Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

Dyskusje na temat typu 1
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
valerie
Posty: 157
Rejestracja: poniedziałek, 26 kwietnia 2010, 19:28
Enneatyp: Dawca

Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#1 Post autor: valerie » niedziela, 15 sierpnia 2010, 20:53

Szukałam takiego tematu, ale coś na ten temat było tylko w dziale Czwórek i Piątek, więc postanowiłam założyć.

Drogie Jedynki, czy dokuczają Wam zaburzenia obsesyjno-kompulsywne? A może w tych zwyczajowych działaniach nie widzicie problemu, są tylko uciążliwe dla otoczenia? Każda Jedynka ma w sobie predyspozycje do tych zaburzeń, czy tyczy się to tylko tych niezdrowych?

Bo ja mam siostrę, jestem 100% pewna, że jest 1w2. I ona ma mnóstwo takich zachowań. Przed wyjściem z domu ubiera buty, myje ręce i pije wodę, zawsze w takiej kolejności, a jeśli od wypicia wody do wyjścia minie za dużo czasu (o kilka sekund!) powtarza wykonane czynności jeszcze raz. Myje ręce o określonych porach i w określonych sytuacjach, a jeśli jest to niemożliwe (np. w podróży) wpada w furię. Samo mycie rąk również odbywa się w określonym systemie. Przed pójściem spać kolejny ciąg ustalonych czynności. Tego jest mnóstwo i mam wrażenie, że to już jest skrajność. Czy komuś z Was dokucza to aż tak bardzo? Albo Waszym znajomym Jedynkom?


2 sx/so
EIE
"W świecie szaleńców ludzie chorzy są zdrowymi." - Philip K. Dick

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#2 Post autor: yusti » niedziela, 15 sierpnia 2010, 21:23

.
Ostatnio zmieniony piątek, 15 października 2010, 21:15 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#3 Post autor: Venus w Raku » piątek, 20 sierpnia 2010, 01:10

Nie wiem, czy to podlega pod zaburzenie obsesyjno-kompulsywne, ale mam takie zwyczaje.
1. Zawsze odkładm klucze do domu, pieniądze i dokumenty w jednej z szuflad w kuchni, a komórka jest na blacie kuchennym nad szufladą, żeby nigdy tego nie szukać jak potrzebuję szybko wyjść z domu. (No i na ewentualność pożaru).
2. Jak gotuję coś, to myję ciągle ręce i dbam, żeby jedzenie było przygotwane higienicznie.
3. Jak wychodzę z domu to sprawdzam, czy wszystko zostało w porządku. Czy kuchenka wyłączona i czy krany pozakręcane itp itd.
4. Mam swój rytuał przed spaniem i dbam, żeby pościel była czysta i wykrochmalona. Lubię porządnie mieć w łóżku... i w kuchni.

Generalnie mam swoje obsesyjno-kompulsywne nawyki, ale myślę, że są raczej w normie, bo znam 2w1, który ma bakteriofobię i ręki nie podaje ludziom oraz nie używa publicznych toalet, i kąpie się dwa razy dziennie, żeby "brud" z siebie zmyć.

Aha! Poznałam właśnie Jedynkę, która obsesyjnie ścieli łóżka. Osoba w rodzinie wstaje rano na chwilę do toalety, a jak wraca to łóżko jest już zaścielone.
1w9, 6w5, sp/sx

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#4 Post autor: Kapar » piątek, 20 sierpnia 2010, 05:40

Czy takim nawykom towarzyszy częste myślenie o nich mimo, że nie czas na gotowanie, czy ścielenie łożka?

Czy zaburzenie rytuału wpływa jakoś na humor albo samopoczucie? Tzn, czy gdy nie ma czasu a trzeba coś zjeść, czy brak porządku, czystych naczyń czy kubka na herbatę miałby jakiś wpływ.

