Czy lubicie siebie?
Re: Czy lubicie siebie?
Każdy nie musi w zupełności wystarczą rodzina i przyjaciele.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Czy lubicie siebie?
Rodzina mnie lubić nie musi, nie ma takiej potrzeby. Natomiast znajomi raczej powinni.
Natomiast stosunek do samego siebie dość ciężko mi określić. Może dlatego, że mam wysokie wymagania, stąd mogę rzec, iż się nie kocham, ale szanuję i w pewnym sensie podziwiam.
Natomiast stosunek do samego siebie dość ciężko mi określić. Może dlatego, że mam wysokie wymagania, stąd mogę rzec, iż się nie kocham, ale szanuję i w pewnym sensie podziwiam.
No UPS - no party.
Re: Czy lubicie siebie?
Zgadzam się, z wyjątkiem tego klucza do przemian. Naprawdę nie rozumiem jak można siebie nie lubić, no faktycznie można być złym na siebie albo wyrzucać sobie coś, ale nie lubić?rpds pisze:Generalnie nie ogarniam jak można siebie nie lubić. Rozumiem, że można widzieć niektóre swoje wady, żałować niektórych zachowań, ale siebie lubić po prostu trzeba, a to z tego prostego powodu, że jesteśmy na siebie skazani na całe nasze życie. Polubienie siebie to zresztą klucz do pozytywnych zmian w naszym życiu. Lubię siebie i nie przewiduję, żeby to się miało zmienić.
Otoczenie chyba nie ma wpływu na moją samoocenę... może w jakiś obiektywny sposób, np. "Hm, najwyraźniej nie mam zdolności przywódczych" albo "Hm, najwyraźniej nie jestem szczególnie atrakcyjna towarzysko dla większości ludzi" ale na moje lubienie siebie nie mogą wpłynąć. Nawet jeśli inni wykażą mi, że mam negatywne cechy, to mogę się z tymi cechami pogodzić albo nad nimi pracować, i tyle.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
-
- Posty: 30
- Rejestracja: niedziela, 24 października 2010, 11:52
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: to tu, to tam
Re: Czy lubicie siebie?
Skoro lubią mnie osoby, które ja lubię, to nie wiem czemu sam miałbym uważać inaczej.
Zresztą ciężko mi spojrzeć na siebie w ten sposób. Ja to ja i taki już jestem. Jeżeli dostrzegam (w sobie) coś, co mi się nie podoba, to staram się to zmienić. Jeśli się nie da, to trzeba się z tym pogodzić.. i po sprawie.
Zresztą ciężko mi spojrzeć na siebie w ten sposób. Ja to ja i taki już jestem. Jeżeli dostrzegam (w sobie) coś, co mi się nie podoba, to staram się to zmienić. Jeśli się nie da, to trzeba się z tym pogodzić.. i po sprawie.
5w4
- Szej-Hulud
- Posty: 183
- Rejestracja: niedziela, 29 maja 2011, 11:54
Re: Czy lubicie siebie?
Czy lubię siebie? Nie.
Czy zatem nie lubię siebie? Nie.
Przede wszystkim staram się siebie akceptować takim, jakim jestem. Jeśli uważam, że coś wymaga poprawy, to staram się to poprawić. Z różnym skutkiem.
Nie chcę być dla siebie zbyt surowy, jednak tym bardziej nie będę sobie pobłażał. Nie mam zamiaru po dwakroć popełniać tego samego błędu. Staram się nie sprawiać wrażenia chłodnej osoby, często z miernym skutkiem, jednak już od dawna nikt otwarcie nie nazwał mnie "sztywnym", co uznaję za niemały sukces.
Czy zatem nie lubię siebie? Nie.
Przede wszystkim staram się siebie akceptować takim, jakim jestem. Jeśli uważam, że coś wymaga poprawy, to staram się to poprawić. Z różnym skutkiem.
