Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

Dyskusje na temat typu 1
Wiadomość
Autor
yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#1 Post autor: yusti » poniedziałek, 30 stycznia 2012, 13:34

Na zlocie w Krakowie w Smoczej Jamie 4.09.10 r. Boogi przemawiał ślimaczo i nudziarsko jak tylko on ma w zwyczaju 8-) , zasiadłszy centralnie za stołem. ja natomiast - jak to mam w zwyczaju 8-) - przerwałam mu rozemocjonowana. Wtem, bogata w doświadczenie z pracy w Call Centre, gdzie klienci czasem mówili wprost, że płacą za połączenie.. żebym ich wysłuchała a nie im przerywała :mrgreen:, zrugałam się, widząc wzrok pozbawionego Se w EGO Boogiego desperacko padający na jego przyjaciela - Bakłażana. Rzekłam: "Przepraszam" i nacisnęłam: "Kontunuuj, bo Ci przerwałam". Zbyłam pokątny uśmieszek zaznajomionych i NASTAWIONYCH do mnie "odpowiednio" samców i lecieliśmy z gadką dalej.
Kolejno Boogi teoretyzował swoje dyrdymały od pały rzekłszy coś w rodzaju (kompletnie tu nie pamiętam i zmyślam!), że Fi bazowe słucha ludzi cierpliwie i jest na ludzi otwarte, nie przerywa; na co ja natychmiast odparłam, że nieprawda!, bo ja przecież właśnie mu przerwałam. Boogi dostał zawiechy, spojrzał na Bakłażana (ja siedziałam pomiędzy nimi na łóżku, niżej, bo było za mało krzeseł i się sama zdetronizowałam ://) a Bakłażan - dotychczas milczący bo mnie nienawidzący - rzekł na to: "ALE MIAŁAŚ POCZUCIE WINY".
Zrobiłam <facepalm> Bo to wcale nie tak! Ja nie mam poczucia winy. ja po prostu starałam się z pewnych niejawnych tu dla Was teraz względów uszanować Boogiego, który nie ma Se w EGO ani skrzydła agresywnego i starać się wcielać przy nim nauki grzeczności wzięte z ..pracy w Call Centre xD Bo by się w życiu nie zebrał w sobie, by przebić przez moja gadkę :mrgreen: 8-) takze po czasie.. z litości.. się pomiarkowałam że to nie jest 8 i muszę się zamknąć. 8-)

Jednakowoż od tego dnia pamiętam, iż Jedynka to człowiek z poczuciem winy, sumieniem, wewnętrznym Krytykiem/Cenzorem 8-) I nieważne co ja myślę i czuję, WŁADNI zawsze wiedzą lepiej. BO TEORIA TAK MÓWI. xD (nie zapominajcie też oczywiście, że jestem "koścista")

Powyższe ma być w spoilerze, ale nadal mam karę na BBCody, więc nie ma porządku xD A cały czas zmierzam do tego:

Właśnie przeczytałam zdanie: "Autodestrukcja służy uwolnieniu od poczucia winy." na tej stronie http://www.finta.pl/ksiazka.autoagresja
i może Niebiański Boogi lękający się dzielenia przyziemnościami zszedłby z piedestału i napisał jakie u siebie widzi sposoby uwolnienia się od poczucia winy.
Na Venusię to zawsze mogę liczyć. Z carem II się nie łudzę...

Ale ale: Czy Jedynka pozwala sobie na autodestrukcję? Jawną? Czy nie zostawiamy czasami bólu głęboko w sobie, nie uzewnętrzniając go sznytami? Nie zostawiamy czasem tak "słabych" aktów Czwórkom? 8-)
Moze te sznyty by mi pomogły? Myślę o nich często... ale jakoś tak... za bardzo lubię Si 8-) :wink: - wygodę i bezpieczeństwo. Myśl pozostaje myślą.. I dlatego nie jestem 4 xD paradoksalnie=> nie działając, zostaję przy twardym utajonym bolejącym w środku (z dala od jupiterów) 1.
Wy już wiecie jaką mam "autodestrukcję", nie muszę przypominać. Mam tę jedną. I czytałam, że to jest bardzo łagodna forma w przeciwieństwie do ciecia się - także luz. Nic nowego nie robię, tylko intensyfikuję, spuszczam z kontroli podstawowe potrzeby. A wy?!
Jedynka za bardzo się kontroluje. KONTROLOWANIE się to jej reakcja na LĘK, na cierpienie, czyli Jedynkowy mechanizm obronny. Autodestrukcja to takie płynięcie pod prąd, jak już nie wyrabiamy psychicznie wobec tych reguł, norm, zasad i powinności. Jak Wy odreagowujecie?! (chędożenie sobie darujcie, to z góry wiadomo)



Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#2 Post autor: Kapar » wtorek, 31 stycznia 2012, 07:34

Cos z tym poczuciem winy jest na rzeczy :!: :o

Czy nie jest tak, ze pozbycie sie poczucia winy polega na osiaganiu i udowadnianiu (sobie, innym) perfekcji? Poradzenie sobie z poczuciem winy przez srodki zewnetrzne a nie przez autodestrukcje. Tak tylko sobie mysle

Mniej teoretycznie, z mojego doswiadczenia, zaskakiwal mnie opor z jakim jedynki wypra sie jakiejkolwiek winy wlasnej chocby mialy jeszcze raz napisac historie. Moze wlasnie to wrazliwy punkcik jest? Po mistrzowsku przerzuca wine na kogos inengo, wrecz ja wynajda spod Ziemi, byleby po ichniemu bylo.

