Jedynka jako rodzic
A ja myślę, że coś w tym jest… (diabeł! do gazu! )yusti pisze: NA MIŁOŚĆ OJCA TRZEBA SOBIE ZASŁUŻYĆ, podczas gdy matka KOCHA bezwarunkowo. Odwieczne prawo.
Tradycyjny model rodziny – czyli mówiąc prosto stereotypowy – wymaga by ojciec był dla dziecka wzorem. To on, a nie matka jest odpowiedzialny za to, co wyrosło z dziecka. W związku z tym może być jedynie z niego dumny, a nie po prostu czuły. Spontaniczna czułość to domena matki, ojciec, aby okazać jakiekolwiek uczucia musi mieć powód. Jeśli tego powodu nie ma, to oznacza tylko, że zawiódł jako rodzic.
Spirala bzdetów i skrzywionego myślenia, ale c'est la vie
MY NIE MóWIMY NIC
przepraszam, ale ja pie****e! O_ochce się siedziec u tatusia na kolankach i tulić to nie dziwota że córki sa później "odwiedzane" w ciszy po nocach
Chyba zacznę chodzic na klęczkach do Częstochowy w podzięce, za to, że mimo wszystko mam w miarę normalną rodzinę...
6w5 / INFj
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
Zapewniam, że u mnie pedofilii w domu nie było .nutshell pisze:przepraszam, ale ja pie****e! O_ochce się siedziec u tatusia na kolankach i tulić to nie dziwota że córki sa później "odwiedzane" w ciszy po nocach
Chyba zacznę chodzic na klęczkach do Częstochowy w podzięce, za to, że mimo wszystko mam w miarę normalną rodzinę...
Chyba dołączę się do nut.
Ja też w domu pedofila żadnego nie miałam . Yusti gdy czytam twoje posty śmiac mi się chce, bo potwierdzasz stereotyp jedynki. Piszesz, jakbyś praodiowała system myślenia jedynek .A jeśli chodzi o miłość rodziców, to schemat jest taki: najbardziej kochamy tych, których wychowywaliśmy, a nie tych, którzy nas wychowywali. Dlatego mimo wszystko kochamy bardziej swoje dzieci niż swoich rodziców.
4w3
Yusti miałam na myśli niestety, że z twoich wypowiedzi wypływają te bardzo negatywne, nielubiane i denerwujące cechy jedynek, and którymi powinny one pracować, bo w innym razie są nielubiane i unika się ich. Przypominasz mi właśnie mojego ojca, w którego pobliżu niw lubię przebywać. A na jakim poziomie zdrowia jesteś według siebie jeśli można wiedzieć?
4w3
Rozumiem, że wy jedynki łatwo wpadacie w te negatywne nastroje, podobnie jak czwórki, bo łączy te dwa typy to, że ludzie i rzeczywistość nas rozczarowuje. Ja twoich wypowiedzi nie odbieram jako użalanie się nad sobą, ale jako gniew i pretensje do siebie o coś (o to że świat i ludzie nie są idealni?). Wyczytałam, że zaraz po 4 to właśnie jedynki są najbardziej skłonne do depresji, która jak zauważyłam u was wyraża się gniewem, złością, zgorzknieniem i okrucieństwem wobec innych. Mam wrażenie, że aby was uszczęśliwić trzeba po prostu spełniać wszystkie wasze oczekiwania, a to jest niemożliwe. A przecież na wysokich poziomach rozwoju waszej osobowości możecie być wspaniałymi ludźmi: szczerymi, oddanymi ważnej sprawie, nieprzekupnymi, sprawiedliwymi, z zasadami. Ale czemu tak trudno wam te cechy osiągnąć? Jesteście według mnie najczęsciej spotykanym typem w wersji niezdrowej: nietolerancyjni, ograniczeni emocjonalnie, drętwi, szukający dziury w całym itd.yusti pisze:JAki poziom zdrowia? myślę, że jest dobrze. ze mną teraz. w lo to chyba psychoza maniakalno depresyjna, ciągle dół, tłumiona agresja, smutek i pretensje. zmienny nastrój. teraz ciagle na +. jestem szczera, ale nie wulgarna. nie obrażam osób(jak p-a) tylko ich myślenie i działanie. zadaje pytania i słucham. lubie to forum a to łagodzi moje wypowiedzi, bo nie chcę żeby atmosfera sie zmieniła. Juz się nad soba nie użalam, nie opisuje jak mi źle. Stwierdzam czasem fakt i czytam wasze opinie. mimo to nadal w złości piszecie, że sie "użalam", co mnie irytuje, bo przeciez ja naprawde nie okazuję zbyt wiele emocji, a juz macie dość. Jest dobrze.