Mieć zwyczaje czy nawyki jest zupełnie w porządku
yusti pisze:ja i Kemal Pasza, chyba w kontekście zaburzenia anankastycznego, pisaliśmy, że musimy mieć cała kromkę chleba posmarowaną równo po brzegi margaryną, a nie ot tak- grubo i byle jak.
Ja też tak robię :) Ale jak ktoś jest miły i mi kanapkę zrobi, to nie ma to dla mnie znaczenia jak jest posmarowana albo że np keczup czy musztarda poszły na masło, zamiast iść na plasterek sera czy wędliny. Mam więcej takich "lubików" poza jedzeniem.

Ale kiedy dzieje się tak:
valerie pisze:powtarza wykonane czynności jeszcze raz. Myje ręce o określonych porach i w określonych sytuacjach, a jeśli jest to niemożliwe (np. w podróży) wpada w furię. Samo mycie rąk również odbywa się w określonym systemie. Przed pójściem spać kolejny ciąg ustalonych czynności. Tego jest mnóstwo i mam wrażenie, że to już jest skrajność.
To lepiej wybrać się do specjalisty, bo są leki, które mogą pomóc w przełamaniu takich zachowań - skutecznie.
Przypomina mi się starszy film z Billy Murray'em (ten od Dnia Świstaka), gdzie grał on właśnie kolesia, który chodził w rękawiczkach, przez telefon rozmawiał używając chusteczki na słuchawce i tak dalej... warto oblukać ten film (tytułu nie pamiętam ale pewnie można znaleźć go na filmwebie)
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

nutella
Posty: 8
Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2010, 10:49

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#5 Post autor: nutella » wtorek, 24 sierpnia 2010, 13:05

Mój ex: odkładał wszystko na miejsce, do tego stopnia, że w łazience kosmetyki miał ułożone w rzędzie. Gdy jeden wystawał, to dostawał białej gorączki. Kiedy światło było nie zgaszone, drzwi nie domknięte - podobnie.

Kiedyś mu te kosmetyki pomieszałam, żeby trochę wyluzował - oj zły to był ruch, zły.

A jeszcze innym razem przyniosłam mu płyty dvx i położyłam na łóżku. Samobójstwo.

Myślę, że pociąga Was drogie jedynki w innych to, źeby tak iść sobie przez pokój i rzucić ubrania na ziemię, albo układać ręczniki nie wg.kolorów i rozmiarów. Ale to spowoduje, że nie będziecie mieli kontroli, a tego sie boicie.

Podziwam Was. Ale cieżko z Wami żyć.

Arwena
Posty: 14
Rejestracja: poniedziałek, 30 sierpnia 2010, 12:09
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Ruda Śląska
Kontakt:

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#6 Post autor: Arwena » poniedziałek, 30 sierpnia 2010, 22:37

Hmm, czytam Wasze wypowiedzi i zastanawiam się, na ile jestem jeszcze normalna, a na ile już zwariowałam.

Dużo sprzątam. Raczej nie dlatego, że lubię to robić. Fakt, wiele satysfakcji daje mi końcowy efekt i poczucie, że mogę być z siebie dumna, ale samo wykonywanie czynności jakąś wielką moją pasją chyba nie jest.

Każdy przedmiot użytkowy ma u mnie swoje miejsce i nie znoszę, kiedy tam nie wraca. Do tego dochodzi masa drobiazgów: dywaniki na podłodze w łazience muszą równo leżeć, kosmetyki, chemia gospodarcza i produkty żywnościowe niezależnie od lokalizacji winny być zwrócone frontową etykietą do użytkownika, łóżka mają być zaścielone, ubrania powieszone w szafach. Na stole kuchennym nie mogą zalegać resztki jedzenia, rozsypany cukier czy krople rozlanych napojów (nawet jeśli to tylko woda mineralna). Zawsze myję ręce po kontaktach z jakimiś zwierzętami (własnych nie posiadam i nie rozumiem ludzi, którzy potrafią spać z "pupilami" w jednym łóżku, nie zwracając uwagi na walającą się wszędzie sierść, albo dawać "buzi" pieskowi / kotkowi - chyba bym zwymiotowała). Wiele mam porządkowych nawyków, zresztą każdego dnia chociaż "z grubsza" przecieram wszystkie meble w mieszkaniu (wiem, wiem, pewnie niewiele kurzu zdąży się na nich w ciągu doby uskładać). Niezależnie od tego, która jest godzina, nie położę się spać, jeśli w zlewie zalegają jakieś brudne naczynia albo nie upewnię się, że zamknęłam mieszkanie i dobrze pozakręcałam kurki z wodą / gazem.

