Plan naprawy osobowości - typ 9

Dyskusje na temat typu 9
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#31 Post autor: Ninque » czwartek, 9 czerwca 2016, 13:02

Sayna pisze: PRO to samopoczucie
Udowodnij teze powołując się na ogolnie uznane źródła wiedzy o enneagramie.

@Molik +1000 (jak ktos nie czytał, post Molik jest ostatni na poprzedniej stronie, polecam)


Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Awatar użytkownika
Irranea
Moderator
Moderator
Posty: 1179
Rejestracja: poniedziałek, 8 sierpnia 2011, 23:50
Lokalizacja: w barku

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#32 Post autor: Irranea » czwartek, 9 czerwca 2016, 13:06

Molik i Ael dobrze piszą. PRO nie ma nic wspólnego z samopoczuciem. Człowiek na wysokim PRO może mieć dołki i gorsze samopoczucie, ale będzie potrafił podejmować odpowiednie decyzje i działania adekwatne do sytuacji, wymagające odpowiednich ośrodków. Zaś człowiek na niższym PRO może mieć dobre samopoczucie i lepsze dni, ale nadal nie będzie potrafił korzystać odpowiednio z ośrodka, który tłumi.

Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#33 Post autor: Ninque » czwartek, 9 czerwca 2016, 13:09

Obrazek odnośnie 9 PRO
Obrazek
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Sayna
Posty: 211
Rejestracja: sobota, 14 marca 2015, 00:52

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#34 Post autor: Sayna » niedziela, 12 czerwca 2016, 21:23

Molik pisze:A mnie się zdawało, że PRO to przede wszystkim zmiana w myśleniu i działaniu, która wpływa na pozbywanie się lub nabywanie schematów. Co nie jest takie szybkie jak przy poprawieniu się albo pogorszeniu się samopoczucia. Czyli że przejście na kolejny PRO musi być ciągłym i trwającym procesem. Takie wchodzenie po schodach, w których każdy stopień jest lekko nierówny i ma długość dwóch kilometrów i raz człowiek pokonuje je szybciej, bo ma więcej energii, raz wolniej, bo się zmęczył, innym razem poślizgnął się i musi kilka metrów nadrobić. Samopoczucie porównałabym do balonów i dziur okresowo pojawiających się na schodach - z dziury (złe samopoczucie) człowiek musi się wygrzebać, balon (dobre samopoczucie) zaś traci gaz.
Ładnie ujęte, ale myślę że trzeba co nieco uściślić. Wejście na wyższy PRO odbywa się na drodze takiej zmiany. Sam PRO (Poziom Rozwoju Osobistego) zmianą nie jest. Dobrym samopoczuciem też nie jest, tu mnie przekonałaś. Bo nawet na 9 PRO można mieć dobre samopoczucie. Dużo osób dobrze się czuje gdy mogą narzekać i ziać nienawiścią do innych.

Teraz uzmysłowiłam sobie, że PRO to poziom naszej harmonijnej współpracy z otaczającym nas światem. Każdy typ na najwyższym PRO staje się najlepiej zaadaptowany do życia w społeczeństwie. Jednak każdy rozwój wymaga upadku dlatego nie idealizuję PRO. Ciągłe bycie na 1 PRO to stagnacja, która prędzej czy później skończy się upadkiem na niższy PRO co jest dobre, bo umożliwia nabywanie nowych doświadczeń.
Ninque pisze:Udowodnij teze powołując się na ogolnie uznane źródła wiedzy o enneagramie.
Nie muszę niczego udowadniać. Rozumiem teorię, czytałam o niej i niejednokrotnie się na tym forum na ten temat wypowiadałam. Teraz opisuję swoje przemyślenia z tym związane. Bardzo sztywno podchodzisz do enneagramu.
Irranea pisze:Molik i Ael dobrze piszą. PRO nie ma nic wspólnego z samopoczuciem. Człowiek na wysokim PRO może mieć dołki i gorsze samopoczucie, ale będzie potrafił podejmować odpowiednie decyzje i działania adekwatne do sytuacji, wymagające odpowiednich ośrodków. Zaś człowiek na niższym PRO może mieć dobre samopoczucie i lepsze dni, ale nadal nie będzie potrafił korzystać odpowiednio z ośrodka, który tłumi.
Częściowo racja, a częściowo nie. Wysoki PRO w dłuższej perspektywie czasowej ma związek z lepszym samopoczuciem, a niski PRO z gorszym. Inaczej nie byłoby sensu w osiąganiu 1 PRO.

