Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

Ogólne dyskusje na temat Enneagramu
Wiadomość
Autor
yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#46 Post autor: yusti » środa, 24 sierpnia 2011, 10:25

nie wystarczy chcieć, truiści. Trzeba chcieć WYSTARCZAJĄCO MOCNO, by zgodzić się na pewne ryzyko, ustępstwa, niedogodności,...

A zacząć to trzeba od uświadomienia sobie pewnych spraw. Czego Ty faktycznie chcesz i jak bardzo? Niekoniecznie zaraz musisz analizować to publicznie... Po co? na tym forum NIE WARTO. Tym bardziej, że nie możesz się skasować. 8)
Jak się nie chce raz a porządnie, to się siedzi latami na tym forum i jękoli, krocząc zblazowanym ni to w lewo, ni w prawo. Wygodnie.

Niechęć do "wspięcia się" [wiadomo że "w górę", pleonazm!] jest normą!
1/ Ogromna firma szukała brygadzisty, takiego szefa-nadzworcy pracowników na taśmach. proponowano poszczególnym osobom i ŻADNA nie chciała przyjąć na siebie tej odpowiedzialności.
2/ Ludzie lubią to co znają, i tylko LIE może wymagać, ze będę na tyle elastyczni ze z dnia na dzień złapią się zupełnie czegoś nowego o czym nie mają pojęcia, bo "trzeba pomyśleć o kolegach, jakie się im robi kuku nie przyjmując na siebie nowych obowiązków i jeszcze ciągle jekoląc" :evil:

Przed tymi dwiema opowieściami dużo czytałam o niechęci ludzi do zwiększania sobie stresów. Bo ta krztynka wynagrodzenia więcej to nic w porównaniu do zwiększenia poziomu siwizny i ryzyka wystąpienia zawału serce. Ludzie lgną do spokoju. po prostu.
Jasne, można to przeteoretyzować jak w Enneagramie na 7 grzechów głównych jeszcze 2 dokładając. Tylko po co?! jeśli coś jest normą, to widać tak musi być. postępują podług siebie. najgorsze co może być to walczyć ze sobą.
Ale zawsze można ZROZUMiec. tylko ze to proces bolesny, i nikogo na siłę nie zmuszamy, by to robił, tym bardziej publicznie.
Lepiej było stracić robotę za 6 stów niż 60. Mniej boli strata 8) Im wyżej się wspinasz, tym bardziej boli dupa po upadku, boogi.



Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#47 Post autor: atis » środa, 24 sierpnia 2011, 11:28

To porównanie boogiego z zarobkami - rewelacja. Dla mnie jest jedna główna przyczyna nierozwijania się - to wymaga wyrzeczenia się czegoś, wymaga wysiłku, pracy nad sobą, walki ze swoimi złymi przezwyczajeniami i wadami, wymaga porzucenia części siebie, a niektóre typy (4, 5, 7 przychodzą mi na myśl jako pierwsze ;)) kochają swoje wady, często też kochają to, co z wadami się łączy (4 - jestem inny, jestem oryginalny, jestem wyjątkowy, 5 - poczucie bycia ponad "tymi wszystkimi głąbami, którzy są za głupi by mnie rozumieć", 7 - poczucie ze jak pozostanę sobą to będę bardziej szczesliwy od innych).

Tak jak twierdzi PB, na wyzsze poziomy zdrowia wskoczę chyba jedynie magicznym sposobem, teraz oscyluję wokół 4-5, jak sądzę. Wiem, gdy spadam na niższe (bo wtedy mi zawsze skrzydełko zaczyna fruwać a połączenie z 1 szaleć) i to jest okropne, absolutnie okropne, ale nie wyobrażam sobie siebie na tych wyższych. Nie czuję potrzeby, by do nich dążyć i się męczyć w tych dążeniach. Moje problemy wynikają z niechęci do wzięcia się za coś raz a pozadnie, do koncentracji, do logicznego zastanowienia się nad przyszlością w inny sposób niż fantazje niespełnialne i zupełnie nierzeczywiste. Nie potrafię połączyć swoich problemów stricte z poziomem zdrowia, a to dodatkowo nie motywuje do pracy nad sobą.

