Jedynka jako rodzic

Dyskusje na temat typu 1
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Jedynka jako rodzic

#136 Post autor: atis » poniedziałek, 21 lutego 2011, 15:39

Jak rozlał to niech posprząta jakkolwiek potrafi, a ja najwyżej potem przyjdę po cichaczu i poprawię.
To chyba największa krzywda jaką kobiety....


xxx xx/xx XXXx
Obrazek

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jedynka jako rodzic

#137 Post autor: yusti » poniedziałek, 21 lutego 2011, 17:06

jasne, ze lepiej. Ale co ciekawe gdzieś czytałam jakiś opis swego zaburzenia i był wniosek, że w związku z tym ja nie potrafię uczyć się na błędach. i się zdziwiłam, bo mają rację! i mnie to poraziło, bo przecież uczenie się na błędach jest powszechnie mi wtłaczanie, a u mnie rzeczywiście nie działa. Od tamtego przeczytania tej uwagi często się łapię na tym u siebie i śmieję!!! z siebie, ze popełniam 4 raz ten sam błąd. A ja rzeczywiście nie umiem. i ciągle te same wojny. BO MNIE :wink: TO NIE PRZESZKADZA wystarczająco. Jak mówiłam, nie czuję się Jedynką kreowaną przez cenionego przyjaciela forum, czyli naszą damę- VenuswRaku. ja jestem tego przeciwieństwem! do ganglionów mi daleko o 180* i nie mam ochoty ciągle o tym wspominać. Ale jeśli komuś syf NIE PRZESZKADZA, to czemu ma mieć problem "za kogoś" ;D poza tym zamiast prać/myć można kupić nowe;p Ale to ty decydujesz, co ci przeszkadza. hm ktoś tego nie akceptuje, i jest "jak nie żyjesz na swoim, to musisz się dostosować" buauhahah A ja twardo od lat obstaję przy swoim burdelu, bo nie lubię tych nerwów które widzę u NICH i nie chcę tak! Ich emocje i zachowanie są dla mnie najgorszą przestrogą. Zawsze były, ale teraz mam siłę na obstawanie przy swoim. Zasługuję na swoje. nauczył mnie tego nie enneagram, a przyjaciele stąd. lektura nic nie da prócz wtłoczenia się w ból. i jątrzenia ran z każdego dnia z przeszłości i teraźniejszości. po co?!

taaa wypomniałam koleżance, że wyręczyła swojego chłopaka w pewnej elementarnej czynności [gdzie JA! się silnie powstrzymałam w połowie, by sama go nie wyręczyć;p JA IMPULSYWNA JEDYNKA SIĘ RACJONALNIE POWSTRZYMAŁAM] i od tej pory pól roku nie gadamy. :mrgreen: Się wtrąciłam. Jak dwójka. haha Z buciorami w cudze. Bo u siebie posucha, o czym WIEM ;p i wiedziałam już wtedy.
Bo lepsze wyręczanie niż samotność. taaa hm. Układ. A nie życie w...niezależną- zawsze najlepszą- pomocy niepotrzebującą- [po]JEDYNKĘ.
Nie wolno się wtrącać, ale nawet ja już to wiem, że to złe.
Tylko jeśli 30-letnia VwR uważa, to za "idiotyczne", to czemu to robi? :twisted: przecież nie chce być "idiotką". Skoro ma już "świadomość"..ale czy na pewno :?: :twisted: jak nauczyłam się od moich przyjaciół: PO CO TO ROBISZ? CO Z TEGO MASZ? Czy to czego pragniesz?
VwR masz PW solidną i osobistą.

------------------------------------------------------------
Nie masz PW, bo nie mogę edytować i się skasowało. Widocznie tak ma być. Z mojej strony pełna akceptacja i zero żalu.

