Przyjaźń
Przyjaźń
Jak wiadomo enneagramowe 9 (szczególnie te ze skrzydłem 1) są uznawane za te osobowości, które najłatwiej zjednują sobie innych ludzi m.in. przez swoją umiejętność płynięcia z prądem i rozumienia potrzeb innych. Jednocześnie 9 potrafią być osobami niesamowicie skrytymi (i zbyt dobrymi zarazem) w kwestii własnych problemów przez, co często są wykorzystywane przez środowisko w jakim się obracają.
Tym samym chciałbym się Was zapytać jak wygląda u Was kwestia przyjaźni? ? Jakie cechy powinien spełniać drugi człowiek byście mogli o nim pomyśleć jak o przyjacielu? Ilu macie przyjaciół- od czego zaczęła się Wasza przyjaźń?
Tym samym chciałbym się Was zapytać jak wygląda u Was kwestia przyjaźni? ? Jakie cechy powinien spełniać drugi człowiek byście mogli o nim pomyśleć jak o przyjacielu? Ilu macie przyjaciół- od czego zaczęła się Wasza przyjaźń?
- IrekTki
- Posty: 100
- Rejestracja: środa, 16 listopada 2016, 12:29
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kielce
Re: Przyjaźń
Jako 4w5 widzące w sobie sporo z 9w1 jestem blisko twojego myślenia. Wlaściwie wszyscy ludzie, którzy widząc moją odmienność okazywali mi zainteresowanie, zrozumienie. To raczej nie byli ekstrawertycy, którzy lubią swoje towarzystwo.
Przyjaźnie widze chyba przede wszystkim jako lojalność. Jestem pijakiem, odstawiam kabarety...ktoś kto mnie wnosi nieprzytomnego pod drzwi jest moim przyjacielem. Ktoś kto pyta jak sie czuje nim jest. Ktoś cierpliwy kto słucha moich głupot i znosi to, ktoś kto mnie nie ocenia. Jest tych ludzi troche, to moja babcia(największy przyjaciel, nigdy złego słowa od niej nie dostałem), to mój dziadek(ósemka), to mój brat cioteczny(ktory mnie odwiedzi w przeciwieństwie do mnie), to kolega ze średniej(jedyny, ktory zapyta co jest grane), to kolega ze studiów(który nawet zadzwoni, a schizofrenia), to kolega z pracy(który jak ide na fajke zawsze zapyta o coś). Jest tych ludzi sporo a jestem z tych odludków totalnych W młodym wieku to sie chyba rodzi z jakiś podobieństw, wspólnych odmienności, cech podobnych. W starszym wieku dochodzi mądrość. Ja mam wyczulony zmysł na ludzi innych i traktuje ich specjalnie, bardzo ulgowo i otwarcie. W sumie jako człowiek wychowany na ewangelii moge traktować jako przyjaciela absolutnie każdego, pod jednym warunkiem. Moja wrazliwość na zło jest okrutna.
Przyjaźnie widze chyba przede wszystkim jako lojalność. Jestem pijakiem, odstawiam kabarety...ktoś kto mnie wnosi nieprzytomnego pod drzwi jest moim przyjacielem. Ktoś kto pyta jak sie czuje nim jest. Ktoś cierpliwy kto słucha moich głupot i znosi to, ktoś kto mnie nie ocenia. Jest tych ludzi troche, to moja babcia(największy przyjaciel, nigdy złego słowa od niej nie dostałem), to mój dziadek(ósemka), to mój brat cioteczny(ktory mnie odwiedzi w przeciwieństwie do mnie), to kolega ze średniej(jedyny, ktory zapyta co jest grane), to kolega ze studiów(który nawet zadzwoni, a schizofrenia), to kolega z pracy(który jak ide na fajke zawsze zapyta o coś). Jest tych ludzi sporo a jestem z tych odludków totalnych W młodym wieku to sie chyba rodzi z jakiś podobieństw, wspólnych odmienności, cech podobnych. W starszym wieku dochodzi mądrość. Ja mam wyczulony zmysł na ludzi innych i traktuje ich specjalnie, bardzo ulgowo i otwarcie. W sumie jako człowiek wychowany na ewangelii moge traktować jako przyjaciela absolutnie każdego, pod jednym warunkiem. Moja wrazliwość na zło jest okrutna.