Przykładowo - tak, boję się, że nie będę szczęsliwa w wersji 'moj wyzszy poziom zdrowia', bo wówczas powinnam pewnie wejść w stały, dający mi poczucie stabilności związek, nauczenie się odpowiedzialności za ludzi i budowanie relacjji długoterminowych zapewne ważne i istotne jest dla siódemek, jednakże kłóci się to z moim postrzeganiem świata, że związek mnie ograniczy, które to postrzeganie sprawia, że nauczyłam sie w potencjalnych kandydatach szukać samych wad już na pierwszym spotkaniu i mówić sobie 'dla takiego frajera mam się starać?! po moim trupie! wracam do mojego idealnie singielkowego życia i idę do M. na picie'.

Tak to mniej-wiecej wygląda.
Wyższy poziom zdrowia jest u mnie równie prawdopodobny jak wyższe status majątkowy - czyli w ogóle (bo nawet w toto-lotka nie gram).
xxx xx/xx XXXx
Obrazek

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#48 Post autor: Emjotka » środa, 24 sierpnia 2011, 13:35

yusti pisze:Jak w praktyce mam odblokować ośrodek inteligencji?
Przestać do tego uparcie dążyć, dam trochę luzu sobie i innym. Przestać wymagać, że wszystko będzie tak, jak "powinno być", że zawsze da się postępować słusznie i najbardziej ekonomicznie. Przestać złościć się na samą siebie.
Usiąść i cierpliwie przestudiować tę tabelkę nie licząc, broń borze, że jest receptą na wszystko. ;)
Ceres pisze:
Pędzący Bakłażan pisze:
Ceres pisze:To tak, jakby wiedząc, że obecnie jestem na 3. poziomie zdrowia bałabym się dążyć do tego pierwszego..
A wiesz, że może tak być.
Mnie np. poziom 1. wydaje się tak wyidealizowany i nieosiągalny, że nie chciałbym tam się znaleźć.
To znaczy, żeś Siódemka.
Nie siódemka, tylko dwójka - boi się (potencjalnego) zupełnego zaspokojenia potrzeb (-> pseudomistyfikacja: zaspokojenie) , jednocześnie stwierdzając
Pędzący Bakłażan pisze: Odrobina samolubności, myślenia jedynie o sobie, koloryzowania rzeczywistości, kombinatorstwa - to pomaga w życiu.
(-> mistyfikacja: wszechmoc (pycha))

Siódemka należy do trójki typów ograniczających a nie zdobywających - boi się, że życie okaże się zbyt złożone i zbyt trudne a nie za dobre. Siedem baaardzo chciałoby uszczęśliwić siebie i świat - tworzy sobie piękne wizje przyszłości - ale boi się zacząć naprawdę poważne działania...
yusti pisze:nie wystarczy chcieć, truiści. Trzeba chcieć WYSTARCZAJĄCO MOCNO, by zgodzić się na pewne ryzyko, ustępstwa, niedogodności,...
Dopóki traktujesz swoje ja, swoją jego wizję, jako jądro własnej tożsamości, jako coś wiecznego, to ryzyko, niedogodności i ustępstwa będą Cię gnębić. Będziesz czuć, że ciągle tylko walisz głową w mur. Tyle, że muru wcale nie ma. Mur nie istnieje... Ty jesteś murem, Ty jesteś smokiem.

To znaczy, tak czuję i sądzę. ;)
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
Ceres
Posty: 821
Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: UK

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#49 Post autor: Ceres » środa, 24 sierpnia 2011, 13:53

atis pisze:tak, boję się, że nie będę szczęsliwa w wersji 'moj wyzszy poziom zdrowia', bo wówczas powinnam pewnie wejść w stały, dający mi poczucie stabilności związek
Ale kto powiedział, że warunkiem osiągnięcia wyższego poziomu zdrowia jest stały związek?! Imho można być singlem i być na wysokim poziomie zdrowia.. :roll:
atis pisze:a niektóre typy (4, 5, 7 przychodzą mi na myśl jako pierwsze ;)) kochają swoje wady,
True. Pamiętam, że jak byłam na przeciętnych poziomach zdrowia, to miałam tendencje do ciągłego marzenia, fantazjowania, skupiania się na tym, jak to dawniej było wspaniale (wyidealizowałam niektóre wspomnienia z przeszłości), a jak to kiedyś, kiedyś w przyszłości będzie cudownie... Byłam z głową w chmurach marzycielką. Ale nie działałam. Więc jak czytałam rekomendacje dla rozwoju 4 "w zamian za spędzanie czasu na wyobrażaniu sobie swojego życia i związków, zacznij nimi naprawdę żyć", to aż mnie coś brało :roll:
Teraz skupiam się głównie na teraźniejszości, ewentualnie na najbliższej przyszłości (dalej, niż miesiąc do przodu nie wybiegam) i staram się robić to, co zaplanowałam - i widzę, że jest o wiele lepiej. Lepiej się czuję realizując plany, marzenia, cele, aniżeli wtedy, gdy tylko o nich fantazjowałam ;)
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...