Skoro biblioterapia [termin z Burnsa] ci nie pomaga...to co ja młoda i nieoczytana mogłabym...Ja ci tylko powiem, że mnie czytanki enneagramu dobijały w stylu "tak jesteś uwarunkowana i nie masz wyjścia", a faktycznie pomogli mi tutejsi przyjaciele. Bo ja jestem sensoryczką kobietą i uczę się przez interakcje.
I ja z tobą venus nie lubię rozmawiać, cię nie cenię, bo jesteś przeczytana, przeintelektualizowana, a niepraktyczna, bo siejesz jakieś stereotypy, krecią robotę jedynkom robisz i mnie denerwujesz;p
nawet tego nie lubię:
Życie jest proste. Musisz myśleć samodzielnie, być miłym dla innych, kąpać się regularnie i przeciwstawiać się złu.
Bo czuję, ze myślenie z pomocą przyjaciół jest wartościowsze [nawet doczytany właśnie Mihaly Csikszentmihalyi uważa to za podwalinę kreatywności, na miarę nagród nobla], bycie niemiłym jest wazne, regularna kąpiel jest nudna, i warto za czymś zatęsknić, by smakowało lepiej;p, a walka z sobą to samo zło, zło jest w każdym i trzeba to akceptować! a nie się stawiać phi! i skłaniam się ku de Mello
Spoiler:
A jak mówił boogi-jak się człek do władzy dorwie, to staje się katem. i tak będzie z jedynką jako rodzicem. nawet jeśli będziemy mieli ideały wychowania rodem z inva, to w praktyce będziemy zachowywać się ze szkodą dla dziecka, bo przede wszystkim będziemy robić to pod siebie, pod swoje ego, samopoczucie władzy, kontroli, dominacji, mocy.
Ostatnio zmieniony wtorek, 22 lutego 2011, 03:03 przez Kapar, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: post pod postem

Awatar użytkownika
azetka
Posty: 388
Rejestracja: niedziela, 10 stycznia 2010, 21:25
Enneatyp: Mediator

Re: Jedynka jako rodzic

#138 Post autor: azetka » poniedziałek, 21 lutego 2011, 19:02

Venus w Raku pisze:
yusti pisze:I chciałam dodać, że nie będę pisała więcej, bo się azetka roztyje/rozchla
Azetka, racjonalizuje, że to yusti jest winna, że ona je. Ja tam nie jem. Czekam raczej z niecierpliwością na to, czym mnie yusti intelektualnie porazi. I generalnie jest tak, że kontrowersyjne wypowiedzi traktuję rozwojowo.
Nie chciałabym zostać źle zrozumiana; to miała być alegoria do oglądania filmu: popcorn/cola do ręki i nic tylko czytać. :D
Akurat małe przytycie by mi się nawet przydało, hm.
atis pisze:Przyklad mam w mieszkaniu - współlokator myl naczynia tak ch**** (przepraszam, ale mniej dosadnbe słowo będzie niewystarczające), ze gdy jego dziewczyna zapomniala po nim 'poprawić' to sztucce nie nadawały sie do uzycia. I nie, ja nie przesadzam, bo sama jestem 'fleją', w pokoju mam syf, na balkonie średnio kilkanascie worków z nie-wyniesionymi śmieciami, a naczynia myję tak, żeby nie bylo widac ze są brudne, jednak resztki jedzenia (MIĘSA!!!!) pomiedzy ząbkami widelca... pewnych rzeczy nie jestem w stanie tolerować x_x W efekcie zabrałam 2 zestawy sztucców do swojego pokoju zeby ten kretyn ich nawet nie dotykał - to ona się będzie całe życie bujać z jego fajansiarstwem, jesli nie umie raz a porządnie nauczyć go jak coś robić.
Haha :D Niedomyte naczynia z resztkami jedzenia to straszna rzecz.
Jakiś fajny podpis.

