Ilu znałem ludzi z depresją? Nie czuje jakbym musiał coś udowadniać, żeby poprzeć swoje słowa. Nie czerpię wiedzy i opinii z
Charakterów
Nie mam intencji nikogo przekonywać, zależy mi na tym aby innych nie wprowadzać w błąd, co ty robisz twierdząc, że depresja jest chorobą czy zaburzeniem o podłożu fizjologicznym - to jest uproszczenie w kategorii skrótu myślowego.
Ael pisze:Po pierwsze, gdybyś miał rację, nie istniałoby coś takiego, jak depresja będąca powikłaniem pochorobowym lub wynikiem brania leków. A istnieje.
Kiedy mówię o wydarzeniach mówię także o chorobach. Leki czy narkotyki wywołują depresję ale to są tylko kolejne trygery, które nie świadczą o podłożu fizjologicznym depresji. Są trygery i są w nich powiedzmy kategorie biologiczne i niebiologiczne:
stresujące wydarzenie, radzenie sobie z presją czy stresem, niskie poczucie własnej wartości/wrażliwość na oceny innych, lęki, uderzenie w głowę czy upadek są także znanymi trygerami depresji. Tłumienie w sobie złości i gniewu są odpowiedzialne za stany depresyjne. Biologicznie działają także narkotyki czy alkohol, który jest depresantem dla mózgu (nazwa depresant nawiązuje do efektu substancji na neuroprzekaźniki).
Są różne kategorie ale nie decydują one o tym, czy depresja ma podłoże bardziej fizjologiczne czy mniej.
Fizjologia depresji = balans chemiczny w mózgu.
Rozstrojenie neuroprzekaźników jest symptomem/efektem czegoś a nie przyczyną depresji! Serotonina czy dopamina same z siebie się nie deregulują, pośredniczą w rozwoju depresji a nie są za niego odpowiedzialne.
Czynnik, wydarzenie, stres, styl kognitywny (itd) ---> Rozstrojenie neuroprzekaźników ---> depresja, dystymia...
Problem polega na tym, że prozaiczne i niezwiązane ze sobą sprawy mogą prowadzić do depresji jeśli się przez jakiś czas kumulują.
Ael pisze:Po drugie, ludzie wpadają w depresję niezależnie od sytuacji życiowej. Aczkolwiek to może być związane z modelem poznawczo-behawioralnym ale nie bez powodu istnieją ludzie, którzy bez leków autentycznie nie są w stanie funkcjonować i żadna terapia nie jest w stanie im pomóc.
To ostatnie zdanie jest mało zrozumiałe. Nie lubię takich uogólnień jak "żadna terapia" czy "ludzie, którzy bez leków nie są w stanie funkcjonować". Ci ludzie o których piszesz mają się nijak do tego co ja mówię.