Strona 3 z 3

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: czwartek, 30 września 2010, 11:41
autor: bruno dievs
400 zł to w sumie nie dużo, myślałem, że więcej wychodzi

z tego co słyszałem, to invitro kosztuje 12 000 zeta ...

więc chyba bardziej kosztowne jest chcieć mieć dzieci, ale nie móc, niż nie chcieć, ale mieć :roll:

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: czwartek, 30 września 2010, 12:37
autor: atis
Operetka - z tych obaw wszystkie są równie prawdopodobne, wiec przy wychowywaniu moja osobista rada to porzucić całą swoją jedynkowość. Inaczej w pierwszej kłótni przy okazji nastoletniego buntu dzieciak wykrzyczy ci w twarz ze chcialby miec normalną, wyluzowaną matkę jak wszyscy jego znajomi a nie upierdliwą frustratkę. zaręczam, że nie bedzie to miłe.

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: czwartek, 30 września 2010, 13:17
autor: Operetka
Bardzo trafnie bruno dievs. Ach jak ja lubie takie gry slowne:)
Buzka

Operetka

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: środa, 6 października 2010, 23:11
autor: Venus w Raku
Po pierwsze nikt, kto bierze udział w tej dyskusji nie ma własnych dzieci, a po drugie temat jest "Plany prokreacyjne Jedynek", a nie "Jedynka jako rodzic". Wypowiem się więc dokładnie na temat tego wątku.

Biorąc pod uwagę, że mam silne skrzydło 9, a więc w moim własnym odczuciu jestem bardziej mieszaniną Jeden i Dziewięć niż czystym typem. Ciągnie mnie do dzieci, ale nie potrafię z nimi jakoś właściwie i na luzie postępować. Wiem, że trzeba okazywać im miłość i chwalić za to co jest w nich dobre, budować pozytywny stosunek do życia i wszczepiać optymizm, ale to akurat przychodzi mi bardzo trudno. A więc jak byłam młoda, to uważałam, że oczywiście dzieci trzeba mieć, bo to jest właściwe i naturalne, ale wyszłam za mąż dość późno, a potem wyjechałam w obce kraje. Mąż Siódemka, co mi się bardzo podobało, bo był na luzie i miał wspaniałe poczucie humoru. Wspaniały czynnik równoważący w pewnym zakresie charakter jedynkowej zaciśniętej du..., ale okazało się, że jego mało interesuje życie rodzinne i lekceważy sobie mój poważny stosunek do życia. Z powodu emigracji i postawy mojego męża, jak również cech mojego własnego charakteru, wpadłam w ogólne niezadowolenie z siebie i z życia. Docieniam pewne cechy jego charakteru, ale ciągle denerwuje mnie, że on olewa sobie sprawy, które są dla mnie ważne i udaje tylko, że coś jest dla niego istotne, kiedy w rzeczywistości interesują go tylko jego własne sprawy. A więc biorąc pod uwagę moje własne stresy związane z emigracją, stresy małżonka związane z emigracją oraz brak konkretnego wsparcia od współmałżonka, oraz mój własny brak wsparcia dla współmałożonka, doszłam do wniosku, że lepiej nie mieć dzieci, bo będą one dla mnie źródłem ciągłej frustracji i zaostrzonego rygoru, który nałożę na siebie i prawdopodobnie na nie, żeby je dobrze wychować. Poza tym, muszę się przyznać, że przebija również w moim charakterze wygodnictwo skrzydła 9, a więc nie chcę robić wszystkiego sama i być sama za wszystko odpowiedzialna, ale i tak uważam, że na mnie ciąży głównie obowiązek, żeby w moim życiu i w życiu osób, z którymi jestem związana nie było chaosu. Poza tym nie czuję się specjalnie szczęśliwa i spełniona w życiu. A więc, w takich warunkach nie sądzę, że byłabym dobrą matką, tylko taką jędzą, która w bliskich stosunkach zepchnęłaby własne uczucia głęboko do środka i uprzykrzałaby życie własnym dzieciom. O to chodzi, że nie wiem. Może w takich warunkach dobrze by było najpierw zaopiekować się jakimś psem, czy kotem i sprawdzić się w ten sposób w roli opiekuna.

b_k/na tym poscie sie dlugi offtopic zakonczyl. Zotsal on przeniesiony do tematu Jedynka jako rodzic

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: czwartek, 7 października 2010, 07:54
autor: yusti
.