Czasem ta wewnętrzna potrzeba sprzątania, a tym samym kreowania wokół siebie idealnej, nieskazitelnej przestrzeni, pozbawia mnie cennego czasu na ważniejsze czynności takie jak obowiązki zawodowe, jedzenie i sen (bywa, że pierwszy posiłek jem około 14:00 a spać kładę się o 3:00, 4:00). Często tworzę sobie listę zadań domowych do wykonania i bardzo źle się czuję (miewam nawet poczucie winy), jeśli nie udaje mi się któregoś zrealizować. Niejednokrotnie sztucznie wykreowane przymusy mocno mnie ograniczają, można więc powiedzieć, że to już chyba przesada.

Mimo to nie wszczynam awantur, gdy młodszy brat, z którym mieszkam, nie podziela mojej fascynacji porządkiem i każdego dnia zostawia dookoła straszliwy rozgardiasz. Czasem, w skrajnych przypadkach jego zaniedbań (jak np. brudna bielizna walająca się po podłodze) sugeruję, by może "raczył zabrać to z widoku publicznego", sądzę jednak, że tak zareagowałoby 90% społeczeństwa.

Nie robię kazań, nie wypominam nikomu swojej ciężkiej a niedocenianej pracy wkładanej w utrzymanie niemal sterylnego otoczenia (choć lubię, gdy ktoś zauważy i pochwali moje starania). Nie żądam podporządkowania się, nie narzucam nikomu swojego stylu myślenia i działania. Jeśli coś mi przeszkadza i w moim odczuciu jest już "bałaganem", po prostu doprowadzam to do należnego stanu, nie czepiając się nikogo i o pomoc nie prosząc.

Czy to choroba? Pewne moje zachowania, zwłaszcza te związane z utrzymaniem porządku, są uciążliwe. Co jednak ważne - nie dla innych, ale dla mnie samej. Wiadomo - jestem ciągle zmęczona, przepracowana, często obolała. Z drugiej strony charakterystyka typu 1w2 wspomina o tym, że mamy swoje zasady, jesteśmy skrupulatni, ciężko pracujemy, "aby uczynić swoje otoczenie lepszym". Skoro takie postępowanie wpisane jest w naszą osobowość, to do którego momentu jest ono normą, a od którego już poważnym problemem? Może kłopot zaczyna się w chwili, kiedy żądamy, by inni robili dokładnie to samo co my, a jeśli ktoś nie spełnia naszych oczekiwań, zaczynamy krzyczeć, obrażać się, przejawiać agresję? Czy takim przykładem nie jest sytuacja opisana w poście Nutelli?

Zawsze wydawało mi się, że sprzątam, bo lubię, kiedy jest ładnie, schludnie, czysto, elegancko. Że wolałabym nie wstydzić się bałaganu przed ewentualnym niespodziewanym gościem i że nawet podczas wizyty z zaskoczenia chciałabym utrzymać opinię porządnej, obowiązkowej, godnej podziwu pani domu. Chociaż w swoim mieszkaniu staram się zachować pewne standardy, nie przeszkadza mi ich brak u innych (nie krytykuję i nie osądzam nikogo za to, za co skrytykowałabym siebie). Tym samym nie jestem jakoś specjalnie uciążliwa dla społeczeństwa. Jak więc ustalić zdrową normę i odchylenia od niej?
100% 1w2

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#7 Post autor: Venus w Raku » wtorek, 31 sierpnia 2010, 12:10

