Tęsknota za tym czego nie mam...
Tęsknota za tym czego nie mam...
No właśnie. Dla nas Czwórek to zjawisko powszechne. Zawsze myślimy właśnie o tym, czego nie możemy mieć, lub co straciliśmy. Nigdy nie potrafimy skupić się na teraźniejszości, liczy się tylko to co było i marzenia o tym, co będzie. Ja tak właśnie mam. To okropne, bo momentami to bardzo boli, a ja nie potrafię inaczej. Nie mogę się skupić np. O obecnym związku, myślę i marzę tylko o tym, co straciłam. I tak jest zawsze. A jestem pewna, że gdybym znów to dostała pewnie by mi się znudziło. Mam już tego dość, bo ciężko jest być szczęśliwą z czymś takim. Też tak macie? A może jakoś radzicie sobie z tym?
Byłabym wdzięczna za odpowiedzi
Byłabym wdzięczna za odpowiedzi
- Comfortably Numb
- Posty: 105
- Rejestracja: niedziela, 15 października 2006, 16:51
Mam skrzydło 3. Próbowałam uczyć się żyć chwilą, czasem pomaga, ale niestety często powracają te rany z przeszłości. I tak się gdyba tylko, co by bylo, jakby to, co straciłam wróciło... To potrafi męczyć, niestety. A najgorsze jest to, że w pewnym momencie ciężko jest odróżnić marzenia od rzeczywistośći i więcej myśli się o tym co było niż o tym co jest.
Chyba jednak niezbyt zdrowa 7w8 ale taka, która ma w sobie coś z 4w3. (ENFP) sx/so/sp
- Comfortably Numb
- Posty: 105
- Rejestracja: niedziela, 15 października 2006, 16:51
Z drugiej strony wydaje mi się, że cierpienia sa jakby...hm...długiem za wrazliwosć, która pomaga zobaczyc więcej.
Enneagram bardzo pomógł mi zaakceptować siebie jako siebie, po prostu. Wczesniej miałam z tym problemy.
Cóż, doszłam do tego ze nie da się buntować przeciwko swojemu typowi, to znaczy, wolna droga- można, ale to nic nie daje. Lepiej pokochac siebie a wiesz że podobno dla czwórki to wielka sztuka chociaz nie wiem czy akurat z tym sie moge zgodzić.
Enneagram bardzo pomógł mi zaakceptować siebie jako siebie, po prostu. Wczesniej miałam z tym problemy.
Cóż, doszłam do tego ze nie da się buntować przeciwko swojemu typowi, to znaczy, wolna droga- można, ale to nic nie daje. Lepiej pokochac siebie a wiesz że podobno dla czwórki to wielka sztuka chociaz nie wiem czy akurat z tym sie moge zgodzić.
Oj tak, niestety ciężko jest pokochać siebie będąc Czwórką. Przynajmniej ja tak mam. Ale rzeczywiście enneagram pomógł mi przynajmniej zrozumieć siebie. No i zaczęłam dostrzegać, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Melancholijny nastrój w zamian za wrażliwość
Chyba jednak niezbyt zdrowa 7w8 ale taka, która ma w sobie coś z 4w3. (ENFP) sx/so/sp
?pytanie?
moim glownym problemem jako 4 (dokladnie 4w5)(poza akceptacja siebie :]) jest po prostu obawa przed zwiazkiem, nie wiem dlaczego, ale tak juz jest i mimo, że wiele razy probowalam sie przlamac to nadal czuje paraliżujący strach czy wy tez to czasem czujecie? (chociaz jednoczesnie potrafie czsaem byc szczera i spontaniczna...)
- Basketcase
- Posty: 716
- Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09
Z drugiej strony wydaje mi się, że cierpienia sa jakby...hm...długiem za wrazliwosć, która pomaga zobaczyc więcej.
Długiem za wrażliwość... Mam pytanie: Czy wydaje Ci się, że gdybyś nie cierpiała, nie byłabyś wrażliwa?
czy wy tez to czasem czujecie?
Tak, my też tak mamy. Wszystkie Czwórki czują to samo. Nasze cierpienie nie jest tak niezwykłe i unikalne, jakbyśmy chcieli.Też tak macie?
Też mam problemy z akceptacją siebie.
Nieustannie myśle o tym co było.
Ostatni związek pozostawił w moim sercu głębokie rany toteż przed zwiazkiem (kolejnym) czuję okropny strach.
Enneagram równiez pomógł mi troszkę siebie zaakceptować.
Czuję sie jak jakiś odmieniec czasem, jak właśnie włóczega którym jestem (4w5)
Nieustannie myśle o tym co było.
Ostatni związek pozostawił w moim sercu głębokie rany toteż przed zwiazkiem (kolejnym) czuję okropny strach.
Enneagram równiez pomógł mi troszkę siebie zaakceptować.
Czuję sie jak jakiś odmieniec czasem, jak właśnie włóczega którym jestem (4w5)
pytanie: Czy wydaje Ci się, że gdybyś nie cierpiała...
pytanie daje wiele do myslenia, a jednoczesnie jest proste i logiczne... wiele osób określa mnie jako wrazliwą i łatwo odczytujaca symbole osobe.
macie racje, jest cierpienie to pewnego rodzaju dlug ktory jako 4 musimy placic...:/
(chociaz czasem ciesze sie z ojego melancholijnego nastroju..)
macie racje, jest cierpienie to pewnego rodzaju dlug ktory jako 4 musimy placic...:/
(chociaz czasem ciesze sie z ojego melancholijnego nastroju..)