Awatar użytkownika
Ace
Posty: 214
Rejestracja: piątek, 27 lutego 2015, 17:28
Enneatyp: Entuzjasta

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#35 Post autor: Ace » niedziela, 12 czerwca 2016, 22:55

Celem osiągania wyższego PRO nie jest "adaptacja do życia w społeczeństwie" tylko zmniejszenie wpływu mechanizmów obronnych, które zakrzywiają nasze spojrzenie na rzeczywistość.
Sayna pisze:Ciągłe bycie na 1 PRO to stagnacja, która prędzej czy później skończy się upadkiem na niższy PRO co jest dobre, bo umożliwia nabywanie nowych doświadczeń.
Nie wiem w jaki sposób brak fałszowania rzeczywistości miałby w konsekwencji prowadzić do jej fałszowania. To znaczy, oczywiście można spać z wysokiego PRO na niższy, ale nie wynika to z jakiejś stagnacji, a już na pewno nie jest dobrą okazją do nabywania doświadczeń(tak jakby każde doświadczenie było budujące, co jest oczywiście tezą bzdurną).
7w6 EIE sx/so

"Piszmy na murach, stropach i rurach
Znakami, których nie da się zmyć
Napisy własne, prywatne hasła
Każdy jest inny - dajcie nam być!"


"Well done is better than well said" Benjamin Franklin

Sayna
Posty: 211
Rejestracja: sobota, 14 marca 2015, 00:52

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#36 Post autor: Sayna » poniedziałek, 13 czerwca 2016, 08:51

Ace pisze:Celem osiągania wyższego PRO nie jest "adaptacja do życia w społeczeństwie" tylko zmniejszenie wpływu mechanizmów obronnych, które zakrzywiają nasze spojrzenie na rzeczywistość.
Jaka jest obiektywna rzeczywistość? Tego nie wie nikt. Możesz być na 1 PRO i być ateistą albo chrześcijaninem. Myślisz, że osiągnięcie 1 PRO to poznanie Prawdy?
Ace pisze:Nie wiem w jaki sposób brak fałszowania rzeczywistości miałby w konsekwencji prowadzić do jej fałszowania. To znaczy, oczywiście można spać z wysokiego PRO na niższy, ale nie wynika to z jakiejś stagnacji, a już na pewno nie jest dobrą okazją do nabywania doświadczeń(tak jakby każde doświadczenie było budujące, co jest oczywiście tezą bzdurną).
Prawda i fałsz zawsze się przenikają. Nie jesteśmy bogami.

Nie zgadzam się z Tobą w kwestii doświadczeń. Uważam że każde doświadczenie jest budujące. Każde niesie jakąś wiedzę, choćby była ona nieprzyjemna. Średniowieczny chłop miał proste życie i był w 100% przekonany o istnieniu Boga, nie miał wątpliwości, zajmował się pracą i pod tym względem było mu dobrze. Wolałbyś żyć bez większych doświadczeń, nie znając świata, nie mając internetu i żadnych wątpliwości?

Awatar użytkownika
Ace
Posty: 214
Rejestracja: piątek, 27 lutego 2015, 17:28
Enneatyp: Entuzjasta

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#37 Post autor: Ace » poniedziałek, 13 czerwca 2016, 10:26

Sayna pisze:
Ace pisze:Celem osiągania wyższego PRO nie jest "adaptacja do życia w społeczeństwie" tylko zmniejszenie wpływu mechanizmów obronnych, które zakrzywiają nasze spojrzenie na rzeczywistość.
Jaka jest obiektywna rzeczywistość? Tego nie wie nikt. Możesz być na 1 PRO i być ateistą albo chrześcijaninem. Myślisz, że osiągnięcie 1 PRO to poznanie Prawdy?
Pomijasz pół zdania nie odnosząc się do mechanizmów obronnych, następnie odwołujesz się do Prawdy, co co prawda jest bardzo filozoficzne, ale bez związku z tematem.
I osobiście widzę różnicę między "zmniejszeniem wpływów mechanizmów obronnych", a "wyzbyciem się" ich. Jestem realistą, a mechanizmy obronne są naturalne, dopiero ich nadmierny wpływ jest patologiczny.
Sayna pisze:Prawda i fałsz zawsze się przenikają. Nie jesteśmy bogami.
Mam wrażenie, że zdanie to zawiera sugestię, że nie da się zmniejszyć fałszu. Przenikanie się samo w sobie nie oznacza, że nie można próbować zmniejszać fałszu(patrz poprzedni akapit).
Sayna pisze:Nie zgadzam się z Tobą w kwestii doświadczeń. Uważam że każde doświadczenie jest budujące. Każde niesie jakąś wiedzę, choćby była ona nieprzyjemna. Średniowieczny chłop miał proste życie i był w 100% przekonany o istnieniu Boga, nie miał wątpliwości, zajmował się pracą i pod tym względem było mu dobrze. Wolałbyś żyć bez większych doświadczeń, nie znając świata, nie mając internetu i żadnych wątpliwości?
To co piszesz jest bardzo czarno-białe. Szkoda, że takiej argumentacji w wątku o gwałtach nie wyciągnął Michał, jakkolwiek jest to budujące doświadczenie i gwałcony powinien być ewidentnie wdzięczny za taką możliwość. Tak samo jak przeżycie próby samobójcze czyni człowieka bardziej samoświadomego, w końcu każde doświadczenie jest budujące. Nie wspominając o narkotykach, które dają szersze spojrzenie. Tak, to brzmi sensownie.
7w6 EIE sx/so