4w5, sx/sp, EIE

Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#50 Post autor: atis » środa, 24 sierpnia 2011, 14:46

Dla siódemki stały związek, stała praca, wziecie się 'na serio' za coś długoterminowego to właśnie objawy 'zdrowienia' - a u mnie motywacja do tegp 'wzięcia się' jest zerowa a nawet minusowa ;) Utrzymuję stany gdzie jest 'fajnie i bezproblemowo' jak dlugo sie da, a jak sie nie da, to tworzę poki sie da iluzję -ze niby nie jest az tak źle- a jesli nawet udawać się nie da, to wtedy problemy zdązają już narosnąć w taką górę, że jedyne co można zrobić, to wyrzucić je i zmienic życie o 180 stopni, wyprowadzić sie i skreślić tamtą część na czerwono.

(przykłady z, dzięki bogu, przeszłości: 1) brnięcie w nieudaną, ale poniekąd bezpieczną relację, bezpieczną, bo bez przyszłości; 2) siedzenie w beznadziejnej firmie mimo ze było fatalnie i zabijanie problemu z nią nie szukaniem innej, ale uciekaniem w alkohol i fantazje, 3) trwanie w nudnym związku z romantyczno-wkurzajacą dwójko-dziewiątką, gdzie zerwanie w złym momencie, a byly same złe, przyprawiłoby mnie o problemy których nie chciałam).

Bo ja czekam aż problemy rozwiążą sie same i faktycznie czasem się same rozwiązują! ( do powyższych: 1) Wielka Kłótnia i koniec nie tylko związku ale i znajomości 2) nagła i niespodziewana propozycja innej pracy w najlepszym z możliwych moemntów 3) zebranie się w czasie kilku 'wymówek' które wyglądały sensownie i szybka przeprowadzka do Warszawy).

Można być singlem i na wysokim poziomie zdrowia, to był tylko przykład ;) u mnie po rpostu wszelkie długoterminowości leżą i kwiczą i 'sie nie dzieją' bo nie robię nic, by 'się zadziały', tylko szukam sobie zawsze 'rozwiazania awaryjnego, gdyby nie spadło mi nagłe rozwiązanie z nieba' i gdy nic nie spada, to korzystam z powyższego, żyjąc tym, co w mojej głowie, w moich opowiadaniach i rysowaniu, a nie tym, co widzą wszyscy. Wszystko to wskazuje na niewystarczająco wysoki poziom zdrowia. O!
xxx xx/xx XXXx
Obrazek

Awatar użytkownika
Pędzący Bakłażan
VIP
VIP
Posty: 2637
Rejestracja: sobota, 15 listopada 2008, 21:44

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#51 Post autor: Pędzący Bakłażan » środa, 24 sierpnia 2011, 15:27

@MJ, przestań z tą dwójką, bo NIE JESTEM nią na 110%.
Emjotka pisze:Siedem baaardzo chciałoby uszczęśliwić siebie i świat - tworzy sobie piękne wizje przyszłości - ale boi się zacząć naprawdę poważne działania...
O tym właśnie mówię, tylko nieco innymi słowami. Dlaczego uważasz, że unikam pełnego zaspokojenia swoich potrzeb, kiedy najnormalniej w świecie moje obecne potrzeby [lub te, które mam zaplanowane jako te, do których zamierzam dążyć] mi w zupełności wystarczają. Wygodnictwo to druga twarz Siódemki, tak jak pisze atis, zwykle wszystkie plany zatrzymują się właśnie na etapie planowania [stąd i ewentualny rozwój rozpatrywany planowo, jest trudny do przeprowadzenia].

