Hedonizm, post i cierpienie
- Szyszek
- Posty: 151
- Rejestracja: czwartek, 27 sierpnia 2015, 14:46
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Nie wiem, czy ktoś z forumowiczów widział "W głowie się nie mieści", ale ten film świetnie pokazuje rolę emocji w naszym życiu. I dlaczego czasem warto dać dojść do głosu smutkowi.
Wydaje mi się, że ludzie zawsze lubili uciekać od negatywnych emocji. Kiedyś też przecież pili alkohol, uprawiali seks, kupowali bogactwa, wyładowywali się sadystyczne na innych. Czasami mam wrażenie, że ludzie przeceniają "stare czasy". Choćby to leczy ze wzdychania: http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/0 ... na-polske/
Unikanie cierpienia chyba wpisuje się w naszą naturę. Może w przyszłości będziemy z nim walczyć tak? -> http://gadzetomania.pl/1257,narkotyk-dl ... j-zechcemy
Wydaje mi się, że ludzie zawsze lubili uciekać od negatywnych emocji. Kiedyś też przecież pili alkohol, uprawiali seks, kupowali bogactwa, wyładowywali się sadystyczne na innych. Czasami mam wrażenie, że ludzie przeceniają "stare czasy". Choćby to leczy ze wzdychania: http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/0 ... na-polske/
Unikanie cierpienia chyba wpisuje się w naszą naturę. Może w przyszłości będziemy z nim walczyć tak? -> http://gadzetomania.pl/1257,narkotyk-dl ... j-zechcemy
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Ponoć dłużej niż 6 tygodni nie wolno, bo to źle wpływa na organizm.Vadi pisze:Próbowałam też wytrwać na diecie warzywno-owocowej, która ma dobroczynny wpływ na organizm. Usuwa choroby, wydłuża życie, poprawia samopoczucie. Ostatecznie udało mi się tylko tydzień, ale i tak uważam to za swój sukces.
dwietrzecie
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
sx/so
EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.
Marianne Williamson
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Chodzi tu o odosobnienie. O uświadomienie sobie, że nie potrzebuje się wiele do szczęścia. Post jest etapem. Post od ludzi, których kochamy, post od różnych rzeczy, które w naszym mniemaniu są konieczne do zapewnienia nam szczęścia.
Kto przejdzie przez taką ciemną dolinę, świadomie wybierając pustynię na jakieś 30 dni, zrozumie, że da się żyć bez wielu rzeczy o których się myślało, że są niezbędne do życia. Takim postem człowiek wyrabia w sobie pewność, brak lęku przed osamotnieniem, niepowodzeniem. Poznaje swoją siłę i lęki odpadają od niego. Teraz może wrócić do innych, do świata i kochać ich doskonałą miłością - taką która nie zna lęku, taką która niczego nie oczekuje, która nie zależy od niczego.
Kto przejdzie przez taką ciemną dolinę, świadomie wybierając pustynię na jakieś 30 dni, zrozumie, że da się żyć bez wielu rzeczy o których się myślało, że są niezbędne do życia. Takim postem człowiek wyrabia w sobie pewność, brak lęku przed osamotnieniem, niepowodzeniem. Poznaje swoją siłę i lęki odpadają od niego. Teraz może wrócić do innych, do świata i kochać ich doskonałą miłością - taką która nie zna lęku, taką która niczego nie oczekuje, która nie zależy od niczego.
6w5, ISTJ, ISxp, RLOEI
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Równie dobrze można wybrać się na długą wyprawę, pojechać na emigrację i nie otaczać tego w górnolotne słowa i idee.