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: czwartek, 7 października 2010, 15:09
autor: Venus w Raku
Nie chcę tworzyć następnego off-topa na temat emigracji. Yusti, pobiorę sobie stąd cytat i odpowiem Ci w Hyde Parku. Faktem jest, że w Polsce łatwiej by mi było mieć dzieci, bo miałabym poparcie rodziny. Babcie by przyłaziły i pomagały, i się wtrącały. Byłoby w miarę normalnie, bo dzieciak miałby poczucie, że ma rodzinę, która nie składa się tylko z matki i ojca. Z drugiej strony coraz częściej tak jest, że ludzie się pobierają i nie mają dzieci. Czekają latami, bo to, bo tamto, bo siamto. Mogą unikać posiadania potomstwa, bo technika się rozwinęła i są postępy w medycynie, które umożliwiają odłożenie rodzicielstwa do wieku, w którym ludzie już w zasadzie nie powinni mieć dzieci, i to jest chyba znak współczesnych czasów. W czasach młodości moich rodziców, to ludzie się pobierali i zaraz w pierwszym roku małżeństwa rodziło się dziecko. Jak jakieś małżeństwo nie miało dzieci, to był prawdziwy wyjątek, a teraz bezdzietne małżeństwa to jest raczej akceptowana norma. Do tego dochodzą rozwody, samotne matki (ewentualnie ojcowie) i dzieci urodzone poza małżeństwem. Taka społecznie akceptowana norma, bo przecież jest wolność wyboru. Wokół mnie są cztery pary, które mają dzieci i nie żyją razem, oraz dziesięć małżeństw, które dobiegają 30-stki i nie maja dzieci. Co tam dużo mówić i racjonalizować. Jest wielu ludzi, którzy chcą żyć tylko dla siebie i dla własnej wygody. Nawet współczesny perfekcjonista czuję potrzebę wyrwania się z własnego perfekcjonizmu, bo to jest cecha niepożądana, która ogranicza nas w życiu.

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: czwartek, 7 października 2010, 16:07
autor: yusti
.

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: piątek, 8 października 2010, 22:51
autor: Venus w Raku
A ja czasami chcę ululać i upieścić, dać 10 minut komfortu drugiej istocie. Jej jest gorąco, ale ja opatulę kołdrą, bo takie jest moje widzi mi się. Ale robić chcę wszystko sama, bo przecież wiem najlepiej, jak co powinno być zrobione we właściwy sposób, a ten drugi zawsze coś sknoci. Muszę naprawdę świadomie się powstrzymywać, żeby nie układać życia innym. Taką pewnie bym była matką. Robiła wszystko za wszystkich i narzekała, że nie robią jak ja chcę. He, he, he.

Re: Plany prokreacyjne Jedynek

: wtorek, 17 grudnia 2019, 01:22
autor: Sorrow
Nie chcę mieć dzieci.

Poza tym że nie lubię dzieci i ich się boję:

Po ocenie środowiska i mojego kodu genetycznego:
-Spowodowałbym starość i śmierć u dziecka.
-Zmusiłbym dziecko do niewoli wobec systemu edukacji i rynku.
-Zmusiłbym dziecko do istnienia w narzuconych zewnętrznie warunkach ekonomicznych.
-Zmusiłbym dziecko do istnienia w nieczystym społeczeństwie.

Jako że nie jestem w stanie zaprojektować dziecka bez skazywania go na starość i śmierć ani nie posiadam odpowiedniej przestrzeni życiowej, nie wolno mi jest mieć dzieci.