"Piszmy na murach, stropach i rurach
Znakami, których nie da się zmyć
Napisy własne, prywatne hasła
Każdy jest inny - dajcie nam być!"


"Well done is better than well said" Benjamin Franklin

Sayna
Posty: 211
Rejestracja: sobota, 14 marca 2015, 00:52

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#38 Post autor: Sayna » poniedziałek, 13 czerwca 2016, 11:03

Ace pisze:Pomijasz pół zdania nie odnosząc się do mechanizmów obronnych, następnie odwołujesz się do Prawdy, co co prawda jest bardzo filozoficzne, ale bez związku z tematem.
I osobiście widzę różnicę między "zmniejszeniem wpływów mechanizmów obronnych", a "wyzbyciem się" ich. Jestem realistą, a mechanizmy obronne są naturalne, dopiero ich nadmierny wpływ jest patologiczny.
Ma związek z tematem. Uważam że celem rozwoju każdego człowieka jest osiągnięcie Prawdy. Mechanizmy obronne istnieją by przetrwać w świecie materialnym. Im bardziej człowiek się rozwija, tym bardziej wyswobadza się z tych mechanizmów.
Ace pisze:
Sayna pisze:Prawda i fałsz zawsze się przenikają. Nie jesteśmy bogami.
Mam wrażenie, że zdanie to zawiera sugestię, że nie da się zmniejszyć fałszu. Przenikanie się samo w sobie nie oznacza, że nie można próbować zmniejszać fałszu(patrz poprzedni akapit).
Da się zmniejszyć fałsz na drodze doświadczeń :)
Ace pisze:To co piszesz jest bardzo czarno-białe. Szkoda, że takiej argumentacji w wątku o gwałtach nie wyciągnął Michał, jakkolwiek jest to budujące doświadczenie i gwałcony powinien być ewidentnie wdzięczny za taką możliwość. Tak samo jak przeżycie próby samobójcze czyni człowieka bardziej samoświadomego, w końcu każde doświadczenie jest budujące. Nie wspominając o narkotykach, które dają szersze spojrzenie. Tak, to brzmi sensownie.
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
W ciągu życia zbieramy różne doświadczenia z którymi musimy sobie radzić. Jedne są przyjmowane pozytywnie, inne negatywnie. Myślę że po to właśnie żyjemy by zbierać doświadczenia, aż zbierzemy ich tyle że zjednoczymy się z Bogiem. PRO nie ma tu wielkiego znaczenia, choć na wyższych poziomach można zbierać więcej doświadczeń bo słabiej ograniczają nas mechanizmy obronne.
Możesz mieć inne podejście jeśli wierzysz, że to życie jest jedno i powinieneś postępować w określony sposób by się dostać do Nieba np. unikać narkotyków.

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#39 Post autor: Zielona » piątek, 17 czerwca 2016, 23:26

