Strona 1 z 2

Samotność jedynek

: wtorek, 26 października 2010, 01:28
autor: silver_bullet
Czy jedynki bywają/czują się samotne?

Re: Samotność jedynek

: wtorek, 26 października 2010, 18:25
autor: vil
W sensie opuszczone przez innych? Nie...nie bardzo. W kazdym razie ja nie pamiętam, żeby mi doskwierała samotność jakoś odkąd skończyłam 25 lat czy coś. Jak człowiek był młodszy, mniej pragmatyczny, to wiadomo, miało się czasem skłonność do wyolbrzymiania.

Re: Samotność jedynek

: środa, 27 października 2010, 11:00
autor: silver_bullet
Nadmienię że z racji zupełnie innego charakteru patrzę na to z ciekawością.
Tak nigdy-nigdy? Czy kiedykolwiek pojawia się u jedynek myśl o samotności, o potrzebie posiadania otoczenia.

Re: Samotność jedynek

: środa, 27 października 2010, 12:40
autor: atis
Ja tylko słyszałam od dzieciatych jedynek stwierdzenia pokroju 'jak możesz nie chcieć mieć dzieci/męża, przeciez życie bez tego byłoby (tu stwierdzenia różne)'.

Re: Samotność jedynek

: środa, 27 października 2010, 12:55
autor: Grin_land
90% ludzi w kółko powtarza takie slogany jak na początku Twojego posta, a nawet jak ich słownie nie powtarza to ma taką postawę wobec innych.
Co do samotnych 1 to też jakoś nie zauwazyłam po znajomych 1 żeby zdawali się być samotni itp, raczej sprawiają wrażenie że nie mają czasu o tym myśleć. Jeden tylko kolega 1 bardzo usilnie stara się wejść w jakiś stały związek (jednocześnie jest b. nieemocjonalny, choć na pewno nie wyrachowany- on po prostu nie zna zupełnie świata irracjonalnych uniesień- związku szuka bo "to juz odpowiedni wiek") ale on jest w ogóle dziwny.
Ale jak widziałam do pewnego czasu 1 nie przejmuje się nawet jeśli płeć przeciwna za nią szaleje, za to jak się znajdzie ktoś odpowiedni to taka 1 się nie ceregieli zaraz zakłada przykładne stadło bez najmniejszych wątpliwości. No ok trochę przekoloryzowałam i mówię o przykładzie bardzo logicznie do życia podchodzącej koleżanki, poza tym ona też jest dziwna :P

ludzie są tacy dziwni :P

Re: Samotność jedynek

: środa, 27 października 2010, 13:37
autor: atis
Tylko u jedynek te slogany są mówione w takim, kurcze... jedynkowym stylu xDD

Re: Samotność jedynek

: środa, 27 października 2010, 20:33
autor: valerie
Moja siostra (1w2) bardzo narzeka na samotność. Źle jej z tym, że nie ma znajomych, ale to tylko i wyłącznie jej wina - nie chce się dostosować. Tylko, że do niej nie dociera, że to jej wina. Jak już to zrozumie, to pewnie nadal będzie samotna, ale ze świadomego wyboru, bo nie sądzę, żeby się kiedykolwiek do innych dostosowała.

Re: Samotność jedynek

: piątek, 29 października 2010, 19:18
autor: silver_bullet
Hmm, wynika z tego napisane typowa jedynkowość - na co by się 1 nie zdecydowały, czy samotność i bezdzietność, czy też rodzina i własne stadko dzieci, ortodoksyjnie wchodzą na tę drogę twierdząc że ona właśnie jest jedyną i nie ma żadnej innej... Hmm...
...ale

Czy jedynki bywają samotne?