A ja sprzątam z obowiązku i jeszcze dlatego, że nie potrafię odpoczywać i wyluzować się w bałaganie. Porządek daje mi dobre samopoczucie. Również zawsze zaczynam sprzątać (automatycznie), kiedy jestem w stresie, bo to uspokaja mnie natychmiast. Dla mnie to nie jest chore, bo mam w otoczeniu dwóch prawdziwych pedantów, czyli obsesyjno-kompulsywnych na poziomie klinicznym, co ręki nikomu nie podają, bo druga osoba jest źródłem bakterii i choroby.
Arwena pisze:Zawsze myję ręce po kontaktach z jakimiś zwierzętami (własnych nie posiadam i nie rozumiem ludzi, którzy potrafią spać z "pupilami" w jednym łóżku, nie zwracając uwagi na walającą się wszędzie sierść, albo dawać "buzi" pieskowi / kotkowi - chyba bym zwymiotowała).
Też myję ręce po kontaktach ze zwierzętami, ale nie mogę się powstrzymać, żeby ich nie dotykać, a jak jest sympatyczne, to w pysia też pocałuję. Ostatnio urodził się kotek u mojego brata i nie potrafię się powstrzymać, żeby go nie pieścić i nie niańczyć. W rodzinie mam opinię, że jestem "kocią matką".
Jakiś miesiąc temu byłam u rodziny na wsi i dwa dni wcześniej przybłąkał się do nich taki 3-miesięczny kociak. Sama skóra i kości. Usmolony i pewnie miał pchły, ale nosiłam go i pieściłam, i ciągle myłam ręce myśląc o chorobie jaką mogę "załapać" od tego stworzenia, co i tak nie powstrzymywało mnie, żeby go przytulać.
Może w stosunku do zwierząt ujawnia się u mnie skrzydło dwa. To samo mam w stosunku do ludzi, którzy mają ciężko w życiu, są samotni lub są smutni. A nawet jak widzę bezdomnego pijaka, który prosi o 2 złote, to dam mu 5.

Ta moja ukryta wrażliwość dobija mnie i jest generalnie sprzeczna z obrazem, który prezentuję na zewnątrz.
Arwena pisze:Nie robię kazań, nie wypominam nikomu swojej ciężkiej a niedocenianej pracy wkładanej w utrzymanie niemal sterylnego otoczenia (choć lubię, gdy ktoś zauważy i pochwali moje starania). Nie żądam podporządkowania się, nie narzucam nikomu swojego stylu myślenia i działania. Jeśli coś mi przeszkadza i w moim odczuciu jest już "bałaganem", po prostu doprowadzam to do należnego stanu, nie czepiając się nikogo i o pomoc nie prosząc.
O ile to możliwe to powstrzymuję się, ale są momenty, że czepiam się i prawię kazania moim najbliższym, chociaż "nie żądam podporządkowania się i nie narzucam nikomu swojego stylu myślenia i działania." Tak przynajmniej myślę. A co myślą oni to już inna sprawa.
I też lubię, żeby mnie ktoś pochwalił za moje starania, ale głównie otrzymuję krytykę lub co najwyżej obojętne milczenie. Ale sama nie potrafię chwalić więc tłumaczę sobie, że inni (tak jak ja) też tego nie potrafią.
1w9, 6w5, sp/sx

Arwena
Posty: 14
Rejestracja: poniedziałek, 30 sierpnia 2010, 12:09
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Ruda Śląska
Kontakt:

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#8 Post autor: Arwena » wtorek, 31 sierpnia 2010, 13:47

Venus w Raku pisze:A ja sprzątam [...] dlatego, że nie potrafię odpoczywać i wyluzować się w bałaganie. Porządek daje mi dobre samopoczucie. Również zawsze zaczynam sprzątać (automatycznie), kiedy jestem w stresie, bo to uspokaja mnie natychmiast.
Nie pomyślałam o tym zupełnie, ale ta motywacja pasuje do mnie w 100%. Nie umiem odpocząć, gdy wokół brak porządku. Być może dlatego, że gdzieś tam głęboko do głosu dochodzi poczucie winy, iż nie stosuję się do tak charakterystycznej dla Jedynek zasady "najpierw praca, potem przyjemność". Automatycznie zaczyna mi się tworzyć lista tego, co należałoby wykonać, a w czaszce tłucze się myśl: "Jest tyle do zrobienia... Jeśli nie będziesz sprzątać systematycznie, to potem czeka cię jeszcze więcej pracy". No i gotowe - wstaję, ścierka w dłoń i do boju.