lia pisze:WYSZŁAM Z DEPRESJI!!!
Gratulacje, to naprawdę duży krok do przodu :)
lia pisze:Chciałabym się ostatecznie rozprawić ze swoją przeszłością, zrozumieć ją. Macie może jakieś pomysły na pytania typu dlaczego...? , aby móc sobie wszystko/większość/coś wyjaśnić?
Trochę ciężko podsunąć gotowce, bo każdy ma na koncie inne wydarzenia, które kształtowały typ, więc może raczej mój schemat dociekań.
Jestem 9 - dlaczego? Bo tłumiłam emocje i byłam podporządkowana. Dlaczego? Bo mam tatę, który wydawał polecania i miałam je bez gadania i oporu wykonywać, inaczej ponosiłam konsekwencje. I w tym momencie odszukiwałam konkretne zapamiętane sytuacje i emocje, które wtedy czułam, jak reagowałam. Potem można się pobawić w szukanie dlaczego akurat tata tak, a nie inaczej postępował. Mnie to doprowadziło akurat do dziadka ;) I zrozumienia, że tata też ma swoje mechanizmy obronne. Bo od mamy wiele razy słyszałam, że z ludźmi trzeba żyć w zgodzie, ponieważ mogę ich potrzebować - to z kolei wynikało z jej doświadczeń w życiu. To stąd ta moja, 9-tkowa ugodowość.
Mam skrzydło w 1, a nie w 8. Dlaczego? Bo wychowywano mnie w poczuciu, że są zasady i porządek: dzieci się słuchają starszych/mądrzejszych, na czerwonym się nie przechodzi, bilet zawsze kasuje itd. Bo całe dzieciństwo słyszałam, że dobra i zła robota trwają tyle samo (guzik prawda - dobra robota trwa dłużej, ale potem nie traci się czasu na poprawki, więc warto raz a dobrze); że jak mam coś robić byle jak to lepiej, żebym nie robiła wcale (że też nie wybierałam tej drugiej opcji :D ) Potem gdzie i jak ta moje dążenie do perfekcji się objawiało i dlaczego? Czy zawsze to było zdrowe? Jeśli nie to dlaczego?
Kiedy robiłam "słoneczko" złapałam się na tym, że liczę, o której muszę wyjść z domu, żeby być gdzieś tam o konkretnej godzinie i doliczam czas na zapas. W tym momencie uzmysłowiłam sobie, że mogę uznać się za osobę punktualną, bo bardzo rzadko się spóźniam. Dlaczego byłam punktualna? Oczywiście z wychowania, bo tego ode mnie wymagano, ale przy tej okazji przemyślałam sobie co dobrego dla mnie z tego wynika. Teraz jestem punktualna nie z nawyku, a świadomie.
Na tej zasadzie rozdłubałam sobie wszystkie zalety i wady, ich genezę, np. dlaczego jestem cierpliwa? A jak już byłam tego świadoma to przyjrzałam się, które zalety czy mocne strony mogą mi pomóc zwalczyć wady i w jaki sposób. Co mam, skąd mam i jak to wykorzystać.
Taki rozbiór na części pierwsze i składanie na nowo.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

lia
Posty: 17
Rejestracja: czwartek, 26 maja 2016, 11:39

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#40 Post autor: lia » wtorek, 21 czerwca 2016, 15:25

