Relacje z rodzicem

Dyskusje na tematy szeroko pojętej psychologii

Mam kontakt z

lepszy z matką (jestem dziewczyną)
43
24%
lepszy z ojcem (jestem dziewczyną)
20
11%
lepszy z matką (jestem chłopakiem)
30
17%
lepszy z ojcem (jestem chłopakiem)
6
3%
z żadnym dobry (jestem dziewczyną)
16
9%
z żadnym dobry (jestem chłopakiem)
20
11%
z obojgiem dobry (jestem dziewczyną)
9
5%
z obojgiem dobry (jestem chłopakiem)
12
7%
nijaki (niestety ostatnia dostępna opcja ankiety)
23
13%
 
Liczba głosów: 179

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
angie91
Posty: 170
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2012, 17:14
Enneatyp: Entuzjasta

Re: Relacje z rodzicem

#91 Post autor: angie91 » poniedziałek, 10 września 2012, 22:06

Nigdy nie miałam silnej emocjonalnej więzi z rodzicami, ponieważ byli bardzo młodzi, kiedy się pojawiłam. Za to ich brak wypełniały mi babcie, z którymi kontakt zawsze miałam bardzo dobry. Ostatnio pozbyłam się żalów co do rodziców, natomiast babcie trochę zaczynają uprzykrzać mi życie. Mimo, że jest tak ciekawie w mojej rodzinie to ogólnie oceniam nasze relacje na dobry, czasami dobry -, ponieważ dzięki nim rodzina jest całym moim światem, taką małą społecznością, w której czasami ciężko jest się odnaleźć, ale za to jak już się to zrobi, to ma się wrażenie, że spotkało człowieka coś wyjątkowego w dzisiejszych czasach, czyli rodzina wielopokoleniowa :)


7w8/3w4
sp/sx

Awatar użytkownika
kajzerka
Posty: 95
Rejestracja: czwartek, 23 stycznia 2014, 18:17

Re: Relacje z rodzicem

#92 Post autor: kajzerka » sobota, 14 lutego 2015, 13:46

Podejrzewam, że nadzoruję swoją matkę, a właściwie to jestem tego pewna. ><
Nikomu nie życzę tego rodzaju relacji z mamą i w najbliższej rodzinie.

To jest naprawdę straszne, bo jak każda młoda dziewczyna potrzebowałam i potrzebuję kobiecego wzorca, a na tę panią liczyć zupełnie nie mogę. Same nieporozumienia, złe interpretacje swoich intencji, osobowości, bezustanne kłótnie, wyprowadzanie się z równowagi itd.
Dobrze chociaż, że już nie mieszkamy razem.
Nie zmienia to jednak faktu, że trudno jest mi wyobrazić sobie bardziej irytującą osobę niż ona. Potrafi mnie tak rozdrażnić, że doszło parę razy do rękoczynów. Nie jestem z tego dumna. Ale żebyście wiedzieli jak ona mnie wkurza, kiedy się tak rozczula nad swoją własną dobrocią i mówi, że ojciec nie był taki zły - mam ochotę jej wtedy mózg na ścianie rozwalić (w jej mniemaniu ona jest aniołem, który wybacza mu wszystkie zadane rany - ta kobieta bredzi, a ja czuję, że mnie obraża w jakiś sposób - bardzo niekomfortowa, niezręczna sytuacja).
Albo gdy wchodziła do pokoju i widziała, że oglądam jakiś film Polańskiego czy Kieślowskiego, przysiadała się do mnie i komentowała, ale, że jest zbyt tępa by cokolwiek z tego zrozumieć, to mówiła coś w rodzaju: "No i czego to uczy? Nie możesz czegoś normalnego pooglądać?" (to normalne to oczywiście seriale typu "M jak Miłość", w zasadzie "Modę na sukces" też byłaby w stanie zrozumieć, byle nie 'Kieślowicz').
Narzeka na mnie całej rodzinie i opowiada jaką to ma złą córkę, a mogłaby czasami spojrzeć na to z drugiej strony: co ona mi dała jako matka? Kiedy mieszkaliśmy z ojcem cały czas wmawiała mi, że wszystko jest w porządku, że tatuś nie jest najgorszy, że powinnam słuchać rodziców i ich naśladować we wszystkim co robią. Bo to moje autorytety! Nie mam prawa mówić nikomu o tym co się dzieje w domu, powinnam to tłumić w sobie. Nie mam prawa w ogóle nigdy nic mówić, mam się zachowywać jakby nic się nie stało. Bo przecież nic się nie stało. Tatuś nie był taki zły.