Re: Samotność jedynek

: wtorek, 2 listopada 2010, 06:30
autor: Venus w Raku
Nie sądzę, że jestem jakaś specjalnie ortodoksyjna. Posiadanie rodziny i dzieci ma pewne zalety, ale również nieposiadanie rodziny i dzieci ma też pewne zalety. To jest ambiwalencja, która wynika prawdopodonie z silnego 9-ątkowego skrzydła, ale w sumie jedna osoba potrzebuje koniecznie rodziny, aby egzystować normalnie, a druga ceni sobie swobodę, wolność, niezależność i posiadanie przestrzeni życiowej tylko dla siebie. A ja odczuwam w sobie oba te stany i oba są na równi atrakcyjne dla mnie.

Mam znajomych z rodzinami i samotnych, i nigdy nie próbuję przekonywać nikogo, że tylko jeden sposób życia jest właściwy, bo utożsamiam się i z jedną, i z drugą opcją. Mam dwie przyjaciółki i to są moje najlepsze przyjaciółki od lat. Bardzo bliskie osoby, z którymi czuję się dobrze i na luzie. Jedna jest ekstremalnie pro-rodzinna, a druga samotna, chociaż jest samotna nie z wyboru, ale z musu, bo osoba jest zbyt delikatna wewnętrznie i zewnętrznie.
silver_bullet pisze:Czy jedynki bywają samotne?
Myślę, że Jedynki nie bywają samotne w tym sensie, że odcinają się od innych ludzi celowo i z premedytacją. Ale myślę również, że jest we mnie jakieś niedopasowanie do rzeczywistości. W moim pojęciu, inni traktują życie lekko i cieszą się nim, a ja tego nie potrafię. Nawet jak zachowuję się radośnie, na luzie i spontanicznie, to w środku mam poczucie, że to jest tylko udawanie, aby dogodzić/dopasować się do innych. Nie uciekam przed związkami z innymi ludźmi. Problem jest jednak w tym, że nigdy nie jestem wyluzowana przebywając z innymi, i w gruncie rzeczy zawsze czuję się samotna... nawet z ludźmi.

Re: Samotność jedynek

: wtorek, 2 listopada 2010, 12:52
autor: silver_bullet
Venus w Raku pisze:
silver_bullet pisze:Czy jedynki bywają samotne?
Myślę, że Jedynki nie bywają samotne w tym sensie, że odcinają się od innych ludzi celowo i z premedytacją. Ale myślę również, że jest we mnie jakieś niedopasowanie do rzeczywistości. W moim pojęciu, inni traktują życie lekko i cieszą się nim, a ja tego nie potrafię. Nawet jak zachowuję się radośnie, na luzie i spontanicznie, to w środku mam poczucie, że to jest tylko udawanie, aby dogodzić/dopasować się do innych. Nie uciekam przed związkami z innymi ludźmi. Problem jest jednak w tym, że nigdy nie jestem wyluzowana przebywając z innymi, i w gruncie rzeczy zawsze czuję się samotna... nawet z ludźmi.
Hmm... Na kształt filtr-bariera, dzwon nurkowy w kontakcie z rzeczywistością? Na zewnątrz idealny (wedle zamysłu), w środku własny i prywatny.
A co z "wali mnie to"?

Re: Samotność jedynek

: niedziela, 7 listopada 2010, 17:38
autor: car II
Trudno jest osobie "niedopasowanej" znaleźć odpowiednie osoby, żeby dzielić z nimi takie codzienne sprawy, ale jeszcze trudniej takie przed którymi można by się otworzyć i podzielić samotnością.

Zgadzam się z kimś kto napisał, że nie mamy czasu na samotność, bo skoro jest to nieprzyjemne (tak przynajmniej uważam ja) uczucie to po co się nim dołować. Lepiej się zająć czymś pożytecznym :P

"wali mnie to" wali mnie chyba tylko to na co nie mogę mieć wpływu, a i to nie zawsze.

Re: Samotność jedynek

: niedziela, 7 listopada 2010, 20:09
autor: silver_bullet
Czyli w momencie w którym pojawi się choćby cień takich trudnych myśli jedynka ucieka/odreagowuje w działaniu. Pytanie: czy świadomie, czy też jest już w tym zanim wogóle się zorientuje że np. po raz dwudziesty ściera kurze czy cośtam?