Nie chcę być dla siebie zbyt surowy, jednak tym bardziej nie będę sobie pobłażał. Nie mam zamiaru po dwakroć popełniać tego samego błędu. Staram się nie sprawiać wrażenia chłodnej osoby, często z miernym skutkiem, jednak już od dawna nikt otwarcie nie nazwał mnie "sztywnym", co uznaję za niemały sukces.
5w4,
ENTp-Don Kichot
Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?
Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.
ENTp-Don Kichot
Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?
Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Czy lubicie siebie?
No, a mój piątkowy przyjaciel ostatnio zrobił się społeczny i mi trochę samolubnie smutno. Niby jest szczęśliwy ale brakuje mi tej jego dziwaczności. Wiem że smuto mi być nie powinno, zdaje sobie sprawę że to okropne, ale trochę jest bo w jakiś tam sposób kochałam go takim dziwnym i upośledzonym. A teraz on zmierza ku normalności i niebawem go całkiem nie będzie
Re: Czy lubicie siebie?
Swoją drogą Elkoro to przyjemne uczucie gdy zaczynamy dostrzegać, że nie jesteśmy tacy całkiem upośledzeni.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Czy lubicie siebie?
Wiem, i wiem ze tak jest lepiej. Normalni ludzie nie myślą "ale urocze dziwactwo" dla nich dziwactwo jest tylko dziwne. Tak mu będzie lepiej, łatwiej i zawsze mu trochę z tej dziwaczności pozostanie
- TowarzyszFrytas
- Posty: 496
- Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
- Kontakt:
Re: Czy lubicie siebie?
Ja tam siebie kocham, chociaż to miłość nieodwzajemniona.
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
- Wiatr1000
- Posty: 421
- Rejestracja: niedziela, 27 lipca 2014, 19:27
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Poddębice (Łódź)
Re: Czy lubicie siebie?
W młodzieńczym wieku nie miałem problemów z zaakceptowaniem siebie. Robiłem to co robiłem. Małym dzieciom się wybaczało swoją naturę. Problem pojawiał się od szkoły gimnazjalnej i w liceum było apogeum tego problemu - depresja. Nienawidziłem siebie za to, że nie jestem taki towarzyski i kontaktowny i działający w grupie choć troszeczkę. Jednak moja ocena (samoocena) uległa zmianie i siebie teraz akceptuje. Tak naprawdę też rozumiem, że po prostu taki jestem i JUŻ.
Problemem stanowią ludzie z najbliższego otoczenia, którzy by chcieli mnie choć trochę innego niż jestem. Mają swoje wymagania i egoistyczne pragnienia, wyobrażenia jaki według nich powinienem być a nie jestem, mimo że jestem już dorosły. Jak moja babcia mówi: "wsadzić mnie( kogoś) w krowę i puści byka by przerobić na nowo" Ale w tym zdaniu jest prawda
Problemem stanowią ludzie z najbliższego otoczenia, którzy by chcieli mnie choć trochę innego niż jestem. Mają swoje wymagania i egoistyczne pragnienia, wyobrażenia jaki według nich powinienem być a nie jestem, mimo że jestem już dorosły. Jak moja babcia mówi: "wsadzić mnie( kogoś) w krowę i puści byka by przerobić na nowo" Ale w tym zdaniu jest prawda
5w4 sp/so INTj – LII
Re: Czy lubicie siebie?
Przez całe życie lubiłem samego siebie. Do niedawna...
Wcześniej absolutnie nie miałem problemów z akceptacją, a nawet lubieniem samego siebie. Po prostu byłem sobą, a że nigdy nie ciągnęło mnie do robienia rzeczy, za które byłoby mi głupio, nie krzywdziłem innych i byłem całkiem kompetentny tam, gdzie powinienem być, niewiele mogłem sobie zarzucić.
Teraz już jednak siebie nie lubię. Przejrzałem na oczy. Mechanizmy obronne utrzymujące zawyżoną samoocenę zanikły. I strasznie to przeszkadza w ogarnięciu się. No bo jak podjąć wysiłek dla dobra osoby, której wcale nie życzy się dobrze?