Czasami się aż zastanawiam czy ona jest psychicznie chora czy zdrowa? Ale od kiedy ją pamiętam taka właśnie była.

Mam żal do niej, że nie wyprowadziła się i nie zabrała mnie od ojca od razu. Przecież każda normalna kobieta tak by zrobiła, jeśli w ogóle zainteresowałby ją taki facet jak mój ojciec. A mój ojciec tak matkę wytresował, że nawet słowem nie pisnęła. To chyba jakiś cud, że w końcu się rozeszli. Moja mama jest dwójką, więc myślę, że to chyba dwójkowa duma nakazywała jej trwać przy nim tyle lat. Nie mam pojęcia. Nawet nie umiem się wczuć w jej styl myślenia, bo mam wrażenie, że musiałabym być bardzo chora by to pojąć.

Moja terapeutka, do której chodziłam w zeszłym roku, powiedziała mi, że jeśli przestanę ją obwiniać o wszystko co złe się wydarzyło w moim życiu, to mam szansę na lepsze życie. Miała rację. Gdy tylko przestałam marnować energię na obrzydliwe kłótnie z nią (których się bardzo wstydzę, naprawdę) i wyrzucanie jej na okrągło wszystkiego, poczułam jak zaczęły wstępować we mnie nowe siły. Tak po szóstkowemu obarczałam ją winą, że nie jest dla mnie wzorem, że mi nie pomaga w emocjonalnych problemach i w zasadzie w żadnych problemach, ale teraz widzę, że przecież ja też jej nie pomagałam. I pewnie już nie pomogę. Naszą relację cechuje pewna obojętność mentalna. W gruncie rzeczy to dobry człowiek, ale zupełnie nie potrafiła dać mi oparcia, właśnie takiego mentalnego, którego bardzo potrzebowałam i myślę, że nawet bez ojca byłoby nam ciężko ze sobą się dogadać.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Relacje z rodzicem

#93 Post autor: Snufkin » sobota, 14 lutego 2015, 15:25

To przykre i co nigdy nie miałaś żadnego innego autorytetu poza domem ? Kogoś w zastępstwie ?
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
kajzerka
Posty: 95
Rejestracja: czwartek, 23 stycznia 2014, 18:17

Re: Relacje z rodzicem

#94 Post autor: kajzerka » niedziela, 15 lutego 2015, 11:42

Taki matczyny wzorzec odnalazłam trochę w osobie mojej babci. Z babcią mam lepszy kontakt niż matką i chociaż ją też uważam za dwójkę, to jednak nie jest aż tak zahukana jak mama, może dlatego, że miała udany związek z dziadkiem (swoją drogą, moja mama wyniosła dobry wzorzec z domu, co ją podkusiło by z moim ojcem się wiązać???). Ale to też jest powierzchowna relacja. Wiem, że gdybym powiedziała jej o wszystkim co się w domu stało, pękło by jej serce. Muszę więc się pilnować by nie powiedzieć przy niej za dużo, co tworzy pewien fałsz między nami.

Jeśli natomiast chodzi o autorytety ogólnie to jestem bardzo wyczulona na tym punkcie.
Dla mnie starszy nigdy nie oznaczało tyle samo co mądrzejszy. Coś na zasadzie: no więc słuchaj go teraz we wszystkim co mówi, bo on ma zawsze rację, gdyż jest od ciebie starszy i mądrzejszy. Znam ludzi, którzy w wieku lat czterdziestu są potwornymi ignorantami by nie rzec kalekami umysłowymi i znam też niesamowicie inteligentnych dwudziestolatków, czy nawet nastolatków. Zgadzam się, że doświadczenie życiowe ma znaczenie, ale nie każdy potrafi się uczyć na swoich błędach, nie każdy jest bystrym obserwatorem. Nie chodzi zresztą tylko o wiek, ale też np. rangę społeczną. To, że ktoś jest na danym stanowisku nie oznacza, że jest autorytetem w danej dziedzinie. W gruncie rzeczy to nie jest tak oczywiste. Prosty przykład: administratorzy na forach, nieraz odnosi się wrażenie, że nie wiadomo skąd się wzięli i czy w ogóle interesują się tematem. A niby powinni, skoro mają najwyższe stanowisko w grupie. Strasznie mnie irytuje taka niekompetencja, ignorancja. Bywa, że ktoś zdobywa pozycję przez łapówkarstwo albo kumoterstwo. Jeśli człowiek się dorobił czegoś swoją pracowitością, lub dlatego, że ma prawdziwą pasję, wtedy się nie czepiam. Można powiedzieć, że to rzeczywiście jest autorytet. Jednak mam odczucie, że takie osoby należą do rzadkości. Gdy sobie przypomnę wszystkich moich nauczycieli... było ich sporo, bo dosyć często zmieniałam szkoły i naprawdę zaledwie kilku nazwałabym prawdziwymi autorytetami. Bardzo mi zapadły w pamięć szczególnie dwie polonistki, wymagające, ale też bardzo rzetelne i uczciwe w swojej pracy. Nie były one jednak ulubionymi nauczycielkami większości uczniów, bo większość wolała te panie na których lekcjach było więcej luzu. To też jest ciekawa sprawa, że takie osoby nie zawsze są doceniane przez ogół. Tak więc wreszcie, jeśli jakiś ogół uważa kogoś za autorytet to sam ten fakt też mnie nie przekonuje, muszę sprawę sama przetestować i osobiście się przekonać. ;>

