Subosobowości

Dyskusje na tematy szeroko pojętej psychologii

subosobowosci

istnieją
5
100%
nope
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 5

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Subosobowości

#1 Post autor: Ninque » poniedziałek, 1 grudnia 2014, 16:07

Mam tak (i pewnie nie tylko ja), że lubię mówić iż składam się z przeciwieństw i nie znam bardziej poplątanego i niepoukładanego czlowieka, gubiącego się we własnej osobowości, ciągle szukajacego tej jednej własciwej i nie potrafiącego go uchwycić.
Zauwazyłam ze niektóre osoby warunkują we mnie jakiś konkretny styl zachowań (tak też chyba każdy ma :P) i nie jest to zwiazane z socjoniką bo mogą byc to dwie osoby tego samego socjotypu. Rożni sie tylko moje wyobrażenie o tym jakie ta osoba ma wyobrażenie o mnie. być może chodzi o bycie 9

Czytajac "szesc filarów poczucia własnej wartości" natrafiłam na rozdział o subosobowościach, o osobowości Matki Ojca i innych takich ukrytych wewnątrz nas, autor zachęcał do odkrycia ich i zdystanowania się do nich. Problemem jets to że trudno ogarnąć co jak gdzie i kiedy się we mnie dzieje.
Subosobowości nie tylko wpływają na nasze myślenie i nastawienie, ale również (czy też w konsekwencji) na nasze zachowanie. I nie jest to nic zaskakującego, wystarczy, że zastanowimy się nad tym w jak różny sposób zachowujemy się w różnych sytuacjach czy w towarzystwie różnych ludzi. Jesteśmy inni w pracy, inni w domu, inni podczas rozmowy z sąsiadem, a inni podczas dobrej imprezy z przyjaciółmi. Jak się okazuje, nasze różne „Ja” są od siebie na tyle niezależne, że jesteśmy w stanie działać nawet w sprzeczny sposób i nie dostrzegać niespójności. Psychologowie w różny sposób opisują i wyjaśniają ten fenomen. Psychologia społeczna posługuje się pojęciem roli społecznej, jako odpowiedzi na zapotrzebowania kontekstu społecznego, w tradycji psychoterapeutycznej pojawiały się takie pojęcia jak „kompleksy”, „stany ego”, „stany tożsamości” czy „archetypy” psychologia procesu zaś używa koncepcji postaci ze snu.
[..]
Mamy taką zdroworozsądkową tendencję do określania prawdziwszymi te części naszej osobowości, które są bardziej ukryte, z którymi trudniej jest się ujawnić. Czy określenie „prawda” ma w tym kontekście jednak jakiś sens?

Możemy również stwierdzić, że tak naprawdę zarówno bywamy wszystkimi tymi postaciami jak i, że nie jesteśmy żadną z nich. W końcu są to pewne konstelacje myśli, uczuć i reakcji, a my nimi nie jesteśmy, jesteśmy jedynie ich nośnikami. Kim więc jesteśmy? Pojawia się grząski grunt pytań metafizycznych.
No i własnie, bo jak mamy odkryć siebie, do czego nas zachęca psychologia, jak może nie być żadnego konkretnego i włąsciwego "ja"? Niektórzy boją się wspinać na wyższe poziomy zdrowia w obawie przed utratą tej osobowości którą mają na przeciętnych. Czy jest sens szukać subosobowości, jeśli tak to jak to robić? Próbowaliście wyrożniać swoje subosobowości?

Każdy chyba ma ta silną i słabą, konkretną i pracowitą i bujajacego w chmurach leniucha, depresyjną i na haju, głos matki który mówi się zeby ubrać sie ciepło itd tylko czy to naprawdę są podosobowości czy to jednak nie przeszkadza w byciu spójnym ja mimo sprzecznosci?

Jak dotrzeć do sedna swojej osobowości?

Czy osoba na 1 PRO to jets osoba zintegrowana wewnętrznie bez rozszczepień, już ta własciwa jednostka, prawdziwa?


Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Awatar użytkownika
duplo
Posty: 746
Rejestracja: poniedziałek, 24 września 2012, 16:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Subosobowości

#2 Post autor: duplo » poniedziałek, 1 grudnia 2014, 16:28

Pomijając to całe wschodnie pierdololo mówiącym o tym, że żadne z wyżej wymienionych ''osobowości'' nie jest naszym prawdziwym ''ja'' bo to tylko iluzja umysłu blabla to sądzę, że najbardziej nasze ''ja'' wychodzi w chwili relaksu, najlepiej wśród otoczenia, które Cię akceptuje takim jakim jesteś i w którym nie musisz przebierać się w żadną kreację umysłu, czy jak kto woli - prezentować pewną wersję siebie. Dobrym narzędziem w samopoznaniu jest doświadczać różnych sytuacji, których nigdy się nie doświadczało, oraz naginać granice, których nigdy się nie przekraczało.

Co do samego poczuwania się z tymi maskami, które nosimy na co dzień w różnych sytuacjach - najlepiej jest zwyczajnie nie utożsamiać się z nimi, a co ważniejsze - nie starać się być na siłę spójnym, to bezcelowe - i tak jesteśmy zaprogramowani na hipokrytów.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Subosobowości

#3 Post autor: Cotta » poniedziałek, 1 grudnia 2014, 21:48

duplo pisze:sądzę, że najbardziej nasze ''ja'' wychodzi w chwili relaksu, najlepiej wśród otoczenia, które Cię akceptuje takim jakim jesteś i w którym nie musisz przebierać się w żadną kreację umysłu, czy jak kto woli - prezentować pewną wersję siebie.
Niby tak, bo wtedy nie udajemy, jednak to sytuacje trudne obnażają prawdziwy system wartości, to w obronie czego staniesz, na ile deklaratywne były głoszone poglądy itd. Bo...
Dobrym narzędziem w samopoznaniu jest doświadczać różnych sytuacji, których nigdy się nie doświadczało, oraz naginać granice, których nigdy się nie przekraczało.
No właśnie, na tyle się znasz, na ile się sprawdzisz w różnych sytuacjach.

Co do osobowości i subosobowości... Nie jestem w stanie napisać niczego mądrego. Człowiek to splot bardzo wielu rzeczy, i tych wrodzonych (jakieś tam uwarunkowania genetyczne), i wpływu otoczenia. Nie jestem w stanie oszacować, ile "ja" jest w "ja". Wiem jedynie, że składowe "ja" się zmieniają w czasie - w sensie, że osobowość jest czymś do pewnych granic plastycznym (choć nie wydaje mi się, że w sposób nieograniczony plastycznym).
Mówienie o subosobowościach jednak wydaje mi się na wyrost. Przynajmniej, jak obserwuję siebie, to bardziej widzę, że to, jak się zachowuję, zależy od mojej bieżącej kondycji psychofizycznej niż okoliczności zewnętrznych. Przy tych samych ludziach mogę się zachowywać inaczej, kiedy coś mnie dręczy, a inaczej, kiedy wszystko dobrze się układa. Wiec to nie jest do końca tak, że mam różne osobowości dla różnych grup ludzi. Tj. jasne, że np. w pracy zachowuję się inaczej niż w knajpie. Ale to nie są aż tak odległe "ja", żebym była skłonna je uznać za różne osobowości. Jednak dużo te różne wersje mnie łączy i mam poczucie, że trzon jest wspólny. Ale ten trzon też jest plastyczny w czasie (stały w różnych sytuacjach na tym samym etapie życia, ale na rożnych etapach życia ewoluuje), dlatego docieranie do sedna osobowości to trochę jak docieranie do sedna swojego wyglądu. Ciało niby zawsze jest to samo, ale jednak różnie się je przyozdabia (kontekst sytuacyjny) i różnie wygląda w zależności od wieku, bo się starzejemy (kontekst czasowy). Wydaje mi się, że z osobowością jest podobnie. Można ją przystrajać na różne okoliczności, chociaż jest tą samą osobowością. Może się też zmieniać z wiekiem, choć wciąż jest kontynuacją tego, co było i przejściem do tego, co będzie.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: Subosobowości

#4 Post autor: Ninque » środa, 24 sierpnia 2016, 22:17

Jeszcze raz czytam tę książkę i w sumie mam tak trochę jak Cotta, nazywanie czegoś subosobowościami wydaje mi się na wyrost bo jednak jestem jedna ja i nie widze żadnego rozszczepienia jaźni.