Nie jestem tym, kim chciałbym być i raczej już nigdy nie będę. Moja "kompetencja" gdzieś się ulotniła. Zawiodłem sam siebie i niby mógłbym sobie wybaczyć, ale to nic nie da, bo nie mam pragnienia zadośćuczynienia sobie za ten zawód. I cechuje mnie ogólna słabość, której ani nie akceptuję, ani nie potrafię zwalczyć, ani jej zamaskować, ani o niej zapomnieć.
Wcześniej absolutnie nie miałem problemów z akceptacją, a nawet lubieniem samego siebie. Po prostu byłem sobą, a że nigdy nie ciągnęło mnie do robienia rzeczy, za które byłoby mi głupio, nie krzywdziłem innych i byłem całkiem kompetentny tam, gdzie powinienem być, niewiele mogłem sobie zarzucić.
Teraz już jednak siebie nie lubię. Przejrzałem na oczy. Mechanizmy obronne utrzymujące zawyżoną samoocenę zanikły. I strasznie to przeszkadza w ogarnięciu się. No bo jak podjąć wysiłek dla dobra osoby, której wcale nie życzy się dobrze?
Nie jestem tym, kim chciałbym być i raczej już nigdy nie będę. Moja "kompetencja" gdzieś się ulotniła. Zawiodłem sam siebie i niby mógłbym sobie wybaczyć, ale to nic nie da, bo nie mam pragnienia zadośćuczynienia sobie za ten zawód. I cechuje mnie ogólna słabość, której ani nie akceptuję, ani nie potrafię zwalczyć, ani jej zamaskować, ani o niej zapomnieć.
- Yarpen_Zigrin
- Posty: 304
- Rejestracja: piątek, 9 sierpnia 2013, 23:29
Re: Czy lubicie siebie?
Słoeo klucz "raczej". Czyli "teraz sądzę, że szansa na powrót do siebie mi się podobającego jest mała". Ale jest. Ale nie ma szansy na zrealizowanie bez Twojego działania. I to jest Twoja motywacja: starać się dla osoby, którą chcesz być, bo być kimś kim nie chcesz być jest bez sensu. Jedyne co ma sens to podjęcie działań prowadzących do przywrócenia siebie akceptowalnego.And pisze:Teraz już jednak siebie nie lubię. Przejrzałem na oczy. Mechanizmy obronne utrzymujące zawyżoną samoocenę zanikły. I strasznie to przeszkadza w ogarnięciu się. No bo jak podjąć wysiłek dla dobra osoby, której wcale nie życzy się dobrze?
Nie jestem tym, kim chciałbym być i raczej już nigdy nie będę.
Czyli w skrócie: weźmiesz się za siebie i doprowadzisz do stanu, w którym będziesz się akceptował, albo będziesz dalej wegetował w wewnętrznym sporze i braku motywacji.
A teraz nie odpisuj, wyłącz komputer i weź się za siebie, jak odpiszesz to po Tobie.
Re: Czy lubicie siebie?
Przez większość życia miałem na odwrót xDAnd pisze:Przez całe życie lubiłem samego siebie. Do niedawna...
J.w.And pisze:Wcześniej absolutnie nie miałem problemów z akceptacją, a nawet lubieniem samego siebie. Po prostu byłem sobą, a że nigdy nie ciągnęło mnie do robienia rzeczy, za które byłoby mi głupio, nie krzywdziłem innych i byłem całkiem kompetentny tam, gdzie powinienem być, niewiele mogłem sobie zarzucić.
To ja chyba zawsze byłem większym realistą xD Ja sobie życzę dobrze bo jestem egoistą i dbam o siebie bo tak a nie dlatego, że na to jakoś zasłużyłem bo wiem że nie.And pisze:Teraz już jednak siebie nie lubię. Przejrzałem na oczy. Mechanizmy obronne utrzymujące zawyżoną samoocenę zanikły. I strasznie to przeszkadza w ogarnięciu się. No bo jak podjąć wysiłek dla dobra osoby, której wcale nie życzy się dobrze?