Jak to Kazik śpiewał:
Czy siwym włosom należy się szacunek tylko z powodu ich koloru? Czy jakiś inny warunek powinien być spełniony?

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Relacje z rodzicem

#95 Post autor: Snufkin » niedziela, 15 lutego 2015, 11:55

Może nie do końca mnie zrozumiałaś każde dziecko gdzieś tak do 10 roku życia traktuje a przynajmniej powinno traktować swoich rodziców jako autorytet bo to jest im w pewnym sensie potrzebne by zbudować w sobie zdrowe poczucie bezpieczeństwa. Jeśli w tym wieku nie ma tego typu relacji z rodzicem lub innym opiekunem to podejrzewam będzie przez resztę życia mocno spaczone.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
julka
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 23 października 2014, 22:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Relacje z rodzicem

#96 Post autor: julka » niedziela, 15 lutego 2015, 12:04

Jeśli w tym wieku nie ma tego typu relacji z rodzicem lub innym opiekunem to podejrzewam będzie przez resztę życia mocno spaczone.
Mit DDD i innych tego zaburzeń które nie mają uzasadnienia naukowego. Szczerze mówiąc z tego co czytałam u Witkowskiego to tak naprawdę nie ma dowodów, że relacje z rodzicami w naszym dzieciństwie determinują jakiekolwiek stałe cechy w życiu dorosłym czy też że z reguły są przyczyną naszych problemów. Ten popularny w społeczeństwie pogląd wziął się od psychoanalityków którzy po prostu przyjęli go za prawdę jako założenie początkowe.

Więcej - uważam, że wygłaszanie tego typu poglądów jak tutaj robisz jest wysoko toksyczne dla ludzi, ponieważ przez to ciągle żyją swoją niezdrową relacja z rodziną i analizują siebie pod tym kątem, niejako wciąż żyjąc jako dziecko w relacji ze swoimi rodzicami, i tym dziecięcym myśleniu się utrzymują co utrudnia im funkcjonowanie. Szczególnie niebezpieczne jest to założenie gdy w relacji z rodziną mieliśmy jakieś traumy i po takiej psychoanalizie ciągle je rozpamiętujemy zamiast po prostu przestać tym żyć.

Fora tego typu jak Enneagram.pl są natomiast wylęgarnią pop-psychologicznej patologii, gdyż w gabinecie nawet psychoanalityka, osoba wygłaszająca swoje twierdzenia jest po własnej psychoterapii i certyfikacji, jest odpowiedzialna za to co mówi do klienta i często także pracuje pod superwizją. W przypadku internetu interpretacje psychologiczne z pozycji autorytetu wygłaszają ludzie którzy być może nie powinni tego robić ponieważ się do tego nie nadają (często sami mają poważne zaburzenia, np. narcyzm, i doradzają głównie w celu zaspokojenia swoich własnych potrzeb co jest skrajnie nieetyczne z punktu widzenia profesjonalnej psychoterapii).

