Każdy jest stronniczy, bo wie tylko, jak sam się czuje, więc kieruje się właśnie tym. U drugiej osoby w głowie nie siedzi, to jak ma być niestronniczy. Inna rzecz, że rozmową można dużo zdziałać, bo się wyciąga to, co siedzi w głowie po obu stronach.
Dlaczego gderanie cię unieszczęśliwia? Twoje szczęście nie powinno zależeć od innych. jeśli zależy, to znaczy ze powiedział PRAWDĘ i cię zabolało, bo nie byłaś jej świadoma.
Co do takiego dyrygowania, krytykowania, czepiania się, gderania - to naprawdę jest męczące, nawet jeżeli ten ktoś robi to z dobrymi intencjami. I jest męczące nie dlatego, że "zabolała, więc powiedziała prawdę", tylko dlatego, że ma się poczucia bycia permanentnie krytykowanym, permanentnie pod czyimś obstrzałem, permanentnie na dywaniku. Za cokolwiek się weźmiesz, wiesz, że zaraz usłyszysz, że robisz to ŹLE (źle, bo inaczej, a nie źle bo coś nie tak z tym, co robisz). W takich sytuacjach odechciewa się robić cokolwiek, traci się radość z codziennych rzeczy. Zwłaszcza, kiedy to, co robisz dobrze, nie jest dostrzegane, a jedynie to, co robisz źle jest wytykane. Ja pod takim obstrzałem byłam ze strony 8 i to wykańczało psychicznie. Różnica taka, że on to robił, żeby mnie sobie podporządkować, żeby wyczuć, jak bardzo pozwolę sobie wejść na głowę, a nie po to żeby było mi lepiej. Jedynce chyba chodzi właśnie o to, żeby było lepiej, tylko niekoniecznie dobre środki dobiera stawiając na czepliwość. Ale jeżeli robi to z przekonania, że to dobre dla dwojga, to jest światełko w tunelu, bo faktycznie oznacza, że mu zależy. Można próbować rozmowy, wyjaśnienia, dlaczego każde woli robić coś tak a nie inaczej. Może wykluje się jakiś rozsądny kompromis. Albo zmienić podział obowiązków (lub po prostu go wprowadzić, jeżeli takiego nie było). U jednej pary, którą znam, to się bardzo dobrze sprawdza (on jest 1w9). Po prostu tak się podzielili, że te rzeczy, w których jest szczególnie wymagający, robi on, inne robi żona. Więc może też się jakoś podzielcie - jeżeli najwięcej spięć jest przy zmywaniu, to może umówcie się, że on zmywa, a Ty masz jakiś inny obowiązek. (Ale niech to nie będzie w kłótni i oskarżycielsko na zasadzie "taki jesteś mądry, to sam to rób, ja mam dosyć!", tylko dojrzale; no i niech ten podział będzie w miarę równy.)
A jak z forumowymi Jedynkami wychodzi taki podział obowiązków? Dobrze byście przyjęli takie rozwiązanie?