Ułożyłam chyba coś ponad 100 pytań typu dlaczego. Szykują się pracowite wakacje. :thumbup:
Wciąż zwalczam własne lęki, ale zauważyłam pewną prawidłowość - jak zaczynam być asertywna, to ludzie zaczynają mnie brać na coraz bardziej poważnie (chociaż i tak jestem nieraz ,,dziewczynką", bo wyglądam bardzo młodo, ale, ech, to już inna historia :lol: ). Doszłam do wniosku, że potrzebuję swojej zarówno spokojnej, jak i emocjonalnej strony. Emocje pozwalają mi cieszyć się spokojem, odczuwać satysfakcję z tego błogiego stanu, natomiast spokój pomaga mi cieszyć się emocjami, że cokolwiek się nie wydarzy, ja teraz czuję i wiem, czego chcę. Jestem zdecydowana iść własną drogą.
Świadectwa w szkołach muzycznej i liceum mocno takie sobie, szczególnie gdy je porównać do poprzednich wyników. Depresja odcisnęła na mnie swoje piękne i złowrogie piętno. Na wszystkim się to odcisnęło. Ale mimo to uważam, że to są najlepsze moje świadectwa, i najlepsze wyniki, i największy sukces, bo wtedy walczyłam z samą sobą. Zdałam. I mam piątkę z gitary. :D
Jeśli chodzi o religię, to nie wiem naprawdę jak to ze mną będzie, nie sądzę nawet, że mogłabym się do tego nadawać, bo czuję się mocno skrzywdzona z tego powodu (szczegóły), chociaż możliwe, że to przez podejście rodziców, nie przez religię samą w sobie. Zależy, jak bardzo elastyczny ktoś ma kręgosłup moralny, ja tam w tym widzę ograniczenie wolnego myślenia poprzez poddanie się regułom. Albo tak mi to przedstawiono. Nie krytykuję religii, oczywiście, po prostu tak to odbieram. To są moje subiektywne myśli. Być może, właśnie, ,,zaufam", że Bóg istnieje, co się przerodzi w ,,wiarę", ale nie gwarantuję niczego. Z resztą, po moich doświadczeniach trudno jest mi uwierzyć w cokolwiek... Moim zdaniem każdy człowiek wierzy w wymyślonego przez siebie Boga, bo każdy człowiek ma inny pogląd, zatem nie ma takich samych poglądów, zatem każdy wierzy w innego, bo inaczej to sobie wyobraża. To tak w skrócie. ^^
Postanawiając się rozprawić z przeszłością, na pierwszy ogień wzięłam nadopiekuńczość moich rodziców, bo jest to rzecz, która miała znaczący wpływ na kształtowanie się mojej osobowości. Z resztą, do niedawna miałam z tym związane dość intrygujące plany, typu wyprowadzka wraz z dniem moich osiemnastych urodzin i inne wspaniałości. :lol: Przez ten rok jednak, chcę się skupić na budowaniu z nimi normalniejszej, partnerskiej relacji, zamiast zależności panowie-którzy-mają-się-za-poddanych vs. poddana-która-jest-uważana-za-pana.
Żeby nieco naszkicować sytuację, wyjaśnię jeszcze, jak niezwykłą parą są moi rodzice. Obydwoje na poziomie zdrowia, delikatnie mówiąc, niezbyt wysokim, zatem matka to niezdrowa Jedyneczka, ojciec natomiast niezdrowy Ósemek. Dodam, że obydwoje mają widoczne u siebie drastycznie cechy niezdrowych Szóstek, chociaż może to tylko złudzenie; mają dużo lęków. Przy tak ciekawie dobranych rodzicach kłótnie są niemal codziennie.
(Oczywiście nie chcę ich o wszystko obwiniać, ale nie wiem, czy im wybaczę kiedykolwiek. A chciałabym...)
Rozpracowując nadopiekuńczość - skutki negatywne - tu mamy izolację, depresję, mur, to, że się bałam, wiadomo. Skutki pozytywne (!): zaczęłam szukać siebie, bo nie wiedziałam kim jestem (swego czasu stłumili mnie doszczętnie, byłam kompletnie nieasertywna, a żeby utrzymać spokój grałam specjalnie wyreżyserowaną rolę, no bo przecież ja to taka nadwrażliwa jestem, a oni muszą się mną ciągle opiekować...). Ale szukałam siebie.
Przyczyny nadopiekuńczości, pomijając te bardziej osobiste wątki, znalazłam w tym, że:
- boją się, że coś jest między nami nie w porządku, więc ,,kleją się" do mnie;
- chcieli mi na swój własny niedoskonały sposób zapewnić poczucie bezpieczeństwa, którego i tak nie miałam;
- nie chcą, abym dojrzała, bo boją się zmian i nowych możliwości;
- bali się, że mnie stracą;
- nie mają do mnie zaufania, bo twierdzą, że jestem nieodpowiedzialna, ponieważ czasami zachowuję się bezmyślnie, poza tym wypowiadam się o nich czasem niezbyt korzystnie chcąc, aby się zmienili, a moje prośby i sugestie oni odbierają jako atak, ponieważ to ciągnie w dół ich i tak już niską pewność siebie, bo chcieli być dobrymi rodzicami, ale są ofiarami własnych zdarzeń życiowych, potrzebowali wsparcia, a swoją niepewność i lęk przelewali na mnie, co objawiało się nadmierną opieką;
- nie mają zaufania do moich znajomych, bo ich nie znają,
i ogólnie tak dalej. Lęki, lęki, lęki.
Niezbędne naprawy, czyli o czym muszę pamiętać:
- pokazywać, że się staram;
- uspokajać, by się nie martwili;
- zmiany wprowadzać powoli i ostrożnie;
- interesować się ich problemami, aby nie skupiali się na moich i dodawać im otuchy;
- nienachalnie podkreślać swoją dorosłość;
- nie zawodzić ich zaufania;
- wyjaśniać rzeczy, ale z zaznaczeniem własnej prywatności (nie jako odcięcie się od nich, lecz jako intrygująca tajemniczość :D );
- nie patrzeć na nich przez pryzmat ich lęków;
- doceniać ich;
- i podkreślać swoje pasje i to, że to są naprawdę moje marzenia (chcę w ten sposób uniknąć wybierania mi przez nich zawodu...).

Mam nadzieję dać radę. Może być, taki sposób? :)
Dziękuję za ciepłe słowa.
9w1 sx/sp, INFP-T

Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#41 Post autor: Ninque » czwartek, 23 czerwca 2016, 07:05

Czytałam Twojego posta zaraz po tym jak go napisałaś, ale właśnie byłam w ruchu i pomyślalam, ze odpiszę jak wrócę do mieszkania, no i ofc zapomniałam!.