Tzn największe mam pomiędzy tym jak czuję się z grupą znajomych, których bardzo lubię gdzie jestem mega ekspresyjna, pełna energii i rozgadana, a pomiedyz tym jak czuję się z ludźmi których uważam za lepszych od siebie, bardziej pewnych siebie, z lekką nuta pogardy dla swiata w tym mnie. wtedy jestem takim czysto stereotypowym dziewiątkowym kluskiem, nawet myśle wolno wtedy, mam wrażenie ze stoję z miną kota srającego na pustyni* i staram się stopić ze ścianą.

*ktoś mi kiedys powiedział, że mam taką minę.

Ale zastanawiam się w sumie czy to źle, że mamy jakąś tam "subosobowość" matki w sobie, albo ojca. W sumie to nam nie szkodzi jakoś bardzo, dopóki nie mówi nam o pogardzie do siebie. W sumie tak naprawdę trochę ta zabawa z subosobowościami, zwłaszcza tymi pochodzącymi od osób zewnętrznych, żeby dochodzić do tego czego samemu się naprawdę chce, i co samemu się uważa za słuszne itd.
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Subosobowości

#5 Post autor: Kapar » środa, 31 sierpnia 2016, 09:24

MI pierwszy post przypomina Analizę Transakcyjną... Subosobowości to wypisz wymaluj stany Ego: Dziecko, Rodzic, Dorosły.
Może mam skrzywienie... i wszędzie widzę co już znam. Niemniej jednak, AT jest najlepszym modelem do wyjaśnienia tego co Nin opisała w pierwszym pościa.
Ninque pisze:Jak dotrzeć do sedna swojej osobowości?
Umieć rozpoznać różne stany Ego i swój skrypt wg Analizy T.?
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: Subosobowości

#6 Post autor: Ninque » środa, 31 sierpnia 2016, 14:38

No wlasnie to nie AT poniewaz nie chodzi o archetypowego rodzica a o swoja wlasna matke swojego ojca, kogos waznego z przeszlosci, w sumie rodzice to jest naprostszy przyklad ale nie jedyny. Nawet byly wyroznione subosobowosci czyli ja wewnetrzne i ja zewnetrzne na zasadzie ze inaczej widzimy sie od wewnatrz a inaczej przedstawiamy swiatu.

A z rodzicami to chodzi o te rzeczy ktore rodzice nam powtarzali, np jakis facet mial wyrzuty sumienia za kazdym razem jak byl mily dla zony, czul sie niemeski, no i diagnoza terapeuty zajmujacego sie subosobowosciami byla taka ze to figura ojca w sensie ta sub. ciagle w nim tkwi. Jako iz jego ojciec gardzil kobietami i ciaglr powtarzal ze nie sa ludzmi i trzeba nimi poniewierac.

Tak inni ludzie moga miec w glowie przekonania ktore nie sa ich tylko wpojone im przez rodzicow. W stylu musisz miec dobra prace, musisz skonczyc studia itd.

Moge zrobic zdjecia rozdzialowi o dubosobowosciach i gdzies wstawic.


Wysłane za pomocą Tapatalk
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Subosobowości