inkwizycja i gestapo w jednym
-
- Moderator
- Posty: 116
- Rejestracja: wtorek, 19 kwietnia 2016, 13:48
- Enneatyp: Zdobywca
- Lokalizacja: Okolice Poznania
Re: Przyjaźń
Mnie ta cecha wręcz odpycha. Lubię ludzi, którzy są przebojowi i oryginalni, mają własne zdanie. Z 9 jest ten problem, że ten typ na początku wydaje się taki neutralny i nijaki, a to kompletna nieprawda. Tylko, że do takiego 9 jest trudno dotrzeć i poznać tą drugą stronę.Fi5heR pisze:Jak wiadomo enneagramowe 9 (szczególnie te ze skrzydłem 1) są uznawane za te osobowości, które najłatwiej zjednują sobie innych ludzi m.in. przez swoją umiejętność płynięcia z prądem i rozumienia potrzeb innych.
Znam cztery Dziewiątki, z czego z jedną bardzo dużo spędzałam czasu. Rozkręcała się z dobry rok. Kiedy miałam z nią zostać sama, to rozmowa się nie kleiła, ponieważ ona zawsze mi przytakiwała i sama nie zaczynała żadnych ciekawszych tematów. Dopiero po jakimś czasie zaczęła się robić coraz żywsza i rozmowniejsza. Okazało się nagle, że ma pasję oraz zainteresowania, którymi wcześniej nie chciała się dzielić. Niestety nasza znajomość nie skończyła się zbyt dobrze, ale nie wpływa to na fakt, że tej Dziewiątki na samym końcu nie mogłabym nazwać skrytą czy uległą. W pewnym momencie to ona rozdawała karty w naszej paczce i nie znosiła żadnego sprzeciwu
Nigdy też nie wiadomo co wyjdzie z takiego 9
3w4 sp/soc, LSE
Prawdziwie wielcy ludzie wywołują w nas poczucie, że sami możemy się stać wielcy. ~ Mark Twain
Prawdziwie wielcy ludzie wywołują w nas poczucie, że sami możemy się stać wielcy. ~ Mark Twain
Re: Przyjaźń
Ja to widzę tak:
Przyjaciel - wtedy gdy można bez obaw zejść na naprawdę głębokie poziomy swoich problemów, a nawet pomoże wyciągnąć to, co się skrzętnie przed sobą ukrywa. Zrozumie, zaakceptuje, oceni, ale nie osądzi. Można być razem, a nie tylko obok. Gdy się błądzi, pomoże wskazać problem, ustawić do pionu, nie zniechęci się trwale (może tymczasowo, aż opadną emocje itp.) i spróbuje pomóc przy innej okazji. NIE POŚWIĘCA SIEBIE za wszelką ceną - pozostaje sobą, ma swoje marzenia, pragnienia i problemy, a mimo to ciągnie ku górze i pomaga.
Przyjaciele - osoby, z którymi można Pogadać, pożartować, czuć się swobodnie, ale już nie poruszać tych głębokich rzeczy. Większe skupienie na byciu obok wspólnie, niż faktycznie razem. Wzajemna pozytywna i negatywna interakcja (nie ma problemów, jeśli czasem objawi się złość - wzajemne wybaczanie itp.)
Kumplostwo/ziomkostwo - podobnie jak wyżej, ale unikanie okazywania negatywów, nie poruszanie trudniejszych tematów, raczej komfortowe rozmowy na zwykłe tematy, pasje, zainteresowania, nastawienie na przyjemne spędzenie czasu. Sprawy i problemy głębokie pojawią się przypadkiem, jak się komuś wymsknie, ewentualnie ma taką osobowość, że wszystkich nimi obarcza. Jest chęć spotykania się
Znajomi - Rozmowy jak k/z, spotykanie się przypadkowe, zależne od losu, pracy itp.
