Pewnie toksyczny rodzinny grunt. I fakt że we łbie ostatniego procesu dorastania u człowieka budzą się inne potrzeby, których zaspokajania ciężko jest się samemu nauczyć (jeżeli odrzucasz wpływ otoczenia) i których zaniedbywanie może spowodować i podtrzymywać permanentnego doła [rozwój własny, samodzielność, miłość, seksualność, twórczy indywidualizm (odnalezienie jakiegoś celu w życiu i żeby ktoś to doceniał) potrzeba zaufania, bezpieczeństwa itp...].greenlight pisze:Zmiana otoczenia rzeczywiście wiele daje. Kiedy porównuję siebie np. z kwietnia kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami, chodziłam do liceum i obecnie kiedy mieszkam kilkaset kilometrów dalej widzę zmianę, zeszło ze mnie trochę napięcia, wstydu....
To co zaczyna charakteryzować dorosłą psychikę i się ujawnia w tym momencie - możesz nawet o tym nie wiedzieć. Nie mówiąc już o tym że można żyjąc na krawędzi czy tam w depresji od dłuższego czasu wogóle tych potrzeb nie rozpoznać w sobie, ale one się pojawią od tego momentu I BĘDĄ odpowiedzialne też za ogólny nastrój - tak czy siak. W większym lub mniejszym stopniu każda z nich.
I to najbardziej porąbany okres - jak nie ma się jakiegoś wzorca opartego na Twoim własnym autorytecie, a typowe "wzorce" będące w zasięgu jak rodzina, rodzeństwo, jacyś znajomi itp.. są tym czym nie chcesz w życiu być, albo czego nie możesz strawić może być cholernie trudno. Najlepiej go sobie jakoś znaleźć na własną rękę - ale to najtrudniejszy proces.
Czasem jest też tak (szczególnie jak się jest nastolatkiem i nie znasz życia albo dwudziestoparolatkiem który się jeszcze od tego nie uwolnił) że tkwisz w jakimś gównie ale tak się do tego przyzwyczaisz że tworzysz sobie obraz że nic nie ma sensu, nie ma siły iść i próbować - nawet nie wiesz czego chcesz szukać, ani jak masz to znaleźć, próbujesz sobie to czymś zastąpić ale bez efektu - to jest najtrudniejsze ale próbując i odkrywając to a potem z wiekiem i doświadczeniem, to już coraz rzadziej się objawia jak masz jakiś większy kryzys. Ukształtujesz potem już na dobre swój łeb i wiesz czego chcesz a czego nie ale żeby to zrobić musisz raz na zawsze porzucić stare schematy i nawyki, znaleźć i wypracować nowe
Najtrudniejsze może być zdanie sobie ostatecznie sprawy, że to odpowiednie otoczenie - inni ludzie są tym od kogo to dostaniesz i - zrozumienie i zaakceptowanie tego, nie uciekanie po raz kolejny).
Jak wyjdziesz raz z tego już na dobre, a potem po jakimś czasie po miesiącach, po latach spojrzysz za siebie zdziwisz się jak mogłeś w tym wogóle siedzieć i myśleć tak jak wtedy myślałeś.
Ale inne niż do tej pory otoczenie, inni ludzie w nim to podstawa żeby się z tego wydostać. Im wcześniej tym lepiej.