No ale jak sobie z tym Jedynki radza w srodku to kto wie... ja sugeruje: poprzez przerzucanie winy na innych 8-)
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#3 Post autor: yusti » wtorek, 31 stycznia 2012, 10:10

Nie wiem kapciu ( :mrgreen: ) czy atrybucja zewnętrzna nie jest po prostu LUDZKĄ reakcją, a nie jedynkową... osobiście nie wlatuję na drugiego człowieka, bo za głupia jestem i on ma przewagę xD Bronię się poprzez głośne wytykanie ogólności np. absurdalności przepisów xD Taka prawda. Jak się bronię, to unikam ataków personalnych, bo to dodatkowy kłopot. Bronię w obliczu poczucia zagrożenia "słuszności sprawy" a nie braku idealności czyjejś postaci. ósemkowe SEE pojeżdża bezpośrednio personalnie. O taaak. to paskudne i dlatego wstydzę się Fi u mirrorów. ALE PRAWDĄ JEST, ŻE FACECI CIPCIE ODBIERAJĄ MOJĄ OGÓLNĄ ZŁOŚĆ PERSONALNIE I ZACZYNA SIĘ PIEKŁO. Ja wściekam się na siebie, na przepisy, a oni.. myślą, że personalnie na nich... i mają do mnie pretensje i oczekują niańczenia <rzyg>.

Nie muszę szukać wśród Jedynek, że jak kogoś prawda boli to czepia się.. FORMY w jakiej została wypowiedziana 8-)
Przerzuca się winę na innych i to nie jest tylko jedynkowy mechanizm. ja właśnie uważam, ze Jedynkom atrybucja zewnętrzna by się przydała. Ale one samobiczują się. One stosują zbyt często zbyt silną atrybucję wewnętrzną, bez prawa do wymówek. Bo zawsze słyszały krytykę siebie! Wyłącznie swoją winę i powinności. I potem nie mówią, ze "X zawinił, bo...", tylko ze one były nie dość dobre.
Także nie zgodzę się z tobą, kapciu. jedynka stosuje atrybucję wewnętrzną i jak zaczyna stosować intelektualną, zewnętrzną, to się rozluźnia, siódemkuje. Nie włącza emocji "jak ja sobą gardzę, jak ja siebie nienawidzę!" tylko "tak już jest, że są na świecie bezduszne chxx i nie masz na to wpływu, świata nie naprawisz, ale dobrze rozumujesz - SĄ i BĘDĄ. a ty obserwuj ich, myśl i...śmiej się z nich :twisted: i rób spoookooooojnieeeeee swoje 8-) "
Zaprzestanie reagowania wyłączenie atrybucją wewnętrzna, przestawienie się na więcej zewnętrznej przynosi ulgę, zbliża do złotego środka obiektywnej Prawdy. Koi nazbyt samokrytyczną Jedynkę.

A mechanizm zwalania winy na innych jest powszechny. Bynajmniej nie Jedynkowy, mój przyjacielu 8-) ..

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#4 Post autor: Kapar » wtorek, 31 stycznia 2012, 12:47

Masz racjeo wewnetrznej atrybucji ale to tak naprawde nie neguje zwalania winy na innych. Wiem jak Jedynki moga sie kajac za rozne bledy ale robia to tylko przed wlasnym obliczem, trudno znalezc Jedynke, ktora ot tak sobie przyzna sie do swoich bledow komus w twarz. Jowisz tu pisala o np wylewaniu gniewu na najblizszych. Mysle, ze obwinianie innych dziala kiedy dzieje sie to wobec najblizszych. Generalnie, zeby zachowac twarz, Perfekcjonista nie robilby tego wobec ludzi z pracy itp. Czy teraz jestem blizej prawdy?
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#5 Post autor: yusti » wtorek, 31 stycznia 2012, 15:17

Zacznij przyznawać się do błędów, a wyjdzie na to że jesteś dziecinna, użalasz się nad sobą, usprawiedliwiasz się, pobłażasz sobie, ukazujesz swoją słabość, zamiast działać. I usłyszysz męskie rugające "Nie jęcz już!". :roll: Złe się przemilcza, dobre podkreśla dumnie xD Po co publicznie przyznawać się do winy pół godziny, lepiej od razu przejść do działania (naprawy) albo zmienić front. Szkoda energii na kajanie się. A - broniąc swego image'u - zaczynasz niepotrzebnie wchodzić na grząski grunt połączenia w 4. Przestajesz bronić swego wątłego EGO wyparciem, zaprzeczeniem..
Paradoksalnie: chronisz swój prestiż nie wchodząc w Czwórkę-Prestiżowca. Nieskupianie uwagi na swoim błędzie zatrzymuje jej poziom do walki. A weź się przyznaj - silnik ci zgaśnie i PO EGZAMINIE! xD pierdolona chwila słabości i cały efekt na nic!