9 z PRO8, przez PRO7 na PRO6 sx/sp EII INFP
- Shavira
- Posty: 184
- Rejestracja: wtorek, 5 stycznia 2016, 23:41
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Pomijając post zdrowotny, oczyszczający (dieta warzywno-owocowa), czy służący rzuceniu nałogu, który nam przeszkadza (skoro w post wpisuje się też abstynencja od rzeczy innych niż żywność), to widzę w tym tylko jeden sens. No, dwa, ale ten drugi (przyczyny stricte religijne, osiągnięcie jakiegoś stanu zjednoczenia z Bogiem przez cierpienie) nijak nie ma się do mnie osobiście.
Uważam, że post (od dóbr materialnych, ludzi, ogólnie rozrywek dnia codziennego, ale nie pożywienia) może pomóc nam osiągnąć zupełnie nowy wymiar przyjemności. Powiedzmy samotny wyjazd gdzieś w dzicz, z plecakiem, namiotem, mapą, bez żadnej elektroniki, bez ludzi, bez cywilizacji. To pomaga zastanowić się nad sobą, zjednoczyć z naturą, przemyśleć na nowo swoje życie, odetchnąć. Można znaleźć szczęście w rezygnacji z czegoś, a i późniejszy ewentualny powrót do spełniania naszych dotychczasowych hedonistycznych zachcianek wiąże się początkowo z dużo intensywniejszą satysfakcją.
Jeśli natomiast chodzi o różnego rodzaju wyrzeczenia (nie jem mięsa, nie piję alkoholu, ograniczam spożycie chemicznych rzeczy), to jest to sprawa indywidualna. Przeważnie robione dla zdrowia fizycznego, nie psychicznego, więc w sumie nie ma co się rozwodzić, wszystko co jest dobre dla zdrowia, jest dobre ogólnie. Osobiście uważam, że wszystko jest dla ludzi, tylko należy zachować umiar.
Post dla cierpienia samego w sobie i nie wiem, jakiegoś rodzaju męczeństwa (?) jest dla mnie chorą ideą. Nie rozumiem po co miałabym się specjalnie skazywać na ból, skoro mogę tego uniknąć.
Uważam, że post (od dóbr materialnych, ludzi, ogólnie rozrywek dnia codziennego, ale nie pożywienia) może pomóc nam osiągnąć zupełnie nowy wymiar przyjemności. Powiedzmy samotny wyjazd gdzieś w dzicz, z plecakiem, namiotem, mapą, bez żadnej elektroniki, bez ludzi, bez cywilizacji. To pomaga zastanowić się nad sobą, zjednoczyć z naturą, przemyśleć na nowo swoje życie, odetchnąć. Można znaleźć szczęście w rezygnacji z czegoś, a i późniejszy ewentualny powrót do spełniania naszych dotychczasowych hedonistycznych zachcianek wiąże się początkowo z dużo intensywniejszą satysfakcją.
Jeśli natomiast chodzi o różnego rodzaju wyrzeczenia (nie jem mięsa, nie piję alkoholu, ograniczam spożycie chemicznych rzeczy), to jest to sprawa indywidualna. Przeważnie robione dla zdrowia fizycznego, nie psychicznego, więc w sumie nie ma co się rozwodzić, wszystko co jest dobre dla zdrowia, jest dobre ogólnie. Osobiście uważam, że wszystko jest dla ludzi, tylko należy zachować umiar.
Post dla cierpienia samego w sobie i nie wiem, jakiegoś rodzaju męczeństwa (?) jest dla mnie chorą ideą. Nie rozumiem po co miałabym się specjalnie skazywać na ból, skoro mogę tego uniknąć.
6w7 sx/sp
IEE-Fi
Do you want peace or you wanna piece of me?
IEE-Fi
Do you want peace or you wanna piece of me?
- Korova Milky Bar
- Posty: 15
- Rejestracja: sobota, 23 stycznia 2016, 12:59
Re: Hedonizm, post i cierpienie
To jest wtórna idea.carlos pisze:Chodzi tu o odosobnienie. O uświadomienie sobie, że nie potrzebuje się wiele do szczęścia. Post jest etapem. Post od ludzi, których kochamy, post od różnych rzeczy, które w naszym mniemaniu są konieczne do zapewnienia nam szczęścia.