KarolMXXXXXXXXXX
Posty: 27
Rejestracja: sobota, 12 lutego 2011, 11:13

Re: Jedynka jako rodzic

#139 Post autor: KarolMXXXXXXXXXX » niedziela, 27 marca 2011, 18:53

"drogi" użytkowniku "Venus w Raku" ! Co do tego , co żeś mi odpisał, to moj ojciec nie jest 6 ani 7 ani 8. Po pierwsze robił ten test, po drugie - to co napisałeś o jedynkach to się zgadza, szczególnie jeśli chodzi o bycie pijanym. Już nie umiem policzyć, lie razy mu mówiłem, jakim jest złym ojcem i czego w nim nie nawidze, a on i tak się nie zmienia. Kiedy on kogoś opierdziela, to zahcowuje 100% powagi, a kiedy inni na niego się wkurwiają , to on się zahcowuje jak dziecko i najchętniej by chyba powiedzial "spier***aj". Kiedy to on zacznie kłótnie, to 2 godzinach odzywa się, jakby się nic nie stało i zwala na kogoś winę. CAŁY CZAS MNIE KONTROLUJE, ja jako 8 tego nie nwaidzę... :evil: I ciągłe interweniowanie w nieswoje sprawy, i wyolbrzymanie problemów jest wkur**ające :evil: :evil:

____________________
8w7

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Jedynka jako rodzic

#140 Post autor: Pablo » poniedziałek, 11 kwietnia 2011, 17:21

KarolMXXXXXXXXXX pisze:"drogi" użytkowniku "Venus w Raku" ! Co do tego , co żeś mi odpisał, to moj ojciec nie jest 6 ani 7 ani 8. Po pierwsze robił ten test, po drugie - to co napisałeś o jedynkach to się zgadza, szczególnie jeśli chodzi o bycie pijanym. Już nie umiem policzyć, lie razy mu mówiłem, jakim jest złym ojcem i czego w nim nie nawidze, a on i tak się nie zmienia. Kiedy on kogoś opierdziela, to zahcowuje 100% powagi, a kiedy inni na niego się wkurwiają , to on się zahcowuje jak dziecko i najchętniej by chyba powiedzial "spier***aj"
Fuck... zupełnie jakbym czytał o swoim starym, identycznie. No to on jednak jest 1 na bank, jak był młodszy z opowieści to powiedziałbym że był 8w9.

PS stary wyluzuj, wkurzaniem się na inne 1 starego nie zmienisz niestety, znam ten typ syzyfowej pracy nad 1, właściwie to wieczną samoobronę, już z tych wkurwów to miałem nie raz uczucie że mi bańka eksploduje kiedyś :roll:

My 8 mamy o tyle łatwiej że potrafimy z siebie wywalać takie ciśnienia ;)

KarolMXXXXXXXXXX
Posty: 27
Rejestracja: sobota, 12 lutego 2011, 11:13

Re: Jedynka jako rodzic

#141 Post autor: KarolMXXXXXXXXXX » czwartek, 21 kwietnia 2011, 21:06

nareszce ktoś, kto wie, przez co przechodzę!!!, ale w ogole ma ktos jakies rady, jak mam sie prozumiec z ojcem NORMALNIE?? czy raczej jest to niemozliwe powiędzy tymi dwoma typami?

rzadko kiedy sie z nim dogaduje, nienawidze go, ale do 18 wytrzymam z nim mieszkac. Mnie to wkurwia, ze on caly czas mnie kontroluje, gdy pyta się mnie wtedy co ja robie, to mu odpowiadam texty typu, "co cie to" "po co ci to wiedzieć", a on oczywiście na to, że jeszcze tego pozaluję, lecz po gdzionie/dwóch zachowuje się jakby gdyby nic i się nigdy nie przejmuję jego wkurwieniami. Rowniez mnie wkurwia to ze on chce, by wszyscy się dostosowali do niego i próboje sparwic na sile, bym go lubial. Jak widac nie rozumie ze ósemka przenigdy nie bedzie nikogo lubić, jak ktos chce to od niej wymusic. Irytuje mnie w nim, że nigdy nie patrzy w oczy jak do kogos mówi, mam nadzieje ze wszyskie jedynki tak nie mają.