Dalej jest cała reszta.
Tekst Reszki
Przyjaciel - wtedy gdy można bez obaw zejść na naprawdę głębokie poziomy swoich problemów, a nawet pomoże wyciągnąć to, co się skrzętnie przed sobą ukrywa. Zrozumie, zaakceptuje, oceni, ale nie osądzi. Można być razem, a nie tylko obok. Gdy się błądzi, pomoże wskazać problem, ustawić do pionu, nie zniechęci się trwale (może tymczasowo, aż opadną emocje itp.) i spróbuje pomóc przy innej okazji. NIE POŚWIĘCA SIEBIE za wszelką ceną - pozostaje sobą, ma swoje marzenia, pragnienia i problemy, a mimo to ciągnie ku górze i pomaga.
Przyjaciele - osoby, z którymi można Pogadać, pożartować, czuć się swobodnie, ale już nie poruszać tych głębokich rzeczy. Większe skupienie na byciu obok wspólnie, niż faktycznie razem. Wzajemna pozytywna i negatywna interakcja (nie ma problemów, jeśli czasem objawi się złość - wzajemne wybaczanie itp.)
Kumplostwo/ziomkostwo - podobnie jak wyżej, ale unikanie okazywania negatywów, nie poruszanie trudniejszych tematów, raczej komfortowe rozmowy na zwykłe tematy, pasje, zainteresowania, nastawienie na przyjemne spędzenie czasu. Sprawy i problemy głębokie pojawią się przypadkiem, jak się komuś wymsknie, ewentualnie ma taką osobowość, że wszystkich nimi obarcza. Jest chęć spotykania się
Znajomi - Rozmowy jak k/z, spotykanie się przypadkowe, zależne od losu, pracy itp.
Dalej jest cała reszta.
Tekst Reszki
9 z PRO8, przez PRO7 na PRO6 sx/sp EII INFP
Re: Przyjaźń
Ja może opowiem o mojej przyjaźni z jedną dziewiątką.
Jako 4w5 pokochałam, że miałam przy dziewiątce TYLE przestrzeni. Mogłam być słuchana i nawet karmiona (iluzorycznym czy też nie) zrozumieniem, czasem nawet podziwem. To mnie zbliżyło do dziewiątki, a potem jeszcze podobało mi się, że ja jako jedna z niewielu znałam o niej te wszystkie rzeczy, których w grupie nigdy nie pokazuje. Z boku ludzie w ogóle się zastanawiali, czemu ja się z tą dziewiątką zadaję, jest przecież taką przeźroczystą osobą, nic nie może mi dać. Nigdy nie rozumiałam o co im chodzi, ja widziałam ją jako taką skomplikowaną, z wieloma kompleksami zresztą.
Tu było trudniej, ale trochę jak odkrywca potraktowałam wyciąganie coraz więcej informacji z dziewiątki o niej samej, o jej najskrytszych niepewnościach również. Potem nawet starałam się jej pomóc ze zwalczaniem jej słabości, a jak się szybko przekonałam były to wieczne niezdecydowanie, okropnie niska samoocena, lenistwo, uległość oraz nieznośna ignorancja. Jeśli dochodziło do ostrzejszej rozmowy, którą chciałam emocjonalnie wstrząsnąć dziewiątką, kończyło się płaczem i kompletnym zamknięciem, nie ma tematu.
Było mi jej szkoda przez długi czas i przyjęłam rolę opiekuna do pewnego stopnia, jednak w pewnym momencie musiało się to skończyć. Kiedyś przyszły problemy i nie dało się doprosić o ich rozwiązanie, o jakąkolwiek konfrontację chociaż. Było mi ogromnie przykro, ale ostatecznie zostałam odepchnięta. Według dziewiątki to jest czas dla niej na regenerację, ale ona chyba nie rozumie (albo nie chce tego przyznać), że to jest zwyczajne porzucanie ludzi i ranienie ich tym samym.
Kiedy zobaczyłam, że zostaję odcięta okropnie mną to wzburzyło, a brak konfrontacji spowodował, że miałam ochotę się jakoś okrutnie zemścić, niech sprawiedliwości stanie się zadość.