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Relacje z rodzicem

#97 Post autor: Snufkin » niedziela, 15 lutego 2015, 12:26

julka pisze:Mit DDD
Mit czego ? Nie wiem ocb.
julka pisze:Szczerze mówiąc z tego co czytałam u Witkowskiego to tak naprawdę nie ma dowodów, że relacje z rodzicami w naszym dzieciństwie determinują jakiekolwiek stałe cechy w życiu dorosłym czy też że z reguły są przyczyną naszych problemów.
Masz na myśli tego kolorowego geja lansującego się na pudelku ?
julka pisze:Więcej - uważam, że wygłaszanie tego typu poglądów jak tutaj robisz jest wysoko toksyczne dla ludzi, ponieważ przez to ciągle żyją swoją niezdrową relacja z rodziną i analizują siebie pod tym kątem, niejako wciąż żyjąc jako dziecko w relacji ze swoimi rodzicami, i tym dziecięcym myśleniu się utrzymują co utrudnia im funkcjonowanie. Szczególnie niebezpieczne jest to założenie gdy w relacji z rodziną mieliśmy jakieś traumy i po takiej psychoanalizie ciągle je rozpamiętujemy zamiast po prostu przestać tym żyć.
Masz prawo do swojego zdania.
julka pisze:Fora tego typu jak Enneagram.pl są natomiast wylęgarnią pop-psychologicznej patologii, gdyż w gabinecie nawet psychoanalityka, osoba wygłaszająca swoje twierdzenia jest po własnej psychoterapii i certyfikacji, jest odpowiedzialna za to co mówi do klienta i często także pracuje pod superwizją. W przypadku internetu interpretacje psychologiczne z pozycji autorytetu wygłaszają ludzie którzy być może nie powinni tego robić ponieważ się do tego nie nadają (często sami mają poważne zaburzenia, np. narcyzm, i doradzają głównie w celu zaspokojenia swoich własnych potrzeb co jest skrajnie nieetyczne z punktu widzenia profesjonalnej psychoterapii).
Cóż to jest forum o enneagramie a on też czerpie z psychoanalizy, jeśli Ci to tak bardzo przeszkadza zmień może forum na bardziej fachowe xD

Moim zdaniem relacje z rodzicami są bardzo ważne i nie trzeba wcale znać Freuda który często opowiadał bajki, wystarczy natomiast popatrzeć na historię dzieci z domów dziecka albo rozbitych rodzin.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
julka
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 23 października 2014, 22:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Relacje z rodzicem

#98 Post autor: julka » niedziela, 15 lutego 2015, 12:27

Mit czego ? Nie wiem ocb.
To tym bardziej nie świadczy dobrze o twoich kompetencjach.

Dorosłe Dzieci Dysfunkcji, taki popularny syndrom służący wmawianiu osobom z rodzin dysfunkcyjnych (czyli większości społeczeństwa) że z tego powodu są jakoś specjalnie zaburzeni i potrzebują terapii.
Cóż to jest forum o enneagramie a on też czerpie z psychoanalizy, jeśli Ci to tak bardzo przeszkadza zmień może forum na bardziej fachowe xD
Czerpanie z psychoanalizy to coś innego niż czerpanie z pop-psychoanalizy robionej ludziom przez osoby wykorzystujące ją aby im szkodzić albo jako argument ad hominem w dyskusji na rozmaite tematy.
Moim zdaniem relacje z rodzicami są bardzo ważne i nie trzeba wcale znać Freuda który często opowiadał bajki, wystarczy natomiast popatrzeć na historię dzieci z domów dziecka albo rozbitych rodzin.
'Wystarczy popatrzeć', co to ma być za podejście. Wystarczy popatrzeć a przekonasz się że horoskop pasuje.

Słaby jesteś Snufkin, wróciłam na forum spodziewając się czegoś więcej. :roll:

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Relacje z rodzicem

#99 Post autor: Snufkin » niedziela, 15 lutego 2015, 12:45

julka pisze:To tym bardziej nie świadczy dobrze o twoich kompetencjach.
:sad2:
julka pisze:Dorosłe Dzieci Dysfunkcji, taki popularny syndrom służący wmawianiu osobom z rodzin dysfunkcyjnych (czyli większości społeczeństwa) że z tego powodu są jakoś specjalnie zaburzeni i potrzebują terapii.
O to znaczy, że jestem jakimś geniuszem skoro opisałem coś o czym nawet nigdy nie słyszałem.
BTW nie sugerowałem żeby kajzerka była jakoś "specjalnie zaburzona" i potrzebowała terapii, choć widać jej potrzebowała skoro ją miała ale co to ma wspólnego ze mną ? Ja tu tylko przedstawiam swoje zdanie. To miłe, że uważasz mnie za jakiś forumowy autorytet ale bez przesady.
julka pisze:Czerpanie z psychoanalizy to coś innego niż czerpanie z pop-psychoanalizy robionej ludziom przez osoby wykorzystujące ją aby im szkodzić albo jako argument ad hominem w dyskusji na rozmaite tematy.
Ok rozgryzłaś mnie, napisałem tak bo chcę świadomie zaszkodzić kajzerce i żeby broń Boże nigdy nie była szczęśliwa. Taki jestem...Niedobry.
julka pisze:Wystarczy popatrzeć', co to ma być za podejście. Wystarczy popatrzeć a przekonasz się że horoskop pasuje.
No tak to jest subiektywne podejście. W horoskopy też czasami wierzę...jak mi pasuje.
julka pisze:Słaby jesteś Snufkin, wróciłam na forum spodziewając się czegoś więcej. :roll:
Przepraszam ale nie zapraszałem Cię tutaj w celu robienie Tobie dobrze, chyba po raz kolejny źle zrozumiałaś moje intencje.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
julka
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 23 października 2014, 22:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Relacje z rodzicem

