z przykrością i niemałym przerażeniem stwierdzam, że zgadza mi się w ponad 90%. Czytałam z różnych źródeł, hm ale nie zmienia to faktu że to diagnozowanie własnej osoby
Są dobrymi aktorami m.in. z powodu zmiennych nastrojów i maskowania tego, co się dzieje w ich głębi; często "obrywali" za wybuchy emocji, nauczyli się więc ukrywać to, co czują w głębi, tłumić w sobie. Są przepełnieni wewnętrznym bólem; potrafią udawać szczęśliwych, mimo że w głębi jest płacz, co jest jednym z powodów ich niezrozumienia przez otoczenie, oraz ich zdolności aktorskich.
Lubią być na krawędzi – na krawędzi życia i śmierci, na granicy sprowokowania innych, na granicy utrzymania kontroli nad pojazdem, etc. Próbują w ten sposób uciekać od siebie, niepokoju, wewnętrznego bólu, przesadnych emocji i huśtawek nastroju, bezskutecznie. Chaos, dramat, ryzyko powoduje podekscytowanie, a to zabija uczucie wewnętrznej pustki i znudzenia, którym są przepełnieni. Wykazują potrzebę kontroli sytuacji, wpływania na wydarzenia, decyzje; utrata kontroli jest dla nich sygnałem ignorowania; jednocześnie są nadwrażliwi na próby kontrolowania ich samych.
Są nadwrażliwi na odrzucenie i ranienie ich przez innych, lecz nieświadomi tego jak ich zachowanie dotyka innych.
Boją się porzucenia; strach przed utratą ukochanej osoby jest u nich powodem uciekania od bliskich związków, do których jednocześnie dążą, gdy druga osoba jest niedostępna.
jeśli spotyka ich miłość od obcej osoby to dana osoba wydaje się im dziwna. Ich znajomości "balansują" – raz się do kogoś zbliżają, innym razem (gdy druga osoba zacznie się nimi interesować) tę osobę od siebie odpychają. Szukają bezskutecznie idealnej osoby, która będzie ich wybawieniem – zrozumie ich do końca, pokocha bezgranicznie i bezwarunkowo, nada sens ich egzystencji, wypełni pustkę w ich życiu, wybawi od huśtawek nastroju oraz bólu psychicznego i nigdy ich nie opuści.
nie wydaje się wam, że to idealnie pasuje do opisu chorej 4? Jak już wcześniej ktoś pisał, czwórki chyba po prostu mają skłonność do BPD, depresji itp
co dziwnego-w teście (tak, tak, wiem, guzik warte teściki ze stron internetowych, ale jednak dają jakiś pogląd na sprawę) najwięcej % miałam na Schizotypal, a 8% mniej na borderline przy czym z opisem tego pierwszego zgadzałam się może w ponad połowie, przy bdp praktycznie w całości.
"Przestają ufać innym (bo oni ich rozczarowują)"
mogłabym przytoczyć prawie każde zdanie, wszystko tak dobitnie mnie opisuje
chociaż rok temu miałam stany przeddepresyjne (lub depresję, nie byłam u psychologa, choć zgłębiając się w zagadnienie bpd może to niebyła depresja, tylko właśnie to zaburzenie..) od niedawna wydaje mi się, że zaczęłam zdrowieć. Co prawda parę mies temu zorientowałam się, że to co nazywam zdrowieniem jest po porstu przejściem z dolnych stanów niezdrowej 4 na poziomy ledwie przeciętne. Większość zachowań które u siebie widzę (i które opisuje bpd) idealnie pasują do czwórki u której odzywa się połączenie z dwójką-neurotyczne pragnienie bliskości itd itp.
Wraz z polepeszeniem się 'zdrowia' nadeszły coraz to większe huśtawi emocjonalne, niekiedy aż się z nich śmieję, bo to nie jest normalne-przejście z wyśmienitego humory rano, na dziką rozpacz po południu i oziębłą pustkę na wieczór.
Raczej nie nazwę siebie cierpiącą na bpd, a po porstu wiecznie błądzącą czwórką... Poczekam, może hormony się ustabilizują, wokół głowy nie będzie już obłoczków.
Najbardziej rani mnie (nie wiadomo czy do końca zdrową osobę
)to, że wciąż wierzę w ludzi, a oni na każdym kroku mnie zawodzą. Bliscy,obcy,rodzina, każdy. Poświecam dla nich wiele,
jestem zawsze, mówię im, że tego potrzebuję i jak abrdzo to na mnie wpływa. Gdzie tam, po co komuś balast w postaci niezrównożanego człowieka. Mam dobry humor, jest świetnie, wszyscy są zadowoleni,ale z pewną dożą ostrożności, bo nie wiadomo ile ten dobry stan jeszcze potrwa. Coś się dzieje, nagle pustka wokół, sprawdzają się moje najgorsze przeczucia. Ludzie uważaja, że smucę się na pokaz, z byle czego i wogóle to odejdź i nie psuj nam zabawy smutna istoto.