Etyka, religia, wiara, niewiara - jak to z nami jest?

Dyskusje na temat typu 1

Jesteś wierząca(y)?

Tak
28
54%
Nie
24
46%
 
Liczba głosów: 52

Wiadomość
Autor
Bartosso
Posty: 18
Rejestracja: poniedziałek, 6 listopada 2006, 00:05
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Gliwice

Etyka, religia, wiara, niewiara - jak to z nami jest?

#1 Post autor: Bartosso » wtorek, 10 kwietnia 2007, 01:33

No właśnie, chyba tego jeszcze tu nikt nie drążył, a ciekawość mnie zżera jak to wygląda z wiarą u jedynek. Czy w dużym stopniu przeważają osoby wierzące, czy może jest równowaga między nimi a ateistami. A Może jedynki mają niesprecyzowane poglądy.
I co najważniejsze co znaczy dla was wiara, jak ją rozumiecie i jakie macie do niej podejście. A jeśli nie wierzycie, to jaki jest wasz światopogląd i jaka wagę przywiązujecie do jego rozwijania itd.
Ostatnio zmieniony wtorek, 10 kwietnia 2007, 11:55 przez Bartosso, łącznie zmieniany 1 raz.



fryzjer
Posty: 347
Rejestracja: piątek, 17 listopada 2006, 23:30

#2 Post autor: fryzjer » wtorek, 10 kwietnia 2007, 11:54

Ciężkie pytanie. Do niedawna byłem za odpowiedzią "nie wierze", a teraz nie wiem :(
Ciężko mi troche wykluczyć jakąś siłę najwyższą dokońca, tak aby nie wierzyć w nic. W co wierze napewno, to w siebie i w swoje możliwości. Ta wiara mnie najbardziej podbudowywuje.

hab
Posty: 156
Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 12:18

#3 Post autor: hab » środa, 11 kwietnia 2007, 18:39

Ja jestem wierzący. Nie potrafiłbym być niewierzącym. Moja wiara usensownia mnie. Nadaje sensu życia. Ja żyję po to aby wierzyć. Staram się być dobrym aby trafić do nieba.

Gdybym był niewierzący byłbym bezsensowny. Nie widziałbym sensu mojego istnienia, działania, ulepszania się itp.

Awatar użytkownika
Adwokatka
Posty: 37
Rejestracja: niedziela, 25 lutego 2007, 16:58

#4 Post autor: Adwokatka » niedziela, 15 kwietnia 2007, 17:15

niewierzaca.

ok ostatnio odkrywam moc slonca..
stoje ze wzniesionymi lapkami ku gorze i cieszy mi sie cala japa..
1w2

hab
Posty: 156
Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 12:18

#5 Post autor: hab » poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 13:16

Jakto? Wieżysz w innego boga? Ja tak się zastanawiam- może i ja zmieniłbym wiarę. Jeżeli miałbym już ją zmienić to zmieniłbym ją na wiarę muzłumańską.

hab
Posty: 156
Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 12:18

#6 Post autor: hab » wtorek, 24 kwietnia 2007, 21:21

Właśnie islam interesuje mnie z tego powodu. Muzłumanie są aktywni. Ta aktywność interesuje mnie w tej więrze. Gdyby islam był moją wiarą byłbym bardziej zorganizowany, miałbym aktywniejsze życie, byłbym bardziej poddany bogu. Wiara muzłumańska jest bardziej aktywna i pobożna niż wiara chrześcijańska. Muzłumanie mają leprze, pobożniejsze, ciekawsze życie niż chrześcijanie. Dużym minusem wiary chrześcijańskiej jest małe poddanie się bogu. Ja chciałbym poddać się bogu.

Czekolada
VIP
VIP
Posty: 653
Rejestracja: czwartek, 25 stycznia 2007, 22:15

#7 Post autor: Czekolada » wtorek, 24 kwietnia 2007, 21:39

hab pisze:Wiara muzłumańska jest bardziej aktywna i pobożna niż wiara chrześcijańska. Muzłumanie mają leprze, pobożniejsze, ciekawsze życie niż chrześcijanie. Dużym minusem wiary chrześcijańskiej jest małe poddanie się bogu.
Ostentacyjne wyznawanie wiary i ostentacyjne odrzucenie wiary.
Lepiej te pierwsze? Bez szczerych uczuć?
Faryzeusze są zawsze i wszędzie.
Czy w tą czy w drugą stronę to i tak w obu koncepcjach jest to obraza Boga, niewdzięczność.
Wiara chrześcijańska nigdzie nie mówi o małym poddaniu się Bogu, lecz o całkowitym. To ludzie, nie wiara.

hab
Posty: 156
Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 12:18

#8 Post autor: hab » środa, 25 kwietnia 2007, 13:51

No dobra, chcesz odpowiedzi. To skomplikowane. Jak już mówiłem jestem niesolidny. Mam słomiany zapał. Jak nie czuję przymusu lenię się. Potrzebuję dyscypliny. Wiara muzułmańska jest bardziej zdyscyplinowana niż wiara chrześcijańska. W wierze chrześcijańskiej mogę być pobożnym i niepobożnym (to właśnie kwestia mojej solidności). W wierze muzułmańskiej nie mam wyboru- muszę być tylko pobożny (bez względu czy jestem solidny czy nie). Dlatego wiara muzułmańska podoba mi się.