#100 Post autor: julka » niedziela, 15 lutego 2015, 12:58

O to znaczy, że jestem jakimś geniuszem
Przykro mi, nie oznacza. :( Natomiast to co napisałeś tutaj nasuwa przypuszczenia, że za takiego się uważasz, co jest bezpodstawne.

Według interpretacji psychoanalitycznej najprawdopodobniej wynika z niezdrowych relacji w rodzinie. :P Według interpretacji feministycznej na przykład może wynikać z silnej identyfikacji z męskim gednerem. Ale to tylko przypuszczenia.
Ja tu tylko przedstawiam swoje zdanie.
Ja też tylko przedstawiam swoje zdanie na temat szkodliwości wyrażania przez ciebie twojego zdania.
To miłe, że uważasz mnie za jakiś forumowy autorytet ale bez przesady.
:facepalm:
Ok rozgryzłaś mnie, napisałem tak bo chcę świadomie zaszkodzić kajzerce i żeby broń Boże nigdy nie była szczęśliwa.
Aby wyrazić się jasno:
- uważam, że wykorzystałeś pop-psychologię w formie, która zwykle jest używana aby zaszkodzić ludziom (przez różnych narcyzów i narcystki)
- twoje motywacje są mi niejasne
- domniemam, że twoją motywacja mogło być wykorzystanie tego jako argumentację ad hominem, podobnie jak robi Kapar na przykład
chyba po raz kolejny źle zrozumiałaś moje intencje
Nie wiem jakie są twoje intencje, wprost o tym co myślę jakie są nigdzie nie piszę, bo to nie ma znaczenia; piszę tylko swoje obserwacje na temat skutków twojej działalności i z niej wyciągam wnioski.

Awatar użytkownika
chokureika
Moderator
Posty: 608
Rejestracja: niedziela, 11 listopada 2007, 23:25
Enneatyp: Indywidualista

Re: Relacje z rodzicem

#101 Post autor: chokureika » niedziela, 15 lutego 2015, 18:00

@ julka, Snuf wyraził jedynie swoją opinię, którą w razie czego możnaby chyba wyprostować. Zarzucasz mu, że wygłasza szkodliwe opinie (czasem i owszem) no ale bez przesady...
Więcej - uważam, że wygłaszanie tego typu poglądów jak tutaj robisz jest wysoko toksyczne dla ludzi, ponieważ przez to ciągle żyją swoją niezdrową relacja z rodziną i analizują siebie pod tym kątem, niejako wciąż żyjąc jako dziecko w relacji ze swoimi rodzicami, i tym dziecięcym myśleniu się utrzymują co utrudnia im funkcjonowanie. Szczególnie niebezpieczne jest to założenie gdy w relacji z rodziną mieliśmy jakieś traumy i po takiej psychoanalizie ciągle je rozpamiętujemy zamiast po prostu przestać tym żyć.
Wątpię, żeby Snuf miał, aż taki wpływ na użytkowników tego forum, że (nawet pośrednio) oddziałuje na czyjeś relacje z rodzicami. Idąc twoim tokiem dyskusji, zastanawiam się kim ty jesteś, że wygłaszasz takie poglądy? Bardzo generalizujesz. Po niektórych traumach nie da się po prostu przestać tym żyć, bo dane doświadczenie za bardzo na nas oddziałuje. Czasem trzeba przerobić pewne rzeczy, rozgrzebać, zrozumieć, dojść do pewnych wniosków, żeby móc się od nich uwolnić.