4w3
Yusti jesteś nietolerancyjna, tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy. mówisz, że nie ejsteś rasistką, ale tolerancja nei kończy się na nie byciu rasistą. Są mniejsze sprawy tj. tolerancja dla słabości, chorób psychicznych itp. a ty jej nie posiadasz. Także mówisz, że jesteś szczera tymczasem jestes chamska. Naprawdę potrafisz tak dobrac słowa, że możesz człowieka dobic nie zdając sobie sprawy. Gdy mam dobry nastrój (po psychotropach) toczasami jak ojciec 1w9 mi cos powie, to mam ochote wyskoczyc przez okno. I najgorsze jest to, że nei zdajecie sobie sprawy jak źle sformułowane przez was wypowiedzi potrafia zranic człowieka. Jestem wrażliwa to mam jedynkę za to przepraszac, znieczulic się, juz się znieczulam psychotropami ale to chyba trzeba końską dawkę, zeby na wasze chamstwo się uodpornic.
4w3
Hehe, a mnie yusti śmieszy I myślę, że jak ktoś ma trochę zdrowego dystansu do siebie to jej słowa nie będą ranić.
Uwielbiam totak. miałam kiedyś (jak was NIE BYŁO) zwykły USUALLY normalny dzień. ide ulice, a że moim hobby jest GAPIOSTWO-obserwacja, patrzę na czterech wyrostków idących chodnikiem w przeciwnym kierunku. Patrzę im w oczy. a oni do siebie-Ty, starty, widziałąś jak na mnie spojrzała? jezu, jaki wzrok.
Właśnie wróciłem z obozu, gdzie poznałem gościa ISTJ. Jako jedyny na całym obozie rozumiałem jego żarty Znaczy nie żeby mnie śmieszyły, ale zawsze potrafiłem wyczuć kiedy żartujea nawet jak zażartuję to nikt tehgo za żart nie uważa, choć intencje miałam dobre.
Nie ma już dla mnie nadziei.ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
4w3 sp lub sx / so ENFJ
Mnie też Yusti śmieszy. Nawet mój ojciec jedynka często mnie śmieszy, bo jest taki przewidywalny i zawsze wiem jak na coś zareaguje. Ale piszę że ogólnie jedynki ranią ludzi zwłaszcza tych bliskich. Po prostu to co mogłyby nauczyć się przekazywać się w łagodniejszy sposób mówią bez ogródek. I dlatego są często źle rozumiane ich intencje. Ja też Yusti lubię, ale kto wie co by było gdybym miała ją na co dzień 8) na żywo.
4w3
Wiecie co...? Tak wracając do tematu to... sporo myśle o tym ostatnio i wiem już dlaczego nie chcę mieć dzieci. Gdy rozmawiam o tym ze swoim facetem(tak sobie tylko hipotyzujemy co by było gdyby) on się na mnie wkurza i kompletnie nie rozumie moich argumentów. Mówi:" nie masz piętnastu lat, mieszkamy sami, jest praca, są studia i w razie czego dziekanka - normalna sprawa w tym wieku..." Dla niego to takie proste, "ułoży się jakoś, bla bla..."
Nie chcę dzieci nie dlatego, że ich nie lubię, bo uwielbiam. Nie dlatego, że szkoda mi kasy, młodości... Po prostu boję się. Boję się, że będę złym rodzicem. Że nie podołam. Że przyjdzie moment, że zawiodę, wścieknę się i wydrę, albo - co gorsza - uderzę kiedyś swoje dziecko. A wtedy straciłabym szacunek do samej siebie. Że dziecko stwierdzi kiedyś, że ma głupią mamę, która jednak nie zawsze jest w stanie na wszystko znaleźć radę że nie jest... ideałem...? Straszne to dla mnie. Straszna jest wizja, że nie podołam.
Jakieś rzewne i pompatyczne myśli mnie nawiedzają nocą, aż głupio...
Nie chcę dzieci nie dlatego, że ich nie lubię, bo uwielbiam. Nie dlatego, że szkoda mi kasy, młodości... Po prostu boję się. Boję się, że będę złym rodzicem. Że nie podołam. Że przyjdzie moment, że zawiodę, wścieknę się i wydrę, albo - co gorsza - uderzę kiedyś swoje dziecko. A wtedy straciłabym szacunek do samej siebie. Że dziecko stwierdzi kiedyś, że ma głupią mamę, która jednak nie zawsze jest w stanie na wszystko znaleźć radę że nie jest... ideałem...? Straszne to dla mnie. Straszna jest wizja, że nie podołam.
Jakieś rzewne i pompatyczne myśli mnie nawiedzają nocą, aż głupio...
1w...6