Z tym stresem to też prawda. Porządkuję, ponieważ w ten sposób odreagowuję. Dzieje się to zawsze, gdy mam do wykonania wiele obowiązków a chwilowo nie umiem sobie poradzić z ich rozplanowaniem, gdy ktoś mnie zdenerwuje, gdy jest mi przykro i nie chcę o tym myśleć. Najintensywniej oddaję się sprzątaniu w dniach bezpośrednio przed i w trakcie miesiączki (chyba że ból brzucha powali mnie na dwa - trzy dni i zwyczajnie nie mam sił się ruszyć).
Venus w Raku pisze:Dla mnie to nie jest chore, bo mam w otoczeniu dwóch prawdziwych pedantów, czyli obsesyjno-kompulsywnych na poziomie klinicznym, co ręki nikomu nie podają, bo druga osoba jest źródłem bakterii i choroby.
No OK, to faktycznie już problem. Takie stany na szczęście mnie nie dotyczą.
Venus w Raku pisze:Też myję ręce po kontaktach ze zwierzętami, ale nie mogę się powstrzymać, żeby ich nie dotykać, a jak jest sympatyczne, to w pysia też pocałuję. Ostatnio urodził się kotek u mojego brata i nie potrafię się powstrzymać, żeby go nie pieścić i nie niańczyć. W rodzinie mam opinię, że jestem "kocią matką".
Ja również nie unikam kontaktu ze zwierzętami. Jestem alergikiem i czasem ot, ze względu na zdrowie powinnam sobie darować, ale wszystkie kotki i pieski muszę wymiętosić i zagłaskać. Mnie także od dziecka nazywano "kocią mamą", ale nie potrafiłam i do dziś nie potrafię oprzeć się zwierzakom. Mimo to nie chciałabym mieć w domu swojego pupila i nie byłabym w stanie z nim funkcjonować. Kocham zwierzęta, dopóki nie wkraczają w moją czystą, sterylną przestrzeń, dopóki na stałe brudzą u kogoś innego, dopóki to nie ja mam problem z pościelą i ubraniami obklejonymi sierścią. Podejrzewam, że moja sympatia do nowego domownika skończyłaby się w chwili, gdy stałby się kolejnym stworzeniem, po którym trzeba sprzątać. Dla mnie to, niestety, co innego pobawić się z takim pieszczochem na dworze albo pogłaskać go podczas wizyty u koleżanki, a co innego mieć go na stałe u siebie.
Venus w Raku pisze:[...] i ciągle myłam ręce myśląc o chorobie jaką mogę "załapać" od tego stworzenia,[...]
O ewentualnych chorobach nigdy nie myślałam, bardziej chyba przeraża mnie perspektywa futerka i zapachów, jakie mogłyby na stałe do mnie przylgnąć, gdybym mieszkała pod jednym dachem ze zwierzęciem.
Venus w Raku pisze:A nawet jak widzę bezdomnego pijaka, który prosi o 2 złote, to dam mu 5.
Ja nauczyłam się nie dawać. Mimo to nie potrafię zagłuszyć głosu sumienia. Staram się wyjaśniać sobie, że przecież ja też nie jestem zamożna, że niech taka osoba idzie do pracy albo utrzymywanego z podatków Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Że przecież na dworze nie zamarznie, bo są noclegownie, gdy brak własnego dachu nad głową, a ciepłe posiłki można dostać w wielu jadłodajniach miejskich / parafialnych (jedynym warunkiem do korzystania z takiej pomocy jest bycie trzeźwym, jeśli z kolei ktoś nie pójdzie, bo woli się napić, to za moje pieniądze tego i tak robił nie będzie). No i w ten sposób sobie tłumaczę, tłumaczę... A potem i tak przez kolejną godzinę widzę przed oczami twarz tego człowieka.

