O, o właśnie to jest o mnieWawelski pisze:Owszem tworzy się czasem mylne wrażenie, ale po to by nie psuć własnego wizerunku lub gdy samemu człowiek się oszukuje, bo chciałby być lepszym niż jest.
Czy kłamiecie?
- proxima_centauri
- Posty: 6
- Rejestracja: piątek, 11 maja 2007, 23:31
- Lokalizacja: z bardzo daleka
-
- Posty: 370
- Rejestracja: poniedziałek, 11 czerwca 2007, 19:40
Zdecydowanie wole "chama", który powie "wyglądasz mega przekoszmarnie, zrób coś z tym". Nienawidzę jak ktoś ściemnia w dodatku jak wiem, że ściemnia, bo ja to prawie zawsze wiem! To już lepiej niech nic nie mówi.sherry pisze:Ale jak to się inaczej nazwie to już nikt się nie bedzie czepiał. Koleżanka wraca od fryjera załamana i rzeczywiście ma powód.. wygląda przekoszmarnie. I osoba, która jej powie "O jezuuuu.. kto Ci to zrobił" bedzie uznana za mega chama, buraka i prostaka. Ale osoba, która zamiast szczerze powiedzieć co sądzi, sprytnie się wywinie, aby nie dołować koleżanki: "Oj daj spokój.. nie jest tak źle. Bardzo oryginalna fryzura", jest jak najbardziej ok. Mimo że zgodnie z definicja nie powiedzenie prawdy (nieważne w jakiej intencji) też jest kłamstwem..
yyy... ja mam zupełnie inaczej wolę jak mi się nie mówi całej prawdy, sama też czasem kłamię na czyjś temat, ale unikam tego w stosunku do dobrych znajomych, przyjaciółpepelemoko pisze: Zdecydowanie wole "chama", który powie "wyglądasz mega przekoszmarnie, zrób coś z tym". Nienawidzę jak ktoś ściemnia w dodatku jak wiem, że ściemnia, bo ja to prawie zawsze wiem! To już lepiej niech nic nie mówi.
ja bym to ładniej ujęła Miltado:Miltado pisze:Ja wolę komuś skłamać i powiedzieć, że wszystko jest ok, zamiast zamartwiać innych problemami na które osoby te nie mają wpływu i których nie zmienią. Tak jest dla tych osób lepiej.
Nie mówić zawsze tego, co ma się na myśli
a ludzie tu niekiedy sugerują, że trójki są wrednymi kłamcamiMiltado pisze:Jednak w pewnych sprawach,często mówię jawnie osobie całą prawdę i nic nie zatajam, ani nie okłamuje.
my po prostu mówimy prawdę wtedy kiedy to potrzebne
3w4 jak stwierdziła niejaka 4w5
odp
Hehe, też wolę jak ktoś ma odwagę wyrazić swoje zdanie.A koleżance nie pomoże ściemnianie, bo jak przejdzie się ulicą i tę straszną prawdę wyrąbie jej ktoś obcy to dopiero będzie jej przykro.Więc darujmy sobie wciskanie trójkowego kitu, że się ma na myśli czyjeś dobro.pepelemoko pisze:Zdecydowanie wole "chama", który powie "wyglądasz mega przekoszmarnie, zrób coś z tym". Nienawidzę jak ktoś ściemnia w dodatku jak wiem, że ściemnia, bo ja to prawie zawsze wiem! To już lepiej niech nic nie mówi.sherry pisze:Ale jak to się inaczej nazwie to już nikt się nie bedzie czepiał. Koleżanka wraca od fryjera załamana i rzeczywiście ma powód.. wygląda przekoszmarnie. I osoba, która jej powie "O jezuuuu.. kto Ci to zrobił" bedzie uznana za mega chama, buraka i prostaka. Ale osoba, która zamiast szczerze powiedzieć co sądzi, sprytnie się wywinie, aby nie dołować koleżanki: "Oj daj spokój.. nie jest tak źle. Bardzo oryginalna fryzura", jest jak najbardziej ok. Mimo że zgodnie z definicja nie powiedzenie prawdy (nieważne w jakiej intencji) też jest kłamstwem..