Gratuluję piątki z gitary :D:D :thumbup:
I całorocznej walki :) i tego że się nie poddałaś :) jesteś super :) jestem pod wrażeniem Twojego podejścia i bardzo się ciesze z niego, niby jestem obcym ludziem z internetu, ale się cieszę :)

Twoje podejście do religii jest chyba najpopularniejszym w Polsce, przynajmniej według moich odczuć. Ludzie są zrażeni.
Zrazili się, bo nie mieli okazji spotkać sie z jej sensem samym w sobie. Ale to nieważne, zmuszanie się do wiary tylko dlatego, że się uważa ze w sumie to opłacałoby się wierzyc bo bla bla bla, albo bo wierzenie w coś byłoby słuszne.. to trochę słaby pomysł, więc nie proponuję Ci tej drogi, ale z drugeij strony zrozum, że Twoi rodzice to sa po prostu ludzie ze swoimi słabościami, i prawdopodobnie wiara w tej a nie innej formie została im przekazana przez ich rodziców, lub społeczeństwo, i posługują się jakim wypaczonym jej obrazem. Ale zdajesz się rozumieć ludzkość swoich rodzicieli wiec, co ja tam będe tłumaczyć. :D


To co piszesz o naprawie swojej relacji z rodzicami jest wręcz książkowe :D i bardzo dobre imo. Zastanaowiłabym się tylko czy Twoj tata to nie jest jednak 6, ale no, znasz go lepiej. Po prostu ta krótka charakterystyka nie pasuje mi do triady gniewu i ósemki. A szóstki jako najbardziej zróżnicowany typ potrafią przybierać ósemkowe oblicza, tylko właśnie ta podstawa jest inna. inne motywacje, no i strach zamiast gniewu.

Jesteś jedynaczką?

skoro nie maja zaufania do Twoich znajomych, bo ich nie znają to może pokaż im kogoś? ale właśnie na takiej niezależniej pozycji a nie takiej oddolnej, zaakceptujcie ich, tylko bardziej "to sa moi znajomi, jestem odpowiedzialną osobą, wiem komu mogę ufać, spokojnie, Wasze lęki były przesadzone.", no ale znowu, pewnie to wiesz.

Inspirujesz mnie, Twój sposób bardzo mi się podoba :D

ja mam trochę inne problemy jesli chodzi o moja dziewiątkowość,
ale Twoja wola walki jest super. W sumie moim problemem ostatnio jest jej brak. Mam ochotę się poddać i płynąć z prądem, chcę być sniętą rybą, perspektywa konkretnego działania sprawia, że jestem zmęczona zanim się go podejmę. Ale mam przyjaciół, którym na mnie zależy i nie pozwalają i na to. :).
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

lia
Posty: 17
Rejestracja: czwartek, 26 maja 2016, 11:39

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#42 Post autor: lia » wtorek, 28 czerwca 2016, 11:04