Kto przejdzie przez taką ciemną dolinę, świadomie wybierając pustynię na jakieś 30 dni, zrozumie, że da się żyć bez wielu rzeczy o których się myślało, że są niezbędne do życia. Takim postem człowiek wyrabia w sobie pewność, brak lęku przed osamotnieniem, niepowodzeniem. Poznaje swoją siłę i lęki odpadają od niego. Teraz może wrócić do innych, do świata i kochać ich doskonałą miłością - taką która nie zna lęku, taką która niczego nie oczekuje, która nie zależy od niczego.
Pierwotnie została narzucona przez chrześcijaństwo i była dobrze konserwowana przez tysiąclecia. ,,Pokornymi" łatwiej się manipuluje.
Czym jest ,,doskonała miłość"? Wygląda mi to na jakiś kolejny konstrukt społeczny.
Miłość z reguły jest egoistyczna, oparta na transakcji emocjonalno - uczuciowo - pragmatycznej.
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Nie. Jeśli już mamy mówić kto był pierwszy to raczej Budda - 563-483 p.n.e. Zarówno Budda jak i Jezus nauczali całkowitej niezależności. Drogi do niepodlegania manipulacjom. Obecnie nazywa się to oświeceniem. Musisz rozumieć, że wcześni chrześcijanie - naśladowcy Jezusa byli ludźmi maksymalnie wolnymi. Dopiero w momencie upaństwowienia tej religii przez Konstantyna- typowo politycznej decyzji, oraz skonstruowania podwalin doktryny państwowej wersji chrześcijaństwa, zmieniono nauczanie tak, że wprowadzono elementy mające ułatwić sterowanie ludźmi. Możesz sobie poczytać o tej zmianie np. u Fromma: http://www.samadi.republika.pl/rart66.htm I wtedy rzeczywiście maszyna ruszyła - mariaż duchowości i państwa tylko ogołocił tę pierwszą, ponieważ zaczęto wykorzystywać wiarę do manipulowania ludźmi.To jest wtórna idea.
Pierwotnie została narzucona przez chrześcijaństwo i była dobrze konserwowana przez tysiąclecia. ,,Pokornymi" łatwiej się manipuluje.
To o czym mówisz to zwyczajne postrzeganie związku, egoistyczne i przyziemne. Mogę Cię jednak zapewnić, że istnieje również miłość duchowa, bezinteresowna. Wiesz dobrze, że masz ciało i masz umysł - tak jak zwierzęta. Umysł służy do zapewniania przetrwania ciału, chronienia go od zniszczenia, unikania niebezpieczeństw, wynajdywania rozwiązań dla przeżycia ciała i zrealizowania jego popędów. Stąd lęki, emocje, instynkty - cała gama sygnałów chemicznych które wydziela ciało, aby mieć połączenie z umysłem, aby zmusić go do działań. To samo jest u zwierząt.Czym jest ,,doskonała miłość"? Wygląda mi to na jakiś kolejny konstrukt społeczny.
Miłość z reguły jest egoistyczna, oparta na transakcji emocjonalno - uczuciowo - pragmatycznej.
Bujanie się tylko na poziomach ciała i umysłu to jak życie w niewoli. Uleganie lękom, instynktom, troche jak u zwierząt. Człowiek wykazuje jednak umiejętność panowania nad układem ciało/umysł. Możemy uzyskać świadomość o swoich mechanizmach obronnych i nauczyć się je tak zintegrować, aby nie panowały nad nami. Możemy medytować i "wyłączyć" umysł. Co zostaje? Skoro nie myślę, to co zostaje i co obserwuje świat. Nazwijmy to umownie duszą. Dusza służy do kochania. Dusza może zapanować nad układem ciało/umysł, który jest z natury nieco automatyczny, sterowany przez lęki i instynkty. Wiem to z autopsji. Tego uczą nauczyciele duchowi, a nawet psychoterapeuci, tylko nazywają to "przepracowaniem swoich kompleksów". Człowiek, który się nie boi, ma możliwość kochania doskonałą miłością. Ma możliwość, ale często jest to trudne, więc zostaje nieco lęków i miłości transakcyjnej, egoistycznej.
