Jak wielu i dlaczego?

Ogólne dyskusje na temat Enneagramu
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
skylines
Posty: 109
Rejestracja: niedziela, 9 listopada 2008, 15:12

#91 Post autor: skylines » sobota, 28 lutego 2009, 15:41

Shironeko pisze: Pamiętam jak piekłam mu ciasto i przynosiłam do szkoły, a on wstydził się przed kolegami wziąć je ode mnie. Porażka.
miałam kiedyś podobną sytuację... też upiekłam chłopakowi ciasto (w tamtym tygodniu miał akurat urodziny!), a on strasznie się speszył całą sytuacją, zaczął kombinować co by tu powiedzieć (jak przypuszczam tak, żeby mnie nie urazić jakoś specjalnie), aż w końcu stwierdził, że on ciast nie jada :lol: rzecz jasna było to kłamstwo, bo przy kilku okazjach widziałam jak targował się o ostatni kawałek ciasta :roll:


. 4w5 . INFp .

"My dreams were all my own;
I accounted for them to nobody;
they were my refuge when annoyed ---
my dearest pleasure when free."
/ Mary Shelley

Awatar użytkownika
Fenol
Posty: 501
Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 00:23
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: bananolandia

#92 Post autor: Fenol » niedziela, 1 marca 2009, 20:34

Wszystkim Piątkom właśnie zepsuję statystyki. UWAGA:

Byłem w jednym związku :lol:

Dziękuję za uwagę :)

a poważniej: związek trwał prawie 3 lata, do idealnych nie należał, teraz nie mam ochoty być z nikim ;) (przynajmniej dopóki coś mnie nie 'walnie' :) ). I to tyle byłoby odnośnie moich podbojów miłosnych :lol:
6w5

Członek - choć pewnie zostanę wkrótce wykopany na zbity pysk - UPS - Unia Piątkowo - Siódemkowa

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#93 Post autor: Basket Case » poniedziałek, 2 marca 2009, 12:19

Cóż za dziwny ekshibicjonisty wątek... aż mnie zmroziło brrrrr

Dlaczego ktoś chciałby uczestniczyć w takiej statystyce jest dla mnie zagadką, więc może mnie oświecicie :)

Awatar użytkownika
sledz
Posty: 848
Rejestracja: wtorek, 13 maja 2008, 22:49
Kontakt:

#94 Post autor: sledz » poniedziałek, 2 marca 2009, 13:02

Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony piątek, 22 października 2010, 00:29 przez sledz, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.

Awatar użytkownika
M.
Posty: 1196
Rejestracja: czwartek, 31 stycznia 2008, 20:31
Kontakt:

#95 Post autor: M. » poniedziałek, 2 marca 2009, 16:13

sledz pisze:
Basket Case pisze:Cóż za dziwny ekshibicjonisty wątek... aż mnie zmroziło brrrrr
Jak to na ekshibicjonistycznym forum.
Fakt, że wątek durny, ale jak ktoś tu jest głównie po to, żeby napisać czasem jedno zdanie w wątku absurdalnym to też ma jakiś problem.
5w4, sp/sx
EII

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#96 Post autor: Basket Case » wtorek, 3 marca 2009, 15:02

Zabiłam wątek... sorki, nie chciałam :roll:

To, że dla mnie pewne rzeczy są niepojęte nie oznacza, że nie nie mogą istnieć. Nie przeszkadzajcie sobie (totalna powaga)

Awatar użytkownika
ZiP
Posty: 34
Rejestracja: czwartek, 20 listopada 2008, 16:31

#97 Post autor: ZiP » środa, 4 marca 2009, 09:37

Nie no ... miłosne wątki w mym życiu są od 12 roku mego życia. Wyjazd z rodzicami na wakacje, góry, spacery, no i pewna rówieśniczka z parteru. Pamiętam poważne rozmowy jak na swój wiek, spędzaliśmy ten wakacyjny czas razem. Nie zważaliśmy na śmiechy i hihy innych bachorków. Nastał czas wyjazdu, dostałem połowe serduszka (wisiorek) i się skończyło. 2 lata później odbyło się roratowe szaleństwo. Podryw na latarkę z baterii i diody. Udany. Miałem zainteresowanie dwóch bliźniaczek, a znajomy z którym opracowaliśmy niecną metodę podrywu też poznał pewną dziewczynę. Potem spędzanie czasu w klubie piwnicznym. Wygłupy, spotkania na rolki itp. Jakoś się skończyło. Bo co może być na poważnie w wieku 14 lat ? Potem obozy młodzieżowe. Do dziś pamiętam jak po powrocie z zakupów pewna dziewczyna nagrała mi się na sekretarce. Wstyd przed rodzicami ... ale w sumie miłe uczucie że ktoś mógł o mnie ciepło myśleć. Niestety odległość 2 miast była nie do pokonania (jak teraz o tym pomyśle to śmiać mi się chce ^^'). Wiek 17 lat, kolejny obóz. W tym momencie chciałem się związać z kimś już całkiem na poważnie. Próba nie udana. Czułem nacisk od drugiej osoby na sprawy wówczas dla mnie intymne - pocałunek. I tym sposobem wszystko się skończyło. Ale nie na długo. Po paru miesiącach wpadłem w związek który trwał 5 lat. Skończył się też nie miło bo zostałem zostawiony dla kogoś pseudolepszego(interpretacja słów "znajdziesz kogoś lepszego niż ja"). Tydzień smutku, po czym był zwrot o 90 %. Odkryłem że wkurwienie jest dla mnie mniej destrukcyjne, gorzkie ale da się żyć. Jedynie samotność "troszkę" mnie dobijała. W tym okresie pojawiła się w mym życiu pewna osóbka. Ciepła, miła, podtrzymująca ostatni filar mych ideałów. Rozmowy przez gg, sms`y, później telefoniczne. Zaczęło się rodzić coś wielkiego. Jedynie co mnie przeraziło to odległość ... 550 km. A przecież wierzyłem że związki na odległość nie istnieją. I tym szaleńczym myśleniem zboczyłem z drogi wkopując się inną intrygę. Na szczęście wyprostowała się znów droga, chociaż gorzki smak pozostał. Owa ciepła osóbka przyjechała do mnie pewnego dnia, można powiedzieć że w mojej psychiczno-krytycznej sytuacji. Później nastąpił czas pociągów i peronów., widywania się raz na miesiąc czy dwa. Wszystko po to by dotrzeć do dziś, czasu kiedy wspólnie mieszkamy i planujemy dalej swą przyszłość.

--Edit--
Zapomniałem ... rocznik `84
4w5
Tira mira sfora potwora połknie Cię WIELKA ZMORA

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

#98 Post autor: yusti » środa, 4 marca 2009, 12:32

.

ODPOWIEDZ