Tak właściwie, dopiero myślałam, że zrozumiałam ich nadopiekuńczość, że wszystko będzie dobrze. Tymczasem sprawy okazują się jeszcze bardziej skomplikowane...
U nich ich religijny fanatyzm wynika z tego, że są protestantami (podobno ich odłam sektą nie jest, chociaż przy ich interpretacji szczerze w to wątpię), w przeciwieństwie do reszty rodziny - katolików --> zbuntowali się zatem (byli wtedy coś koło dwudziestki) ---> więc trzymają się kurczowo swojego zdania w każdym aspekcie, bo nie chcą, by im je wyrwano ---> więc są fanatyczni ---> więc pilnują, abym ja też była fanatyczna, ale ja nie chcę być fanatyczna, bo mam w tym swoje zdanie, swoje ważne jako dla mnie jako Dziewiątki zdanie, które łączy się z zasadą będącą jedną z podstaw spokoju, na którym tak mi zależy - ,,żyj i daj żyć innym" - (tzn. toleruję radykalnych, dopóki nie wpychają we mnie swoich poglądów jak w maszynkę do mięsa) ---> więc pilnują, żebym się czasem nie zbuntowała ---> więc nie pozwalają mi mieć własnego zdania! Ha, rozgryzłam! :D Chociaż nie wiem, czy powinnam się z tego cieszyć... (Cały schemat jest improwizacją, napisany wraz z tym postem zaraz po wstaniu rano.)
Nie jestem jedynaczką, mam jeszcze brata, którego podejrzewam o bycie 5 lub 9, jest bardzo fascynujący i tajemniczy. :D On ich zwyczajnie zlewa, zazdroszczę mu czasem tej umiejętności, że on i tak nie musi walczyć o nic, bo może mieć wszystko gdzieś. A i tak go traktują poważniej.
Z przedstawiania znajomych też nic nie wychodzi, nieco szerzej napiszę o tym poniżej, bo teraz mam właśnie bardzo duży konflikt z nimi na tym tle. W odniesieniu do znajomych kierują się stereotypami, które podsuwa im ich radykalna religia, ale zapewne to wynika też z ich bardzo niskiego poziomu zdrowia, bo przecież uogólnianie jest zawsze łatwiejsze niż zrozumienie kogoś. Metalowiec = szatanista, weekendowy popijacz = alkoholik, wiadomo.
Prawdę mówiąc, to czuję, że z nimi, że z naszą relacją jest coraz gorzej. Próbowałam wszystkiego, wielu rozmów także, ale są nieprzesuwalni. Za każdym razem dochodzimy do idiotycznie wnioskowanych kompromisów, które i tak po jednym dniu wyparowują i znów wszystko wraca do pięknej normy, że jestem małym, 17letnim dzieciaczkiem, który ma słuchać dorosłych. Ja tak twierdzę, i psycholog także, że jest jak było z ich nadopiekuńczością, tylko z moim stanem jest dużo lepiej. 8-) I myślę, że moja depresja i izolacja byłyby im nawet na rękę, więc znów dążą do tego, abym je miała. Ale o tym też niżej, bo to się łączy z tym problemem właśnie.
Ogólnie to zauważyłam, że mimo tego mojego całego buntu, podjęcia się tego wszystkiego, nie czuję się autentyczna (trochę Czwórkowo teraz piszę, haha). Ma to pewnie związek z tym, że osobowość przez długi czas reżyserowali mi rodzice i nie mam wprawy w byciu sobą. Ludzie, jak to brzmi. :? Pracuję nad asertywnością.
Co do mojego problemu, o którym wspomniałam, nadeszły wakacje, zatem moi rodzice postanowili mi urządzić areszt domowy. Tak, dokładnie. Nie wolno mi nigdzie wychodzić ani z nikim się spotykać. A dodam, że jestem ,,grzeczna jak aniołka", jak mnie określają znajomi, wracam zawsze o 20.00 punktualnie, t r z e ź w a. Naprawdę nie wiem, co im zrobiłam i dlaczego chcą mnie zniszczyć. Bo to już nie jest nadprogramowa opieka, to jest robienie z drugiej osoby własnej zabawki/marionetki/pacynki, jakaś dziwnie chorobliwa chęć władzy. Naprawdę nie wiem co mam robić, wątpię w sens swoich starań, skoro nie mam w nich wsparcia i oni właściwie wplątują mnie w to samo bagno izolacji, z którego wyszłam. Swoją drogą, pół gimnazjum przeszłam na herbatce odstresowującej, taką miałam fobię społeczną. Gdy chcę z nimi rozmawiać, nie widzą swoich błędów, oni ,,nie są nadopiekuńczy i jest nam bardzo przykro, gdy tak o nas mówisz". Czyli zwykła manipulacja, by wywołać we mnie poczucie winy.
Aktualnie poszukuję wśród znajomych noclegu, bo nie wiem, czy przeżyję te wakacje w takim stanie rzeczy. Chciałabym żyć normalnie, z normalną, ciepłą rodziną, tymczasem moi rodzice wypierają się wszystkiego, co mi zrobili i bije od nich jakiś taki nieopisany, mrożący, obcy chłód. Mam wrażenie, że nie mają żadnych uczuć, że liczą się dla nich tylko religia i pieniądze... A nic nie zapowiada, że po 18 sytuacja miałaby się zmienić. Nie mam już sił, duszę się w tej atmosferze. Ostatnio ryczę codziennie. Czuję się taka bezradna, a nie mam się do kogo zwrócić, bo nie chcę zadręczać ludzi swoimi problemami. Naprawdę nie wiem już co mam robić...
9w1 sx/sp, INFP-T

Awatar użytkownika
Ael
Posty: 941
Rejestracja: sobota, 10 kwietnia 2010, 00:22
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Kraina Czarów
Kontakt:

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#43 Post autor: Ael » wtorek, 28 czerwca 2016, 12:06

Po pierwsze *przytula*
Po drugie: nie możesz się zwrócić do dalszej rodziny? Jakiejś fajnej ciotki czy babci? Samej ci będzie trudno się wyrwać ze względu na uzależnienie ekonomiczne...
Całkiem rozsądną opcją wydaje mi sie zaaranżowanie przeprowadzki po osiemnastym roku życia gdzies własnie do innej zaufanej rodziny, jesli to tylko możliwe. Tez duże prawdopodobieństwo, ze nie zdają sobie sprawy, jak to u ciebie wygląda...
lia pisze:Nie jestem jedynaczką, mam jeszcze brata, którego podejrzewam o bycie 5 lub 9, jest bardzo fascynujący i tajemniczy. On ich zwyczajnie zlewa, zazdroszczę mu czasem tej umiejętności, że on i tak nie musi walczyć o nic, bo może mieć wszystko gdzieś. A i tak go traktują poważniej.
To nie jest kwestia enneatypu, tylko płci niestety. Jakoś zawsze facetom wpaja się (czy to poprzez wychowanie, czy jakimiś innymi drogami, może popkultura? nie wiem, ale serio, już dawno taką zależność zauważyłam), że oni mogą być bardziej samodzielni i olewczy, a kobietom się wpaja, że nie mogą, przez co duża część nas kobiet przejmuje się rzeczami bardziej, niż jest to dla nas zdrowe...

Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#44 Post autor: Ninque » wtorek, 28 czerwca 2016, 14:46

Dobry plan. Czasem bywa tak że da się coś zrobić a czasem nie, i wydaje mi się ze w Twoim wypadku najlepsza opcją jest wyprowadzić się i zacząć żyć własnym życiem. Tylko trochę trudności może się pojawić wynikających z Twojego wieku ale Ael dobrze mówi jesli masz jakąś rodzinę, to moze oni Ci pomogą, choć rozumiem że moze byc trudno zwrócić sie o pomoc. Jednak nie bardzo widzę inne wyjście, mogłabyś się imać jakiejś pracy i mieszkać w spelunie ewentualnie, brzmi źle, ale w moim odczuciu jest lepsze niż to co masz w domu. :(

Nie daj się wplątać w ich manipulację, pamietaj o sobie w tym wszystkim. Jesteś warta tego żeby mieć lepsze życie, takie jakiego będziesz chciała. Masz prawo popełniać błędy nikt nie może Ci tego prawa odebrac, masz prawo decydować o sobie jako autonomiczna jednostka. Pamiętaj o tym, proszę.
:hug: :hug:

odnośnie religii i pieniędzy to moze im powiedz że: nie możecie służyć Bogu i mamonie :D :D xD chociaż nie wiem czy ich Pismo Św ma ten fragment akurat. No ale to taki zarcik :D nvm
Ogólnie to zauważyłam, że mimo tego mojego całego buntu, podjęcia się tego wszystkiego, nie czuję się autentyczna (trochę Czwórkowo teraz piszę, haha). Ma to pewnie związek z tym, że osobowość przez długi czas reżyserowali mi rodzice i nie mam wprawy w byciu sobą. Ludzie, jak to brzmi. :? Pracuję nad asertywnością.
Wszystkie 9 mają problem z autentycznością właśnie dlatego że "gąbkują" innych ludzi, ich pragnienia, potrzeby, spojrzenie na świat, a każdy człowiek który chce się rozwijac pragnie odnaleźć siebie. W sumie odnośnie 9 autentyczności był chyba gdzies cytat o tym, że ciągle czują jej brak i ciągle chcą ją odnaleźc ale im się wymyka.

Nie martw sie, zadawaj sobie pytania "czy tego chcę? o co mi chodzi? dlaczego to robię?" i powinno choc trochę pomóc. Może nie czujesz że ten bunt jets Twój? może masz wrażenie że bunt jest rolą która przybrałaś?
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Plan naprawy osobowości - typ 9

#45 Post autor: Zielona » wtorek, 28 czerwca 2016, 19:26

Lia, dziewczyny mają sporo racji, jednak chciałabym na coś zwrócić uwagę. Zrobiłaś ogromne kroki w stronę zwalczenia depresji i odnalezienia samej siebie, ale to dopiero początek. Faktycznie najlepiej by dla Ciebie było, gdyś mogła wynieść się z domu, lecz czy jesteś już na to gotowa? Zakładając, że masz rodzinę, do której możesz się przenieść to wyprowadzka teraz będzie postawieniem sprawy na ostrzu noża, a to będzie wymagało od Ciebie bardzo dużo siły, żeby umieć ponieść wszelkie konsekwencje. Dlatego musisz dokładnie wiedzieć kim jesteś, czego chcesz, jak to możesz osiągnąć i na czym tę siłę możesz oprzeć. Ja zrobiłam coś takiego, ale najpierw przeszłam te 12 opisanych przeze mnie kroków.
Masz 18 lat czyli za rok matura i szansą staje się wyjazd na studia. Czy nie lepiej dać sobie ten rok na pracę nad sobą i opracowanie planu? Wiem, że to będzie trudne, ale czy nie trudniejsza będzie alternatywa nieudanej ucieczki i konieczność powrotu do tego z czego chcesz się wyrwać?
Nie powiem Ci co masz zrobić. Tę decyzję musisz podjąć sama, bo to Ty znasz siebie najlepiej. Ale jak sama napisałaś „nie mam wprawy w byciu sobą”. Czujesz się uwięziona w domu (i słusznie), ale nikt nie może uwięzić twojego umysłu, jeśli Ty na to nie pozwolisz, więc nie pozwól. Gniew, który zapewne czujesz wykorzystaj na swoją korzyść, a nie przeciwko sobie. Użyj jego siły na swoją korzyść - niech będzie twoim motorem napędowym. Wykorzystaj ten czas na czytanie, myślenie, rozważanie możliwości i ćwiczenie tego co dobrze przygotuje Cię do odejścia. Nie chcę Cię hamować, chciałabym, żebyś wybierała/decydowała mądrze i była przygotowana.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

ODPOWIEDZ