Re: Samotność jedynek

: niedziela, 7 listopada 2010, 21:10
autor: car II
Raczej na takiej zasadzie : Samotność-> nudy -> działanie
Nie wiem czy częściej świadomie czy częściej nieświadomie.

Jeśli świadomie miało by oznaczać proces myślowy typu : "uuuu, ale mi dzisiaj samotnie, chyba się wezmę za sprzątanie" to nieświadomie.

Jeśli świadomie miałoby oznaczać: "uuu, z nikim się dziś nie widzę i mam dużo czasu, może wreszcie sobie na spokojnie posprzątam" to świadomie.

Poza tym, samotność to mi się kojarzy z klasztorem, albo bezludną wyspą, albo czymś takim jak w filmie "Into the wild" na końcu kiedy już koleś żyje w tym busie.
Ja takiej prawdziwej samotności nie znam. Dopóki jest ktoś do kogo mogę chociażby zadzwonić to samotności nie odczuwam. Oczywiście zawdzięczam to tylko moim wspaniałym przyjaciołom.

(coś mi się wydaje ze za zdrową jedynką jestem, żeby na taki smutny temat rozmawiać w"odpowiedni" sposób :? )

Re: Samotność jedynek

: sobota, 25 grudnia 2010, 03:29
autor: waleczna
Zawsze jakoś niezręcznie rozmawiać mi na ten temat... :) Moim zdaniem nie każdy człowiek, który spędza większość czasu sam musi być samotny. To, że nie mam przyjaciół, albo wydaje mi się, że nie mam przyjaciół, nie oznacza wcale, że czuję się na co dzień samotna. To, że spędzam dużo czasu nad czymś pożyteczniejszym od pójścia na piwo nie oznacza, że jestem samotna. Szczerze mówiąc, zdarza mi się, że czuję, że nie mam z kim pogadać, ale w rzeczywistości nie zmienię faktu, że ludzie nie zawsze akceptują moje gadanie o własnych teoriach, więc mam to gdzieś i unikam takich kontaktów. Po co poświęcać uwagę czemuś, co i tak w gruncie rzeczy nie przyniesie żadnych efektów? Psycholog mi mówiła, że problem u mnie leży w braku emocjonalnego zaangażowania się. Nie zgadzam się z nią, bo to nie jest żaden problemem (nienawidzę psychologii). Nie angażuję się, z prostej przyczyny - emocje przysłaniają racjonalne spojrzenie na świat, co w gruncie rzeczy tylko przeszkadza. Raz się zaangażowałam i zostałam odrzucona (co było oczywiste) - zabolało, poczułam coś, było mi smutno - wystarczy, więcej nie chcę. Jestem sama, jednak nie mam czasu by czuć się samotna, jak już mówiłam, wolę poświęcać swoją uwagę na coś, co będzie bardziej efektywne i da jakiś rzeczywisty rezultat.

Re: Samotność jedynek

: sobota, 25 grudnia 2010, 16:38
autor: silver_bullet
Przykro mi, proszę poparzonej pani.
Próbowałaś kiedyś zbudowanie czegoś co nazwałbym relacją korzyści? Widziałem takie układy. Głównie między typami "racjonalnymi", np. 3 i 1, 3 i 5, 1 i 5.

Całe pytanie, cały ten temat rozpoczęłem żeby przetłumaczyć racjonalnie pobudki emocjonalne i odwrotnie. Z mojej perspektywy, gdzie zdaża mi się oglądać nieświadome jedynki widzę jak w sposób bardzo dla świadomości takiego perfeksjonisty jego własne ciało odreagowuje różne stany emocjonalne; najbardziej widocznie gniew :) to jest to właśnie to po tysiąc razy przecieranie kurzu o którym wspomniałem wcześniej.
Zastanawiałem się jak i czy przy takim z mojego punktu widzenia specyficznym pojmowaniu siebie człowiek nawiązuje relacje. Patrząc z perspektywy emocji skojarzyło mi się z samotnością.