A jak chodzi o "zatajanie, nie mówienie do końca" to zaczyna się na czymś taki a kończy na tym że trójka robi coś naprawde złego i też to "zataja" ?
względem osób na których mi w ogóle nie zależy potrafię mówić wszystko co mi ślina na język przyniesie... lekceważącym tonem potrafię im nawet kłamać... (co jest bardziej mówieniem bredni niż kłamstwem no ale jak zwał tak zwał...)
ale jeśli mowa o ludziech mi bliższych nie kłamię... zatajam prawdę stosuje wszelkie znane mi sztuzki językowe... jak ktoś pyta a ja odpowiedzieć nie chcę to to mówię... jest jeden wyjątek... jest kilka osób które zowię przyjaciółmi... oni wiedzą wszystko co chcą... nic przed nimi nie ukrywam... ale z regóły muszą zapytać... w przypadku dwóch dziewczyn jest sprawa nieco inna... mówię im wszystko co powienienem aby być wobec nich fair... nie zatajam niczego bo wiem że jak coś będę ukrywać to to mi się odbije czkawką...
ale jeśli mowa o ludziech mi bliższych nie kłamię... zatajam prawdę stosuje wszelkie znane mi sztuzki językowe... jak ktoś pyta a ja odpowiedzieć nie chcę to to mówię... jest jeden wyjątek... jest kilka osób które zowię przyjaciółmi... oni wiedzą wszystko co chcą... nic przed nimi nie ukrywam... ale z regóły muszą zapytać... w przypadku dwóch dziewczyn jest sprawa nieco inna... mówię im wszystko co powienienem aby być wobec nich fair... nie zatajam niczego bo wiem że jak coś będę ukrywać to to mi się odbije czkawką...
Przepraszam za odgrzebanie tematu, ale chciałbym się podzielić pewnym spostrzeżeniem i zweryfikować je z resztą trójek (i nie tylko) tego forum.
Odnośnie kłamstwa ...
Zacząłem łapać się na tendencji do szczerego i prawdomównego zachowania w sprawach błachych, wystarczająco drobnych, iż nawet do bólu bezpośrednie ich stawianie nie sprawia innym krzywdy, oraz nie działa wbrew mojemu interesowi. Jednocześnie są one na tyle liczebne i często spotykane, iż ludziom mającym ze mną do czynienia zaczynam mienić sie jako osoba warta zaufania, szlachetna oraz wiarygodna.
Teraz dostrzegam, iż robię to tylko po to, aby w sytuacji gdy w grę zaczynają wchodzić naprawdę poważne, warte świeczki stawki, których prawdomównością i szczerością nigdy bym nie osiągnał, uciekam się do fałszu i gierek, wykorzystując zaufanie i wiarygodność mego wizerunku, zbudowane na tych wcześniej wspomnianych błachostkach ....
Często bywało tak, iż byłem postrzegany przez otoczenie jako niezmiernie szczera, prawdomówna osoba. Dziś nawet, usłyszałem od bardzo ważnej dla mnie osoby komplement, nazywający to po imieniu. Podobno jest to moja najszlachetniejsza i najbardziej warta pokochania cecha .... Nie wiedziałem co odpowiedzieć zdając sobie sprawę z tego jak zabrzmi prawda ....
Przez długi czas odczuwałem satysfakcję ze swojej osobowości, będąc dumnym z wysokich, jak mniemałem, poziomów mego trójkowego zdrowia. Powyższy wniosek to wszystko zrujnował, tym bardziej, iż jest to kolejna przywara, którą odkryłem w sobie po tak długim okresie bezwiednego z nią życia i podświadomego stosowania.
Z pozostałych wypowiedzi widzę, iż większość z Was ma bardzo tradycyjne podejście co do kwestii kłamstwa. Nikt z Was nie został lekarzem, tylko po to, aby dostać w ręce więcej narzędzi do zadawania ran ....
Jestem ciekawy czy zasada, iż najciemniej bywa pod latarnią tyczy się wszystkich trójek ... Po cichu liczę na to, iż nie jestem w tym problemie odosobniony
Odnośnie kłamstwa ...
Zacząłem łapać się na tendencji do szczerego i prawdomównego zachowania w sprawach błachych, wystarczająco drobnych, iż nawet do bólu bezpośrednie ich stawianie nie sprawia innym krzywdy, oraz nie działa wbrew mojemu interesowi. Jednocześnie są one na tyle liczebne i często spotykane, iż ludziom mającym ze mną do czynienia zaczynam mienić sie jako osoba warta zaufania, szlachetna oraz wiarygodna.
Teraz dostrzegam, iż robię to tylko po to, aby w sytuacji gdy w grę zaczynają wchodzić naprawdę poważne, warte świeczki stawki, których prawdomównością i szczerością nigdy bym nie osiągnał, uciekam się do fałszu i gierek, wykorzystując zaufanie i wiarygodność mego wizerunku, zbudowane na tych wcześniej wspomnianych błachostkach ....