Już nieważne co naprawdę dalej się działo, teraz ze sobą nie rozmawiamy, kontakt urwał się całkowicie.
Wywnioskowałam jednak, że przyjaźń wg dziewiątki to chyba wyidealizowana relacja, która realnie istnieje tylko i wyłącznie w ich głowie.
Jako 4w5 pokochałam, że miałam przy dziewiątce TYLE przestrzeni. Mogłam być słuchana i nawet karmiona (iluzorycznym czy też nie) zrozumieniem, czasem nawet podziwem. To mnie zbliżyło do dziewiątki, a potem jeszcze podobało mi się, że ja jako jedna z niewielu znałam o niej te wszystkie rzeczy, których w grupie nigdy nie pokazuje. Z boku ludzie w ogóle się zastanawiali, czemu ja się z tą dziewiątką zadaję, jest przecież taką przeźroczystą osobą, nic nie może mi dać. Nigdy nie rozumiałam o co im chodzi, ja widziałam ją jako taką skomplikowaną, z wieloma kompleksami zresztą.
Tu było trudniej, ale trochę jak odkrywca potraktowałam wyciąganie coraz więcej informacji z dziewiątki o niej samej, o jej najskrytszych niepewnościach również. Potem nawet starałam się jej pomóc ze zwalczaniem jej słabości, a jak się szybko przekonałam były to wieczne niezdecydowanie, okropnie niska samoocena, lenistwo, uległość oraz nieznośna ignorancja. Jeśli dochodziło do ostrzejszej rozmowy, którą chciałam emocjonalnie wstrząsnąć dziewiątką, kończyło się płaczem i kompletnym zamknięciem, nie ma tematu.
Było mi jej szkoda przez długi czas i przyjęłam rolę opiekuna do pewnego stopnia, jednak w pewnym momencie musiało się to skończyć. Kiedyś przyszły problemy i nie dało się doprosić o ich rozwiązanie, o jakąkolwiek konfrontację chociaż. Było mi ogromnie przykro, ale ostatecznie zostałam odepchnięta. Według dziewiątki to jest czas dla niej na regenerację, ale ona chyba nie rozumie (albo nie chce tego przyznać), że to jest zwyczajne porzucanie ludzi i ranienie ich tym samym.
Kiedy zobaczyłam, że zostaję odcięta okropnie mną to wzburzyło, a brak konfrontacji spowodował, że miałam ochotę się jakoś okrutnie zemścić, niech sprawiedliwości stanie się zadość.
Już nieważne co naprawdę dalej się działo, teraz ze sobą nie rozmawiamy, kontakt urwał się całkowicie.
Wywnioskowałam jednak, że przyjaźń wg dziewiątki to chyba wyidealizowana relacja, która realnie istnieje tylko i wyłącznie w ich głowie.
4w5, infj
Yo no aprendí a soltar amores
Yo no aprendí a dejarte ir
Yo no aprendí a soltar amores
Yo no aprendí a dejarte ir
Re: Przyjaźń
Tuzu jest mi przykro z powodu sytuacji jaka spotkała Cię z tą konkretną dziewiatką, jednakże musisz wziąć pod uwagę ze byc może nie umiałaś jej pomóc i chociaż robiłaś to co uważałaś za najlepsze niekoniecznie było to dla niej najbardziej pomocne.
Twoje podejscie do tej sytuajci wydaje się być bardzo emocjonalne, i nie ma w tym nic dziwnego, w końcu miałyscie bliską relację ale takie wnioski:
Relacje z niezdrowymi 9 sa trudne tak samo jak z każdym innym niezdrowym typem.
Przyjaźń jest bardzo męcząca dla 9 czasem jak nie daje jej się przestrzeni na oddech i oczyszczenie.