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#6 Post autor: boogi » wtorek, 31 stycznia 2012, 17:55

yusti pisze:Jedynka za bardzo się kontroluje. KONTROLOWANIE się to jej reakcja na LĘK, na cierpienie, czyli Jedynkowy mechanizm obronny. Autodestrukcja to takie płynięcie pod prąd, jak już nie wyrabiamy psychicznie wobec tych reguł, norm, zasad i powinności. Jak Wy odreagowujecie?!
Od jakiegoś czasu odreagowuję bardzo skutecznie. Przy ludziach. Zabawą. Zapraszam znajomych na wieczory z grami planszowymi, wychodzimy na bilard lub kręgle, itp. Rozluźniam się wtedy całkowicie, nie myślę o tym co mnie w dzień denerwowało, jest tylko przyjemność i relaks. Dużo rozmów, śmiechu i zabawy.
To na pewno bardzo dobry sposób dla Jedynek na zdjęcie z siebie napięcia. Dzięki temu w ciągu następnego dnia jestem zrelaksowany i wypoczęty - brak jest skumulowanego napięcia z którym miałem do czynienia wielokrotnie wcześniej, w czasach gdy nie pozwalałem sobie nawet na chwilę relaksu.
Myślę, że utrzymywanie się w stanie ciągłego napięcia i totalny brak relaksu to też może być jakiś sposób autodestrukcji. Jedynka wtedy czuje, iż nie jest wystarczająco dobra, więc nie może sobie pobłażać i nie da sobie wolnego. Wolne będzie dopiero, gdy "zasłuży". Tak więc - brak pobłażania dla "niedobrej Jedynki" to w końcu jakaś forma jej karania... jej destrukcji.

baby_kapar pisze:Cos z tym poczuciem winy jest na rzeczy :!: :o
Oj jest, jest, przecież to kwintesencja jedynkowości :P
baby_kapar pisze:Czy nie jest tak, ze pozbycie sie poczucia winy polega na osiaganiu i udowadnianiu (sobie, innym) perfekcji?
Nawet nie tyle perfekcji, ile po prostu braku błędu. Aczkolwiek to w sumie chyba tylko inne określenie perfekcji...
baby_kapar pisze:Mniej teoretycznie, z mojego doswiadczenia, zaskakiwal mnie opor z jakim jedynki wypra sie jakiejkolwiek winy wlasnej chocby mialy jeszcze raz napisac historie. Moze wlasnie to wrazliwy punkcik jest? Po mistrzowsku przerzuca wine na kogos inengo, wrecz ja wynajda spod Ziemi, byleby po ichniemu bylo.
baby_kapar pisze:No ale jak sobie z tym Jedynki radza w srodku to kto wie... ja sugeruje: poprzez przerzucanie winy na innych 8-)
Mechanizm tutaj może być nawet bardziej złożony. W momencie, w którym Jedynka przerzuci winę na kogoś (nie tylko w swoim umyśle, ale kiedy oskarży go skutecznie przed innymi) to dzieją się dwie rzeczy. Po pierwsze, Jedynka osiąga "spokój" gdyż inni jej nie oceniają. Po drugie, Jedynka może stanąć w swojej ulubionej roli: sędziego, oskarżyciela. I całą swoją złość wyładować na "człowieku, który popełnił błąd".
Być może Jedynkami o których mówisz, kierował pierwszy z tych motywów, być może drugi, a być może obydwa.
Przerzucanie winy na innych tylko dlatego, by samemu się wybielić, znam dobrze. Stosowałem kiedyś nagminnie. Wszystko, bylebym tylko nie był tym "złym". Nawet usłyszałem kiedyś o sobie określenie "cicha woda". Na szczęście to już za mną. Okropna rzecz, bo wiedziałem że robię źle, ale ważniejszy był dla mnie obraz samego siebie - jako nieskazitelnego w oczach innych. Zaś wewnątrz czułem, że jestem zły i zepsuty i że chodzi tylko o to, żeby inni tego o mnie nie wiedzieli...
Wracając w tym momencie do pytania yusti - jak odreagowywałem. Wcale nie odreagowywałem, to była spirala w dół. Im więcej kłamałem, tym bardziej czułem się zły w środku, tym bardziej narastało ciśnienie na potrzebę starania się o to, by wyglądać jak najlepiej przez innymi, by coraz bardziej się wybielać. Aż wreszcie (i na szczęście!) pękłem, ale to już inna historia ;)
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Jowisz
Posty: 10
Rejestracja: poniedziałek, 28 marca 2011, 23:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#7 Post autor: Jowisz » środa, 1 lutego 2012, 04:08

baby_kapar pisze:Jowisz tu pisała o np wylewaniu gniewu na najblizszych.
Tylko wtedy pisałam o siódemkowym gniewie mojej mamy, nie chodziło mi tu o jedynki.

Co do gniewu... Wydaje mi się, że podtyp w2 nie ma, aż takiego problemu jak w9, które bardziej tłumi w sobie. Może to też przez to, że mam dwie dobre koleżanki 8w7 (jedna obecnie dość daleko, no ale...) ale nie czuję jakiegoś problemu z niewyrażonym gniewem. Ósemki uczą jedynki dystansu, a to się przydaje, w dodatku przy nich jest ten plus, że ósemka nawet jak się z nią nie zgadzasz to i tak cię będzie szanować, choćby za to, że miałeś jaja by wypowiedzieć swoje zdanie. Jak się ma kogoś za plecami człowiek jest staje się bardziej otwarty, a im bardziej widzisz, że jak trochę pobuczysz i podenerwujesz się, a ludzie od ciebie nie uciekają, to zakładać można, że następnym razem też nie uciekną, a nawet jeżeli to warto cenić tych, którzy zostali, co rozumieją, że nawet perfekcjonista ma czasem dość. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku i z wyczuciem kiedy na pewne rzeczy można sobie pozwolić. Po za tym chyba jakieś formy pośrednie, żeby tą energię jakoś pozytywnie wykorzystać to np. sprzątanie czy gimnastyka.
Ostatnio zmieniony środa, 1 lutego 2012, 06:24 przez Kapar, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poporawione cytowanie
1w2 adwokatka, EXXX-A (gdzie X=wartość zmienna)

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#8 Post autor: Kapar » środa, 1 lutego 2012, 06:49

Mnie temat poczucia winy interesuje z wielu roznych powodow. Socjologicznie, psychologicznie, prywatnie. Mam wrazenie, ze w polskiej kulturze poczucie winy ogolnie odgrywa dosc spora role. Psychologicznie jest to zagadnienie nie naukowe ale fenomenologiczne, czyli mozliwe tylko z uzwglednieniem wlasnej perspektywy i trudno do uchwycenia obiektywnie. Prywatnie, to wydaje mi sie, ze w mojej rodzinie granie poczuciem winy jest dosc czeste.