Która wiara jest lepsza, właściwsza, pobożniejsza? Nie mówię, że wiara chrześcijańska jest gorsza, a wiara muzułmańska jest lepsza, ani odwrotnie. Moim zdaniem wszystkie religie są dobre, właściwe, pobożne. Różnią się między sobą tylko formą. Znam takie porównanie:
Jest rzeka. Bóg stoi po jednej stronie rzeki. Ludzie stoją po drugiej stronie rzeki. Co zrobić aby ludzie mogli się spotkać z Bogiem? Trzeba zbudować mosty. Nie ważne jakie będą te mosty, ważne, że ludzie spotkają się z bogiem. Nie ważne jakim mostem pójdą. Tymi mostami jest wiara. Nie ważne jaka jest ta wiara, nie ważne którą się wybierze. Ważne, że doprowadzi do Boga.

hab
Posty: 156
Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 12:18

#9 Post autor: hab » czwartek, 26 kwietnia 2007, 10:35

Dla boga robię wyjątek. On może mnie ograniczać. Pisałem przecież, że chcę mu się poddać. Dla Boga warto się poświęcić. Życie jest krótkie, niebo jest wieczne. Warto się do niego dostać. Żeby się do niego dostać trzeba się poświęcić. Ja chcę się poświęcić.

Awatar użytkownika
Adwokatka
Posty: 37
Rejestracja: niedziela, 25 lutego 2007, 16:58

#10 Post autor: Adwokatka » czwartek, 26 kwietnia 2007, 10:45

wieczne jest ale slonce (jeszcze) w fizycznym tego slowa znaczeniu a nie niebo w wymiarze duchowym.. i podtrzyma Cie tutaj jedynie pamiec ludzi zyjacych po Tobie :wink:
ograniczac mnie moze tylko.. w sumie tylko ja sama moge sie ograniczyc.. zasady wychowanie.. chyba powinnam wierzyc w zdrowy mozg ludzki :roll:
1w2

ivo7er
Posty: 92
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 16:35
Lokalizacja: Śląskomałopolska

#11 Post autor: ivo7er » czwartek, 26 kwietnia 2007, 12:22

Ja wierzę w istnienie Boga, jakkolwiek Go nazwiecie, ale dla mnie nieważna jest cała ta otoczka religijna. Czy jesteś wyznawcą Islamu czy Protestantyzmu, w tego samego Boga wierzysz, choć inaczej Go nazywasz. A już cała reszta (czy byli Apostołowie, czy nie, czy masz to zapisane w Biblii czy w Koranie, itp.), to jest naprawdę mało ważne. Teoretycznie jestem katoliczką, ale nie robię wielkiego halo z wszystkich ceregieli typu roraty, posty, odpusty, spowiedzi - to jest tylko, jak mawia mój ulubiony pisarz Dean R. Koontz - "dla udramatyzowania". Coś trzeba przecież wymyślić, żeby ludziom się nie nudziło...
"Lepiej spróbować, i potem żałować, niż żałować, że się nie spróbowało..."
1, 3 lub 3w4

Raven
Posty: 528
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 23:57
Lokalizacja: Wrocław

#12 Post autor: Raven » niedziela, 29 kwietnia 2007, 00:17

Jestem niewierzącym zwolennikiem koegzystencji i dialogu z wierzącą większością, zgodnie z modelem 'nie pasuje ci mój światopogląd - OK, ale nie wchodź mi w drogę'.
1w9

Different Perspective
Posty: 7
Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:41

#13 Post autor: Different Perspective » środa, 2 maja 2007, 00:17

Jestem wierząca, lecz szanuję wszystkich ludzi dobrej woli, w tym niewierzących i uważam także, że nikogo nie powinno się nawracać na siłę.
Czysta perfekcjonistka (1)

misiek
Posty: 578
Rejestracja: poniedziałek, 7 maja 2007, 02:59

#14 Post autor: misiek » niedziela, 27 maja 2007, 17:01

hab pisze:Ja jestem wierzący. Nie potrafiłbym być niewierzącym. Moja wiara usensownia mnie. Nadaje sensu życia. Ja żyję po to aby wierzyć. Staram się być dobrym aby trafić do nieba.

Gdybym był niewierzący byłbym bezsensowny. Nie widziałbym sensu mojego istnienia, działania, ulepszania się itp.
nawet nie wiesz ile prawdy napisałeś :)
do 10 roku życia byłem wierzącą osobą...
później uznałem istnienie Boga za niepoparte żadnymi sensownymi faktami... uznałem że nie wierzę...
no i tak sobie "nie wierzyłem" do 15 roku życia... aż tu nagle moje przemyślenia związane z wiarą skumulowały się... no i pewnej pięknej letniej nocy dotarło do mnie że rzeczywiście Boga najprawdopodobniej nie ma... i nie ma co się łudzić tym że jest...
w tym też momęcie z mojego życia WYPAROWAŁY wszystkie wartości!
począwszy od Boga, przez moralność, dobro, godność, honor, miłość, , patriotyzm, mądrość, prawdę, lojalność, rodzinę, piękno, zdrowie, życie aż po pieniądze...

