#17
Post
autor: Venus w Raku » czwartek, 25 lipca 2013, 06:12
Ciekawa sprawa. Okazuje się, że niektórzy badacze (Hamburger, Lilienfeld i Hogben, 1996) wysunęli hipotezę, że osobowość histrioniczna (emocjonalna, teatralna) może mieć ten sam psychiczny rdzeń lub opierać się na tych samych predyspozycjach, co osobowość antysocjalna (niekonformistyczna, nastawiona tylko na siebie).
Z moich obserwacji wynika, że nie ma charakteru antysocjalnego, który nie ma w sobie trochę histrionika (tzn. potrafi zagrać jakąś rolę i odworzyć jakieś emocje). Socjopaci i psychopaci otwarcie chwalą się i to potwierdza literatura, że potrafią podejść do danego człowieka, rozpoznać jego emocje i odbić je z powrotem do niego, bo są dobrzy w naśladowaniu stanów emocjonalnych innych osób. Więc nie odczuwając sami żadnych tzw. ludzkich emocji, których są doskonalymi ich imitatorami.
Nie jestem pewna, czy badaczom udało się rozwikłać zagadkę osobowości antysocjalnej, socjopatycznej, psychopatycznej, które wydą się być ciągiem tej samej osobowości, ale w różnych stanach braku ludzkich emocji i sumienia. Dla mnie, to antysocjalny ma ich już za mało, ale z drugiej strony przez ich zimną kalkulację, zdecydowanie i brak strachu przed nieznanym, to świat posuwa się do przodu.
Badania są oparte na populacji ludzi, którzy trafili do więzień, ża okropne przestępstwa, a to jest tylko mały ułamek antysocjalnych, socjopatów i psychopatów, bo większość z nich może nie ma sumienia, ale potrafi odróżnić dobro od zła (lub przynajmniej, co jest społecznie uważane za dobro i zlo) i nie jest na tyle głupia, aby bezmyślnie sobie szkodzić. Nic nie wiemy o tych tzw. normalnych psychopatach, którzy nikogo nie zabili i nic nikomu nie ukradli.
Zresztą dopiero niedawno pewna ilość socjopatów i psychopatów zdała sobie sprawę z tego kim są. Tak samo jak my wszyscy, którzy mamy teraz większy dostęp do psychologii i zadajemy sobie pytanie kim jesteśmy. Takie oświecenie daje każdemu, kto jest otwarty na siebie, pewną perspektywę na temat własnej osoby i kim się jest. Socjopaci/psychopaci też się w niczym nie różnią od ogólnej populacji. "Dostałem w więzieniu diagnozę psychopaty. No to zapoznam się z tym kim jestem" jest niczym innym jak "Dostałem od psychologa szkolnego diagnozę osobowości obsesyjnie-kompulsywnej, zależnej, unikającej, lub schizoidalnej, a więc zapoznam się z tym kim jestem". Osoba, która nie jest chora psychicznie i nie ma przywidzeń i iluzji, i nie zaciera jej się świat między rzeczywitością, a fantazją wytworzoną we własnym umyśle, to potrafi taką informację zrozumieć. Socjopata/psychopata nie jest chory psychicznie. On po prostu lekceważy sobie potrzeby innych jak to nie jest zgodnie z tym, co on chcą i co sprawia mu przyjemność. Antysocjalny jest taką niedorobioną wersją socjopaty/psychopaty, bo nie stać go, aby iść na całość. Może najlżejszą postacią tego jest osobowość histioniczna.
I jeszcze jest pytanie jak do tego ma się narcyzm, paranoja i sadyzm? Wydaje mi się, że połączenie cech antysocjalnych i histrionicznych i/lub narcystycznych daje po prostu osobę sukcesu. Połączenie cech antysocjalnych z paranoicznymi i/lub sadyzmem daje dyktatorów i masowych morderców. Takie są moje spekulacje.
Socjopata/psychopata sam w sobie nie jest żądny krwi i zabijania. Taki przykład z wyznań socjopatki.
Patrzy, że małe zwierzątko ssakowate (młode jakiegoś szczuropodobnego) walczy o życie w jej basenie. Idzie bierze siatkę i próbuje je wyłowić, ale zwierzątko jest w panice i walczy z siatką i stara się jej uniknąć, A więc socjopatka próbuje dwa razy, ale nie udało jej się wyłowić zwierzątka. Socjopatka ma swoje sprawy do załatwienia, a więc rzuca siatkę, wsiada w samochód i jedzie załatwiać swoje sprawy. Wraca po kilku godzinach. Zwierzątko leży martwe na dnie basenu. Wyławia je, wyrzuca za płot do sąsiada i dla niej nic się nie stało, bo nic nie rusza ją emocjonalnie.
Oni nie chcą zabijać, żeby zabijać, bo żeby zabijać, to muszą mieć w tym jakąś osobistą korzyść i spełnienie własnych pragnień, a pragnieniem może być przyjrzenie się z bliska jak drugi człowiek umiera, lub się wykrwawia, lub jak reaguje jak jest fizycznie obezwładniony, gwałcony, ale to jest raczej rzadkie i wymaga chyba jednak trochę cech sadystycznych.
U socjopatów/psychopatów jest raczej taki model. Np. taki jeden koleś, który żył z okradanika zachodnich turystów w Azji. A więc najpierw zapoznawał się z nimi. Potem ich podtuwał jakąś substancją, a jak byli podtruci, to opiekował się nimi bardzo sumiennie. Jak już przywracał ich do zdrowia, to dawał im do zrozumienia, że potrzebuje pieniędzy. Oni mu te pieniądze dawali i o ile nie przyczepili się do niego za mocno, to uchodzili z życiem. Jak przyczepili się do niego tak mocno, że nie mógł ich odczepić od siebie, to ich zabijał.
Te dwa przykłady ilustrują psychopatię/socjopatię w czystej postaci i wydaje mi się, że jest ona często mylona z sadyzmem. To sadystom, akurat, cierpienie innych sprawia przyjemność. Antysocjalny/socjopatyczny/psychopata nie czerpie przyjemności z cierpienia innych, o ile nie ma cech sadystycznych.
Psychopata pyta: "A dlaczego mam zabijać, jak mi to osobiście nie przynosi żadnych korzyści, ani przyjemności?" Czytałam historię psychopaty, który "na zimno" zabił 3 osoby jako nieletni tylko dlatego, że chciał zobaczyć z bliska jak wygląda człowiek, który umiera i czy to mu osobiście odpowiada, ale że był nieletni, to w wieku 21 lat jest już wolnym człowiekiem i twierdzi, że już nie ma potrzeby zabijać, bo się przekonał, że w tym nic dla niego nie ma. Teraz jako doroslym czlowiek i prowadzi życie "świadomego psychopaty", ale na czym to polega, to tego nie zdradza.
1w9, 6w5, sp/sx