Wracając do tematu - post służy ludziom duchowym do przypomnienia sobie kim są (duszą) i że mogą panować nad swoim ciałem oraz umysłem. Ciało i umysł chcą ciągle czegoś ze świata materialnego (symbolicznie przedstawiono to jako Szatana kuszącego Jezusa wszystkimi królestwami świata) i to jest zrozumiałe - taka jest natura ciała i umysłu, że muszą dbać o materialne przetrwanie. Ciało i umysł są ważną częścią człowieka. Ale dusza jest po to by mieć nad nimi panowanie. W niej realizuje się pełna wolność człowieka, miłość do świata i innych.
6w5, ISTJ, ISxp, RLOEI
Re: Hedonizm, post i cierpienie
carlos Dzięki za ten wpis
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo
- Korova Milky Bar
- Posty: 15
- Rejestracja: sobota, 23 stycznia 2016, 12:59
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Abstrahuję od Jezusa i jemu podobnych filozofów (tudzież na odwrót). Mam na myśli wtórne idee, oparte na dogmatach Kościoła. Tutaj nasz punkt widzenia się pokrywa.carlos pisze:Nie. Jeśli już mamy mówić kto był pierwszy to raczej Budda - 563-483 p.n.e. Zarówno Budda jak i Jezus nauczali całkowitej niezależności. Drogi do niepodlegania manipulacjom. Obecnie nazywa się to oświeceniem. Musisz rozumieć, że wcześni chrześcijanie - naśladowcy Jezusa byli ludźmi maksymalnie wolnymi. Dopiero w momencie upaństwowienia tej religii przez Konstantyna- typowo politycznej decyzji, oraz skonstruowania podwalin doktryny państwowej wersji chrześcijaństwa, zmieniono nauczanie tak, że wprowadzono elementy mające ułatwić sterowanie ludźmi. Możesz sobie poczytać o tej zmianie np. u Fromma: http://www.samadi.republika.pl/rart66.htm I wtedy rzeczywiście maszyna ruszyła - mariaż duchowości i państwa tylko ogołocił tę pierwszą, ponieważ zaczęto wykorzystywać wiarę do manipulowania ludźmi.
Czytałam inną publikację Fromma i mniej więcej wiem, na czym to polega.
Czemu oburza Cię stwierdzenie, że jest to konstruktem społecznym? Czyż zdobycze cywilizacji nie powinny świadczyć o naszym rozwoju?carlos pisze:To o czym mówisz to zwyczajne postrzeganie związku, egoistyczne i przyziemne. Mogę Cię jednak zapewnić, że istnieje również miłość duchowa, bezinteresowna. Wiesz dobrze, że masz ciało i masz umysł - tak jak zwierzęta. Umysł służy do zapewniania przetrwania ciału, chronienia go od zniszczenia, unikania niebezpieczeństw, wynajdywania rozwiązań dla przeżycia ciała i zrealizowania jego popędów. Stąd lęki, emocje, instynkty - cała gama sygnałów chemicznych które wydziela ciało, aby mieć połączenie z umysłem, aby zmusić go do działań. To samo jest u zwierząt.