Wysluchalem bardzo ciekawej audycji w radiu TokFm Jazda po emocjach nt poczucia winy wlasnie. Kilka ciekawych wnioskow z tej audycji.
Po pierwsze istnieje zdrowe poczucie winy zwiazane z osobistym systemem moralnym. Ten rodzaj odczuwania winy jest elementem spajajacym ludzi jako organizm. Bez tego poczucia winy nie rozwijalibysmy sie jako cywilizacja. Poczucie winy pozwala na samoreflekcje i poprawe stosunkow z druga osoba. Ale o tym nie ma co za wiele pisac, bo niedotyczy to scisle tematu.
Ciekawszy jest drugi rodzaj poczucia winy o wymiarze psychologicznym. Roznica jest taka, ze poczucie winy wiaze sie bardziej z niskim poczuciem wlasnej wartosci niz z ontologia czynu. Tzn poczucie winy pojawia sie nie dlatego, ze czyn byl zly, lecz z innych powodow. Te inne powody maja do pewnego stopnia podloze w poczuciu wlasnej wartosci ale to nie wyczerpuje tematu. Warunkowaniem jest tu wyuczenie roli pokrzywdzonego, co moze objawiac sie ciaglym nadobwinianiem siebie, albo pojscie w przeciwnym kierunku, obwinianiem wszystkich innych na okolo. Ten rodzaj poczucia winy jest przedmiotem gier interpersonalnych w zwiazkach, w pracy i w rodzinach. To tylko uproszczenia i uogolnienia oddajace tresc dyskusji w radiu.
To tak najogolniej, co wyjawilo sie z tej audycji, dla reszty lepiej posluchac samemu.

Jak ma sie to do Enneagramu? Z pewnoscia poczucie winy ma cos z tendencji perfekcjonistycznych i pewnie odgrywa wieksza role dla Jedynek niz dla innych. Dwojki to chyba zazwyczaj osoby, ktore moga probowac wzbudzic w kims poczucie winy. Czworki beda sie chyba obwiniac za wszystko. Moze reszta typow tez ma jakies charakterystyczne uwarunkowania zwiazane z poczuciem winy.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Jowisz
Posty: 10
Rejestracja: poniedziałek, 28 marca 2011, 23:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#9 Post autor: Jowisz » środa, 1 lutego 2012, 17:09

Nie wiem jak inni ale jeśli o mnie chodzi, raczej nie obwiniam ludzi, czasem okoliczności ale ludzi nie. Poza kwestią, że uważam, że jest to po prostu niemoralne, sądzę też, że człowiek sam też się blokuje w pewien sposób takim postępowaniem. Jeśli przyjmę, że zrobiłam błąd, to znaczy, że mogę go naprawić lub drugi raz nie popełnić, w każdym razie skorygować coś, co doprowadziło do jego popełnienia. Jeżeli jednak zwalę na kogoś to cały czas tkwię w tym samym bagnie, na zasadzie nic nie muszę robić bo to i tak była jego wina.
1w2 adwokatka, EXXX-A (gdzie X=wartość zmienna)

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#10 Post autor: Venus w Raku » piątek, 3 lutego 2012, 11:27

Ja się nie tnę żyletką i nie myślę o samobójstwie (bez względu jak źle by nie bylo), ale palę nałogowo papierosy i to pewnie jest moja autoagresja/autodestrukcja. Każdy nałóg jest. Jednak nałogowo piję też herbatę. Jakieś 10 kubków dziennie. Tylko, że herbata podobno jest zdrowa. Więc nawet jak jest to nałóg, to jest to zdrowy nałóg.

Zawsze mam poczucie winy jak np. nie wyszoruję kuchnii na glans, na wieczór., a zdarza mi się to coraz częściej. I tu mogę się pośmiać i odpuścić sobie, ale jak przeskrobię coś większego, a większe, to nawet nie jest, że ja jestem świnią (bo uważam, że 1 nie potrafi być nigdy prawdziwą świnią i ostatnim skurw..lem), ale świnią może być nawet ktoś inny, kogo 1 uznaję za bliskiego, a zawiodłam się na tej osobie, to wtedy atakuje mnie depresja. Moim zdaniem większość jedynek ma osobowość depresyjna. Poczuło się skrzywdzone, przyjęło na siebie winę. A reszte tego mechanizmu, jak wina jest podstawą jedynkowej osobowości, to proszę odczytać z dokumentntu, do którego link jest poniżej.

A tak naprawdę, to ciągle jeszcze myślę nad tematem poczucia winy u Jedynkii. Większość przypadków, kiedy myślę, że sie martwie, to w istocie mogę mieć wtedy poczucie winy. A jak się złoszę subtelnie (wewnętrznie) lub cholerycnie (zewnętrznie), to w istocie mogę mieć wtedy poczucie krzywdy.