Z tego co wiem, Dwójka żąda pochwał za to co robi dla innych [przynajmniej na mniej zdrowych poziomach zdrowia], szybko zmienia obiekty swojego zainteresowania, pomagając, oplatając w swoją pseudo-pomocną sieć, a potem znajduje nową ofiarę.
Nie odczuwam nic podobnego, prędzej wolałbym być podziwiany za to kim jestem [3], lub za swoje podejście do świata/zachowanie/dobry żart, który przed chwilą powiedziałem [7].
Żadnych Dwójek. :D

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#52 Post autor: boogi » środa, 24 sierpnia 2011, 22:15

Rilla pisze:
Perwik pisze:Lepiej lecieć w dół i wiedzieć, że się rozkwasi mordę na betonie, niż leżeć po środku schodków na jakimś pieprzonym półpiętrze w irytującej stagnacji.
Dokładnie! Zgadzam się z tym w zupełności! Ten tekst wręcz powinno się cytować w zbiorach złotych myśli.
Może i prawda. Ale najlepsze i tak wejście po tych schodkach (lub użycie windy) by potem siedząc na szczycie i popijając drink z parasolką, móc podziwiać piękno krajobrazów.
Cotta pisze:Może być też obawa, że wtedy już niczego nie będzie do zrobienia, wszystko już było, cel osiągnięty i wtedy brak nowego celu. Chociaż nie wiem, na ile 7 może mieć takie myśli.
Oczywiście tak też można to sobie wyobrażać. Pamiętajmy jednak, że wejście na 1. poziom rozwoju oznacza wyjście z zaklętego kręgu wymówek, substytutów, ograniczeń i problemów i dopiero od tamtego poziomu możemy mówić o prawdziwym życiu. Wszystko co poniżej to, niestety, wersje udawane/wykrzywione/karykaturalne.

Na poziomach 2-9 "celem" jest *uniknięcie bólu*.
Na poziomie 1. celem jest *znalezienie przyjemności*.