Istnienie duszy nie zostało potwierdzone empirycznie. Istnieje kilka teorii nt. poczucia odrębności człowieka (dualizm i monizm, a monizm dzieli się na materializm, mentalizm i teorię identyczności). Mówmy zatem o samoświadomości, gdyż tak naprawdę nikt nie wie, czym ono jest.carlos pisze:Bujanie się tylko na poziomach ciała i umysłu to jak życie w niewoli. Uleganie lękom, instynktom, troche jak u zwierząt. Człowiek wykazuje jednak umiejętność panowania nad układem ciało/umysł. Możemy uzyskać świadomość o swoich mechanizmach obronnych i nauczyć się je tak zintegrować, aby nie panowały nad nami. Możemy medytować i "wyłączyć" umysł. Co zostaje? Skoro nie myślę, to co zostaje i co obserwuje świat. Nazwijmy to umownie duszą. Dusza służy do kochania. Dusza może zapanować nad układem ciało/umysł, który jest z natury nieco automatyczny, sterowany przez lęki i instynkty. Wiem to z autopsji. Tego uczą nauczyciele duchowi, a nawet psychoterapeuci, tylko nazywają to "przepracowaniem swoich kompleksów". Człowiek, który się nie boi, ma możliwość kochania doskonałą miłością. Ma możliwość, ale często jest to trudne, więc zostaje nieco lęków i miłości transakcyjnej, egoistycznej.
Ale czym jest dokładnie ta doskonała miłość? Podaj mi, proszę, jej cechy, cobym mogła się do nich ewentualnie odnieść.
Jak na razie brzmi ona dla mnie zbyt filozoficznie, gdyż wiem mniej więcej, na czym polega prozaiczna natura miłości.
Czym wg Ciebie powinien być ten post? Mnie się wydaje, że do tego wystarczy medytacja i głęboka introspekcja.carlos pisze:Wracając do tematu - post służy ludziom duchowym do przypomnienia sobie kim są (duszą) i że mogą panować nad swoim ciałem oraz umysłem. Ciało i umysł chcą ciągle czegoś ze świata materialnego (symbolicznie przedstawiono to jako Szatana kuszącego Jezusa wszystkimi królestwami świata) i to jest zrozumiałe - taka jest natura ciała i umysłu, że muszą dbać o materialne przetrwanie. Ciało i umysł są ważną częścią człowieka. Ale dusza jest po to by mieć nad nimi panowanie. W niej realizuje się pełna wolność człowieka, miłość do świata i innych.
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Miłość jest wtedy gdy jest po prostu, z jak najmniejszą dawką egoizmu. Im mniej ego tym więcej miłości. Odróżniam zawsze to przyziemne społeczne pojmowanie miłości jako transakcji pomiędzy 2 osobami (egoistycznej), od miłości polegającej na przestaniu wyróżniania swojego ja na tle świata (ego znika). Zauważ, że zwierzęta też mają społeczności i w tym akurat nie jesteśmy od nich jakoś lepsi. Też chronią sobie nawzajem tyłki i działają zgodnie z instynktem przetrwania. Mnie chodzi o miłość, która nie ma żadnego posmaku "robię to, bo się boje że coś stracę".Korova Milky Bar pisze: Czemu oburza Cię stwierdzenie, że jest to konstruktem społecznym? Czyż zdobycze cywilizacji nie powinny świadczyć o naszym rozwoju?
Wersja multimedialna: https://www.youtube.com/watch?v=kdjxWUu0ncAAle czym jest dokładnie ta doskonała miłość? Podaj mi, proszę, jej cechy, cobym mogła się do nich ewentualnie odnieść.
Jak na razie brzmi ona dla mnie zbyt filozoficznie, gdyż wiem mniej więcej, na czym polega prozaiczna natura miłości.
Można to poznać, wtedy kiedy serio się pozbędzie różnych zależności, kiedy już nic nie będzie Ci potrzebne do szczęścia. Wszystko znajdziesz w sobie. Nie da się tego przekazać precyzyjnie, trzeba doświadczyć. Dlatego właśnie opisuje się to w sposób poetycki, pozwala uchwycić część tego ideału - np. Hymn o miłości św. Pawła.: nie szuka swego (nie pragnie), nie pamięta złego (zawsze otwarta na możliwości), cierpliwa, łaskawa, nie szuka poklasku.