Zapraszam do pobrania na chomiku, co prof. Kępiński napisał jakieś 40 lat temu na temat krzywdy, winy i porządku moralnego w książce "Melancholia". Myślę, że jego uwagi ciągle są aktualne, cenne, bardziej ludzkie, bo pisane z serca, a nie dla zarobku i bardziej interesujące od teogo, co nam obecnie proponuje pop-psychologia. No, a przede wszystkim mają mnóstwo odnośników do osobowości Jedynki, a przynajmniej u mnie się to sprawdza, bo jestem raczej winna - depresyjną Jedynką , ale jak uważam że dzieje mi się krzywda lub moje porzeby są sfrustrowane, to staję się skrzywdzoną - Jedynką. (to jest właśnie przejście w kierunku 4).
Poczucie krzywdy, poczucie winy i porządek moralny.
1w9, 6w5, sp/sx

Awatar użytkownika
.Anka.
Posty: 450
Rejestracja: poniedziałek, 6 kwietnia 2009, 14:56
Lokalizacja: z rpga ;-)

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#11 Post autor: .Anka. » wtorek, 7 lutego 2012, 18:27

yusti pisze:Ciekawe dla mnie punkty z dyskusji o PW (do interpretacji):

1. Przedmiotem naszych zainteresowań jest element, którego w sobie jeszcze nie wypośrodkowaliśmy. Jeśli osiągnęliśmy aurea mediocritas w danym zakresie, to już nie musimy o tym mówić i niczego wypracowywać. [Już wiem dlaczego inni wokół robią kariery naukowe i w ogóle, a mnie nic aż tak nie interesuje… Jestem zbyt zdrowa! xD Nie warto być zdrowym => apatia i beznadzieja murowana]
2. Poczucie winy jako bezpośredni przykry efekt częstego osądzania nas przez kogoś dużego, ważnego, silnego
3. „Poczucie” jako synteza czucia i myślenia. Poczucie wstydu/dumy jako wyuczona (a nie wrodzona) emocja WYŻSZEGO rzędu, dotykająca naszego „ja” (w przeciwieństwie do strachu 8-))
4. PW hamuje agresję, poprawia relacje, czyli PW jako element SUMIENIA i MORALNOŚCI/ETYCZNOŚCI (silnie skorelowane z typem 1 i Fiozą…)
5. PW samo w sobie jedynie JEST bytem, który może dopiero być indywidualnie relatywnie nacechowany przez człowieka. Po zwartościowaniu bytu jakim jest PW, możemy wyróżnić dobre i złe PW. DOBRE poczucie winy jest konstruktywne, chroni nas, nie dewaluuje poczucia własnej wartości, motywuje do naprawy relacji i wyciagnięcia nauki na przyszłość w celu niepowtarzania niesłusznych w rezultacie zachowań. ZŁE PW ma natomiast dwojaką naturę: wewnętrzną i zewnętrzną. Czyli po pierwsze jest to nadmierna atrybucja wewnętrzna, jawiąca się jako karanie siebie wewnętrznie, powodujące depresje obwinianie siebie, wyzywanie się od zwierzątek ;p, byciem trudnym dla otoczenia z powodu nazbyt surowego osądzania ludzi (tak siebie, jak i innych) i niebrania pod uwagę okoliczności zewnętrznych niezależnych od jednostki znajdującej się w danej sytuacji (NLPowe „won z excusami”! i „CHCIEĆ TO MÓC a nawet mieć…” xD). Po drugie złym PW jest nadmierna atrybucja zewnętrzna widoczna jako odrzucenie swojej winy (w którym to odczuciu upatrujemy własnej słabości) i zwalanie jej na innych, wypieranie swojej winy, przekonywanie siebie samego o swojej nieskazitelności.
Brak PW to psychopatyczne czerpanie przyjemności z dowalania innym [Tu warto zwrócić uwagę na cięciwę Jedynki w — pozbawionej etycznych zasad — Piątce, połączenie w lekkodusznej Siódemce oraz ostatni, dziewiąty, poziom zdrowia u Jedynki czyli sadyzm]
6. Sposoby radzenia sobie z poczuciem winy:
a) zwalanie powodu pojawienia się tej emocji na czynniki od nas niezależne (trudne dzieciństwo, alkohol,…), bo w końcu PW jest NABYTE.
b) nazwanie tego odczucia i sprawdzenie z innymi ludźmi zasadności swoich przekonań, by zminimalizować błędy kalibracji.
c) nienarzekanie, optymizm, budowanie siły mentalnej, zluzowanie w dążeniu do doskonałości [„równanie w górę”, czyli: „Jestem świnią, ale… ona większą” xD]
7. Dołujące komunikaty dorosłych jako silnie polski!!! a nie Jedynkowy (zasadnie więc nie rozumiem, jak można po tym uwarunkowaniu nie być Jedynką!) element wymuszający PW u dzieciaka. Mantrowanie gadki o podaniu szklanki wody na starość. [z osobistego doświadczenia: spotykanie się z wyzwiskami od egoistycznych zwierząt w wyniku wyjebania na te gadania xD] i UWAGA: Niebezpośrednia kontekstualna inteligentna komunikacja w białych rękawiczkach dużo bardziej podważa u innych poczucie własnej wartości (dla niedoświadczonych tak bardzo jak ja w temacie nabywania takich dewaluujących poczucie wartości ocen przykładem mogą być MJkowe komunikaty, które tylko ją bawią, bo ma Fe PoLR. Dla mnie to norma, więc ja na to u MJ uwagi nie zwracałam).