I w ogole chyba wszystkie ósemki mają tak, że widac doskonale, kiedy chcą rozmawiać, a kiedy nie. Ja potrafie wpaść w furię, kiedy nie chce z nikim gadać, a ktos sie zaczyna do mnie odzywac i jescze nie chce przestac :evil: Czy wy tez osemki macie tak, ze musicie sie czasami odizolowac od swiata/rzeczywistości?? i najgorzej jest, jak sie ktos znajdzie, kto tego nie pojmuje.

______________
8w7

Awatar użytkownika
logik
Posty: 20
Rejestracja: czwartek, 28 stycznia 2010, 14:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Jedynka jako rodzic

#142 Post autor: logik » czwartek, 21 kwietnia 2011, 21:23

KarolMXXXXXXXXXX pisze:rzadko kiedy sie z nim dogaduje, nienawidze go, ale do 18 wytrzymam z nim mieszkac.
Do 18 to może uda Ci się na tyle dojrzeć by lepiej się z nim dogadać
KarolMXXXXXXXXXX pisze: Mnie to wkurwia, ze on caly czas mnie kontroluje, gdy pyta się mnie wtedy co ja robie, to mu odpowiadam texty typu, "co cie to" "po co ci to wiedzieć", a on oczywiście na to, że jeszcze tego pozaluję, lecz po gdzionie/dwóch zachowuje się jakby gdyby nic i się nigdy nie przejmuję jego wkurwieniami. Rowniez mnie wkurwia to ze on chce, by wszyscy się dostosowali do niego i próboje sparwic na sile, bym go lubial.
Jeśli odpowiadasz ojcu tekstami typu "co cię to", "po co ci to wiedzieć", to się nie dziw, że Cię nie "lubieje". Może jest przesadnie apodyktyczny, może ma chore podejście do większości spraw, ale szacunek do taty powinieneś zawsze mieć i nie tylko jedynka Ci tak powie.
6w7

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Jedynka jako rodzic

#143 Post autor: Kapar » sobota, 23 kwietnia 2011, 02:29

logik pisze: Jeśli odpowiadasz ojcu tekstami typu "co cię to", "po co ci to wiedzieć", to się nie dziw, że Cię nie "lubieje". Może jest przesadnie apodyktyczny, może ma chore podejście do większości spraw, ale szacunek do taty powinieneś zawsze mieć i nie tylko jedynka Ci tak powie.
Obiecalem sobie, ze nie bede odpowiadac na opisy Karola ale tu jednak chce cos wtracic.

Osemki maja bardzo odmienne podejscie do autorytetow. Wlasciwie problemy z autorytetami sa jedna z glownych fiksacji tego typu. Na szacunek trzeba zapracowac i nie ma sie go odgornie ze wzgledu na pozycje czy role. Spojrzenie Osemek jest wg mnie pragmatyczne, szacunek mozna zdobywac swoimi czynami.
W oczach Wojownika bardzo latwo szacunek stracic i szalenie trudno go zyskac. Ja uwazam, ze kazdy dostaje to na co sobie ode mnie zasluzyl. Nie bede sie cackac, czy to jest rodzic czy nauczyciel - jak oni przekraczaja granice szacunku, to nie powinni go sami oczekiwac.
Powiem wiecej. Postawa rodzica wymagajaca szacunku odgornie, bo jest sie ojcem czy matka, ale ten rodziciel nie wykazyjacy kszty uszanowania dziecka godnosci i odrebnosci, moze byc jednym z decydujacych czynnikow ksztaltujacych kogos na Osemke. To jest wlasnie osemkowy swiat w ktorym istnieja "duzi" z ogramna wladza i wplywem a samemu jest sie malenkim i pozbawianym sily = chora osemka, ktora ma chec w pozniejszych latach bylekomu przypierdolic.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Jedynka jako rodzic

#144 Post autor: Pablo » sobota, 23 kwietnia 2011, 03:19

logik pisze:Do 18 to może uda Ci się na tyle dojrzeć by lepiej się z nim dogadać
Prawdopodobnie zrobi jak każda wkurzona ciśnięciem w domu 8 - wyprowadzi się po 18 stamtąd i będzie próbował sam sobie radzić - co pewnie na dobre mu wyjdzie.