Tak. Trochę ascezy. Siedzenie w ciszy. Wyobrażenie sobie, że tracisz ludzi, których kochasz. Tracisz dom i pieniądze. Tracisz swoją pozycję, zbiór płyt i książek. Zachorowujesz i Twoje ciało nie jest w pełni sprawne. Czy bez tych rzeczy możesz cieszyć się światem? Czy widzisz wciąż piękno życia? Jeśli tak, jesteś zapewne już człowiekiem wolnym. Możesz teraz wrócić i cieszyć się tym co masz Możesz kochać, nie pragnąc nic w zamian. To nie fikcja. To jest do zrobienia.Czym wg Ciebie powinien być ten post? Mnie się wydaje, że do tego wystarczy medytacja i głęboka introspekcja.
Spoko Zielona widziałem, że też dajesz fajne wpisy. Np. o trzech mózgachZielona pisze:carlos Dzięki za ten wpis
6w5, ISTJ, ISxp, RLOEI
- Korova Milky Bar
- Posty: 15
- Rejestracja: sobota, 23 stycznia 2016, 12:59
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Słowo klucz. To jest Twój punkt odniesienia.carlos pisze:Odróżniam zawsze to przyziemne społeczne pojmowanie miłości jako transakcji pomiędzy 2 osobami (egoistycznej), od miłości polegającej na przestaniu wyróżniania swojego ja na tle świata (ego znika).
Masz rację. Po śmierci nic mi nie będzie potrzebne, lecz ten stan trudno nazwać miłością.carlos pisze:Wersja multimedialna: https://www.youtube.com/watch?v=kdjxWUu0ncA
Można to poznać, wtedy kiedy serio się pozbędzie różnych zależności, kiedy już nic nie będzie Ci potrzebne do szczęścia. Wszystko znajdziesz w sobie. Nie da się tego przekazać precyzyjnie, trzeba doświadczyć. Dlatego właśnie opisuje się to w sposób poetycki, pozwala uchwycić część tego ideału - np. Hymn o miłości św. Pawła.: nie szuka swego (nie pragnie), nie pamięta złego (zawsze otwarta na możliwości), cierpliwa, łaskawa, nie szuka poklasku.
Proszę o recepturę.carlos pisze:Możesz kochać, nie pragnąc nic w zamian. To nie fikcja. To jest do zrobienia.
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Oksytocyna w sprayu + fenyloetyloamina z suplementów dla sportowców + inhibitor monoaminooksydazy B jak selegilinaKorova Milky Bar pisze:Proszę o recepturę.carlos pisze:Możesz kochać, nie pragnąc nic w zamian. To nie fikcja. To jest do zrobienia.
W sumie wystarczy sama oksytocyna w sprayu wdychana przez nos, ale fenyloetyloamina mogłaby dać dodatkową fazę
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Recepta jest taka: najpierw musisz przestać wątpić. Widać w Twoich wypowiedziach wątpliwość.Korova Milky Bar pisze:Proszę o recepturę.carlos pisze:Możesz kochać, nie pragnąc nic w zamian. To nie fikcja. To jest do zrobienia.
Wszędzie dookoła otacza nas piękno i opieka. Żeby je dostrzec - usuń wątpliwość.
Dopóki będziesz wątpić, nie zobaczysz tego.
Kiedy to zobaczysz, będziesz wiedzieć, że nic więcej nie potrzeba .