8. Wywoływanie w nas poczucia winy przez inne osoby, od których jesteśmy zależni (rodzice, mąż, kierownik…). Poczucie winy jako narzędzie wpływu: Niewywoływanie PW poprzez stosowanie mechanizmu FUKO; wywoływanie poczucia winy poprzez deprecjonowanie danej osoby a nie jej konkretnego zachowania, by mieć poczucie władzy nad kimś (dzieckiem, pracownikiem, żoną, forumowiczem)
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
1. Poczucie winy jako przedsionek oswojenia się z karą, przygotowanie się na sankcję.
2. Minimalizowanie winy, racjonalizacja, przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę, zaprzeczanie jako sposoby radzenia sobie z poczuciem winy [ad 6.].
3. PW jako pragnienie uzyskania odkupienia, wybaczenia.
4. Użalanie się p. Ireny „Ja tak robię ale inni.. to jest takie przykre to jest takie smutne” i reakcja pana dra doprowadziły mnie do rechotu dnia xD Narzekała na przerzucanie „przez innych” poczucia winy na bliźnich a sama to właśnie usilnie robiła xD
5. Bezwarunkowa miłość bliskich i pozytywni ludzie lekiem na poczucie winy. [Ta… Nie zapominajmy, że PW jest NABYTE i to ludzie nam zgotowali ten los.]
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
1. Poczucie swojej winy jako żal, że nie wykorzystaliśmy szansy, zmarnowaliśmy okazję, brak akceptacji.
2. Telefon niezwykle milutkiej p. Ani, która podkreśliła silną zależność PW od moralności i poczucia własnej wartości etycznej. [tu wg mnie bardzo mocno warto rozważyć kwestię pogardy dla polskiej Matki-Polki, która np. wyjeżdża do pracy zagranicę czy wspina się w Himalajach niedługo po porodzie ZOSTAWIAJĄC albo lepiej – „PORZUCAJĄC haniebnie” dziecko buhahahah. W kontekście feminizmu zwrócę uwagę na tzw. osąd społeczny, gdzie Matka-Polka powinna poświęcać się rodzinie, a nie jak np. Martyna Wojciechowska łazić po górach jak dzieciątko w domu czeka na cyca. Wymogi społeczne tak silnie wtłaczające w formę kobiecości, że nakazujące dbać o siebie w jedynie słuszny sposób: zapuścić włosy za ramiona, rozpuścić, zmienić marynarkę i spodnie na sukienkę i kozaczki na obcasie, farbować włosy, twarz i paznokcie, uśmiechać się często i nie być złośliwą ani za mądrą/wygadaną, nigdy przenigdy nie krytykować faceta w towarzystwie, łączyć nóżki przy siedzeniu, i szczytować instynktem opiekuńczym na widok piesków, kotków i dzieciaków. Jak nie spełnia norm przypisanych danej roli płciowej/wiekowi (zamążpójście), to jest obarczana winą. To społeczeństwo swoimi normami wywołuje w nas PW, gdy chcemy realizować siebie same a nie powszechne normy.. Znam dobrze trudność, jaką sprawia pokonanie tych gadek i realizowanie siebie samej mimo wszystko. A te gadki się nie kończą. Inkwizycja na kobiecie, bo nie siedzi przy facecie i nie spełnia CUDZYCH NORM.]
3. PW u mężczyzn wynikłe z braku pieniędzy (nie trzeba daleko szukać… by zobaczyć jak faceci klasyfikują swoją wartość podług tysiaków pensji. A ja tam wolę biednego a ciepłego! Silnej Fiozy się nie kupi! Niepotrzebnie czują się winni i powinni spędzać czas z dzieckiem, rodziną, a nie tylko kasę trzepać i być wiecznym nieobecnym! Podsumowując: PW obecne u facetów w wyniku nadal aktualnego mitu wyceny faceta poprzez zarobki jego)
4. P. Ewa wyraziła całą moją myśl nt PW. Ja nie mam poczucia winy, bo myślę jak coś robię i robię, bo chcę! I staram się i robię, co mogę, co uważam za najlepsze [Grzesiak AlphaHuman i „Wszystko jest dobre”], co łatwe nie jest, bo chętnie wpędza się mnie w poczucie winy, wstydu za siebie. A przecież jakbym czuła się źle, to bym coś zmieniła. Jeśli coś robię, to widać tego chcę i to jest ok. Wmawianie nam winy i krzywdzenia, martyrologia, polski katolicyzm, żeńska polskosć :/ Ale idzie ku zachodniemu, jest lepiej. I warto zmienić otoczenie!