Dogadać.... A czemu gadanie z 1-kami-rodzicami zazwyczaj jest jednym wielkim moralizatorskim tonem i głównie krytyką zachowania bez podania szerszej perspektywy i złożoności danego zagadnienia? Wąskość myślenia czy brak chęci na prawdziwą rozmowę? A i często hipokryzją bo postępowanie. "Ma tak być bo tak ma być" - i koniec?
Obraz ojca który pokazał Karol (tj jego wycinek) to coś co mi w żyłach krew podburza - zwykła hipokryzja a hipokryta jest zerem - karykaturą a nie autorytetem bo ma się wrażenie że jesteś w jego "planach" (ja wolę określenie "w rekach" sztucznym tworem, plasteliną nie człowiekiem. I kim by sobie nie był - szefem, ojcem, prezydentem, papieżem - z takim podejściem jest zwykłym wałem bo nie ma szacunku dla MOJEGO człowieczeństwa - czyli dla mnie krótko mówiąc. A 8 jest na coś takiego cholernie wyczulona jak jeszcze dorasta w takich warunkach.
Jeśli odpowiadasz ojcu tekstami typu "co cię to", "po co ci to wiedzieć", to się nie dziw, że Cię nie "lubieje". Może jest przesadnie apodyktyczny, może ma chore podejście do większości spraw, ale szacunek do taty powinieneś zawsze mieć i nie tylko jedynka Ci tak powie.
"Dorośnięcie do rozmów" jak się tak ma całe życie nie jest takie proste bo masz ogromne pokłady niechęci wywoływane przez monologi 2 strony przez lata wypracowane, które mogą urosnąć do tego stopnia że jedynym lekarstwem jest zerwać kontakt albo osłabić go na tyle żeby szanowny Wszechwiedzący nie zaczął się wchrzaniać znowu w nie swoje życie.
Jakoś po moim ojcu widzę że nigdy nie zrozumiał tego ze jestem dorosły na pewnym etapie - ciągle stara się być mądrzejszy jak za bliski kontakt mamy - i dzięki temu praktycznie wogóle go nie mamy a ja nie jestem perfekcjonistą która sobie najprawdopodobniej w mojej postaci wymarzył.

Nie mówię że jest zły - o nie. Na polu życiowym i zawodowym jest prawdziwym ekspertem i sam bym mu pozazdrościł skrupulatności i cierpliwości. Nie był też nigdy wrednym i podłym gnojem. Ale ceną za to była atmosfera pod wspólnym dachem i ciągła walka.

Zastanawia mnie ilu z was po przeczytaniu tego tematu zamiast się obrażać widząc falę krytyki zastanowiła się nad tym jakie dzieciństwo swoim dzieciakom chciałaby zapewnić i czy zapoznała się z czymś takim jak psychologia rozwojowa - czy każda 1 ma juz swój "plan" który nie jest, poza własnymi przekonaniami gdzieś tam nabytymi, nie poparty nawet czyms takim jak wiedza o rozwoju umysłu dzieciaka i fakt że to nie jest bezmózgi zwierzak z nierozwiniętym jeszcze mózgiem nieświadomy "zasad" którego trzeba zaprogramować jak komputer, tylko żywa, myśląca i w tym wielu cholernie delikatna emocjonalnie istota, której trzeba dać szanse się w pełni rozwinąć i która należy chronić bo dla świata jest niczym, a jak za młodu się to spartaczy to potem może to nieodwracalnie na niego wpłynąć? Która 1 tutaj o tym w ten sposób pomyślała?