Ten nasz dwójko-skrzydłowy humanitaryzm to prawdziwe przekleństwo i chyba najsłabszy punkt. Możemy pozazdrościć innym asertywności i nieprzejmowania się wszystkim wokół, a same pewnie do końca życia będziemy męczyć się z nieumiejętnością mówienia NIE, kiedy faktycznie powinnyśmy tak powiedzieć. W konsekwencji władcza, perfekcyjna, "doskonała i najmądrzejsza" Jedynka wychodzi na ostatniego frajera :(
100% 1w2

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#9 Post autor: yusti » wtorek, 31 sierpnia 2010, 16:51

.
Ostatnio zmieniony piątek, 15 października 2010, 21:20 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

Arwena
Posty: 14
Rejestracja: poniedziałek, 30 sierpnia 2010, 12:09
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Ruda Śląska
Kontakt:

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#10 Post autor: Arwena » wtorek, 31 sierpnia 2010, 17:13

Yusti, zastanawiam się, czy Cię lubię, czy nienawidzę :D
yusti pisze:ło jezu ale wy biadolicie!
Czemu zaraz biadolimy? Stwierdzam fakty. Nie cierpię z ich powodu, więc się nie użalam. Co najwyżej informuję, dyskutuję. Raczej bez zbędnych emocji i podejścia "Jaka ja nieszczęśliwa teraz jestem, brat mnie nie kocha, bo nie sprząta".
yusti pisze:Umiecie powiedziec NIE. Nawet to robicie.
Cieszę się, że tak sądzisz, bo może należałabyś do tych, którzy (mając pewność, że się nie zgodzę) nawet by nie prosili. Tymczasem w moim przypadku dość mocno przeważa skrzydło dwa i wierz mi, większość prac, które wykonuję, jest dla kogoś / za kogoś / bo ktoś błagał / bo dałam się wziąć pod włos i znowu nabrałam na tekst "przecież Ty to zrobisz najlepiej". Pracuję nad asertywnością (uczy mnie jej mój aspołeczny 5w4), ale daleka droga przede mną.
yusti pisze:To już wasza sprawa, ze uzalezniacie swoje szczęście od warunków zewnętrznych. Ale to was do szczęscia nie doprowadzi, a odwiedzie [polecam de Mello Przebudzenie]
Kiedy ja jestem szczęśliwa :)
yusti pisze:Jakże można tak się sabotować?! A gdzie miłośc i wyrozumiałość dla siebie?!
Z miłości do siebie oraz do swego ukochania piękna i czystości stwarzam warunki, w których będę się najlepiej czuła. Nic tak nie relaksuje jak trochę ruchu ze ścierką w dłoni. Zresztą to dobre dla zdrowia, kondycji itp. :D
yusti pisze:"Musicie, powinnyście, należy"
To był cios poniżej pasa, tak się Jedynkom nie robi ;)
100% 1w2

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#11 Post autor: yusti » wtorek, 31 sierpnia 2010, 17:30

.
Ostatnio zmieniony piątek, 15 października 2010, 21:20 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#12 Post autor: Venus w Raku » wtorek, 31 sierpnia 2010, 21:23

Arwena pisze:Yusti, zastanawiam się, czy Cię lubię, czy nienawidzę
Też miałam taki dylemat na początku, kiedy byłam wściekła jak osa i rozżalona na życie, ale w sumie polubiłam Yustkę i nawet chciałabym się z nią "posprzeczać" (tak dla zabawy i z humorem), ale zaraz moderatorzy wyrzucili by nas do kosza.
yusti pisze:Sprzątanie to zło!
A mycie skraca życie. :wink:

Sprzątanie, utrzymywanie ładu i mycie rąk (siebie) wcale jeszcze nie znaczy, że ma się zaburzenie obsesyjno-kompulsywne. Większość ludzi utrzymuje porządek i higienę w swoim otoczeniu i nie muszą to być akurat Jedynki. Osobiście wytrzymuję pewien nieład wokół siebie i nie mam obsesji na tym punkcie. Jednakże, ład daje mi poczucie zadowolenia i komfortu. Ale jak ktoś mi opowiada (nie Jedynka), że nigdy nie próbuje potraw podczas gotowania, bo to jest obrzydliwe, a potem trzyma przez całą noc i jeszcze pół dnia zupę z wkładką mięsną na kuchence bez wstawiania jej do lodówki i serwuje mi to następnego dnia na obiad, to ja tej zupy nie jem.
1w9, 6w5, sp/sx

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#13 Post autor: yusti » środa, 1 września 2010, 15:41

.
Ostatnio zmieniony piątek, 15 października 2010, 21:24 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

Arwena
Posty: 14
Rejestracja: poniedziałek, 30 sierpnia 2010, 12:09
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Ruda Śląska
Kontakt:

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#14 Post autor: Arwena » środa, 1 września 2010, 19:28

yusti pisze:jak ostatnio chwyciłam w dłoń ścierkę, bo kumpela miała wpaśc to postanowiłam odkurzyć [raz na pól roku!] to już na pierwszym krzesle przecięłam dłoń o gwóźdź.
[...]
A kumpela rozwaliła sobie szczeke rura od odkurzacza.
Cóż, mnie na szczęście sprzęty domowe nie atakują, za to na moje życie polują kontakty międzyludzkie. W niedzielę próbowałam być przykładną, sielsko-anielską wróżką chrzestną i spełnić życzenie pewnej 8-letniej, trzymanej kiedyś do chrztu istoty. Przy okazji umknęło mi, że z wiekiem może zmieniać się ludzka waga i niespecjalnie protestowałam, gdy w ramach wdzięczności za obrzydliwy różowo-Hanno-Montanowy zestaw szkolny (plecak, piórnik i 10 kg pochodnych) blond Godzilla rzuciła mi się na szyję. Skończyło się na wysuniętym dysku (mój kręgosłup...). No i problemach ze sprzątaniem. ;)
Venus w Raku pisze:Też miałam taki dylemat na początku, kiedy byłam wściekła jak osa i rozżalona na życie, ale w sumie polubiłam Yustkę
No to nie będę gorsza, też ją polubię. ;)
Venus w Raku pisze:Osobiście wytrzymuję pewien nieład wokół siebie i nie mam obsesji na tym punkcie. Jednakże, ład daje mi poczucie zadowolenia i komfortu. Ale jak ktoś mi opowiada (nie Jedynka), że nigdy nie próbuje potraw podczas gotowania, bo to jest obrzydliwe, a potem trzyma przez całą noc i jeszcze pół dnia zupę z wkładką mięsną na kuchence bez wstawiania jej do lodówki i serwuje mi to następnego dnia na obiad, to ja tej zupy nie jem.
No właśnie, z tym naszym sprzątaniem jest odrobinę dziwnie. Dla mnie ważne jest, by mieć czysto na MOIM terenie. Lubię, gdy schludnie wyglądają miejsca / przedmioty, w których przebywam / z których korzystam. W skład "terytorium", za które czuję się odpowiedzialna, wchodzi na pewno kuchnia i łazienka. Uważam, że miejsca przyrządzania posiłków czy dbania o higienę powinny spełniać pewne standardy i same w sobie być higieniczne. Odpowiednio dostosowane winno być też miejsce pracy (niezależnie od tego, czy jest to małe biureczko w pokoju, czy cały gabinet) - wydajniej pracuję, gdy wiem, co gdzie się znajduje. I w końcu - skoro porządek w najbliższym otoczeniu umożliwia mi relaksację (mogę rozejrzeć się z dumą, a stwierdziwszy: "Jak tu pięknie!", odpoczywać), dbam o czystość w pokoju. Co ciekawe, mam w głębokim poważaniu stan tej części mieszkania, którą zajmuje brat (no, chyba, że wiem, iż ktoś przyjdzie i zobaczy to pobojowisko) i toleruję jego bałaganiarstwo, dopóki różne przedmioty nie zaczynają utrudniać poruszania się po domu. Tym bardziej nie zdarzyło mi się chociażby w duchu skomentować nieporządku u kogoś, kogo odwiedzam. Jasne, nie zjem zepsutego jedzenia, nie wypiję kawy z muchą w szklance, nie usiądę na obsikany przez kota fotel, nie użyję brudnych sztućców. Nie wytrę się śmierdzącym stęchlizną ręcznikiem i nie wykonam miliona innych czynności, których jednak nie wykonałby - jak przypuszczam - nikt z tu obecnych. Mogę więc za Venus uznać, że "wytrzymuję pewien nieład wokół siebie i nie mam obsesji na tym punkcie".