Fora tego typu jak Enneagram.pl są natomiast wylęgarnią pop-psychologicznej patologii, gdyż w gabinecie nawet psychoanalityka, osoba wygłaszająca swoje twierdzenia jest po własnej psychoterapii i certyfikacji
To jest forum, nie gabinet psychoanalityczny. Ludzie piszą co myślą i starają się pomóc jak potrafią. To, że czasem robią to nieumiejętnie to już inna kwestia. Ludzie, którzy szukają tu pomocy czasem ją znajdują, czasem nie, ale zazwyczaj są przecież świadomi, że nie mają tutaj do czynienia z lekarzami. Skoro sami szukają opinii zwykłych ludzi, to ją odnajdują. Jak zauważył Snuf, jeżeli to jest taki problem, to są fora bardziej fachowe. Poza tym jeżeli tak ci przeszkadza "pop-psychologia", to co tu robisz? Enneagram przecież nigdy nie był oficjalnie uznany przez psychologię i nie znajdziesz go w gabinecie żadnego terapeuty.

Mit DDD i innych tego zaburzeń które nie mają uzasadnienia naukowego. Szczerze mówiąc z tego co czytałam u Witkowskiego to tak naprawdę nie ma dowodów, że relacje z rodzicami w naszym dzieciństwie determinują jakiekolwiek stałe cechy w życiu dorosłym czy też że z reguły są przyczyną naszych problemów. Ten popularny w społeczeństwie pogląd wziął się od psychoanalityków którzy po prostu przyjęli go za prawdę jako założenie początkowe.
Najpierw krytykujesz psychoanalizę, w późniejszej dyskusji się nią zasłaniasz (?).
Jeden psycholog dla mnie autorytetem nie jest. Bardzo chętnie zapoznam się dokładnie z jego badaniami, ale trzeba zauważyć, że póki co jego pogląd jest wciąż rozwijany i też nie jest oficjalnie zaakceptowany przez polskie towarzystwo psychologiczne (a koleś lubi też po prostu prowokować). Więc syndrom DDD czy DDA oficjalnie nadal istnieje i do mitów nie należy.
Moim zdaniem relacje z rodzicami są bardzo ważne i nie trzeba wcale znać Freuda który często opowiadał bajki, wystarczy natomiast popatrzeć na historię dzieci z domów dziecka albo rozbitych rodzin.
'Wystarczy popatrzeć', co to ma być za podejście. Wystarczy popatrzeć a przekonasz się że horoskop pasuje.
Zgadzam się tutaj ze Snufem. Relacje z rodzicami są ważne i mają znaczenie. I tak, wystarczy popatrzeć. Nie potrzeba doktoratu z psychologii, żeby zaobserwować pewne zjawiska społeczne. Życie samo daje nam pełno przykładów do których ludzie po prostu sie odnoszą, bo do czego mają się odnosić, jak nie do rzeczywistości, którą widzą?

Czytając twoje posty ogólnie mam wrażenie, że na siłę doszukujesz się wszędzie złych intencji, a każda opinia inna niż twoja jest wroga. I jesteś niemiła.



@ Snuf
Jeśli w tym wieku nie ma tego typu relacji z rodzicem lub innym opiekunem to podejrzewam będzie przez resztę życia mocno spaczone.
Oczywiście relacje z rodzicami mają duży wpływ i chyba nikt tego nie neguje (poza julką), ale z tym mocnym spaczeniem mocno przesadziłeś. Wierzę, że takie osoby mogą wejść w dorosłe życie z jakimiś problemami i potem zależy jak sobie z nimi poradzą. Ale to też nie jest reguła. Znam spaczone osoby z normalnych domów. Poza tym trzeba zdefiniować co słowo spaczone w ogóle oznacza.
4.5 sp/sx IEI / z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Relacje z rodzicem

#102 Post autor: Zielona » niedziela, 15 lutego 2015, 19:43

Rodzice i dzieci. Połączenie emocjonalne. Dr Gabor Maté.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=7qMHBYFmdcA[/youtube]
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Enturie
Posty: 493
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: poza zasięgiem sieci

Re: Relacje z rodzicem

#103 Post autor: Enturie » piątek, 22 maja 2015, 21:34

Jakoś tak aż przykro czytać, że to co miało miejsce w Twoim domu w żaden sposób na Ciebie nie wpływa.. Szczególnie, gdy widzisz, jak kiepsko przez to funkcjonujesz, nawet wtedy, gdy starasz się walczyć z mechanizmami, które są głęboko zakorzenione.
Zabawny pogląd jak na mnie, ale każdy ma prawo wierzyć w co chce.

