijasz ten moment, kiedy organizm naturalnie się odbudowuje, w związku z tym masz krótkie cykle snu głębokiego i długie fazy REM i wybudzasz się w tej fazie REM (obudzony w tej fazie człowiek nie czuje się zaspany). Coś takiego stwierdzam u siebie - jeżeli jestem w jakimś dłuższym okresie bardziej aktywny (bieganiem, rowerem, siłownią), to późne kładzenie się spać po paru tygodniach objawia mi się strasznym osłabieniem organizmu, nawet jeżeli przesypiam teoretycznie idealne 8h.
I generalnie to co przed chwilą napisał powyżej Snufkin - generalnie zgoda (aczkolwiek spanie przy otwartym oknie, lub ćwiczenia fizyczne wieczorem, to do osobnej dyskusji), możemy rozwinąć temat dalej o kolejne szczegóły.