Awatar użytkownika
logik
Posty: 20
Rejestracja: czwartek, 28 stycznia 2010, 14:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Jedynka jako rodzic

#145 Post autor: logik » sobota, 23 kwietnia 2011, 21:53

Pablo pisze: Dogadać.... A czemu gadanie z 1-kami-rodzicami zazwyczaj jest jednym wielkim moralizatorskim tonem i głównie krytyką zachowania bez podania szerszej perspektywy i złożoności danego zagadnienia? Wąskość myślenia czy brak chęci na prawdziwą rozmowę? A i często hipokryzją bo postępowanie. "Ma tak być bo tak ma być" - i koniec?
Ech. Cóż, stanąłem częściowo w obronie ojca jedynki, bo mnie samego wychował 1w2 i uważam, że był/jest świetnym ojcem. Oprócz moralizatorskiego tonu potrafił, jak to nazwałeś, podać szerszą perspektywę i złożoność danego zagadnienia. W ten sposób wiele się uczyłem i rozumiałem mnóstwo spraw. Ale faktem jest, że mój ojciec był zdrową jedynką, miał zawsze dobre poczucie humoru i dużą jak na jedynkę cierpliwość dla drugiej osoby. Nie oznacza to, że zawsze było cacy i nie argumentował swoich racji "tak, bo tak". Jednak rozmawiając z ojcem w odpowiedni sposób (często z pomocą mamy) udawało się nawiązać pouczającą dyskusję.
Pablo pisze:Zastanawia mnie ilu z was po przeczytaniu tego tematu zamiast się obrażać widząc falę krytyki zastanowiła się nad tym jakie dzieciństwo swoim dzieciakom chciałaby zapewnić i czy zapoznała się z czymś takim jak psychologia rozwojowa - czy każda 1 ma juz swój "plan" który nie jest, poza własnymi przekonaniami gdzieś tam nabytymi, nie poparty nawet czyms takim jak wiedza o rozwoju umysłu dzieciaka i fakt że to nie jest bezmózgi zwierzak z nierozwiniętym jeszcze mózgiem nieświadomy "zasad" którego trzeba zaprogramować jak komputer, tylko żywa, myśląca i w tym wielu cholernie delikatna emocjonalnie istota, której trzeba dać szanse się w pełni rozwinąć i która należy chronić bo dla świata jest niczym, a jak za młodu się to spartaczy to potem może to nieodwracalnie na niego wpłynąć? Która 1 tutaj o tym w ten sposób pomyślała?
Już współczuję dzieciom których rodzice myślą, że dziecko to bezmózgi zwierzak. Wydaje mi się, że nie tylko jedynka, ale każdy przyszły rodzic ma jakiś swój "plan" na wychowanie dziecka i że niekoniecznie jest to usilne zaprogramowanie schematów jak w komputerze. Ja jestem jeszcze młody i na pewno niegotowy na wychowanie dziecka. Na chwilę obecną myślę, że wychowywałbym je jak ojciec mnie, dodatkowo starając się nie popełniać jego błędów.
6w7

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Jedynka jako rodzic

#146 Post autor: Pablo » środa, 27 kwietnia 2011, 19:43

Ech. Cóż, stanąłem częściowo w obronie ojca jedynki, bo mnie samego wychował 1w2 i uważam, że był/jest świetnym ojcem. Oprócz moralizatorskiego tonu potrafił, jak to nazwałeś, podać szerszą perspektywę i złożoność danego zagadnienia. W ten sposób wiele się uczyłem i rozumiałem mnóstwo spraw. Ale faktem jest, że mój ojciec był zdrową jedynką, miał zawsze dobre poczucie humoru i dużą jak na jedynkę cierpliwość dla drugiej osoby. Nie oznacza to, że zawsze było cacy i nie argumentował swoich racji "tak, bo tak". Jednak rozmawiając z ojcem w odpowiedni sposób (często z pomocą mamy) udawało się nawiązać pouczającą dyskusję.
No i to jest przykład zdrowej 1, dobrze że taki wzorzec miałeś ;) Ja wspominam jeszcze jedną rzecz ale to już niezależną ani od ojca ani od dzieciaka - to w jaki sposób reguły które rodzice przekazują się sprawdzają w środowisku dzieciaka - czy jest za to doceniany czy gnojony. ja pamiętam to drugie, bo świat dzieciaków jest zupełnie inny niż dorosłych na szczęście miałem brata 8 który mi pomógł trochę. Nie ma co od najmłodszych lat dzieciara tresować na super porzadnego i obowiązkowego człowieka bo jak się zderzy z różnicami środowiskowymi i dostanie za nie po łbie to tylko znienawidzi tą "poprawność" do której potem w pewnym stopniu dojrzeje jak stanie się dorosły. Słuchać dzieciara jak mu się żyje też trzeba, czasem może i wyciągać z niego pewne wstydliwe doświadczenia uświadamiając mu że wcale nie są wstydliwe ale niech się nie daje dziadostwu, bo to reszta źle myśli i źle działa, więc przyłożyć im czasem trzeba.
A chuk tam - nawet jak się nie sprawdzą to będzie na tym świecie następna jeszcze zdrowsza 8 :mrgreen:

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jedynka jako rodzic

#147 Post autor: Venus w Raku » sobota, 2 lipca 2011, 18:09

Pablo pisze:Zastanawia mnie ilu z was po przeczytaniu tego tematu zamiast się obrażać widząc falę krytyki zastanowiła się nad tym jakie dzieciństwo swoim dzieciakom chciałaby zapewnić i czy zapoznała się z czymś takim jak psychologia rozwojowa - czy każda 1 ma juz swój "plan" który nie jest, poza własnymi przekonaniami gdzieś tam nabytymi, nie poparty nawet czyms takim jak wiedza o rozwoju umysłu dzieciaka i fakt że to nie jest bezmózgi zwierzak z nierozwiniętym jeszcze mózgiem nieświadomy "zasad" którego trzeba zaprogramować jak komputer, tylko żywa, myśląca i w tym wielu cholernie delikatna emocjonalnie istota, której trzeba dać szanse się w pełni rozwinąć i która należy chronić bo dla świata jest niczym, a jak za młodu się to spartaczy to potem może to nieodwracalnie na niego wpłynąć? Która 1 tutaj o tym w ten sposób pomyślała?
Ósemka jest akurat bardzo odporna na dzieciaki i generalnie na ludzi, którzy nie są twardzi.Ósemka studjuje psychologię rozwojową dziecka :?: , ale potem i tak tłamsi własne dziecko :evil: . Urodziło się zbyt delikatne, wrażliwe, słabe i płaczliwe, a Ósemka mówi:"Słabe, delikatne, wrażliwe i płaczliwe nie będziesz. Nauczę cię jak być twardym.", bo to jest ideał tatusia."

Więc, nie przygadywać tutaj Jedynkom i nie przypisywać nam kompletnej bezmyślności i okrucieństwa, bo Ósemka nie jest wcale lepsza. I jej wyniki wychowawcze są katastrofalne.
1w9, 6w5, sp/sx

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Jedynka jako rodzic

#148 Post autor: Pablo » poniedziałek, 4 lipca 2011, 13:56

Znam jeden taki przypadek rozbitego małżeństwa gdzie ojcem była 8w7, matką 9 jedna córka 8w7 a inna 4w5. Była tam sytuacja gdzie w momencie "wojny o dzieciaki" 8 chciała bardzo hmmm nie wiem jak to określić. Wziąć małą 8w7 pod swoją opiekę, co by nie została ona "zmarnowana" przez 9-tkę. Drugą córkę 4 chciała zostawić 9-tce, bo uznała ją najwyraxniej za "spisaną na straty".