„Kto staje się potworem, zrzuca z siebie ciężar bycia człowiekiem” xD
WARTO. Żyć dla siebie. Ja tak chcę.
LIEr mnie nauczył, by nie płakać nad rozlanym mlekiem. LIErowe zimno i bezduszność przydaje się dramatyzującym ESI! Tylko bez przesady w drugą, zdehumanizowaną stronę... 8-)
6, ESI-Se (nadal nie wierzę, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz?)

Za późno się zorientowałam. Łatwo pomylić 6 z 4.

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#12 Post autor: Venus w Raku » niedziela, 19 lutego 2012, 10:08

baby_kapar pisze:Mam wrazenie, ze w polskiej kulturze poczucie winy ogolnie odgrywa dosc spora role.
Myślę, że bardziej chodzi o poczucie wstydu, a nie poczucie winy. Polacy generalnie rzecz ujmując są raczej bardziej onieśmieleni i wrażliwi w stosunku do innych ludzi.
baby_kapar pisze:Roznica jest taka, ze poczucie winy wiaze sie bardziej z niskim poczuciem wlasnej wartosci niz z ontologia czynu. Tzn poczucie winy pojawia sie nie dlatego, ze czyn byl zly, lecz z innych powodow.
Są tylko dwie możliwości. Kiedy dzieje się krzywda komuś innemu z naszego powodu, to albo przyjmujemy winę na siebie, albo zwalamy ja na kogoś innego. Najczęściej zwalamy winę na kogoś innego i przynajmniej świadomie sami pozbawiamy się poczucia winy. Osobiście nie spotkałam człowieka, który przyznałby się do winy.
Poczucie niskiej własnej wartości jest dla mnie zupełnie odrębnym zagadnieniem i raczej jest związane z niemożnością swobodnego działania, lub brakiem wykazania sie i brakiem osiągnięć, ktore są społeczne akceptowane.
baby_kapar pisze:Z pewnoscia poczucie winy ma cos z tendencji perfekcjonistycznych i pewnie odgrywa wieksza role dla Jedynek niz dla innych. Dwojki to chyba zazwyczaj osoby, ktore moga probowac wzbudzic w kims poczucie winy. Czworki beda sie chyba obwiniac za wszystko. Moze reszta typow tez ma jakies charakterystyczne uwarunkowania zwiazane z poczuciem winy.
Ja nie wiem, jaki inne typy mają stosunek do poczucia winy. Poczucie winy jest związane z przekroczeniem norm moralnych i społecznie akceptowanych. Jedynka z pewnością często odczuwa poczucie winy, ale rzadzko przekracza normy. W zasadzie nikt nie jest w stanie żyć tylko w ramach absolutnej moralności i całkowitej społecznej uległości. Jedynka ma dylemat, bo chce sprostać jednemu i drugiemu, a to oczywiście nie zawsze idzie ze sobą w zgodzie i dodatkowo żadna osoba nie jest w stanie temu całkowicie sprostać. Idiotyczne jest to, że Jedynka chce temu sprostać nie po to, aby osiągnąć jakieś korzyści dla siebie i zadowolenie z życia, ale z powodu poczucia powinności. Przykre jest dla mnie to, że mogę pracować przez dzień i noc i tak przez kilka dnia tylko z chwilą na wypoczynek, nawet jak wiem, że nic za to nie dostanę, ani dobrego słowa, ani zapłaty, nic, nic, nic... kompletnie nic... za wyjątkiem jeszcze większego poczucia niepowodzenia. I najśmieszniejsze jest to, że nawet nie wiem dlaczego to robię i tak postępuję.
1w9, 6w5, sp/sx

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#13 Post autor: yusti » niedziela, 19 lutego 2012, 10:39

Poczucie niskiej własnej wartości jest dla mnie zupełnie odrębnym zagadnieniem i raczej jest związane z niemożnością swobodnego działania, lub brakiem wykazania sie i brakiem osiągnięć, ktore są społeczne akceptowane.

odrębnym od poczucia winy?
Dla mnie nie. Ja np. milczę, by nie mówić i dzięki temu nie popełnić słownych gaf. Poprzez milczenie minimalizuję znacznie możliwość popełnienia błędu i potem... odczuwania poczucia winy Z POWODU SWOJEJ NISKIEJ INTELEKTUALNEJ WARTOŚCI.
Ja mam poczucie winy za swoją głupotę. Milcząc, unikam więc sytuacji, w których może ona wywołać u mnie w konsekwencji poczucie winy. Jestem pamiętliwa. Niestety także wobec siebie :/ :wink:




Uznaję słuszność kapara w tym, że reakcją Jedynki jest zwalanie winy na innych. Bo to jest reakcja LUDZKA! I każdy tak w afekcie robi. Impulsywnie odpycha od siebie winę, przerzucając ją na kogoś innego: "bo ty mnie sprowokowałeś!/ Ty zacząłeś!/To przez ciebie!". Nie potrzeba tu bycia Jedynką. Myślę, że to wdrukowany dziecięcy niemal odruch. Ale w spokojnym rytmie jest jednak niepersonalne zwalanie winy, jak ja i Jowisz mówiłyśmy. Np. "Ale ten przepis jest absurdalny! Tak nie powinno być!"(moja przyjaciółka zna już frazę "To jest jakiś absurd!" na pamięć xD :mrgreen: Biedna :twisted: )


"Przykre jest dla mnie to, że mogę pracować przez dzień i noc i tak przez kilka dnia tylko z chwilą na wypoczynek, nawet jak wiem, że nic za to nie dostanę, ani dobrego słowa, ani zapłaty, nic, nic, nic... kompletnie nic... za wyjątkiem jeszcze większego poczucia niepowodzenia. I najśmieszniejsze jest to, że nawet nie wiem dlaczego to robię i tak postępuję." O ku..wa! MOCNE! :shock: :? :roll: :?
Wbiło mnie w krzesło. Ja też mam duży problem z kwestią uległości, asertywności, szanowania siebie... Nie wiem kiedy mogę odmówić, bo albo jestem wyzywana od "wykorzystujących" :shock:, albo czuję się przytłoczona powinnościami. Trudno być siódemkowym ILE i mieć wyje.ane na opinię społeczną... A 1w9 chce by było dobrze, miło. Nawet kosztem siebie.