Twoje podejscie do tej sytuajci wydaje się być bardzo emocjonalne, i nie ma w tym nic dziwnego, w końcu miałyscie bliską relację ale takie wnioski:
są wynikiem jednego z podstawowych błędów poznawczych. nie można jednego epizodu przekładać na wszystko. "To nic nie znaczy to o niczym nie świadczy" cytując klasyka powiem.tuzu pisze:
Wywnioskowałam jednak, że przyjaźń wg dziewiątki to chyba wyidealizowana relacja, która realnie istnieje tylko i wyłącznie w ich głowie.
Relacje z niezdrowymi 9 sa trudne tak samo jak z każdym innym niezdrowym typem.
Przyjaźń jest bardzo męcząca dla 9 czasem jak nie daje jej się przestrzeni na oddech i oczyszczenie.
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Re: Przyjaźń
Wydaje mi się, że taka sytuacja jest powszechna w relacji 4/9. Dziewiątką nie da się wstrząsnąć, a w każdym razie nie z zamierzonym skutkiem. Nie rozwiązujemy swoich problemów emocjami i nie znosimy rozdrapywania ran.tuzu pisze:Jeśli dochodziło do ostrzejszej rozmowy, którą chciałam emocjonalnie wstrząsnąć dziewiątką, kończyło się płaczem i kompletnym zamknięciem, nie ma tematu.
Dla ciebie była to chęć pomocy, ale twoja dziewiątka czuła się przez ciebie atakowana. Może gdybyś znała wtedy enneagram, lepiej byście się wtedy nawzajem rozumiały i nie utraciły kontaktu.
Re: Przyjaźń
Na szczęście dobrze Szczególnie od niedawna, gdy stałam się "obecna".
Przede wszystkim odpadają wszelcy krętacze, manipulanci, podjudzacze, ludzie nastawienie na zdominowanie otoczenia, ludzi za wszelką cenę. Za podejściem wulgarnym, oślim uporem ideologicznym nie przepadam - trudno mi o jakiś zdrowy kontakt, jeśli ktoś nimi epatuje. Z tego co obserwuje, lepiej mi się dogaduje z ludźmi podstawy enneagramu, acz to nie jest reguła, ledwie jakaś preferencja (?). Generalnie nie numerek decyduje o predyspozycjach, a to jaką osobą się jest.
Nie wliczając rodziny - aktualnie 2-3 osoby. Do każdej jakoś tak sama trochę wyszłam z inicjatywą (co może dziwić ), acz skromną, nieśmiałą. Za każdym razem było w trochę humoru w rozmowach. Takiego nieco abstrakcyjnego. Trudno mówić od czego się zaczęła "jako przyjaźń", co postrzegam jako proces, dość płynny stan.
- Pierwsza przyjaźń rozkręcała się przez wiele lat, takiego po prostu bycia razem podczas sporadycznych aktywności, na dobre i złe. Długie też były okresy bez kontaktu. Dopiero niedawno udało się nam tak naprawdę pootwierać, co z mojego powodu i zamknięcia, nie było możliwe. Uczucia i te dobre, i te złe, bez gwałtownych emocji u mnie (choć to chyba oczywiste ), nieco bardziej ekspresyjne u drugiej.
- Druga przyjaźń zaczęła się później, ale dość szybko, ot taki charakter osoby. Dużo wspólnie spędzonego czasu. Również i tu były chwile, i dobre, i złe. Zbyt mocno polegałam na tej przyjaźni, wiele mi pomogła w trudnych chwilach, za co czuję głęboką wdzięczność. Teraz jest jakoś tak na luzie, pozytywnie.
- Trzecia przyjaźń z podobnego okresu co 2, choć nieco późniejsza. Jest to relacja oparta głównie o hobby, bardzo rzadkie spotkania, ale też jakieś podobieństwo temperamentu, charakterów. Brakuje jakiejś dynamiki, która by napędzała tą relację, co widzę jako problem, niemniej widzę i uznaję jej status.
Poza tym kilka znajomości, niejako aspirujących do miana przyjaźni, acz albo są na wczesnym etapie (od czasu mojego zdrowienia), lub po prostu trwają wiele lat, ale nigdy jakoś głębiej w nich nie trwałam, pomimo pozytywnych odczuć, wrażeń.
papa