6w5, ISTJ, ISxp, RLOEI
Re: Hedonizm, post i cierpienie
Dwa praktyczne przykłady jak można ujrzeć, że wszystko czego szukamy jest zawsze w nas i nigdy nie trzeba po to iść nigdzie, coś czego nie dadzą też żadne rzeczy materialne:
https://www.youtube.com/watch?v=LTMk7EbByOE
https://www.youtube.com/watch?v=zRsmUPyGBtM
https://www.youtube.com/watch?v=LTMk7EbByOE
https://www.youtube.com/watch?v=zRsmUPyGBtM
6w5, ISTJ, ISxp, RLOEI
Re: Hedonizm, post i cierpienie
A propos postu to warto wiedzieć o co tak naprawdę w nim chodzi. Żeby to zrozumieć, trzeba samemu spróbować odpowiedzieć na pytania: kim jestem? Skąd pochodzą moje wszystkie myśli?
Kiedy tak się człowiek zastanawia, zaczyna zauważać, że w gruncie rzeczy jego jakotaka osobowość "ja" nie istnieje, lub inaczej mówiąc - nie jest niczym oddzielnym od zewnętrznego świata. Pierwotnym stanem człowieka jest czysta świadomość. Czysta oznacza, że na początku nie ma w niej żadnych myśli. Na początku jesteśmy jak czysta karta. Prawdziwe ja jest tym, które jest, doświadcza. Nie ma żadnego przymiotu oprócz tego, że jest.
Teraz spójrzmy jak ta czysta karta zostaje zapisywana, jak wchodzą do niej myśli, koncepcje itp. Jest tylko jedna logiczna droga - zmysły. Zmysły są jak okna i drzwi, którymi wchodzą do naszej pierwotnej ciszy i pustki wrażenia świata zewnętrznego. Mówi się, że niektóre substancje zmieniają stan umysłu (np. alkohol, kawa, psychotropy itp.). Ja mówię więcej. Zauważmy, że wszystko co odbieramy zmysłami tak naprawdę zmienia stan umysłu. Muzyka, jakikolwiek posiłek, video, dotyk itp, przekaz słowny. To są bramy, którymi do pierwotnej ciszy wchodzą doświadczenia świata, pomysły, przyjemności i ból.
I teraz, przytłoczenie takimi sygnałami powoduje różne niepożądane skutki, np.:
Kiedy tak się człowiek zastanawia, zaczyna zauważać, że w gruncie rzeczy jego jakotaka osobowość "ja" nie istnieje, lub inaczej mówiąc - nie jest niczym oddzielnym od zewnętrznego świata. Pierwotnym stanem człowieka jest czysta świadomość. Czysta oznacza, że na początku nie ma w niej żadnych myśli. Na początku jesteśmy jak czysta karta. Prawdziwe ja jest tym, które jest, doświadcza. Nie ma żadnego przymiotu oprócz tego, że jest.
Teraz spójrzmy jak ta czysta karta zostaje zapisywana, jak wchodzą do niej myśli, koncepcje itp. Jest tylko jedna logiczna droga - zmysły. Zmysły są jak okna i drzwi, którymi wchodzą do naszej pierwotnej ciszy i pustki wrażenia świata zewnętrznego. Mówi się, że niektóre substancje zmieniają stan umysłu (np. alkohol, kawa, psychotropy itp.). Ja mówię więcej. Zauważmy, że wszystko co odbieramy zmysłami tak naprawdę zmienia stan umysłu. Muzyka, jakikolwiek posiłek, video, dotyk itp, przekaz słowny. To są bramy, którymi do pierwotnej ciszy wchodzą doświadczenia świata, pomysły, przyjemności i ból.
I teraz, przytłoczenie takimi sygnałami powoduje różne niepożądane skutki, np.:
- -że człowiek może zapomnieć o swojej pierwotnej naturze - byciu w istocie czystym jak kryształ
-doświadczenia świata powodują u osoby nieświadomej uzależnienia (od jedzenia, muzyki, seksu i innych substancji zmieniających stan umysłu)
-uzależnienie od przedmiotów materialnych
-gonitwa myśli
-stępienie wrażliwości na subtelniejsze sygnały
-dezorientacja, zagubienie, poszukiwanie tożsamości
6w5, ISTJ, ISxp, RLOEI