Ja nawet nie wiem kim chciałbym być dlatego jestem kim jestem.And pisze:Nie jestem tym, kim chciałbym być i raczej już nigdy nie będę.
Zawsze można służyć innym np. dobra radą xDAnd pisze: Moja "kompetencja" gdzieś się ulotniła.
Chciałbyś sam sobie dać odszkodowanie za to co zrobiłeś/nie zrobiłeś, ciekawe podejście, może jeszcze pogłaskać po główce ? Mi raczej przyszła do głowy potrzeba ukarania się a nie zadośćuczynienia ale to może kwestia wrodzonego narcyzmu/masochizmu xDAnd pisze:Zawiodłem sam siebie i niby mógłbym sobie wybaczyć, ale to nic nie da, bo nie mam pragnienia zadośćuczynienia sobie za ten zawód.
Paradoksalnie słabość jest o tyle wielka o ile jej pozwalamy być. Nie znaczy, że jest obiektywnie mała czy coś w tym stylu ale to od nas zależy czy się będziemy na niej skupiać.And pisze: I cechuje mnie ogólna słabość, której ani nie akceptuję, ani nie potrafię zwalczyć, ani jej zamaskować, ani o niej zapomnieć.
Reasumując:
Spoiler:
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Czy lubicie siebie?
Po mnie.Yarpen_Zigrin pisze:jak odpiszesz to po Tobie.
Nie widzę w swojej potencjalnej przyszłości nic, dla czego warto by się starać. Bo bycie kimś tylko po to, żeby takim być, mnie nie motywuje (choć fakt, że taki nie jestem, skutecznie demotywuje, ale to już paradoks Anda )Yarpen_Zigrin pisze:I to jest Twoja motywacja: starać się dla osoby, którą chcesz być
Też jestem w pewnym sensie egoistą. Ale przejawia się to bardziej tym, że z reguły nie dbam o innych, niż, że dbam o siebie. Takie skąpstwo na maksa, o. Nie przekonuje mnie "bo tak".Snufkin pisze:Ja sobie życzę dobrze bo jestem egoistą i dbam o siebie bo tak a nie dlatego, że na to jakoś zasłużyłem bo wiem że nie.
Patrzę w tej chwili z perspektywy tego "złego" Anda, który przejął nade mną kontrolę. Przestępca nie wymierzy przecież całemu społeczeństwu kary, za przestępstwo, które popełnił tylko on sam. Tak samo "zły" And nie będzie karał pozostałych, być może lepszych, Andów, które gdzieś tam siedzą ukryte w zakamarkach mnie, bo to nie ma sensu.Snufkin pisze:Chciałbyś sam sobie dać odszkodowanie za to co zrobiłeś/nie zrobiłeś, ciekawe podejście, może jeszcze pogłaskać po główce ? Mi raczej przyszła do głowy potrzeba ukarania się a nie zadośćuczynienia ale to może kwestia wrodzonego narcyzmu/masochizmu xD
A tak poza tym karanie się jest wyjątkowo nieskuteczne, gdy człowiekowi już na niczym nie zależy.
To, że na czymś się nie skupiam, o czymś nie myślę itp. nie spowoduje, że to coś przestanie istnieć. Wiem, bo na spory kawał swojego życia pochowałem swoje słabości tak skutecznie, że były ukryte nie tylko dla innych, ale nawet i dla mnie. Na krótką metę to świetne rozwiązanie, ale jak życie zaczyna iść za bardzo nie tak, to potem bezradność jest tym większa.Snufkin pisze:Paradoksalnie słabość jest o tyle wielka o ile jej pozwalamy być. Nie znaczy, że jest obiektywnie mała czy coś w tym stylu ale to od nas zależy czy się będziemy na niej skupiać.
- Yarpen_Zigrin
- Posty: 304
- Rejestracja: piątek, 9 sierpnia 2013, 23:29
Re: Czy lubicie siebie?
Zero logiki w Twojej odpowiedzi