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#14 Post autor: Kapar » poniedziałek, 20 lutego 2012, 06:16

@ Venus

Ja uwazam, ze poczucie winy ma wymiar psychologiczny a nie tylko moralny. Przykladowo, poczucie winy wystepuje we mnie nie tylko dlatego, ze postapilem wbrew swoim zasadom albo kogos skrzywdzilem (choc to tez mam), lecz poniewaz ktos mnie sprytnie w poczucie winy wmanipulowal albo ja sam sie obwiniam za cos, co obiektywnie nie powinno sie wiazac z taka reakcja. Trudno mi sie wiecej odniesc, bo opisalismy poczucie winy w inny sposob. Dla mnie podalas opis uproszczony tylko do moralnosci. Zachecam do wysluchania audycji, ktora zlinkowalem wczesniej, wtedy moze pojawia sie inne oblicza poczucia winy.
yusti pisze:Uznaję słuszność kapara w tym, że reakcją Jedynki jest zwalanie winy na innych. Bo to jest reakcja LUDZKA! I każdy tak w afekcie robi. Impulsywnie odpycha od siebie winę, przerzucając ją na kogoś innego: "bo ty mnie sprowokowałeś!/ Ty zacząłeś!/To przez ciebie!". Nie potrzeba tu bycia Jedynką. Myślę, że to wdrukowany dziecięcy niemal odruch. Ale w spokojnym rytmie jest jednak niepersonalne zwalanie winy, jak ja i Jowisz mówiłyśmy. Np. "Ale ten przepis jest absurdalny! Tak nie powinno być!"(moja przyjaciółka zna już frazę "To jest jakiś absurd!" na pamięć xD :mrgreen: Biedna :twisted: )
Sek w tym, ze nie kazdy zwala na innych. Ty zwalasz, wiec moze latwiej ci myslec: "ahh, co mi tam, przeciez kazdy tak robi" :wink:
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Autodestrukcja - uwolnienie od "poczucia winy".

#15 Post autor: Pierzasta » poniedziałek, 20 lutego 2012, 13:30

Venus w Raku pisze:
baby_kapar pisze:Roznica jest taka, ze poczucie winy wiaze sie bardziej z niskim poczuciem wlasnej wartosci niz z ontologia czynu. Tzn poczucie winy pojawia sie nie dlatego, ze czyn byl zly, lecz z innych powodow.
Są tylko dwie możliwości. Kiedy dzieje się krzywda komuś innemu z naszego powodu, to albo przyjmujemy winę na siebie, albo zwalamy ja na kogoś innego. Najczęściej zwalamy winę na kogoś innego i przynajmniej świadomie sami pozbawiamy się poczucia winy. Osobiście nie spotkałam człowieka, który przyznałby się do winy.
:shock: Naprawdę nigdy, nikogo...? Nie potrafię w to uwierzyć.
Venus w Raku pisze:
baby_kapar pisze:Z pewnoscia poczucie winy ma cos z tendencji perfekcjonistycznych i pewnie odgrywa wieksza role dla Jedynek niz dla innych. Dwojki to chyba zazwyczaj osoby, ktore moga probowac wzbudzic w kims poczucie winy. Czworki beda sie chyba obwiniac za wszystko. Moze reszta typow tez ma jakies charakterystyczne uwarunkowania zwiazane z poczuciem winy.
Ja nie wiem, jaki inne typy mają stosunek do poczucia winy. Poczucie winy jest związane z przekroczeniem norm moralnych i społecznie akceptowanych. Jedynka z pewnością często odczuwa poczucie winy, ale rzadko przekracza normy. W zasadzie nikt nie jest w stanie żyć tylko w ramach absolutnej moralności i całkowitej społecznej uległości. Jedynka ma dylemat, bo chce sprostać jednemu i drugiemu, a to oczywiście nie zawsze idzie ze sobą w zgodzie i dodatkowo żadna osoba nie jest w stanie temu całkowicie sprostać. Idiotyczne jest to, że Jedynka chce temu sprostać nie po to, aby osiągnąć jakieś korzyści dla siebie i zadowolenie z życia, ale z powodu poczucia powinności. Przykre jest dla mnie to, że mogę pracować przez dzień i noc i tak przez kilka dnia tylko z chwilą na wypoczynek, nawet jak wiem, że nic za to nie dostanę, ani dobrego słowa, ani zapłaty, nic, nic, nic... kompletnie nic... za wyjątkiem jeszcze większego poczucia niepowodzenia. I najśmieszniejsze jest to, że nawet nie wiem dlaczego to robię i tak postępuję.
Skoro wiesz, że nikt ci za to nie odpłaci, to znaczy ze robisz to dla siebie... a może to tylko moje podejście. Też czasem robię coś w ten sposób, czyli po mojemu "źle" i doskonale wiem, dlaczego to robię i po co. Bycie niewolnikiem własnej konsekwencji uważam po prostu za jedną z ludzkich słabości. Tak samo chęć zadowolenia innych kosztem siebie. Problem zaczyna się raczej kiedy wypieramy własną motywację i próbujemy właśnie narzucić winę innym. Próby przypisywania moralnego sensu własnym nałogom są dla mnie dość zagadkowe. No i każdemu się zdarza "chcieliśmy dobrze a wyszło jak zawsze", to jeszcze nie koniec świata, nie trzeba od razu szukać winnych.
yusti pisze: A 1w9 chce by było dobrze, miło. Nawet kosztem siebie.
Nie bez powodu mówi się, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
Pozwól, że zadam głupie piątkowe pytanie - a komu konkretnie ma być dobrze, miło i skąd wiesz, co tak podziała. Bo najczęściej "poświęcanie się dla innych" wcale nie jest tym, czego te osoby potrzebują.

Pierzasta nie dosc, ze swoim postem malo wnosisz do tematu, to jeszcze zmieniasz tok dyskusji w jakims dziwnym kierunku osobiscie czepiajac sie Venus. tego typu posty sa lepsze na prywatne wiadomosci, jesli naprawde musisz cos takiego napisac. prosze wypowiedz sie na temat nastepnym razem a nie rozpoczynaj takich dyskusji ad personam/baby_kapar
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

ODPOWIEDZ