A tu kawałek książki o DDA:
Dzieci z rodzin z problemem alkoholowym mają wielkie trudności w okresie dorastania.
Alkoholik wpływa destrukcyjnie na umysły i emocje członków rodziny. Lekcje z dzieciństwa
„dobrze pamiętamy” w życiu dorosłym. Jeżeli dziecko zostaje zranione przez rodzica, od
którego zależy i którego kocha najbardziej, sądzi, że jest złe, niegodne miłości i szacunku. W ten
sposób uczy się nie ufać sobie i innym. Rozpoczyna samotne życie. Odcina się od swoich uczuć,
wypiera potrzeby. Uczy się udawać i kłamać nawet wtedy, gdy może mówić prawdę. Miłość oznacza
dla niego dbanie o kogoś i zapominanie o własnych potrzebach. Spontaniczność jest nieracjonalna,
złość równa się agresji.
Dorosłe Dzieci Alkoholików, gdy mają ciepłego i kochającego partnera, z którym mogą czuć się
bezpiecznie, toczą w sobie „wojnę” z wrogami z przeszłości i na aktualne domowe sprawy reagują
tak jak w dzieciństwie. Nadal czują pustkę, nie ufają, izolują się. DDA nie wierzy, aby dobra relacja
mogła trwać dłuższy czas, dlatego podświadomie dąży do jej zakończenia, ale bez ludzi czuje się
pusty i zalękniony. Dlatego zrobi wszystko, by kontrolować sytuację.
► Pokaż Spoiler
Sometimes what you're looking for comes when you're not looking at all

Awatar użytkownika
999Przemek
Posty: 227
Rejestracja: sobota, 3 sierpnia 2013, 23:44
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Relacje z rodzicem

#104 Post autor: 999Przemek » sobota, 23 maja 2015, 20:25

A tu kawałek książki o DDA:
Dzieci z rodzin z problemem alkoholowym mają wielkie trudności w okresie dorastania.
Alkoholik wpływa destrukcyjnie na umysły i emocje członków rodziny. Lekcje z dzieciństwa
„dobrze pamiętamy” w życiu dorosłym. Jeżeli dziecko zostaje zranione przez rodzica, od
którego zależy i którego kocha najbardziej, sądzi, że jest złe, niegodne miłości i szacunku. W ten
sposób uczy się nie ufać sobie i innym. Rozpoczyna samotne życie. Odcina się od swoich uczuć,
wypiera potrzeby. Uczy się udawać i kłamać nawet wtedy, gdy może mówić prawdę. Miłość oznacza
dla niego dbanie o kogoś i zapominanie o własnych potrzebach. Spontaniczność jest nieracjonalna,
złość równa się agresji.
Dorosłe Dzieci Alkoholików, gdy mają ciepłego i kochającego partnera, z którym mogą czuć się
bezpiecznie, toczą w sobie „wojnę” z wrogami z przeszłości i na aktualne domowe sprawy reagują
tak jak w dzieciństwie. Nadal czują pustkę, nie ufają, izolują się. DDA nie wierzy, aby dobra relacja
mogła trwać dłuższy czas, dlatego podświadomie dąży do jej zakończenia, ale bez ludzi czuje się
pusty i zalękniony. Dlatego zrobi wszystko, by kontrolować sytuację.
Ale mi zajebało ósemkami :P Nawet to pasuje, chociaż jak pamiętam, to chyba dziewiątki mają najbliżej do DDA :) No ale to chyba nie na temat ^^
Enneagram: 7w8
Socionika i MBTI: ENTp-ILE
Instynkt: sx

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Relacje z rodzicem

#105 Post autor: Kapar » piątek, 29 maja 2015, 08:57

julka ma rację ale jednocześnie jej nie ma, co pokazują badania empiryczne. Nie ma czegoś takiego jak syndrom DDA ale fakt dorastania z rodzicem alkoholikiem nie pozostaje bez znaczenia
chokureika pisze:
Mit DDD i innych tego zaburzeń które nie mają uzasadnienia naukowego. Szczerze mówiąc z tego co czytałam u Witkowskiego to tak naprawdę nie ma dowodów, że relacje z rodzicami w naszym dzieciństwie determinują jakiekolwiek stałe cechy w życiu dorosłym czy też że z reguły są przyczyną naszych problemów. Ten popularny w społeczeństwie pogląd wziął się od psychoanalityków którzy po prostu przyjęli go za prawdę jako założenie początkowe.
Jeden psycholog dla mnie autorytetem nie jest. Bardzo chętnie zapoznam się dokładnie z jego badaniami, ale trzeba zauważyć, że póki co jego pogląd jest wciąż rozwijany i też nie jest oficjalnie zaakceptowany przez polskie towarzystwo psychologiczne (a koleś lubi też po prostu prowokować). Więc syndrom DDD czy DDA oficjalnie nadal istnieje i do mitów nie należy.
Syndrom DDA nie jest oficjalnym syndromem i nie ma uznania w świecie psychologii. Wszystko bierze się od tej organizacji: ACOA, która próbuje pomóc ludziom identyfikującym się z pewnymi problemami. Ta organizacja wymienia pewne ogólne problemy i utożsamia je z wychowaniem w rodzinie obok alkoholika(ów). Zaobserwowanie pewnej zależności między ofiarami alkoholizmu w rodzinie nie jest wystarczające aby potwierdzić syndrom DDA.
Istnieją jednak dowody empiryczne na to, że obecność rodzica nadużywającego alkoholu w dzieciństwie sprzyja negatywnym zjawiskom w dorosłym życiu. Oto wnioski z badania empirycznego na studentach:

