Perwik pisze:a co do komornika, to akurat ja bym go przywitał z uśmiechem i dałbym mu buzi żeby się zdziwił...mam ważniejsze zmartwienia niż jakieś tam pieniądze
Kurcze, dla mnie możesz nawet zamieszkać na bruku i zamiast użerać się z komornikiem wąchać kwiatki i czerpać pełnymi garściami z życia w rynsztoku.Naprawde to zaakceptuje i nawet okiem nie mrugne do momentu, do którego nie zaczniesz mnie przekonywać na temat wyższości takiego stanu rzeczy nad moim.
A to niestety cały czas starasz się robić
I żeby było jasne.Bynajmniej nie życze Ci eksmisji, tudzież śmierci głodowej - potraktuj tą metafore z komornikiem jako bardziej obrazowe uwidocznienie tematu
Lili79 pisze:
Tak, MartiniB, dzisiaj może nie do końca zgodzisz się z tym, co mówię, ale pewnego dnia zrozumiesz, jak wiele można osiągnąć, dostosowując się do poziomu wrażliwości innych osób. I jak bardzo oni to wtedy docenią.
Masz w tym sporo racji, aczkolwiek zauważyłem u siebie pewną w tej kwestii prawidłowość.Wiele zależy tutaj od płci.Po prostu patrząc wstecz dochodzę do wniosku, że o wiele łatwiej jest mi zrozumieć i dostosować się do wrażliwości osoby, gdy jest to kobieta (nawet jeśli damsko-męskie relacje czyt.związek nie wchodzą w danej sytuacji w gre, więc de facto odpada trójkowy oportunistyczny motyw
) niż zżyć się na śmierć i życie ze swoim kumplem oraz jego wnętrzem i problemami.Jak pamięcią sięgnąć zawsze miałem więcej koleżanek niż kolegów.O przyjaciołach nie wspominając.Do dziś nie potrafie znaleźć odpowiedzi na pytanie dlaczego tak cholernie krępuje mnie obnażanie słabości i zwierzenia w przypadku facetów, a to właśnie w stosunku do kobiet moje "czwórkowe" skrzydło najłatwiej się aktywuje.