Widzicie tę różnicę?
Perwik pisze:Ale poziom zdrowia chyba nie jest celem samym w sobie? Więc taka obawa jest trochę absurdalna.
Nie jest. Ale może być - przynajmniej tak mi się wydaje. Użyję kolejnej analogii, którą zresztą sam mi podsunąłeś - z wchodzeniem na schody.
Na wyższych piętrach jest ładniejszy widok (nie zawsze, ale dla naszej historyjki przyjmijmy że tak jest). Jednakże z niskiego piętra tego nie widać - drzewa zasłaniają. Będąc na niskim piętrze nawet nie wiemy, jak może być na wyższym - i znowu, skoro nie wiemy do czego dążymy, to po co wchodzić na wyższe piętro?
Jeżeli zaś za cel postawimy sobie po prostu wejście na wyższe piętro, to jako "bonus" dostaniemy nowe widoki, szerszą perspektywę. Kto wie, czy po tym pierwszym kroku nie zechcemy sprawdzić, czy kolejne piętra oferują jeszcze lepsze widoki i wtedy będziemy wspinać się już nie dla pięter, ale dla widoków? Nawet pomimo tego, że wchodzenie na górę w pierwszej fazie wymaga trochę wyrzeczeń i włożenia w to wysiłku, zaś leżeć na jakimś pieprzonym półpiętrze w irytującej stagnacji, bądź też spadać w dół celem rozkwaszenia mordy jest łatwiej i wygodniej...
yusti pisze:Im wyżej się wspinasz, tym bardziej boli tyłek po upadku, boogi.
Napisane przez Ciebie zdanie dobitnie sugeruje, że jedyną możliwością po tym, jak wejdzie się wyżej jest upadek. Nie uważam, by to było prawdziwe stwierdzenie.
Wybacz ostre słowa, ale to co napisałaś to jest wymówka tchórzy, którzy niczego w życiu nie osiągną bo robią w portki na samą myśl o tym, że mogliby jeszcze przypadkiem coś wygrać, gdyby zagrali. Dlatego nawet nie grają... (i przez grę rozumiem tutaj dowolne działanie wymagające własnego wyboru i inicjatywy - podjęcia decyzji)
Oh my god, wygrać... co wtedy bym zrobił? Nowy teren, nowe możliwości... nie, ja nie chcę, wolę ten grajdołek który znam od lat, może śmierdzi i narzekam na niego, ale jest mój i znajomy...
boogi w odpowiedzi na zdanie yusti pisze:Im wyżej się wspinasz, tym więcej widzisz (więcej wiesz) i szerszą perspektywę masz. Jeżeli pośliźniesz się i spadniesz, to tyłek boli - i jest to twoje ryzyko. Ale sam oceniasz, czy warto i czy chcesz wchodzić. I pamiętaj, że zawsze po tym jak się ześliźniesz, to za drugim razem łatwiej już jest wejść ponownie, bo teren znasz.
yusti pisze:Lepiej było stracić robotę za 6 stów niż 60 [zł - dop. boogi].
Lepiej było mieć robotę za 600zł niż za 60zł.
"Ty nie płacz, że coś się skończyło. Ty się ciesz, że w ogóle było."
Ceres pisze:
atis pisze:tak, boję się, że nie będę szczęsliwa w wersji 'moj wyzszy poziom zdrowia', bo wówczas powinnam pewnie wejść w stały, dający mi poczucie stabilności związek
Ale kto powiedział, że warunkiem osiągnięcia wyższego poziomu zdrowia jest stały związek?! Imho można być singlem i być na wysokim poziomie zdrowia..
Warunkiem koniecznym do osiągnięcia wyższego poziomu zdrowia stały związek na pewno nie jest. Ale może być taki związek zarówno wspomagaczem, jak i kłodą u nogi. Zależy czy się trafi na duala (socjonicznie ;) ) lub chociaż dopasuje enneagramowo z drugą osobą pod względem instynktów (bez względu na enneatyp, instynkt dla szczęścia obojga partnerów musi się zgadzać - jak ktoś ma pytania odnośnie tego stwierdzenia, to niech zada w odpowiednim temacie w Ogólnych, a nie tutaj - już to wyjaśniałem ale mogę raz jeszcze a wiem że temat jest wciąż nowinką)
Można być na wysokim PRO i być singlem - jak najbardziej.
Atis - domyślam się, że w Twojej wypowiedzi kryje się lęk przed tym, że nawet na wyższym poziomie zdrowia będą się pojawiać takie same problemy na jakie natykałaś się dotychczas. I masz rację - będą się pojawiały takie same problemy i pewnie cała masa innych jeżeli tylko związek będzie trwał stale. Różnica nie polega jednak na tym, że problemy się zmienią czy znikną. Różnicą jest to, że na wyższych PRO dostajesz do ręki nowe narzędzia, możliwości, umiejętności, których na obecnym PRO nawet nie jesteś (i ja też nie jestem dla siebie) w stanie sobie wyobrazić. Z obecnego, niskiego PRO wyglądają one jak coś złego. W rzeczywistości, ponieważ patrzymy z dołu, to nie widzimy pełni obrazu, lub widzimy go w karykaturze.
Np. cierpliwość. Na niższych PRO brak jest człowiekowi (znowu nazwijmy go C) cierpliwości, więc jak ktoś mu mękoli (narzeka i marudzi), to C od razu na niego krzyczy. Z jego obecnego punktu widzenia C wydaje się, że wyższy PRO oznacza, że będzie musiał milczeć i znosić to mękolenie bez przerwy - ocenia narzędzie "cierpliwość" mając jedynie wiedzę, możliwości i umiejętności swojego obecnego poziomu. Zaś osoba A (wysoki PRO) cierpliwości z wysłuchiwaniem mękolenia nie będzie kojarzyła: może po prostu raz da się człowiekowi marudzącemu wypowiedzieć i ten potem nie będzie już miał potrzeby mękolenia co chwilę? A może to wręcz C prowokuje mękolenie, po prostu przerywając zbyt szybko i nerwowo swojemu rozmówcy jego wypowiedź, przez co jedynym sposobem wypowiedzi pozostaje mękolenie (znowu: substytut prawdziwego wyrażenia swoich potrzeb). Zaś A, potrafiący cierpliwie wysłuchać i porozmawiać, sprawia że potrzeby rozmówcy zostają zaspokojone i nie pojawia się potrzeba drogi okrężnej - mękolenia?
Przykład mam nadzieję na tyle ogólny, prosty i zrozumiały, że łatwo będzie sobie przełożyć go na inne cechy charakteryzujące różne PRO u różnych typów.
atis pisze:Dla siódemki stały związek, stała praca, wziecie się 'na serio' za coś długoterminowego to właśnie objawy 'zdrowienia'
Zgodzę się z ogólną myślą, zwracając jednak uwagę na to, że "dla Siódemki odpowiedzialny związek i odpowiedzialna praca to objaw zdrowienia". Stałość Siódemce może się źle kojarzyć nawet na wysokim PRO bo to wcale nie musi być spełnienie jej marzeń. Może okazać się, że zostanie fotografem, podróżnikiem, dziennikarzem albo wszystkim naraz - i ciężko takie zajęcie będzie nazwać "stałą" pracą. Raczej - dorywczą, lub chociaż szybkozmienną. Ale nie będzie można osobie odmówić odpowiedzialności. Nawet jeżeli pracuje przez miesiąc w roku a przez jedenaście odpoczywa :)