Często bywało tak, iż byłem postrzegany przez otoczenie jako niezmiernie szczera, prawdomówna osoba. Dziś nawet, usłyszałem od bardzo ważnej dla mnie osoby komplement, nazywający to po imieniu. Podobno jest to moja najszlachetniejsza i najbardziej warta pokochania cecha .... Nie wiedziałem co odpowiedzieć zdając sobie sprawę z tego jak zabrzmi prawda ....
Przez długi czas odczuwałem satysfakcję ze swojej osobowości, będąc dumnym z wysokich, jak mniemałem, poziomów mego trójkowego zdrowia. Powyższy wniosek to wszystko zrujnował, tym bardziej, iż jest to kolejna przywara, którą odkryłem w sobie po tak długim okresie bezwiednego z nią życia i podświadomego stosowania.
Z pozostałych wypowiedzi widzę, iż większość z Was ma bardzo tradycyjne podejście co do kwestii kłamstwa. Nikt z Was nie został lekarzem, tylko po to, aby dostać w ręce więcej narzędzi do zadawania ran ....
Jestem ciekawy czy zasada, iż najciemniej bywa pod latarnią tyczy się wszystkich trójek ... Po cichu liczę na to, iż nie jestem w tym problemie odosobniony
Przesłanie Izraela https://www.youtube.com/watch?v=HvPWsfNZyNM
Zazwyczaj nie nazywam tego po imieniu Ja po prostu naginam fakty.Albo kombinuję. Kiedy zachodzi potrzeba , problemem jest tylko wymyślenie czegoś sensownego i układającego się w całość. Potem o kłamstwie zapominam i nie przyłapałam się jeszcze na robieniu sobie wyrzutów, że tak postąpiłam.
Z bliskimi sprawa wygląda inaczej.W rzeczach drobnych nie widzę sensu kłamania.Wogóle, staram się tego wobec nich nie robić.
Z bliskimi sprawa wygląda inaczej.W rzeczach drobnych nie widzę sensu kłamania.Wogóle, staram się tego wobec nich nie robić.
3w4
znam 3 kt klamia w sposob ukryty. umia tak dobierac slowa, ze inni tego nie dostrzegaja, stosowac niedomowienia. wprost nie klamia, ale nie mowia tez prawdy. czesto odpowiadaja wymijajaco
Samotnosc pogladow innego czlowieka
i jego dziwna zawila natura
zmusza do usmiechu
gdy inny czlowiek spaceruje ulica
myslac o szczesciu
myslac o zyciu
zwraca uwage szarych ludzi
ten inny czlowiek ma inna dusze
inne widzenie i inne serce
i jego dziwna zawila natura
zmusza do usmiechu
gdy inny czlowiek spaceruje ulica
myslac o szczesciu
myslac o zyciu
zwraca uwage szarych ludzi
ten inny czlowiek ma inna dusze
inne widzenie i inne serce
-
- Posty: 9
- Rejestracja: wtorek, 17 czerwca 2008, 02:39
Ja oczywiście jako osoba przynależąca do 3 także kłamie, naginam fakty; z łatwoscią stosuję to do osób na którcyh mi wcale nie zależy - co jest dziwne oni wierzą mi - więcej odbierają to jako znak szczerości i opowiadają mi o sobie, bardzo osobiste rzeczy. Czy mam wyrzuty, moze czasami ale zawsze satysfakcja z osiągniętego celu przewyższa zasady moralne.
Nie wiem czy jestem indywidualistą w tej dziedzinie, ale zawsze podczas kłamstwa stosuje zasadę furtki - zawsze tak dobieram słowa, tworzę taką wizję która w przypadku konfrontacji daje mi szansę na wyjście obronną ręką z każdej opresji, czy może wy też tak dobieracie słownictwo by z jednej strony być w pełni wiarygodny ale jednocześnie mieć formę wyparcia się wszystkiego ??
Nie wiem czy jestem indywidualistą w tej dziedzinie, ale zawsze podczas kłamstwa stosuje zasadę furtki - zawsze tak dobieram słowa, tworzę taką wizję która w przypadku konfrontacji daje mi szansę na wyjście obronną ręką z każdej opresji, czy może wy też tak dobieracie słownictwo by z jednej strony być w pełni wiarygodny ale jednocześnie mieć formę wyparcia się wszystkiego ??