NIC się dla mnie nie liczyło...

oczywiście moje życie niewiele się zmieniło... bo i po co... nie miało wartości... nie było szczęścia... więc mogłem dawać szczęście innym... niech oni się cieszą jeżeli ja nie potrafię... po co miałem nie być dobrym skoro i tak to mnie nic nie kosztuje... po co miałem oszukiwać innych jak i tak to mi nic nie da... jeżeli nic się nie liczy to czemu się nie dostosować?

no i tak też stałem się według mniemania moich niektórych kolegów niewierzącym świętym :D

ale ogólnie życie nie ma sensu... sens istnienia to według mnie okłamywanie samych siebie...

Karlos
Posty: 63
Rejestracja: sobota, 26 maja 2007, 23:38
Lokalizacja: Bydgoszcz
Kontakt:

#15 Post autor: Karlos » niedziela, 27 maja 2007, 17:07

Zaznaczyłem, że jestem niewierzący mając na myśli, ateizm.

ogólnie wierzę, iż:
na wstępie nadpisze, iż stnieją dwa zjawiska: świadomy sen(LD ) oraz doznania pozacielesne(OoBE).

Wierzę, iż istnieją ciała/istoty wyższego rzędu i my-ludzie, cały otaczający nas świat jets jedynie ich snem. Dziwnie to może brzmieć, lecz wystarczy trochę się zgłebić w ten tok myślenia. Skoro istnieje świadomy sen możemy w czasie snu doświadczać różnego rodzaju złudzeń(dziwniej: samo nasze istnienie możnaby nazwać czyimś(Boskim??) złudzeniem). W czasie świadomego snu można(logicznie rozumując) zapaść w kolejny świadomy sen, idąc tym tropem możnaby zagłebiać się w kolejne wartswy złudnej rzeczywistości/tworów naszej wyobraźni. W takim wypadku ciężko by było odróżnić sen od jawy, tym samym(będąc realnie w stanie śpiączki) myśleć, iż się żyje! Podałem również link do opsiu OoBE. Do poprzednich myśli można dołączyć pare ciekawych informacji. Jeżeli podczas snu można doświadczać otaczającego nas świata w realny sposób, można się również z innymi osobami/istotami komunikować(to akurat nie jest niczym nadzwyczajnym, ot, nawet niechcianym). Oba zjawiska można połaczyć w prosty sposób, a mianowicie: istnieją wyższe byty które są w fazie snu/letargu, ich świat(wytworzony w ich świadomościach) tworzy pewną całość którą stale kontrolują. W ich śnie, mogą przybrać pewną dowolną postać, którą przybierają na stałe(ew. do śmierci, następnie się odrazadzają w jako inny śniony byt, z nową świadomością). Teraz być może ważna pytanie: skąd taki pomysł, aby śnić, a nie żyć(pytanie o sens takiego sposobu życia przez te wyższe byty). Pewną opją jest, iż dożyły momentu w którym, świat stał się niezdatny do jakiejkolwiek egzystencji, lub był/jest na skraju wytrzymałości. Owe byty doszły do wniosku, iż aby móc przetrwać muszą zapaść w letarg(tym samym mogąc ocalić swoje życie od śmierci, gdyż ich życie jest na poziomie snul śmierć ich tylko budzi). Inną opcją jest, wprost przeciwnie do poprzedniego typu, niedojżałość! Byty boją się/są na tyle niedojżałe aby prowadzić własne życie. Ze strachu chowają się do innego świata aby móc uchronić się przed odpowiedzialnością lub konsekwencjami swoich czynów. Zapadnięcie w letarg czyniłoby ich wręcz bezkarnymi w śnionym świecie.
Przyznaję, jest to, moim zdaniem, bardzo pesymistyczna wersja świata, ale, niestety, w taką wierze. Wydaje mi się ona najbardziej logiczna w dodatku jest możliwa w ludzkiej społeczności(Skoro żyją jak my, więc muszą być na podobnym poziomie intelektualnym. Gdyby były owe byty o wyższym stanie umysłu, podejżewam nie byłoby wojen, zła, niegodziwości; nikt nie byłby krzywdzony, lecz tym samym nie dążyłoby to do utopii). Najgorszą opcją, najbardziej pesymistyczną i wręcz ironiczną względem ludzkości byłby fakt, gdyby nasze życie byłoby tylko i wyłącznie grą istot wyższych. Bylibyśmy pod stałą obserwacją, podglądani jak zwierzyna, pozbawienie własnego Ja, gdyż byłoby to wytworem systemu.

ODPOWIEDZ