Ale będąc wcześniej rodzicem obojga właśnie ta 4 z racji tego że była "delikatna, małomówna i zamknięta w sobie" w przeciwieństwie do otwartej i wygadanej siostry, dostawała wszystko na gotowca pod nos od obojga rodziców, natomiast 8 od najmłodszych lat musiała się starać w domu i w szkole żeby mieć tyle co jej siostrzyczka, która była zawsze uprzywilejowana w stosunku do niej, poza tym sporo pomagała rodzicom. Wychowanie ustawiono od razu pod temperament obojga dzieciaków od początku ich dzieciństwa..
Wynikały z tego awantury, potem ze względu na różne dodatkowe okoliczności pojawił się rozwód i rodzina się rozpadła, a ostatecznie dzieciaki będąc dzisiaj na granicy dorosłości wyglądają tak, że z tą 21 letnią 8-ką można pogadać na takim poziomie jakby miała 5 lat więcej niż ma, jest zaręczona, pracuje i studiuje, mieszka ze swoim facetem i ma konkretne plany na życie, które pomału wprowadza z jego pomocą. Druga córeczka dopiero po pójściu na 1 rok studiów ostatecznie zaczęła przestać przezywać to, że "nie potrafi się w jakiejś tam grupie ludzi odnaleźć" i dorosła na tyle, że zaczęła się koncentrować na swoim życiu - tematy zawodowe i osobiste typu pierwsi poznawani faceci, praca i konkretne zainteresowania/pasje dopiero zaczynają się u niej dopiero kształtować, bo nadal mieszka z matką i nie wie co tak naprawdę chce w życiu robić, ciągle podłapując te swoje zwątpienia we wszystko. A jest rok młodsza od swojej siostry

Drugi dzieciak to wszystko przechodził mając 4 lata mniej a jego życie i orientacja wyglądają zupełnie inaczej. Komu wg. Ciebie ostatecznie na zdrowie to "złe traktowanie" wyszło? Od jednego dzieciaka się wymagało od najmłodszych lat, ale i tak wyrosła z niej babka która nie pozwoli się źle traktować, bo nikt jej tam nie gnoił ani nie tłamsił i która sobie poradzi (chociaż z rodzicami 8 to różnie bywa) Drugi dzieciak z kolei mając lat 20 ma osobowość jakby miał 15 bo miał wszystko czego chciał i traktowano go zawsze jak dzieciaka specjalnej troski, a nie był niedorozwinięty.

Jakiego dzieciaka z tej 2 wolałabyś widzieć jako dorosłego w kontekście własnego dziecka? (nie musisz tu pisać jeżeli nie chcesz, tylko pomyśl nad tym)

Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Jedynka jako rodzic

#149 Post autor: atis » poniedziałek, 4 lipca 2011, 14:29

Załóżmy, że ta, która jest ósemką miała to zapisane w genach/gwiazdach i nie mogla wyrosnąć na inny typ, to samo czwórka.

I gdyby traktowano je odwrotnie.

Bo ja to widzę tak:

Dziecko-potencjalna-ósemka traktowane jak księżniczka i obsypywane płatkami róż stanie się w przyszłości chodzącym ósemkowym koszmarem z przerostem ego, nieprzystosowanym do jakiejkolwiek wspólpracy i przeraźliwie roszczeniową p**** której wydaje się, że wsyzstko jej się należy. Nie chcę wiedzieć jak wyglądałaby ósemka, która dopiero w wieku 20 lat pierwszy raz poczuła jak to jest nie dostac od razu tego, czego sobie życzy ;)

Dziecko-potencjalna-czwórka, gdy będzie się ją cisnąć za mocno, gdy tylko w grę wejdą hormony i nastoletni bunt popełni samobójstwo, zacznie ćpać, a w najlepszym wypadku - będzie się ciąć i rodzice nie będą się musieli bujać z 18-letnią, zakompleksioną istotka bez zdolnosci do prawdziwego życia, ale z rozhisteryzowaną 18-latką, na której leczenie psychiatryczne trzeba wydawać krocie :roll:

Uważam że obie te dziewczyny były wychowywane fatalnie, tak swoją drogą.
xxx xx/xx XXXx
Obrazek

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Jedynka jako rodzic

#150 Post autor: Pablo » poniedziałek, 4 lipca 2011, 17:52

Nie no genetyka i temperament to inna i oczywista bajka ale tu zakładam zgodnie z teorią ennea że to wychowanie kształtuje typ ;) Sam jak pomyślę jaki ze mnie był małolat przed 10 r.ż. to w życiu nie pomyślałbym że wyrośnie ze mnie coś takiego jak teraz :shock:

ODPOWIEDZ