@Rilla, Perwik:
Perwik pisze:Oni tego nie skumają, bo nie żyją tak bardzo emocjami, jak my, porypańcy tego świata
Prawdziwe, czyste i autentyczne emocje Czwórka także przeżywa tylko na pierwszym PRO (pierwszy PRO o Czwórek to nie jest brak emocji, jakby się mógł ktoś bać - wręcz przeciwnie, to wreszcie są autentyczne i prawdziwe, szczere emocje). Wszystko, co poniżej - to ich namiastka, substytut. Jest emocja, ale taka... niezadowalająca. Niepełna. Wciąż mało, wciąż źle. Wydaje się, że to daje chęć do życia - a w rzeczywistości człowiek miota się wciąż, nie znajdując spełnienia. I nie będąc autentycznym w swoich uczuciach.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#53 Post autor: jouziou » czwartek, 25 sierpnia 2011, 00:32

boogi pisze:@Rilla, Perwik:
Perwik pisze:Oni tego nie skumają, bo nie żyją tak bardzo emocjami, jak my, porypańcy tego świata
Prawdziwe, czyste i autentyczne emocje Czwórka także przeżywa tylko na pierwszym PRO (pierwszy PRO o Czwórek to nie jest brak emocji, jakby się mógł ktoś bać - wręcz przeciwnie, to wreszcie są autentyczne i prawdziwe, szczere emocje). Wszystko, co poniżej - to ich namiastka, substytut. Jest emocja, ale taka... niezadowalająca. Niepełna. Wciąż mało, wciąż źle. Wydaje się, że to daje chęć do życia - a w rzeczywistości człowiek miota się wciąż, nie znajdując spełnienia. I nie będąc autentycznym w swoich uczuciach.


sądzę że to jest bardziej kwestia rodzaju generowanych emocji, a nie ich intensywności czy autentyczności

a więc na tych niższych doświadczamy emocji ze sfery negatywnej (praktycznie jednopasmowo, nieprzerwanie), natomiast na wyższych (sukcesywnie), z tej pozytywnej, widzimy więcej rozwiązań, odkrywamy sens, radość

najniżej - czerń absolutna, im wyżej tym zaczyna się przejaśniać
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#54 Post autor: Rilla » czwartek, 25 sierpnia 2011, 01:20

Jouziou ma rację, przynajmniej się z nią zgadzam.
Niby dlaczego, boogi, "prawdziwe, czyste i autentyczne emocje Czwórka także przeżywa tylko na pierwszym PRO"? Dlaczego "tylko"? A to na niższych poziomach nie są prawdziwe? Więc jakie? Sztuczne? To, że cierpi, jest tylko jej złudzeniem? To, że zazdrości- tylko urojeniem? To, że tęskni- zwykłą fikcją? Za mało cierpi? Za słabo zazdrości? Za lekko tęskni? Sprowadzasz życie chorej Czwórki do zwykłej iluzji? Zgodnie z takim założeniem, 9 poziom zdrowia jest o niebo lepszy niż 1, bo jeśli na 9 poziomie czuje się za mało, to ja wolę nie wiedzieć, jak się można czuć na 1. 1 wychodzi na istne piekło. Aż strach się bać. Zamiast zachęcać do samorozwoju, właśnie do niego zniechęcasz tak srogo strasząc... :?
Nie zgadzam się. Zdrowa Czwórka może dzięki temu, że lepiej radzi sobie z problemami, jest bardziej pewna siebie, zna swoją wartość, inaczej odbiera pewne przeciwności losu, przez co te emocje są pozytywniejsze, jak pisze jouziou , te negatywne są rzadsze i przede wszystkim proporcjonalne do problemu? Ale "bardziej autentyczne"? Co to znaczy?
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#55 Post autor: yusti » czwartek, 25 sierpnia 2011, 09:21

łe tam boogi naoglądał się osiągacza.pl i innych motywacyjnych treści nałykał się do bólu przez lata, to teraz niech z dursonem gada! :evil:

Im wyżej się wspinasz, tym bardziej boli tyłek po upadku, boogi.