#7 Post autor: boogi » poniedziałek, 5 września 2016, 19:10

Z tym, że każdy z nas ma "różne twarze, różne osobowości", to chyba nie będziemy dyskutować. Przypuszczam że każdy z nas zauważył, że w różnych sytuacjach różnie się zachowuje (jest "inny" w pracy, i "inny" w domu - jakby dwie różne osoby). I mówimy o normalnych stanach, nie stanach choroby/zaburzenia - po prostu na co dzień każdy może prezentować różne "twarze".
Pytania które się w związku z taką obserwacją rodzą, to m.in.:
- czy jestem "jednością", czy zbiorem wielu (sub)osobowości?
- czy któraś z nich to moja "prawdziwa" osobowość, a wtedy czym są inne?
Link wskazany przez Ninque pokazuje, jakie przykładowe odpowiedzi rodzą się po zadaniu takich pytań.
Osobiście jestem zwolennikiem podejścia które twierdzi, że mamy w głowie "parlament" subosobowości, i dochodzą one do głosu w różnych sytuacjach. Poprzez określenie "parlament" chcę wskazać, że każdy z tych głosów może mieć inne zdanie na dany temat, mogą się ze sobą kłócić lub negocjować. Nie zawsze do głosu dochodzą wszystkie (czasem niektóre odzywają się po chwili - np. ile razy podjęliście jakąś decyzję, by potem stwierdzić że trzeba było zrobić inaczej - to inna, wolniejsza część osobowości, doszła do głosu).
Niemniej jednak ten "parlament" ma dowódcę, kapitana jak kto woli, który powinien podjąć ostateczną decyzję. To nasza świadomość. Innymi słowy, posiadanie w głowie wielu głosów, wielu pomysłów na podjęcie danej sprawy, wielu sprzecznych emocji odnośnie danej sprawy (chcę skoczyć na bungee - głos przygodowy, ale boję się - głos lękliwy, a ile to kosztuje - głos oszczędny, a jak się lina urwie to kto nakarmi kota - głos przewidujący), nie sprawia że jesteśmy dziwni czy nienormalni - takie "natręctwo myśli" to stan normalny u ludzi.
Kluczem jest usłyszenie tych wszystkich swoich wewnętrznych osób, przedyskutowanie z samym sobą czego w danej sytuacji się chce (takich dyskusji można prowadzić nawet i kilka dziennie) i podjęcie "wspólnej" decyzji. Żeby wewnętrzny "parlament" stał się zgranym zespołem.

Czyli odpowiadając na pytanie postawione w temacie:
Ninque pisze:Jak dotrzeć do sedna swojej osobowości?
to ja uważam, że osobowość jest jedna, ale składa się na nią wiele głosów. Dotarcie zaś do "sedna swojej osobowości", pytanie inspirowane obserwacją że w różnych sytuacjach zachowuję się różnie, zakłada błędnie że jeden z tych głosów jest "prawdziwszy" niż inne, z czym się nie zgadzam.

Co oczywiście nie przekreśla wartości takich narzędzi jak AT i odnajdowanie swojego skryptu życiowego. Np. upraszczając mocno: jakiś głos w głowie może nam mówić "nie uda ci się, co dotkniesz to zepsujesz". I będziemy mieli skrypt wiecznie przegranego. Można z tym głosem porozmawiać (i razem z innymi które siedzą w naszym wewnętrznym parlamencie) i okaże się, że oprócz tego głosu są inne, cichsze. Możemy (świadomość jako kapitan, ale tutaj bardziej jako mediator) zrobić jak w terapii Gestalt: posadzić swoje osobowości na krzesłach i niech rozmawiają, niech negocjują, po takiej rozmowie każdy "głos" poczuje się wysłuchany. Zarówno ten dominujący, który dotychczas mogliśmy nietrafnie identyfikować jako naszą "osobowość"), oraz inne które podczas podejmowania decyzji były cicho, a odzywały się później czymś w rodzaju wyrzutów sumienia, lub nawet objawami somatycznymi. A decyzja zostanie podjęta przez "parlament" wspólnie i można tak zacząć wpływać na modyfikację swojego skryptu życiowego. Przestaniemy się też przy okazji czuć tacy rozdarci wewnętrznie przy podejmowaniu niektórych decyzji.
Kapar pisze:MI pierwszy post przypomina Analizę Transakcyjną...
Przeczytałem sobie przed chwilą cytowany przez Nin rozdział książki i w nim Branden podaje więcej takich podosobowości: "ja-dziecko", "ja-nastoletnie", "ja-przeciwnej płci" itp, czyli jeszcze coś innego, jakby pomiędzy analizą transakcyjną, a opisanym przeze mnie wyżej "parlamentem".
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

ODPOWIEDZ