Cotta pisze:
So po wejściu do pomieszczenia, w którym znajdują się nieznane mu osoby, w pierwszej kolejności stara się ustalić panującą w grupie hierarchię, żeby znaleźć w niej miejsce dla siebie.
Tak jeszcze w ramach korygowania. Myślę, że powyższe bardziej dotyczy Fi-ceniących, u Fe-ceniących fajnie to opisała
Rilla ileś stron temu:
Gdy mam do czynienia z jakąś grupą ludzi, pierwsze co robię, to porównuję ją ze mną (tzn. czy pasuję, czy nie, czy mamy coś wspólnego, czy będę się w niej dobrze czuła).
Czyli nie tyle odnajdywanie się w hierarchii, co w atmosferze grupy, ale wciąż uwaga jest skoncentrowana na grupie, a nie na jednostkach czy miejscu do siedzenia.
Sx o tyle że jak już siądę koło okna/drzwi/blisko wejścia, to 'zaprzyjaźniam się' z osobnikiem obok, bo skoro też wybrał jedyną słuszną miejscówkę to mamy coś wspólnego ;p
To u mnie Sx przełoży się na to, że jak zobaczę kogoś, kogo lubię, to go capnę i zawlokę do tego miejsca, które sobie upatrzyłam jako komfortowe.