Napisane przez Ciebie zdanie dobitnie sugeruje, że jedyną możliwością po tym, jak wejdzie się wyżej jest upadek. Nie uważam, by to było prawdziwe stwierdzenie.
[nie ma to jak samemu ze sobą się kłócić... Se dopowie i jeszcze jedynkowo zaneguje, bo mu się nudzi...boooże!]
Niejedyne. Co ty mi wmawiasz?! ZNOWU?! Jak mówię, że "nieA", ale to nie znaczy od razu "dobitnie", że "jedynie B"! W dodatku TWOJE B!
Oczywiście dursonizm zakłada ignorowanie możliwości upadku, ale ja wolę być świadomą i przygotowaną na porażkę. Mniej wtedy boli. I to nieprawda, ze "samemu się na to nastawiliśmy, zaprogramowaliśmy sobie upadek". To jest od nas niezależne, a przynajmniej jesteśmy świadomi i przygotowani na wszystko. Nie żyjemy w starannie przez siebie polerowanej bańce mydlanej.
I podjęcie decyzji nie świadczy o odwadze. Decyzji to ja w chxx podejmuje. Ale to nie jest gwarancja sukcesu! Chodzi o wytrwałość, pracę, etc. Co za trudność/wyzwanie wziąć kolejny, 17 ślub? Albo zapisać się na 13 kurs?! Czy chwycić 50 zajęcia z kolei? Nie mówiąc o 200 próbie rzucenia palenia... Decyzja to akcja chu.ja warta 8) No ale jak się wierzy w "najważniejszy jest 1 krok".. jakbyś nie zdawał sobie sprawy, ze wszystko możesz zjebać każdego kolejnego dnia!
Możemy dążyć do "znalezienia przyjemności" i zapomnieć przy tym, że może też po drodze zaboleć. Lepiej jednak wiedzieć o możliwościach upadku, a ewentualną przyjemność traktować jako traf i nie uzależniać się od niej.

Poza tym jak zmywałam, to znowu się wkur.wiłam, że to co pisze atis i PB "typowego dla siódemki" jest ogólnoludzkie! nikt nie lubi długoterminowych deklaracji, zobowiązań.. Nie ma to jak Enneagram - znowu ta nagonka "bo 7 to mają tak i tylko one! a jak nie napiszesz, że to monopol siódemkowy, to cię kapar skoszuje za offtop!"
Ja to bym nawet chciała mieć tyle zobowiązań co atis! Tyle poukładania i zorganizowania i...

Perwik
Posty: 3600
Rejestracja: czwartek, 3 stycznia 2008, 23:08

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#56 Post autor: Perwik » czwartek, 25 sierpnia 2011, 10:21

Yusti, przeczytałem jeszcze raz post boogiego i nie dostrzegam w nim "dursonowizny". Wręcz jest wyraźnie napisane:
Jeżeli pośliźniesz się i spadniesz, to tyłek boli - i jest to twoje ryzyko. Ale sam oceniasz, czy warto i czy chcesz wchodzić. I pamiętaj, że zawsze po tym jak się ześliźniesz, to za drugim razem łatwiej już jest wejść ponownie, bo teren znasz.
PORAŻKA JEST MOŻLIWA, to nie jest unikanie myśli o porażce, to jest pełna świadomość wyboru. Zgadzam się, że nie można się zaprogramować na sukces bądź na porażkę, ale można sobie bardzo pomóc "dursonizmami", tylko potrzeba dużo więcej rozsądku, niż radzą behawioryści.
boogi pisze:Na poziomach 2-9 "celem" jest *uniknięcie bólu*.
Na poziomie 1. celem jest *znalezienie przyjemności*.
To się tyczy wszystkich typów?

Gdzie jest winda do 1 poziomu? :mrgreen:
"prawdziwe, czyste i autentyczne emocje Czwórka także przeżywa tylko na pierwszym PRO"? Dlaczego "tylko"? A to na niższych poziomach nie są prawdziwe? Więc jakie? Sztuczne?
Strzelam, że chodzi o to, iż negatywne emocje w pewnym sensie zafałszowują obraz rzeczywistości, różnica odbija się na dążeniu do celu "poziomy 2-9 unikają przykrości, 1 dąży do przyjemności", im więcej 'czerni' tym unikanie przykrości jest mniej efektywne? Sensowne? Może nie tyle emocje są fałszywe, nieautentyczne, lecz źródła ich powstania. Tak ja to rozumiem.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#57 Post autor: yusti » czwartek, 25 sierpnia 2011, 15:00

to ja jeszcze dodam zanim mnie zbanują [żebym chociaż czuła, że słusznie: skoro oskarżają o zdradę, to zdradź, będzie przynajmniej sumienie czyste] :evil:

że im wyższy stopień, tym bardziej boli upadek, bo tym więcej łapiemy wymienionych "substytutów". Potrzebę kochania przelewamy na skombinowanego w tym celu kota, którym możemy się zaopiekować i który w zamian daje nam felinoterapię. Potem wyższy level - mąż, dochodzi pranie gaci. i tak coraz wyżej mamy coraz więcej atrybutów, czyli rzeczy, od których się uzależniamy.
A szczęście leży w porzuceniu tegoż.
Więc ja będę siedziała na swoim parterze całą wiecznosc, aż nie wynajdę turbo-Windy, która od razu wejdę na szczyt. Żadnych uzalezniaczy po drodze, które pewnie przed szczytem trzeba będzie porzucić jako zbędny balast. Tym boleśniej, ze się do nich przywiązałeś.
Ja swoją turbo-Winda ominę to wszystko. albo zostanę na parterze.

Nie muszę wspinać się na szczyt, by wiedzieć co tam jest. Widoczki sobie mogę zobaczyć w sieci czy w cudzych albumach. A przynajmniej nie męczyłam się drogą. Wiec tym bardziej mogę się skupić na ich podziwianiu. i nie ma tylko i wyłącznie i jedynie słusznego rozwiązania. Ale jak chcesz, to sobie dupe obijaj.

Każde emocje zafałszowują obraz rzeczywistości. Każde.
A teoria o ich nieautentyczności przywodzi na myśl te dziecinne juziowskie "mówisz tak, bo potrzebujesz ostrego wyrżnięcia" Jakby emocje i uczucia dziwki były bardziej zasadne... :roll: Perw, zostań dziwką, tylko wtedy będziesz prawdziwie autentyczny (doprawdy, już miałam krztynę nadziei, że z tej głupiej siódemkowej teorii nic nie zostało...)

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#58 Post autor: Cotta » czwartek, 25 sierpnia 2011, 15:08

Yusti, jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że z poziomu 1 spada się od razu na poziom 9. Te wizje wielkiego upadku są mocno naciągane, bo raczej po prostu się odrobinę cofniesz w rozwoju, a nie że z poziomu wysokiego zdrowia zlecisz wprost w depresje i paranoje.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#59 Post autor: Pablo » czwartek, 25 sierpnia 2011, 15:11

Cotta nie wiesz że Turbo Winda podpięta do 600 wolt czyni cuda? :lol: pytanie tylko do której części ciała trzeba ten prąd podłączyć?

Już i leczyli tym depresję i powodowali w ludziach regresję, może Yusti ma jakiś pomysł/projekt jak tym bezpośrednio wpływać na włączanie poszczególnych poziomów zdrowia?
Nie muszę wspinać się na szczyt, by wiedzieć co tam jest. Widoczki sobie mogę zobaczyć w sieci czy w cudzych albumach. A przynajmniej nie męczyłam się drogą. Wiec tym bardziej mogę się skupić na ich podziwianiu. i nie ma tylko i wyłącznie i jedynie słusznego rozwiązania. Ale jak chcesz, to sobie dupe obijaj.
I właśnie to potwierdza to że innym mówisz "rozwijajcie się" a sama robisz zupełnie co innego :roll: I tak całe życie aż do bana dożywotniego - na jednym forum, potem na następnym. A w codzienności tylko praca, żarcie, wchodzenie na net i ew. następna przeczytana książka żeby próbować oświecać innych (przez sieć) - czyli stanie w miejscu cały czas.

Chciałbym wiedzieć jak w praktyce zastosowałaś tego De Mello którym szastałaś z pół roku po forum od kiedy zaczęłaś go czytać?

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Poziomy zdrowia - dyskusja ogólna

#60 Post autor: yusti » czwartek, 25 sierpnia 2011, 18:59

oh, kochanie
przeceniasz mnie
zdecydowanie!
sen, żarcie, sen, żarcie, sen...


W oczekiwaniu* na śmierć.
A wiesz, że tu* nie spotka mnie rozczarowanie? :twisted:
"vanitas..."
I z tej "drabiny" się nie spadnie! Nigdy. 8) I wejście na 1 szczebel nie wymaga spełnienia żadnych warunków. A wchodzenie na wyższe... sama "przyjemność"! :wink:

A jak "dobrze pójdzie" to i turboWinda mi się trafi! :lol: wszystko jedno do której części ciała...podłączona... 8)

ODPOWIEDZ