-ludzie zidentyfikowani jako "dzieci alkoholików" odznaczają się w porównaniu z ludźmi bez takiego rodzica stylem unikającym w nawiązywaniu relacji intymnych. W porównaniu z normalną populacją, ludzie z rodzicami alkoholikami częściej odczuwają lęki w relacji intymnej.

W oryginale::
-Compared to non-ACOAs (normalna populacja), college students classified as ACOA (Dorosłe Dzieci Alkoholików) reported significantly more fearful general adult attachment and more avoidant attachment behaviors in romantic relationships. Moreover, individuals classified as ACOA reported more anxiety in romantic relationships.
Pozostałe wnioski:
-It appears that less acceptance and more psychological control by one's father during childhood are associated with greater distance in romantic relationships in young adulthood.

-Being the child of an alcoholic also contributed to avoidant behavior in romantic relationships above the contribution of parenting in one's family of origin. Given the higher levels of rejection that ACOAs (Dorosłe Dzieci Alkoholików) report in their families of origin, it is possible that in anticipation of rejection, ACOAs (Dorosłe Dzieci Alkoholików) prefer to distance themselves from romantic partners.

-...being the child of an alcoholic did not contribute to an overall fearful attachment style or anxious behavior in romantic relationships above the contribution of the respondents' reports of perceived parenting in one's family of origin. Thus, it appears that perceived parenting, and particularly reports of lower levels of acceptance by their fathers during childhood, predicted both a more fearful overall style of attachment and more anxious behavior in romantic relationships. Znaczy to tyle, że styl rodzicielstwa - kontrola psychologiczna i poziom postrzeganej akceptacji przez ojca - ma większy wpływ na lęki oraz style przywiązania w dorosłości niż fakt, że rodzic jest alkoholikiem. Z zastrzeżeniem, że alkoholicy mogą spełniać kryteria rodzica nadzorującego dziecko ponad miarę albo nie dawania akceptacji, ale rodzice bardzo nadzorujący lub niedający akceptacji, niekoniecznie muszą być alkoholikami. Posiadanie normalnych lub uzależnionych rodziców nie wyklucza problemów często obserwowanych u DDA. Innymi słowy powody do posiadania cech przypisywanych DDA mogą być różne od pochodzenia z rodziny z problemem alkoholowym
Referencje i szczegóły zacytowanego badania:
Spoiler:
Fajnie by było gdyby wszystko było takie proste. Na własnych oczach widziałem 3 rodziny, u których starsza generacja była alkoholikami, dzieci były uzależnione od marihuany a nie od alkoholu, a wnuki (moi znajomi) tych rodzin przejawiały właśnie wszelkie możliwe cechy DDA jeśli chodzi o style przywiązania. Wniosek, że alkoholizm jest tylko jednym z zauważalnych czynników. Problemy wynikające z patologii alkoholowej (problemy z zaufaniem w relacjach, trudniejsze wchodzenie w relacje, itp) mogą być zauważalne u ludzi, których rodziny mają różnego rodzaju uzależnienia (czy patologie) - nie są to tylko uzależnienia od substancji jak alkohol czy narkotyki. Uzależnienie od hazardu u rodzica także może negatywnie wpływać na rozwój dziecka, bo nałóg jest nadrzędny nad rodzinę i dzieci. Nałóg powoduje rozstroje emocjonalne, których ofiarami są dzieci (np poirytowanie związane z nałogiem wyładowane na dziecku, które jest zwyczajnie sobie dzieckiem z dziecięcymi potrzebami). Nałóg spycha rodzinę na dalszą pozycję i pokazuje, że najbliżsi nie są najważniejsi - dzieci czują się odrzucane/zaniedbane przez rodzica, przez chwiejność nie potrafią zaufać rodzicowi, co w efekcie wpływa na ich style przywiązania w dorosłym życiu.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

ODPOWIEDZ