Nina pisze:zdawałam 5 przedmiotów na rozszerzeniu..
To się nie gryzie z prawami fizyki?
Rozszerzone? Hm, widać u ludzi, których znam, są inne standardy.paranoid_android pisze:Przecież standardowo zdaje się 4.
Nie panikuję, tylko stwierdzam, żeby dobrze zdać 5 przedmiotów rozszerzonych, to trzeba poświęcić codziennie czas na naukę...A Ty panikujesz jakby w normie było 4 a ona zdawała 18.
Też się zastanawiam, czy nie zdawać angielskiego podstawowego. Chociaż może jednak zostanę przy polskim, niemieckim i biologii rozszerzonych. Sama nie wiem...paranoid_android pisze:Co by słomkowy nie przylazł i nie smęcił - ja na maturze też 3 rozszerzone, ale łącznie 4, angielski będzie podstawowy.
... a kto powiedział, że wszystko zdałam świetnie?? maturę mam i na studia się dostałam.. ale..na to na co chciałam to się nie dostałam.. za mało procent z historii sztuki ( zaczęłam się uczyć miesiąc przed maturą- trochę późno, ale zdałam rozszerzenie )Emjotka pisze:paranoid_android pisze:Nie panikuję, tylko stwierdzam, żeby dobrze zdać 5 przedmiotów rozszerzonych, to trzeba poświęcić codziennie czas na naukę...
ciekawe jak inne Czwórki się na to zapatrują, ja w szkole i w pracy jeżeli nie jestem duszą towarzystwa, to jakichś markotnych czy skrajnych nastrojów w ogóle nie pokazuję ;3 powód: rzadko kiedy takie nastroje miewam, a jak już się zdarzy to raz, że nie chciałabym otoczenia dołować moimi humorkami, dwa manifestowanie jakichś fochów/smutów w pracy wydaje mi się nieprofesjonalne, a trzy - czuję, że mogłabym zbyt dużo informacji udzielić otoczeniu o sobie, jeśli ktoś "złapałby" mnie akurat w takim emocjonalnym nastroju i zaczął pocieszać/wypytywać o powódshikiora pisze: ↑wtorek, 30 października 2018, 18:03Z własnych obserwacji:
1 – strasznie irytujące, rozpacz przy każdej słabszej ocenie, praca w grupie z nimi to koszmar, a "dyskusje" nieskończone. Natrafiłam na niewiele Jedynek, z którymi można się było dogadać.
2 – przydupasy osób, które uznają za wpływowe. Niesamowicie dwulicowe, choć całkiem dobrze się z nimi rozmawia 1:1.
3 – chyba się z takowymi nie spotkałam albo nie rozpoznałam.
4 – rozpacz, depresja, ból, nieudane związki. Przeżywają wszystko, często płaczą (także ze śmiechu). Zdarzają się te bardziej opanowane, które wnoszą trochę kreatywności i "świeżego powietrza" o ile tylko są w dobrym nastroju.
5 – gdzieś na uboczu, ciężkie do rozmowy, chyba, że natrafi się na bardziej otwartą jednostkę. Dobrze myślą, na ogół nieszkodliwe. Zmienią się to jedynie wtedy, gdy zacznie się je denerwować.
6 – dobrzy przyjaciele, nigdy nie miałam takowego wroga.
7 – dusze towarzystwa, które za dużo nie myślą nad konsekwencjami. W przypadku pracy w zespole, olewają robotę, zostawiając ją dla innych. Dużo gadają, ciągłe uwagi za przeszkadzanie nauczycielowi.
8 – liderzy, prowodyrzy. Otoczeni niemal z czcią gromadką lizodupców. Przekonani, że świat należy do nich, nikt nie ma prawa im tego odebrać. Jak chcą, to zrobią to, a przydupasy jeszcze im przyklasną, obojętnie jak głupie by to nie było. W zdrowszych wersjach, przyjaciele, którzy zawsze staną w obronie i wykłócą się o słuszną sprawę.
9 – rozmowy z nimi opierają się przeważnie na monologu i przytakiwaniu drugiej strony. Czasem dorzucą swoje trzy grosze i wypowiedzą opinię na jakiś temat. Spokojne, ale potrafią wybuchnąć złością i zaraz po tym płaczem, że wybuchły złością.