Dlaczego tyle o tym gadam? Bo po tym, jak trochę uspokoiła mnie Venus, Yusti znowu zasiała ziarno zwątpienia.
yusti pisze:jesteście zafiksowanne na swoim GŁÓWNYM UZALEZNIENIU, czyli GNIEWie.
"Gniew to dążenie do poprawiania rzeczywistości wedle własnych kryteriów" [kosmetyki etykietkami do widza etc.]
Nie czytałam i ciężko mi się wypowiedzieć (w najbliższym czasie nadrobię zaległości lekturowe), mimo to nie dostrzegam związku... To znaczy - nigdy nie przypuszczałabym, że moim uzależnieniem jest gniew. Nie należę do osób, które się gniewają. Nie lubię tego typu emocji i staram się ich unikać. Znacznie częściej odczuwam np. rozżalenie, bo łatwiej sprawić mi przykrość aniżeli rozgniewać. Być może znowu jest to silny wpływ skrzydła 2, niemniej jednak postrzegam się jako osobę wyrozumiałą i szybko wybaczającą. Na kogo, na co i za co miałabym się gniewać? Dalej będę się upierać, że sprzątam, bo daje mi to wiele korzyści, ale wśród nich nie widzę jakiejś afirmacji umiłowanego przeze mnie gniewu.
yusti pisze:Porzućcie gniew! Przejdźcie przemianę i zostańcie z Pedantek Przewodniczkami!
I znowu burzysz mój światopogląd. ;) Ja już mam się za Przewodniczkę. Jestem belfrem z powołania, szalenie wymagającym, ale rozsądnym i umiejącym okazać ludzką twarz. Nie żądam znajomości tego, czego sama nie jestem w stanie nauczyć, nieważne zresztą, nie jest to miejsce na opisywanie swojego stylu pracy. Dość powiedzieć, że mimo opinii "siekiery" jestem wręcz nienaturalnie przez uczniów / studentów lubiana... Zresztą z wzajemnością. :D Kocham uczyć, dzielić się wiedzą i doświadczeniem. Uwielbiam dyskutować i zmuszać do samodzielnego myślenia. Ale lubię też sprzątać. Nie mów, Yustko, że to takie straszne... :)

EDIT: Yusti, gdybym była tak pedantycznie sfiksowana, to jako polonistka nie dałabym tu nikomu żyć i gwarantuję, że w upierdliwości swojej wypomniałabym każdemu jego najmniejsze potknięcie ortograficzne. :twisted:

EDIT 2: Yusti, w Twoim podpisie znajduje się informacja "z triady 1 - 2 - 6", Pesymistka w poście powitalnym przedstawiła się zaś jako 5w6, a czasem też 1 i 6. To chyba normalne, że większe podobieństwo i dokładniejsze wpasowanie w enneagramowe charakterystyki da się zauważać u stuprocentowych Jedynek niż u osób, które z Jedynką utożsamiają się tylko fragmentarycznie... Klasyczna, pedantyczna Jedynka będzie prawdopodobnie sprzątać statystycznie częściej. ;)
100% 1w2

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

#15 Post autor: yusti » środa, 1 września 2010, 20:29

.
Ostatnio zmieniony piątek, 15 października 2010, 21:24 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