Re: ?pytanie?
Ja nigdy nie czułam jako takiego strachu przed związkiem (może dlatego, że mam skrzydło 3, nie 5 bo jedna moja znajoma, która jest 4w5 też boi się z kimś być na stałe) ale często odczuwam obawę przed zranieniem. A byłaś może kiedyś w związku? Ktoś Cię zranił? Czy to poprostu taki lęk, z którym się urodziłaś?aurora pisze:moim glownym problemem jako 4 (dokladnie 4w5)(poza akceptacja siebie :]) jest po prostu obawa przed zwiazkiem, nie wiem dlaczego, ale tak juz jest i mimo, że wiele razy probowalam sie przlamac to nadal czuje paraliżujący strach czy wy tez to czasem czujecie? (chociaz jednoczesnie potrafie czsaem byc szczera i spontaniczna...)
PS. Heh, miło jest wymienić się doświadczeniami z osobami, które czują to co ja przyznam szczerze, że nic mnie tak nie interesuje jak ludzka psychika.
Chyba jednak niezbyt zdrowa 7w8 ale taka, która ma w sobie coś z 4w3. (ENFP) sx/so/sp
- Comfortably Numb
- Posty: 105
- Rejestracja: niedziela, 15 października 2006, 16:51
Re: ?pytanie?
Ja również jestem 4w5. Od kilku miesięcy jest osoba na której mi zależy i nie potrafie sie otwożyć. Często mam myśli typu: jestem inny, jestem gorszy. Przez to zamykam się, szczególnie przy tej osobie. Są chwile gdy uświadamiam sobie, że każdy jest inny i ja również jestem oryginalny. Mam wtedy ochotę do działania, chcę sie otworzyć. Niestety gdy chce zrobić krok do przodu, wtedy z powrotem wracają posępne myśli. Jest to strasznie męczące i nie wiem co robić.aurora pisze:moim glownym problemem jako 4 (dokladnie 4w5)(poza akceptacja siebie :]) jest po prostu obawa przed zwiazkiem, nie wiem dlaczego, ale tak juz jest i mimo, że wiele razy probowalam sie przlamac to nadal czuje paraliżujący strach czy wy tez to czasem czujecie? (chociaz jednoczesnie potrafie czsaem byc szczera i spontaniczna...)
4w5
-
- Posty: 2
- Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 22:17
Ciekawe czy istnieje jakaś uniwersalna rada dla osob z o typie 4w5 na poradzenie sobie z samym soba .. ? Zauważyłem że moje nastawienie do siebie i do świata zmienia się troche pod wływem osob z ktorymi przebywam, jednak to krotkotrwale .. wystarczy jakis netywny moment i juz staje sie spowrotem zamknietym w sobie wyalienowanym typem. Czesto sam nakrecam sie na to, sam sie doluje i czuje ze jakby przy mnie byla jakas pozytywnie nastawiona osoba to byloby moze inaczej, ale nie zawsze takowa jest ... Panny to i tak chyba maja latwiej, koles jest zaraz uwazany za jakiegos mega dziwaka albo odmienca. Jak wiekszosc 4 a chyba szczegolnie ze szkrzydlem 5 ma problemy ze zwiazkami, ja podobnie. Na powodzenie raczej nie powinienem narzekec, czesto nawet same decyduja sie na pierwszy krok w przeciwienstwie do mnie, jednak zawsze musi byc cos nie tak ... Tylko że to "cos" to w wieszkosci przypadkach "Ja". Jedyna rzecz ktora pomaga mi w takim sytuacjach to muzyka - bez niej cieżko byloby mi czasami wytrzymac ciezkie chwile.
- Basketcase
- Posty: 716
- Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09
Nie ma jednej, uniwersalnej recepty. Sam chciałbym, żeby to było takie proste. W książkach o Enneagramie zwykle jest dużo porad dotyczących rozwoju, niestety, w przypadku Czwórek (i w ogóle typów, które mają słaby ośrodek działania: Piątek i Dziewiątek) to nie wystarczy. Myślę, że kilka najważniejszych rzeczy to: Nie pomożesz sobie sam. Twoje cierpienie to nie jesteś Ty. Wybacz swoim rodzicom (tak, tak).Ciekawe czy istnieje jakaś uniwersalna rada dla osob z o typie 4w5 na poradzenie sobie z samym soba ..
No cóż, staram się i o dziwo chyba się zaczyna postęp. Ale może to po prostu faza maniakalna.
Szczerze wątpię. Kobiety chorują na depresję dwa razy częściej niż mężczyźni. Nie wiem, czy w przypadku Czwórek ma to jakiekolwiek znaczenie, ale naprawdę wydaje mi się mało prawdopodobne, żeby dziewczyny miały łatwiej. Dlaczego miałoby tak być? One nie bywają uważane za odmieńców? Nie oczekuje się od nich wypełniania roli społecznej? Może Twoje słowa wynikają z powszechnej ostatnimi laty konfuzji wśród płci męskiej, co do tego, co to znaczy być mężczyzną. Wtedy faktycznie problemy z tożsamością są jeszcze większe.Panny to i tak chyba maja latwiej, koles jest zaraz uwazany za jakiegos mega dziwaka albo odmienca.
Ostatnio zmieniony środa, 18 października 2006, 13:26 przez Basketcase, łącznie zmieniany 1 raz.